czwartek, 20 czerwca 2013

#11

Moja matka nie uśmiechnęła się ciekawie mierząc wzrokiem wytatuowane ciało Harry'ego. Jej twarz była pełna niepokoju kiedy zauważyła piercing i inne rzeczy.
-Dzień dobry pani Smiths. Jestem Harry – powiedział podając swoją rękę aby przywitać się z moją mamą.
-Aktualnie jestem panną Smiths. Przestałam być panią Smiths kilka miesięcy temu – powiedziała ignorując gest Harry'ego. Spuściłam głowę kiedy mama wspomniała o rozwodzie. Było mi smutno. No ale komu by nie było?
-Dobrze – Harry szepnął odkładając z powrotem swoją rękę na moje plecy w celu uspokojenia mnie. To nie działało i kilka łez zsunęło się po mojej twarzy; zatęskniłam za swoim tatą chociaż to przez niego rodzice się rozwodzą, wciąż tęskniłam za nim. Moja mama popatrzyła na Harry'ego.
-Myślę, że powinieneś już iść...
-Harry – dokończył chłopak. Domyślił się, że moja matka nie zapamiętała jego imienia. Podeszła do drzwi, otworzyła je i dała znak, żeby Harry wyszedł. To był chamski ruch, mamo! Styles popatrzył na mnie z miną „co jest kurwa” i odwrócił głowę do mojej mamy.
-Miło było panią poznać, panno Smiths – uśmiechnął się i wyszedł. Matka popatrzyła na mnie gniewnym wzrokiem zamykając drzwi.
-Nie chcę, żebyś utrzymywała kontakty z tymi ludźmi. Oni są niebezpieczni, Rose – powiedziała ostrzegawczo
-Myślę, że wiem co robię. Nie będziesz wybierać mi ludzi z którymi będę się zadawać – odparłam
-Jestem twoją matką. Dopóki mieszkasz pod moim dachem, będziesz robić to co mówię – jej ton wzrastał z każdym wypowiedzianym słowem.
-Nie będziesz mną rządzić! - krzyknęłam i wyszłam z pokoju udając się na dół.
Nie wyszłam nigdzie z Harrym; wzięłam go do siebie, bo stała mu się krzywda. Chciałam mu pomóc. Ledwie nazwałabym to przyjaźnią; chodzi o nasze relacje i instynkt. Czy przyjaźniłam się z nim? Z chłopakiem przed którym byłam ostrzegana przez wszystkich? Z chłopakiem który odmienił moje życie?

Lou's pov

Minęły już 3 dni od walki Harry'ego i Niall'a. Do tej pory ze sobą nie rozmawiali. Harry miał najwyraźniej inne rzeczy w swoim umyśle. Coraz bardziej zbliżał się do Rose co mnie cieszyło. Nie miałem nic przeciwko temu, dopóki jej przyjaciele nie zaczęliby zadawać się z nami. Mówiąc jej przyjaciele, mam na myśli Eleanor. Od początku mi podpadła.
-Hej stary, co robisz? - zapytałem Harry'ego, który grzebał w swojej szafie, wyrzucając resztę ciuchów za siebie. Miał na sobie czarne dżinsy, koszulę i marynarkę.
-Muszę znaleźć moje conversy – powiedział wyraźnie zestresowany
-Leżą obok drzwi wejściowych – stłumiłem śmiech. Chłopak poszedł po buty zakładając je na stopy po czym podszedł do swojej szafki nocnej. Ściągnął kolczyki z brwi, nosa i wargi. Co jest kurwa?
-Dobra. O co tak właściwie chodzi? - powiedziałem zainteresowany. Harry nigdy nie ściągał swoich kolczyków. Czemu więc zrobił to teraz? Ubrał się nawet tak, że nie było widzieć żadnego z jego tatuaży.
-Chcę zrobić dobre wrażenie na matce Rose – popatrzył na mnie uśmiechając się.
-Przypominam teraz grzeczniejszego chłopca? - zaśmiał się
-Zdecydowanie normalnie – powiedziałem – Więc Rose zgodziła się na randkę z Tobą? - zapytałem siadając na łóżku Harry'ego.
-Ummm, nie. Ale kiedy pojadę do niej i stanę pod drzwiami, nie będzie mogła mi odmówić – powiedział grzebiąc w swoich kieszeniach. Nigdy nie widziałem go takiego. On naprawdę się starał, naprawdę zależało mu na Rose. Nie powiedziałbym mu tego; oczywiście zaprzeczyłby temu. To było jasne; zrobiłby dla niej wszystko, co było rzeczywiście słodkie i nie w stylu Harry'ego.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę – krzyknąłem, ponieważ Harry był właśnie w łazience. Otworzyłem drzwi. To był Lee.
Lee jest częścią naszego konkurencyjnego gangu, który nie jest mile widziany w tej części Holmes Chapel.
-Co do chuja tutaj robisz, Lee? - wyplułem
-Chcę pogadać z Harrym. Chris nie jest zadowolony z tego co zdarzyło się dwa tygodnie temu – powiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. W tym czasie do pokoju wszedł Harry.
-Dziewczyna jest moja. Dałem to jasno do zrozumienia – powiedział kategorycznie
-Jak ona będzie twoja kiedy umrze? - powiedział Lee uśmiechając się z wyższością. Harry ruszył w stronę chłopaka i chwycił jego koszulę obezwładniając go i opierając o ścianę.
-Co. Ty. Kurwa. Powiedziałeś? - zapytał wypowiadając każdy wyraz po kolei. Lee skulał się ze względu na ruch Harry'ego.
-Jeśli Chris nie może jej mieć, nikt nie może. To słowa Chris'a, nie moje – powiedział wystraszony.
-Żaden z was nie ma zbliżać się do niej na krok. Rozumiesz? Dotkniesz jej to cię zabiję. To jest obietnica – głos Harry'ego był zimny i niski. - A teraz wypierdalaj stąd albo zabiję cię w tym momencie - puścił Lee wypychając go mocno za drzwi, zamykając je z hukiem.
Podszedłem do niego kiedy chodził w kółko po pokoju.
-Stary, wyluzuj. Oni nie wiedzą o niej nic. Wszystko z nią dobrze – powiedziałem próbując uspokoić chłopaka. Próba jednak nie powiodła się.
-Muszę iść, Lou. Możesz zostać tu ile chcesz – odparł ze zdenerwowaniem grzebiąc w spodniach wyciągając klucze i wychodząc za drzwi. Prowadzenie w tym stanie nie było dobrym pomysłem, ale nie miałem zamiaru się z nim kłócić.

Harry's pov

Jechałem do domu Rose tak szybko jak potrafiłem. Nie obchodziło mnie czy zgodzi się na randkę czy nie. Wyciągnę ją tak czy siak. Wszystko jest zaplanowane, nie chcę tego zaprzepaścić. Przysięgam Bogu, jeśli ktoś z nich zrobi jej krzywdę – zabiję. Dobra, nie. Muszę wyrzucić to z głowy. Nie chcę, żeby Rose zobaczyła mnie w takim stanie. Nie chcę tego co wcześniej. Kiedy odsunęła się ode mnie a ja straciłem kontrolę. Bała się, że ją uderzę. Nigdy! Nigdy bym nie zrobił jej krzywdy.
Zatrzymałem się pod jej domem. Nerwy przeszły na górę. To dziwne. Nigdy wcześniej nie byłem zdenerwowany. Poznałem ją i zmieniłem się.
Podszedłem do drzwi. Było już około 9. Stanąłem w ganku i podciągnąłem swoją marynarkę. Upewniłem się, że moje tatuaże nie są widoczne. Parę z nich były widoczne na szyi i rękach, ale mimo prób nie mogłem ich zakryć.
Pukając w drzwi, czekałem około 10 sekund zanim zobaczyłem z nich Rose. Patrzyła na mnie ze zmieszaniem zamykając drzwi z powrotem, ale nie zrobiła tego kiedy jej przeszkodziłem.
-Co tu robisz? Jest już po 9. Moja matka wpadnie w szał jak cię zobaczy – próbowała wyciszyć swój głos aby jej matka nie słyszała naszej rozmowy.
-Przyszedłem cię zobaczyć – odpowiedziałem prosto. Moje dłonie pociły się ze zdenerwowania. Studiowała moją twarz zauważając, że piercing znikł z brwi, nosa i ust. Wzrok spadł na moje dżinsy, marynarkę i koszulę. Spoglądając z powrotem w moje oczy, szepnęła.
-Co ty zrobiłeś? - patrzyłem na nią przez kilka chwil. Była w spodenkach od piżamy i szerokim topie z bosymi stopami. Przypuszczam, że była przemarznięta.
-Chciałem zrobić dobre wrażenie na twojej mamie, więc ogarnąłem się trochę – popatrzyła na mnie po raz kolejny studiując moją twarz i resztę ciała, po czym otworzyła usta.
-Wolałam cię wcześniej – spuściła wzrok, pesząc się. Ta niewinna dziewczynka właśnie się zawstydziła mówiąc mi prawdę, której chyba nie chciała zdradzać.
Podszedłem do niej bliżej, tak, że nasze ciała niemal się dotykały.
-Dobrze, Rose. Nie przyjechałem tutaj tak wystrojony tylko po to, żeby powiedzieć ci „cześć”. Chciałem zrobić to wcześniej, ale zastanawiałem się kiedy będzie odpowiedni czas. Nie robię tego często więc jest to dla mnie dziwne. Może wiesz o co proszę i co chcę ci powiedzieć, w każdym razie, uhm... co staram ci się powiedzieć... Rose Smiths, czy mogłabyś uczynić mi ten zaszczyt i wybierzesz się, proszę, ze mną na randkę?

2 komentarze: