Obudziłam się w łóżku Harry'ego, przekryta kołdrą. Ostatnią
rzecz jaką pamiętam to to, że włożyłam na siebie koszulkę
Stylesa i poszłam do łazienki aby wziąć prysznic. Jak do cholery
się tu znalazłam?
Usiadłam na łóżku i przetarłam wierzchem dłoni moje oczy.
Wyciągnęłam nogi ponad łóżko i wstałam z niego udając się do
salonu. Miałam nadzieję, że Harry będzie już tak siedział
uśmiechając się z wyższością w samych bokserkach i szerokim
t-shircie. Zamiast tego znalazłam go śpiącego na kanapie; dziwne.
Nie spał dzisiaj ze mną? Nie żebym chciała, żeby spał ze mną,
ale to było dziwne. Harry i ja mieliśmy wczoraj lekki spór. Źle
czułam się z tego względu, że manipulowałam Harrym, żeby pomóc
Niall'owi. Chciałam wynagrodzić mu jakoś to wszystko; poszłam do
kuchni, wstawiłam wodę i zaparzyłam filiżankę herbaty.
Usłyszałam szmer dochodzący z salonu a oczy Harry'ego zaczęły
dygotać. Postawiłam świeżo zaparzoną herbatę na stole obok
kanapy. Chłopak musiał być trochę zmieszany kiedy rzucił okiem
po całym pokoju. Popatrzył w górę z jednym okiem przymkniętym.
Zdezorientowanie pojawiło się na jego twarzy.
-Rose? - zapytał zdziwiony
-Umm, tak. Kto inny miałby tutaj być? - odpowiedziałam chichocząc,
chłopak również się uśmiechnął z głupkowatym wyrazem
narysowanym na twarzy.
-Nie wiem. Po prostu zwątpiłem, że to ty. Nigdy nie byłaś dla
mnie miła – uśmieszek znów wkradł się na jego twarz
-Nie zawsze byłam dla ciebie zła – odpowiedziałam. Nie byłam
dla niego zła, prawda? Byłam?
-Byłaś, ale to nie ważne. Nie lubisz mnie, rozumiem. Nie lubisz
moich tatuaży i piercingu. Nie lubisz tego, że palę, biorę
narkotyki i piję alkohol. Nie lubisz tego w jaki sposób żyję. Nie
lubisz nawet kiedy próbuję. Próbuję jak najlepiej potrafię, żeby
się zmienić, dla ciebie. Szkoda mi tego, że widzisz mnie takiego
jakim nie jestem. Szkoda, że wierzysz w te wszystkie bzdury które
ktoś wymyślił na mój temat. Przykro mi, że nie daję sobie rady
abyś mi uwierzyła – głos Harry'ego załamał się kiedy
dokańczał swoją wypowiedź spuszczając przy tym swoją głowę.
Poczułam się winna. On tak bardzo się starał, za wszelką cenę
próbował zrobić dobre wrażenie a ja? A ja byłam dla niego suką.
Próbował zbliżyć się do mnie kiedy wszedł mi pod prysznic,
odstraszył moich przyjaciół, porwał mnie, ale jedno co zrobił na
moją korzyść to uratowanie mnie. Uratował mnie przed byciem
zgwałconą. Starał się. Teraz to widzę. - Drew, posłuchaj. Nie
martw się o to co zrobiłem. Tak czy inaczej zabiorę cię do domu.
Weź swoje ubrania i buty. Weszłam do pokoju Harry'ego aby wziąć
swoje rzeczy. Były już starannie ułożone na krześle. Zaplanował
mój powrót? Aż tak przejął się tym wszystkim?
Wzięłam rzeczy i podeszłam do drzwi w których stał już Harry.
~~~~
Samochód milczał. Jazda autem była przemilczana. Większość
naszych kłótni i tego, że Harry odpuścił sobie starań była
moją winą. Nie chciałam wiedzieć o nim wszystkiego; to nie był
chłopak dla mnie. Nie byłam dla niego kolejną dziwką. No chyba,
że wszystkie swoje dziwki tak traktuje.
Harry zatrzymał się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu i
obeszłam pojazd wokół. Chłopak gapił się w mój dom. Ostatnim
razem kiedy odwoził mnie tutaj, nasza rozmowa skończyła się
sprzeczką. Podeszłam do otwartego okna od strony kierowcy.
-Coś nie tak? - zapytałam chichocząc. Chłopak zamknął swoje
usta i zaczął się uśmiechać.
-Twój dom jest zajebisty – stwierdził ze zdziwieniem. Jego
szczerość mnie rozśmieszała. Przemyślałam nasze relacje. Ja i
Harry. Może rozejm w tym wszystkim będzie najlepszym wyjściem?
Podeszłam bliżej do okna.
-Dobra, Harry. Wiem, że byłam dla ciebie kompletną suką. To, że
mnie porwałeś, że ja sama uwierzyłam każdemu w jego słowa i ta
sytuacja pod prysznicem nie pomaga. Chcę zapomnieć o tym co się
stało i zacząć wszystko jeszcze raz. Nie będę słuchać i
wierzyć w każdą plotkę którą ktoś o tobie powie a osądzać
będę cię tylko w słusznych sprawach pod warunkiem, że ty zrobisz
to samo – Harry popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Czyżby nie
spodziewał się tego? Najwyraźniej.
-Uhm, dobrze – poparł niepewnie.
-Super, więc... do zobaczenia jutro w szkole – uśmiechnęłam się
-Do zobaczenia – odwzajemnił uśmiech i odjechał z ulicy z
piskiem opon.
Ruszyłam truchtem w stronę drzwi. Przywitała mnie w nich moja
mama.
-Witam kochanie. Jak było u El? - zapytała uśmiechając się i
przytulając się do mnie. „u El?”. A, kurwa. Pamiętam. Harry
powiedział, że jeśli ktoś będzie pytał gdzie jestem, mam
powiedzieć, że zostaję u El.
-Było świetnie, dziękuję. W każdym razie mam na jutro zrobić
zadanie, więc muszę iść – krzyknęłam wdrapując się po
schodach na górę. Nie jestem dobra w kłamaniu a tym bardziej w
obecności mojej mamy.
Była już 10. Myślałam tylko o gorącym prysznicu i zaśnięcie w
swoim wygodnym łóżku. Wyciągałam z szafki moje ciuchy kiedy
telefon nagle zaczął dzwonić. „Nieznane”. Tak czy inaczej
odebrałam.
-Halo? - powiedziałam
-Hej, czy to Rose? - usłyszałam mocny irlandzki akcent po drugiej
stronie linii
-Urm, tak. Czy to Niall? - zapytałam przypuszczalnie słysząc jego
głos.
-Tak – odparł chichocząc lekko. -Więc, Rose. Nie miałabyś
ochoty pójść ze mną na... randkę? - zapytał nieśmiało robiąc
małą przerwę przed „randkę”. Randka z Niallem? Był słodki...
i niesamowicie przystojny. W sumie, dlaczego nie? Dawaj, laska!
-Tak, pewnie, Niall – powiedziałam mile
-Wspaniale. Wpadnę po ciebie o 6 – odparł mile.
-Wyślę ci mój adres, a teraz muszę iść. Dobranoc –
uśmiechnęłam się promiennie
-Dobranoc, Rose – wykrzyknął ponieważ zaczęłam odkładać
telefon.
Biorąc prysznic uśmiechałam się sama do siebie; cały czas.
Naprawdę lubiłam Niall'a. Dlaczego więc poczułam się jakbym
robiła coś złego kiedy zgadzałam się na randkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz