czwartek, 20 czerwca 2013

#6

Harry's pov
Kiedy wróciliśmy do mnie, Rose ignorowała mnie. Tak samo zachowywała się również w samochodzie. Ani na chwilę nie spojrzała na mnie, nie odezwała się słowem i nie była nigdzie wokół nawet kiedy czegoś potrzebowała. Nie rozumiem dlaczego się tak zachowywała. Najbardziej jednak dziwiło mnie to jak zareagowała w stosunku do mnie na imprezie Lou. Pocałowała mnie. Nie prosiłem jej o to, on po prostu to zrobiła. Nie chcę jej robić zamieszania w głowie; sobie z resztą też. Myślę, że jestem chociaż w połowie do tego, żeby zmieniła o mnie zdanie, żeby Rose w końcu mnie polubiła. Nie do określenia jest teraz poziom mojego szczęścia. Wiem, że ignoruje mnie teraz, ale fakt, że pocałowała mnie zmienia postać rzeczy. To sprawia, że czuję się jakbym był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Myślę, że zapytam ją o randkę, nie w czasie kiedy spędzamy czas w moim paskudnym mieszkaniu, ale zamierzam ją gdzieś zabrać. Nigdy wcześniej nie byłem na prawdziwej randce. Spotykałem się tylko z dziewczynami na jedną noc a potem odchodziły, więc jestem trochę zdenerwowany. Wstałem z kanapy i wszedłem do mojego pokoju na którego łóżku siedziała Drew, wpatrzona tępo w ścianę. Podszedłem do jednej z szafek i wyciągnąłem z niej czarne bokserki i jeden z t-shirtów. Udałem się do Drew i ukucnąłem przed nią, tak że nasze twarze się spotkały. Próbowała odwrócić wzrok i dać go gdzie indziej ale nie miała wyboru.
-Proszę, włóż to. Będą bardziej wygodne niż ta sukienka – powiedziałem uśmiechając się do niej. Spoglądnąłem na jej wargi. Te same dotykały moich ust chwilę temu. Te same wargi, które przyprawiły mnie o dreszcze kiedy się ze mną spotkały.
Przesunęła się i niedbale i wyszła z łóżka kiedy chwyciłem jej nadgarstek. Wstałem i stanąłem naprzeciwko niej.
-Uhm, Rose... ja zastanawiałem się czy może... nie poszłabyś ze mną... na randkę? - pierwszy raz jąkałem się przed dziewczyną nie potrafiąc ułożyć poprawnie zdania. Rose popatrzyła w górę na mnie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, Harry – powiedział cicho unikając mojego wzroku. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała. Myślałem, że mnie lubi.
-C-co? Myślałem, że coś do mnie czujesz... – starałem się o lepszy chwyt w tej sytuacji
-Skąd ten pomysł? - zapytała unosząc brwi i w końcu spoglądając na mnie.
-Pocałowałaś mnie? - to miało być stwierdzenie ale wyszło pytanie
-Harry... nie – wyszeptała spuszczając wzrok. Jej stopy nagle zaczęły być najbardziej interesującą rzeczą na całym świecie.
-Nie rozumiem, Drew. Pocałowałaś mnie, to znaczy, że czujesz coś do mnie... Tak? - zapytałem jej, chodź właściwie zapytałem też samego siebie. Kochała mnie chociaż trochę. Tak czy nie? Dlaczego miałaby mnie całować gdyby mnie nienawidziła?
-Chodzi o to, że... mógłbyś naprawdę skrzywdzić Niall'a gdybym cię nie powstrzymała. Nie chciałam cię... -
-Nie kończ – przerwałem i puściłem jej nadgarstki.
-Harry? Martwisz się? - zapytała mnie z ciekawym wyrazem oczu
-Nie? Dlaczego miałbym się martwić? Jesteś dla mnie tylko inną dziwką, przecież – powiedziałem chłodno i wyszedłem z pokoju siadając na kanapie w salonie, przeczesując ręką włosy. Okłamałem samego siebie. Ona nie jest tylko kolejną przygodą, jest czymś więcej, ale... nie zmieni swojego zdania. Nienawidzi mnie i zdania nie zmieni, wiem to. „Martwisz się?” to jedyne słowa które w tym momencie obijały się o moją głowę. Zaprosiłem ją na randkę, położyłem wszystko na linii a ona powiedziała, że pocałowała mnie żeby ochronić Niall'a. Jak to jest, że on nie zrobił nic dla niej a jednak ją bardziej obchodzi on, nie ja? To koniec. Mam dość. Mam dość w robieniu na niej wrażenia. Mam dość starań. Mam dość w byciu miłym. Skończyłem z nią. Poddaję się. Minął tydzień a ja odpuszczam, nie mam siły na ciągłe chodzenie za nią i błaganie jej żeby się do mnie przekonała. Nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego. Nigdy nie spotkałem się z odmową. Zqwsze byłem wygrany.
Westchnąłem cicho. To wszystko nie było tego warte. Ona nie była tego warta. Jeśli woli Niall'a – rozumiem; może go wziąć.
Szybkim krokiem wszedłem do mojego pokoju i chwyciłem z szafki mój telefon nie patrząc ani przez sekundę na Rose. Wyszedłem z pokoju i znów usiadłem na kanapie. Przewinąłem wszystkie moje kontakty na liście. Niall. Jest. Wcisnąłem przycisk aby połączyć się z nim. Odebrał po 5 sygnałach.
-Halo? - jego silny irlandzki akcent przeniknął przez telefon.
-Hej, Niall tu Harry. Chciałem cię przeprosić za wcześniej. Nie powinienem tego robić. Wybacz – powiedziałem do mikrofonu
-Nie m sprawy. Już wiem dlaczego tak lubisz Rose, to miła dziewczyna – powiedział. Więc on lubił Rose? Wiedziałem...
-Nie, stary. Nie lubię Rose. Chciałem laski którą mógłbym machnąć, ale nie dała mi tego co chciałem więc dałem sobie spokój – na końcu mój głos załamał się. Miałem nadzieje, że Niall tego+ nie zauważył. Również miałem nadzieje, że nie będzie brał się za Rose.
-Myślisz, że dobrze robisz? - zapytał. Oczywiście, że chciałem powiedzieć „nie”.
-Taa. Nie wplątuję się w gówno. W każdym razie, muszę kończyć, siema – powiedziałem kategorycznie do telefonu i odłożyłem słuchawkę. Świetnie. Co ja właśnie kurwa powiedziałem? Nie chciałem, żeby Niall miał Rose, ona jest moja! To jak jej oczy dygoczą gdy jest zdenerwowana, to jak się uśmiecha nieśmiało gdy jest wokół nowych ludzi, to w jaki sposób chodzi, w jaki sposób jej włosy układają się bez jej starań. Jest idealna.

Niall zapyta ją wprost o bycie razem a ona bez wahania się zgodzi. Co ma Niall czego ja nie mam? Czemu jemu idzie tak łatwo a ja staram się zrobić dla niej wszystko. On nie zrobił nic. Widzę, że ona go lubi. Kiedy wcześniej z nim rozmawiała jej twarz się uśmiechała. Kiedy to ja jestem wokół niej ona albo płacze albo jest smutna. Nie wiem co robić. Chcę żeby była moja, ale chcę też żeby była szczęśliwa. To jest chwila w której muszę poprosić kogoś o pomoc. Każdy wie, że najlepiej doradzi rodzona matka. Odkąd żyję mówiła mi że w każdej chwili mogę do niej przyjść aby porozmawiać. Tak więc zrobię. Kiedy byłem mały wbijała mi do głowy jedną rzecz: 

„Prawda jest taka, że każdy chce cię zranić; ty tylko musisz znaleźć kogoś kto jest warty tego cierpienia”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz