Obudziłam
się czując jak gówno. Oczy były zmęczone, ciało obolałe i
szyja, która bolała mnie jeszcze bardziej. Wstając, przetarłam
oczy i potrzepałam głową aby wyrzucić z niej resztki snu.
Promienie słoneczne przebijały się przez zasłony mojego pokoju
dając światło na moje łóżko.
-Kurwa
– wymamrotałam udając się do łazienki. Włączyłam prysznic i
zaczęłam się rozbierać. Pozwalałam ciepłej wodzie przemierzać
po moim ciele, moje myśli powędrowały do wczorajszego wieczoru.
Mała zatoka, namiot, szampan, tańce, malinka? Cholera. Wyskakując
z prysznica, zbadałam olbrzymią krostę, która skrywała
jasno-fioletowy odcień.
-Cholera,
cholera, cholera – wyszeptałam dotykając lekko siniaka.
Wyłączyłam prysznic i zakładając na siebie ręcznik, ruszyłam z
powrotem do pokoju. Podeszłam do małej komody naprzeciw łóżka i
wyciągnęłam z niej swoją bieliznę. Założyłam ją i zsunęłam
z ciała ręcznik. Szukałam w szafie ubrań, które miałyby
swobodnie zakryć siniaka na szyi. Kurwa. Nie ma nic. Wszystkie inne
szale i te sprawy były wyniesione na strych. Inni w szkole zobaczą
malinkę a co gorsze – matka.
Ubrałam
na siebie luźną koszulę, legginsy i białe conversy. Włosy same
ułożyły się na moich ramionach po czym zrobiłam lekki makijaż
jak zwykle. Spuściłam głowę kiedy próbowałam zakryć siniaka.
Nie da się.
-Kurwa!
- wykrzyczałam po czym zorientowałam się, że na parterze siedzi
moja matka. Co jeśli słyszała? Zapowiada się ciekawa rozmowa.
Zeszłam na dół jak najciszej potrafiłam, żeby mama nie
zobaczyła, że wychodzę. Co było dziwne, nie znalazłam jej.
Zostawiła po sobie jedynie małą kartkę z napisem „Będę w
poniedziałek wieczorem”.YEAH!
-Wesołych
zajebistych świąt – krzyknęłam na cały dom po czym wyciągnęłam
z kieszeni telefon w celu wysłania sms'a do El.
„Moja
matka wyjechała. Będzie dopiero w poniedziałek wieczór.
Wpadniecie do mnie z Dani? - Rose xx”
Poczekałam
3 minuty zanim napis „Nowa wiadomość” pojawił się na ekranie.
„Tak!
Domówka! Boże, Rose. Zróbmy imprezę! - El xx”
„Imprezę?
Mówisz poważnie? A co jeśli moja matka się dowie? - Rose xx”
„Nie
dowie się, spokojnie. Będzie tylko Dani, Josh, Liam, Noah, ja i ty.
To ledwo przyjęcie – El xx”
„Nie
wiem, El – Rose xx”
„No
dawaj! Proooooszę :)) Jeśli mnie kochasz, zrób to dla mnie- El xx”
„Dobrze,
ale zaproszę Perrie – Rose xx”
„Nie
wiem czy to dobry pomysł ;/ - El xx”
„Nie
rozmawiałaś z nią od wieków. Dani też nie. To będzie krok,
żebyście się pogodziły. W każdym razie... nie ma Perrie, nie ma
imprezy – Rose xx”
„Może
i masz rację. Jesteś złaaaaa – El xx”
„Wiem.
Do zobaczeni w szkole – Rose xx”
Napisałam
do El i odłożyłam telefon do kieszeni, biorąc torbę z poręczy
krzesła i udając się w stronę drzwi mając pewność, że je
zamknęłam. Sama w domu, nareszcie!
Nie
miałam samochodu więc poszłam do szkoły pieszo przy
niewiarygodnie szybkim tempie – prawdopodobnie dlatego, że byłam
podniecona zaistniałą sytuacją.
Mijając
mojego wychowawcę, zobaczyłam Liam'a który uśmiechnął się
kiedy usiadłam obok niego. Pochylił się lekko w moją stronę
szepcząc mi do ucha
-Impreza
na twojej ulicy w sobotę? - popatrzyłam na niego z mętlikiem w
głowie. Jak się dowiedział?
-Skąd...
-El
– przerwał mi. Czytał mi w myślach?
-Uhm, Rose? Co to? - zapytał mnie wskazując palcem na moją szyję.
Kurwa. Zauważył.
-N,
nic – wyjąkałam. Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć,
ale przerwał mu damski głos
-Rose!
Będę w sobotę – krzyknęła Dani idąc w naszą stronę
-Sekret,
Dani! – odkrzyknęłam niskim tonem przepełnionym sarkazmem.
Mrugnęła do mnie lekko na znak, że zrozumiała. Liam znów miał
coś powiedzieć, ale się zamknął. Dzięki Bogu.
Lunch.
Razem z El omawialiśmy szczegóły naszej „imprezy”. Nagle
spuściła wzrok na moją szyję. Proszę, nie pytaj!
-A
to co jest? Malinka? - zapytał kiedy jej brwi uniosły się. Muszę
coś wymyślić, nie chcę jej tego tłumaczyć. Zauważyłam, że
zza rogu stołówki widać było dym papierosowy. Pewnie cała ekipa
Stylesa była tam i dymiła więc postanowiłam iść do nich.
-Pójdę zaprosić Perrie, a ty idź znaleźć Dani – czmychnęłam unikając rozmowy o malince.
-Pójdę zaprosić Perrie, a ty idź znaleźć Dani – czmychnęłam unikając rozmowy o malince.
-Rose?
- zapytał Zayn który wyszedł zza rogu do którego właśnie
zmierzałam.
-O,
Zayn. Muszę pożyczyć twoją dziewczynę na moment – powiedziałam
kiedy odnalazłam wzrokiem Harry'ego i Lou, którzy stali przy
samochodzie i palili papierosy. Niall'a nadal nigdzie nie było.
Nadal boi się Harry'ego. Zayn zgasił swojego papierosa i zawołał
Perrie, która stała dalej rozmawiając przez telefon. Podniosła
głowę i popatrzyła na nas a jej oczy natychmiast się szeroko
otworzyły.
-Rose!
- zapiszczała biegnąc do mnie zamykając mnie w uścisku. Jej krzyk
sprawił, że Harry i Lou popatrzyli na nas. Oczy Stylesa powiększyły
się a na jego twarzy zagościł uśmiech. Zauważyłam, że wrócił
do swojego dawnego stylu. Szeroka koszula i wąskie dżinsy widniały
na jego ciele. Tatuaże zostały odkryte a piercing wrócił na swoje
miejsce. Szczerze mówiąc, wolałam go takiego; wyglądał
seksownie. Czekaj, co? Nie powiedziałam tego!
Popatrzyłam
na Perrie i uśmiechnęłam się do niej.
-Muszę
porozmawiać z tobą na osobności. Nie martw się Zayn, nie ukradnę
jej na długo – puściłam mu oczko kiedy ten uśmiechnął się do
mnie
-Wracaj
szybko – wykrzyknął w naszą stronę kiedy odchodziłyśmy w
ustronniejsze miejsce.
-Co
jest? - Perrie zapytała z podnieceniem
-Robię
w sobotę małą imprezę; moja mama wyjechała i nie będzie jej do
poniedziałku więc pomyślałam, że to wspaniała okazja, żeby
zaprosić przyjaciół. Ty oczywiście jesteś jedną z nich –
powiedziałam prosto. Uśmiech na jej twarzy wzrósł; nie miała
zbyt dużo przyjaciół a jestem pewna, że tęskni za starymi
których straciła kiedy pojawił się Zayn. Kiedy tłumaczyłam jej
wszystko poczułam się jakbym dała jej odrobinę nadziei.
-Kto
jeszcze idzie? - zapytała
-Ja,
ty, El, Dani, Liam, Josh i Noah – jej uśmiech znikł
-Nie
mogę iść. Oni nie chcą, żebym tam była – szepnęła
spuszczając wzrok.
-Tak
naprawdę to rozmawiałam dziś rano z El, która ucieszyła się z
tego, że się tam zjawisz – jej oczy napełniły się łzami.
-Naprawdę?
- popatrzyła na mnie z nadzieją
-Tak,
naprawdę. Ale nie mów nikomu o przyjęciu, dobrze? - zaśmiałam
się
-Dobrze
– zachichotała
-Chodźmy.
Wrócimy do Zayn'a zanim mnie zabije – puściłam oczko do
dziewczyny i razem ruszyłyśmy w stronę reszty chłopaków.
-O!
Jest moja dziewczyna – Zayn jęknął
-Już
nie, Malik – uśmiechnęłam się
-Oh,
czy usłyszałem jakieś wyzwanie, Smiths? - jego brwi uniosły się
-Perrie,
wybierz mnie albo Rose – powiedział Zayn pewny siebie
-To
proste, Rose – uśmiechnęła się po czym Zayn spuścił wzrok
udając sztuczny wyraz krzywdy kładąc swoją rękę na sercu.
-Ukłon
dla mnie, Malik – zachichotałam.
-Tak
jest – ścisnął lekko moje ramię co doprowadziło oczywiście do
mojego krzyku.
-Pomocy!
- krzyknęłam łącząc krzyk i chichot
-Harry,
kontroluj proszę swoją dziewczynę – powiedział Zayn kładąc
mnie w ramienia Harry'ego. Chłopak popatrzył na mnie w dół i
uśmiechnął się do mnie. Jego wzrok przeniósł się na moją
szyję, a dokładnie na moją malinkę.
-Pasuje
ci to – wymruczał i pociągnął mnie bliżej swojej klatki
piersiowej – I bardzo to lubisz – powiedział swoim niskim i
ochrypłym głosem.
-Przysięgam
że jesteś dwubiegunowy – wymamrotałam pod nosem
-Co
powiedziałaś, kochanie? - uśmiechnął się szeroko
-Powiedziałam,
że jesteś dwubiegunowy. W jednej minucie jesteś zwykłym chujem, w
następnej jesteś słodki a w jeszcze innej zrogowaciały. To jak
życie z kobietą w ciąży – zaśmiał się z mojego komentarza.
-Więc
uważasz, że jestem słodki – jego wrażenie napełniło się
humorem. Zakręciłam oczami i odepchnęłam go od siebie.
-Jesteś
obrzydliwy – wyburczałam
-Kochasz
mnie – zadrwił co spowodowało, że się odwróciłam
-Próbuję
nienawidzić – uśmiechnęłam się mile a Harry się zaśmiał.
Rozśmieszyłam go? Cudownie. Potrząsnęłam głową i podeszłam do
Perrie.
-Do
zobaczenia jutro – szepnęłam i przytuliłam ją. Odchodząc
wysłałam krótkie spojrzenie na Harry'ego, którego wzrok był na
mnie. Polizał swoje wargi a w jego oczach pojawił się błysk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz