*PIIIIIIIIP*
-Cholera! - krzyknęłam zrywając się z łóżka. Było wpół do 8
a mój budzik nie był włączony. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam
Harry'ego stojącego przy samochodzie uśmiechającego się. To on!
Zatrąbił tym swoim klaksonem budząc mnie!
Jego włosy były lekko postawione w górę a reszta loczków
spadała kaskadą w dół. Miał na sobie dżinsy, zwykłą białą
koszulkę i kurtkę ze skóry; nie zapominając jeszcze o jego
niechlujnych białych conversach i srebrnym naszyjniku zwisającym na
jego szyi. Wyglądał atrakcyjnie.
Jego jedna noga spoczywała rozłożona przed jego ciałem, druga
skulona, oparta na drzwiach auta a jedna z jego dłoni masowała
dolną wargę.
Ruszyłam szybko w poszukiwaniu jakiś ubrań. Podjęłam się
wyjątkowej opieki, żeby nie wyglądać jak gówno. Zbiegłam w dół
i zabrałam klucze oraz torbę otwierając i zamykając pośpiesznie
drzwi na klucz.
Harry spojrzał w górę, nasze spojrzenia spotkały się a na jego
ustach pojawił się uśmieszek. Spokojnie podeszłam do niego czując
jak motyle latały po moim brzuchu.
-Hej kochanie – powiedział ochrypłym głosem
-Hej – wymamrotałam czując się niepewnie kiedy jego oczy
wędrowały wzdłuż mojego ciała.
-Wyglądasz pięknie – szepnął do mojego ucha, otwierając drzwi
samochodowe dając mi znak abym weszła do środka. Siadając
zapięłam pasy i czekałam aż Harry wejdzie do auta. Wspinając się
do środka, włączył radio i ruszył spod mojego domu.
-Powinieneś zapiąć pasy – powiedziałam podnosząc się lekko z
miejsca sięgając pas po drugiej stronie jego ciała zapinając go.
Harry popatrzył na mnie z podniesioną brwią uśmiechając się
szyderczo po czym rozpiął swój pas. No świetnie, a tak się
męczyłam, żeby go zapiąć.
-Harry, chcesz się zabić? - zapytałam kiedy ten zaśmiał się na
mój komentarz.
-Bardziej rozpraszające było to kiedy pochyliłaś się nade mną
dotykając mojego penisa, kotku – zaśmiał się gdy zobaczył jak
się czerwienie.
-Idiota – wymamrotałam odwracając głowę do okna. Nagle poczułam
jak jego ręka chwyciła obie strony moich policzków. Odwracając
się od razu spotkałam się z soczystym pocałunkiem na moich
wargach. - Nadal jesteś idiotą – powiedziałam cicho w stronę
jego ust po czym chłopak się zaśmiał.
-Jasne – powiedział zatrzymując się na szkolnym parkingu.
Wyskoczyłam z uta biorąc ze sobą swoją torbę i zamknęłam
drzwi. Obeszłam auto i spotkałam się z Harrym. Objął ramieniem
moje ramię wokół i pocałował mnie w usta. Mogłam poczuć na
sobie wzrok wszystkich. Przysięgam, że mogłam nawet usłyszeć
wdechy i wydechy innych uczniów. Popatrzyłam wokół i zobaczyłam
jak... kurwa mać rzeczywiście wszyscy na nas patrzą. Na ich
twarzach widniał żal, smutek, gniew a nawet jakieś spojrzenia
zazdrości od paru z dziewczyn. Louis stał oparty o ścianę
budynku. Trzymał w ręku papierosa przykładając go sobie do ust i
wypuszczając dym. Patrzył na mnie i Harry'ego ze zdziwieniem ale
dziwne spojrzenie zeszło z jego twarzy po czym pojawił się pewien
uśmieszek.
-Coś mnie opuściło? - zapytał, jego brwi uniosły się a figlarny
uśmiech igrał na jego wargach.
-Zamknij się- mruknęłam.
-Ohh. Ktoś tu miał niezbyt dobry poranek. Lubię to – postrzelił
mnie mrugnięciem oka trącąc lekko łokciem. Naprężył swoje
ciało.
-Chodź – powiedział cicho odprowadzając mnie do klasy w której
miała być lekcja.
Na lunchu byłam kompletnie wykończona. Chyba z 10 razy musiałam
powtarzać Liam'owi, Dani i El jak to jest pomiędzy mną i Harrym.
Początkowo nie wierzyli w to co mówię, ale po dłuuuugich namowach
odebrali to ze zdziwieniem.
-Nie zamierzasz nas teraz zostawić, prawda? - zapytała El z
niepokojem
-Cholera. Nie! - zaśmiałam się
-Dziękować Bogu – westchnęła Dani siedząc Liam'owi na
kolanach.
Nagle poczułam jak dwa ramiona oplatają moje biodra a usta całują
w szyję.
-Usiądziesz z nami? - zapytał Harry
-Zostaję tutaj, ale jeśli chcesz, możesz dołączyć do nas –
uśmiechnęłam się z wyższością wiedząc, że Harry zaraz stąd
pójdzie. Byłam pewna, że nigdy nie zostawiłby swoich przyjaciół
aby usiąść ze mną.
-Dobrze – wymamrotał cicho odsuwając swoje krzesło. Popatrzyłam
na niego ze zdziwieniem i zdezorientowaniem. - Co? - zapytał –
Powiedziałaś, że mogę dołączyć? - dokończył. Jego
oświadczenie zabrzmiało bardziej jak pytanie.
-Tak, ale byłam pewna, że tego nie zrobisz – zaśmiałam się
-Traktujesz mnie okropnie. Wiesz o tym? - usiadł obok mnie a ja
pocałowałam go lekko w policzek.
-Wiem, że jestem kochana – oświadczyłam odwracają się w stronę
El, Dani i Liam'a, którzy siedzieli z wymalowanym zdziwieniem na
twarzy. Harry też popatrzył na nich i widział ten dyskomfort w ich
ciałach.
-Wiesz co, chyba jednak pójdę. Nie chcę odstraszać twoich
przyjaciół – zaśmiał się wstając z miejsca pochylając się i
składając mały pocałunek na moim policzku. - Pa, kochanie –
wymruczał idąc do swojej ekipy. Odwróciłam się przodem do Dani
piorunując ją wzrokiem.
-Mogłabyś być bardziej przyjazna – wysyczałam lekko wkurzona
przez ich czyny.- przecież byliście przyajciółmi!
-Przepraszam, to tylko szok – szepnęła- przyjaźniłam się z Harrym, a nie z postrachem a jednocześnie najgorętszym ciachem szkoły.
- Eeej! - krzyknął Liam.
- Zaraz po tobie, kotku. - stwierdziła Dani.
-Dobrze, spróbujcie następnym razem. On nie jest taki jaki myślicie
– odpowiedziałam zaczynając jeść swój lunch.
Każdy wysłał mi sarkastyczne spojrzenie; miałam po prostu dość
tego ich usranego gówna, że Harry jest niebezpieczny i może mi coś
zrobić.
-Jeśli wszyscy macie zamiar zachowywać się jak suki w stosunku do
mnie, przez to, że jestem z Harrym, może po prostu stąd pójdę –
syknęłam odchodząc od nich i podchodząc do Harry'ego, który
oczywiście miał uśmiech na twarzy widząc, że idę w jego stronę.
-Szybki powrót? - zaśmiał się po czym ja zatoczyłam swoje oczy.
Oglądając się za Harry'ego zobaczyłam Niall'a. Nie widziałam go
od czasu kiedy Harry i on pobili się. Mówiąc szczerze, tęskniłam
za nim trochę.
-Przepraszam – powiedział bezgłośnie ruszając tylko ustami.
-Okej – odpowiedziałam wysyłając mu pełen sympatii uśmiech.
Rzuciłam okiem na Perrie która miała szeroki uśmiech na swojej
twarzy. Jej spojrzenie padło na moje dłonie, popatrzyłam na nie i
zobaczyłam jak Harry splótł swoje palce z moimi. Potrząsając
głową znów na nią popatrzyłam. Tym razem jej wzrok padł na
mnie.
W tym momencie stałam z najbardziej niebezpiecznymi ludźmi jakich
kiedykolwiek poznałam, ale nie czułam się źle. Wiedziałam, że
jestem z nimi bezpieczna, że nic mi nie grozi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz