piątek, 28 czerwca 2013

#16

  IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27-TATOOS
 Harry's pov

Pocałowała mnie. Całowaliśmy się. To nie było wymuszone, ona naprawdę to zrobiła. Lubi mnie takiego jaki jestem, nie mogę w to uwierzyć. Moje próby się opłaciły, udało mi się. Nic nigdy nie szło dobrze. Zawsze coś psuło się kiedy o to nie prosiłem. Straciłem moją mamę i siostrę tylko dlatego, że byłem chujem. Straciłem wszystkie pieniądze na alkohol i narkotyki. Nie mogłem stracić Rose. To dziwne jak ktoś z dnia na dzień wchodzi do twojego życia, zmienia je i pokazuje jaki tak naprawdę byłeś dla innych. Fakt, że znam ją bardzo krótko ale jest dla mnie ważna i czuję coś do niej,co mnie przeraża. Razem z Rose siedzieliśmy pod drzewem, była w moich ramionach. To mi odpowiadało. Była położona na mojej klatce. Jej głowa leżała powyżej moich piersi. Moja broda
leżała oparta na czubku jej głowy. Co chwile składałem na niej małe pocałunki. Siedzieliśmy w ciszy, jak zwykle. Nie można było nazwać to niezręczną ciszą, była przyjemna, można przy niej przemyśleć dużo rzeczy.
Wszyscy zastanawiają się pewnie gdzie jestem i nie mogą skontaktować się ze mną bo zostawiłem telefon w domu Rose.
-Myślę, że będziemy już wracać – wymamrotałem w jej włosy wdychając jej zapach.
-Nie chcę – wymruczała. Przechyliła się na brzuch tak, że całe jej ciało spoczywało na mojej klatce.
-Chodź, kochanie – podniosłem ją spuszczając wzdłuż moich pleców i pochyliłem się aby wziąć z ziemi jej buty.
-Puść mnie Harry – krzyczała chichocząc i uderzając mnie w plecy.
-Będziesz posłuszna? - zapytałem uśmiechając się i kładąc ją na ziemię. Rose wystawiła język w moją stronę przedrzeźniając mnie i idąc obok mnie.
-Zrobisz sobie krzywdę jeśli nie włożysz tych butów – ostrzegłem
-Widziałeś je? Zrobiłabym sobie mniejszą krzywdę gdybym chodziła po szkle niż bym założyła je na nogi – powiedziała kiedy zaśmiałem się. Zatrzymałem się i kucnąłem przed nią a ta odwróciła się i podniosła brwi.
-Co ty robisz?
-Wskakuj. Nie chcę, żebyś zrobiła sobie krzywdę kiedy wszystko idzie dobrze – uśmiechnąłem się. Wskoczyła na moje plecy a ja chwyciłem ją za uda. Objęła rękami moją szyję i przybliżyła głowę do mojej, zamykając dystans pomiędzy nami.
-Pachniesz dymem – wyszeptała mi do ucha.
-Przepraszam – wymruczałem mając nadzieje, że to ją nie odstraszy.
-Nie. Podoba mi się to – uśmiech urósł na mojej twarzy kiedy wypowiedziała te słowa. Jeden z moich dołeczków w policzkach pojawił się. Nie byłem przyzwyczajony do tego rodzaju rzeczy więc ta sytuacja podobała mi się. Podobała mi się bardzo.

Wróciliśmy do domu Rose. Nadal trzymałem ją na plecach rozmawiając o wszystkim i o niczym. Jakimś sposobem ten pocałunek zbliżył nas do siebie. Rose otworzyła się przede mną zamiast budować mury.
-Możesz już mnie puścić – zaśmiała się kiedy byliśmy już pod jej domem. Postawiłem ją na ziemię i podałem buty. Zjechała z jednego z butów chwyciła mnie szybko za ramię dla wsparcia, stała prosto i wyprostowała się co spowodowało, że była kilka centymetrów wyższa. Nadal była znacznie mniejsza niż ja, ale podobało mi się to. Lubiłem jej wzrost. Małe jest piękne.
Muzyka w domu Rose nadal głośno grała, zostało jeszcze kilku ludzi co trochę mnie wkurzyło. Chciałem być sam z Rose, nie wiem dlaczego zaproponowałem powrót. Dziewczyna puściła moją rękę i zaczęła ubierać buty a ja ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.
-Czekaj, czekaj, czekaaaaj! - jęknęła człapiąc ledwo do mnie na piętach. Zaśmiałem się z jej próby zatrzymania mnie. Czułem jakby Rose miała jakieś objawy z tego względu, że puściła moją rękę a ja chciałem odejść od niej. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka udając się do kuchni, unikając po drodze tłum spoconych ciał. W kuchni nie było nikogo a ja od razu poczułem zapach marihuany. Wyciągnąłem głowę przed kuchenne okno i zobaczyłem Zayn', Louis'a i Niall'a na zewnątrz palących trawę. Naprawdę potrzebowałem wziąć chociaż jednego macha. Nie mogłem temu zapobiec. Rose popatrzyła na mnie z zasmuconymi oczami.
-Harry! - krzyknął Lou kiedy mnie zobaczył
-Lou! - odkrzyknąłem.
Popatrzyłem na Zayn'a a następnie na Niall'a; nie rozmawialiśmy od walki.
-Słuchaj, Harry. Przepraszam, nie wiedziałem...
Lou podał mi szluga. Ciężko przełknąłem ślinę. Zniżyłem głowę i popatrzyłem w podłogę. Pokręciłem głową, że nie. Strasznie ciężkie. Nałóg to gówno, a ja nie mogę się powstrzymać. Robię to dla Rose, tylko i wyłącznie!
- N-nie...nie Lou. - powiedziałem z trudem.
Patrzyli na mnie zdziwieni.
- Chcę się zmienić dla Rose. - odrzekłem. - Muszę.
- To dla ciebie chyba nie jest tylko przelotne pieprzenie tak? - spytał zszokowany Niall.
Spojrzałem się na Rose. Śmiała się, gadała z przyjaciółmi. Była sobą, taką jaką lubię.
Pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Tak...wpadłem, kurwa, ale tego chyba się już nie cofnie. Kocham ją. - stwierdziłem.

2 komentarze: