czwartek, 27 czerwca 2013

#13

Obudziłam się czując jak gówno. Oczy były zmęczone, ciało obolałe i szyja, która bolała mnie jeszcze bardziej. Wstając, przetarłam oczy i potrzepałam głową aby wyrzucić z niej resztki snu. Promienie słoneczne przebijały się przez zasłony mojego pokoju dając światło na moje łóżko.
-Kurwa – wymamrotałam udając się do łazienki. Włączyłam prysznic i zaczęłam się rozbierać. Pozwalałam ciepłej wodzie przemierzać po moim ciele, moje myśli powędrowały do wczorajszego wieczoru. Mała zatoka, namiot, szampan, tańce, malinka? Cholera. Wyskakując z prysznica, zbadałam olbrzymią krostę, która skrywała jasno-fioletowy odcień.
-Cholera, cholera, cholera – wyszeptałam dotykając lekko siniaka. Wyłączyłam prysznic i zakładając na siebie ręcznik, ruszyłam z powrotem do pokoju. Podeszłam do małej komody naprzeciw łóżka i wyciągnęłam z niej swoją bieliznę. Założyłam ją i zsunęłam z ciała ręcznik. Szukałam w szafie ubrań, które miałyby swobodnie zakryć siniaka na szyi. Kurwa. Nie ma nic. Wszystkie inne szale i te sprawy były wyniesione na strych. Inni w szkole zobaczą malinkę a co gorsze – matka.
Ubrałam na siebie luźną koszulę, legginsy i białe conversy. Włosy same ułożyły się na moich ramionach po czym zrobiłam lekki makijaż jak zwykle. Spuściłam głowę kiedy próbowałam zakryć siniaka. Nie da się.
-Kurwa! - wykrzyczałam po czym zorientowałam się, że na parterze siedzi moja matka. Co jeśli słyszała? Zapowiada się ciekawa rozmowa. Zeszłam na dół jak najciszej potrafiłam, żeby mama nie zobaczyła, że wychodzę. Co było dziwne, nie znalazłam jej. Zostawiła po sobie jedynie małą kartkę z napisem „Będę w poniedziałek wieczorem”.YEAH!
-Wesołych zajebistych świąt – krzyknęłam na cały dom po czym wyciągnęłam z kieszeni telefon w celu wysłania sms'a do El.
Moja matka wyjechała. Będzie dopiero w poniedziałek wieczór. Wpadniecie do mnie z Dani? - Rose xx”
Poczekałam 3 minuty zanim napis „Nowa wiadomość” pojawił się na ekranie.
Tak! Domówka! Boże, Rose. Zróbmy imprezę! - El xx”
Imprezę? Mówisz poważnie? A co jeśli moja matka się dowie? - Rose xx”
Nie dowie się, spokojnie. Będzie tylko Dani, Josh, Liam, Noah, ja i ty. To ledwo przyjęcie – El xx”
Nie wiem, El – Rose xx”
No dawaj! Proooooszę :)) Jeśli mnie kochasz, zrób to dla mnie- El xx”
Dobrze, ale zaproszę Perrie – Rose xx”
Nie wiem czy to dobry pomysł ;/ - El xx”
Nie rozmawiałaś z nią od wieków. Dani też nie. To będzie krok, żebyście się pogodziły. W każdym razie... nie ma Perrie, nie ma imprezy – Rose xx”
Może i masz rację. Jesteś złaaaaa – El xx”
Wiem. Do zobaczeni w szkole – Rose xx”
Napisałam do El i odłożyłam telefon do kieszeni, biorąc torbę z poręczy krzesła i udając się w stronę drzwi mając pewność, że je zamknęłam. Sama w domu, nareszcie!
Nie miałam samochodu więc poszłam do szkoły pieszo przy niewiarygodnie szybkim tempie – prawdopodobnie dlatego, że byłam podniecona zaistniałą sytuacją.

Mijając mojego wychowawcę, zobaczyłam Liam'a który uśmiechnął się kiedy usiadłam obok niego. Pochylił się lekko w moją stronę szepcząc mi do ucha
-Impreza na twojej ulicy w sobotę? - popatrzyłam na niego z mętlikiem w głowie. Jak się dowiedział?
-Skąd...
-El – przerwał mi. Czytał mi w myślach?
-Uhm, Rose? Co to? - zapytał mnie wskazując palcem na moją szyję. Kurwa. Zauważył.
-N, nic – wyjąkałam. Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu damski głos
-Rose! Będę w sobotę – krzyknęła Dani idąc w naszą stronę
-Sekret, Dani! – odkrzyknęłam niskim tonem przepełnionym sarkazmem. Mrugnęła do mnie lekko na znak, że zrozumiała. Liam znów miał coś powiedzieć, ale się zamknął. Dzięki Bogu.

Lunch. Razem z El omawialiśmy szczegóły naszej „imprezy”. Nagle spuściła wzrok na moją szyję. Proszę, nie pytaj!
-A to co jest? Malinka? - zapytał kiedy jej brwi uniosły się. Muszę coś wymyślić, nie chcę jej tego tłumaczyć. Zauważyłam, że zza rogu stołówki widać było dym papierosowy. Pewnie cała ekipa Stylesa była tam i dymiła więc postanowiłam iść do nich.
-Pójdę zaprosić Perrie, a ty idź znaleźć Dani – czmychnęłam unikając rozmowy o malince.
-Rose? - zapytał Zayn który wyszedł zza rogu do którego właśnie zmierzałam.
-O, Zayn. Muszę pożyczyć twoją dziewczynę na moment – powiedziałam kiedy odnalazłam wzrokiem Harry'ego i Lou, którzy stali przy samochodzie i palili papierosy. Niall'a nadal nigdzie nie było. Nadal boi się Harry'ego. Zayn zgasił swojego papierosa i zawołał Perrie, która stała dalej rozmawiając przez telefon. Podniosła głowę i popatrzyła na nas a jej oczy natychmiast się szeroko otworzyły.
-Rose! - zapiszczała biegnąc do mnie zamykając mnie w uścisku. Jej krzyk sprawił, że Harry i Lou popatrzyli na nas. Oczy Stylesa powiększyły się a na jego twarzy zagościł uśmiech. Zauważyłam, że wrócił do swojego dawnego stylu. Szeroka koszula i wąskie dżinsy widniały na jego ciele. Tatuaże zostały odkryte a piercing wrócił na swoje miejsce. Szczerze mówiąc, wolałam go takiego; wyglądał seksownie. Czekaj, co? Nie powiedziałam tego!
Popatrzyłam na Perrie i uśmiechnęłam się do niej.
-Muszę porozmawiać z tobą na osobności. Nie martw się Zayn, nie ukradnę jej na długo – puściłam mu oczko kiedy ten uśmiechnął się do mnie
-Wracaj szybko – wykrzyknął w naszą stronę kiedy odchodziłyśmy w ustronniejsze miejsce.
-Co jest? - Perrie zapytała z podnieceniem
-Robię w sobotę małą imprezę; moja mama wyjechała i nie będzie jej do poniedziałku więc pomyślałam, że to wspaniała okazja, żeby zaprosić przyjaciół. Ty oczywiście jesteś jedną z nich – powiedziałam prosto. Uśmiech na jej twarzy wzrósł; nie miała zbyt dużo przyjaciół a jestem pewna, że tęskni za starymi których straciła kiedy pojawił się Zayn. Kiedy tłumaczyłam jej wszystko poczułam się jakbym dała jej odrobinę nadziei.
-Kto jeszcze idzie? - zapytała
-Ja, ty, El, Dani, Liam, Josh i Noah – jej uśmiech znikł
-Nie mogę iść. Oni nie chcą, żebym tam była – szepnęła spuszczając wzrok.
-Tak naprawdę to rozmawiałam dziś rano z El, która ucieszyła się z tego, że się tam zjawisz – jej oczy napełniły się łzami.
-Naprawdę? - popatrzyła na mnie z nadzieją
-Tak, naprawdę. Ale nie mów nikomu o przyjęciu, dobrze? - zaśmiałam się
-Dobrze – zachichotała
-Chodźmy. Wrócimy do Zayn'a zanim mnie zabije – puściłam oczko do dziewczyny i razem ruszyłyśmy w stronę reszty chłopaków.
-O! Jest moja dziewczyna – Zayn jęknął
-Już nie, Malik – uśmiechnęłam się
-Oh, czy usłyszałem jakieś wyzwanie, Smiths? - jego brwi uniosły się
-Perrie, wybierz mnie albo Rose – powiedział Zayn pewny siebie
-To proste, Rose – uśmiechnęła się po czym Zayn spuścił wzrok udając sztuczny wyraz krzywdy kładąc swoją rękę na sercu.
-Ukłon dla mnie, Malik – zachichotałam.
-Tak jest – ścisnął lekko moje ramię co doprowadziło oczywiście do mojego krzyku.
-Pomocy! - krzyknęłam łącząc krzyk i chichot
-Harry, kontroluj proszę swoją dziewczynę – powiedział Zayn kładąc mnie w ramienia Harry'ego. Chłopak popatrzył na mnie w dół i uśmiechnął się do mnie. Jego wzrok przeniósł się na moją szyję, a dokładnie na moją malinkę.
-Pasuje ci to – wymruczał i pociągnął mnie bliżej swojej klatki piersiowej – I bardzo to lubisz – powiedział swoim niskim i ochrypłym głosem.
-Przysięgam że jesteś dwubiegunowy – wymamrotałam pod nosem
-Co powiedziałaś, kochanie? - uśmiechnął się szeroko
-Powiedziałam, że jesteś dwubiegunowy. W jednej minucie jesteś zwykłym chujem, w następnej jesteś słodki a w jeszcze innej zrogowaciały. To jak życie z kobietą w ciąży – zaśmiał się z mojego komentarza.
-Więc uważasz, że jestem słodki – jego wrażenie napełniło się humorem. Zakręciłam oczami i odepchnęłam go od siebie.
-Jesteś obrzydliwy – wyburczałam
-Kochasz mnie – zadrwił co spowodowało, że się odwróciłam
-Próbuję nienawidzić – uśmiechnęłam się mile a Harry się zaśmiał. Rozśmieszyłam go? Cudownie. Potrząsnęłam głową i podeszłam do Perrie.

-Do zobaczenia jutro – szepnęłam i przytuliłam ją. Odchodząc wysłałam krótkie spojrzenie na Harry'ego, którego wzrok był na mnie. Polizał swoje wargi a w jego oczach pojawił się błysk.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz