sobota, 29 czerwca 2013

#25

IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27 - TATOOS.

Wracałam do domu na piechotę, bo Harry miał do załatwienia ważną sprawę, nie było to jakąś niewiarygodną niespodzianką. Moje stopy przyspieszały kroku. Nie było zbyt ciepło jak zawsze więc chciałam jak najszybciej dojść do domu.
Usłyszałam nagle chrząknięcie dochodzące ze strony alei. Zignorowałam to bo nie było to czymś nowym.
-Kurwa – słyszałam jak ktoś krzyknął. Ostrożnie podeszłam bliżej alei. Dało się usłyszeć jęki i głuche odgłosy. Sięgając dalej wzrokiem zobaczyłam skuloną postać leżącą na ziemi i jedną wyprostowaną, stojącą nad nią. Wysoki nieznajomy kopał bezlitośnie człowieka w żołądek.
-Następnym razem zapamiętasz, że masz spłacać swoje pieprzone długi – mężczyzna powiedział ochrypłym głosem. Harry? Znałam ten głos wszędzie. Ale... to nie mógł być on. Powiedział, że musi coś załatwić. To jest ta ważna sprawa o której mówił?
-H.. Harry? - wyszeptałam co było ledwo słyszalne, ale nieznajomy odwrócił się. Wzrok chłopaka z lokami spoczywał na mnie, tatuaże zdobiły jego ciało. Jego knykcie pokryte były krwią a bezlitosne spojrzenie było na mojej twarzy. To Harry.
-Rose? - zapytał. Jego spojrzenie złagodniało kiedy mnie zobaczył. Cofnęłam się do tyłu i popatrzyłam na osobę leżącą w poprzek drogi; słychać było jęki pochodzące z jego ust.
-Rose – powiedział po raz kolejny z miększym tonem. Byłam wystraszona i wstrząśnięta.
-Dlaczego? - wyrzuciłam z siebie cicho kiedy moje oczy wypełniły się łzami.
-Rose. On nie spłacił długu. Nie mogłem po prostu pozwolić mu odejść – błagał podchodząc do mnie. Po raz kolejny się cofnęłam. Jego ręka chwyciła moją. Wzdrygnęłam się lekko widząc krew na jego dłoniach.
-N..nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś – wyjęczałam. Moje oczy powędrowały w górę patrząc na niego z przerażeniem.
-Musiałem. W innym wypadku nie będą brać mnie na poważnie. Muszę utrzymać swoją reputację – jego oczy wypełniły się niepokojem. Martwił się o to, że może w tym momencie mnie stracić.
-Muszę iść – szepnęłam spuszczając wzrok.
-Rose, nie – powiedział z łamiącym głosem
- N-nie dotykaj mnie -wyjąkałam. Mój chłopak...nadal był zabójcą.
-Co nie, Harry? Myślałam, że to co mówią o tobie inni nie jest prawdą! Myślałam, że jesteś lepszy – krzyknęłam z uspakajającym głosem na końcu. - To pokazuje ile tak naprawdę wiem o tobie. Nic nie wiem Harry – szepnęłam znów przenosząc na niego wzrok. Moje oczy zabłyszczały.
-Proszę. Proszę nie zostawiaj mnie – mówił kiedy jego głos się złamał
-Co jeśli to zrobię? Mnie też pobijesz bo się nie dostosowuje? - wyplułam. Jego wzrok momentalnie stał się surowy.
-Nie masz pieprzonego pojęcia jak to jest być mną! - warknął głośno patrząc na mnie z wściekłością. Bałam się; wiedziałam, że Harry nie potrafi kierować swoim gniewem.
Odsunęłam się z lękiem. Bałam się, gdy podnosił na mnie rękę.
-J..ja przepraszam – wyjęczałam ze strachem. Łzy spłynęły po moich policzkach. Jednak nadal się go bałam. Poczułam dwa ramiona owijające mnie i przyciągające do siebie.Wzdrygnęłam się. Zapach Harry'ego wypełnił moje płuca. Poczułam zapach narkotyków znacznie silniej niż zwykle.
- Nigdy w życiu bym Cię  nie uderzył. - szepnął.
Wciągnęłam powietrze.
- Harry....ty znowu jesteś na haju! Brałeś to gówno? - krzyknęłam ze smutkiem.
- Rose...ja nie...nie wiesz jakie to trudne. - powiedział.
- Zmień się! Zmień się dla mnie! - powiedziałam.
- Spróbuję... - odpowiedział i zapadła cisza. Ja nadal płakałam.
-Nie chciałem, żebyś to widziała – mamrocze do moich włosów, głaszcząc ręką moje plecy. Wycofał się i chwycił dłońmi moje ramiona patrząc na mnie. - Przestraszyłem Cię? - zapytał. Oddech uwiązł mi w gardle. Oczywiście, że mnie przestraszył...
Spojrzałam się na niego ze łzami.
- T-tak... - powiedziałam i poczułam się totalnie bezbronna. Stałam w objęciach Harry'ego, kt,ory jeszcze przed sekundą prawie zabił człowieka.
Twarz Harry'ego złagodniała. Sunął kciukiem po moim policzku ścierając łzy. Spuścił wzrok i odsunął rękę od mojej twarzy.
-Nie zasługuję na ciebie – wymamrotał patrząc na krew na jego knykciach. Podniosłam jego rękę próbując ignorować czerwony płyn cieknący z niej.
-Każdy zasługuje na kogoś kto go kocha – powiedziałam po czym Harry popatrzył na mnie. Jego oczy zalśniły.
-Kocham Cię – szepnął ledwo słyszalnie podnosząc moją dłoń do swoich warg naciskając na niej pocałunek.
-Też Cię kocham – odpowiedziałam. Usłyszałam jęk nieznajomego leżącego wciąż na drodze.
-Nie zamierzasz mu pomóc? - zapytałam czekając na odpowiedź, ale nie usłyszałam nic ze strony chłopaka. - Harry! Nie możesz go tam zostawić – krzyczałam. Łzy znów zaczęły spływać po mojej twarzy. Harry wciągnął mnie do uścisku głaszcząc moje włosy i ciągnąc do swojego samochodu. Weszłam niepewnie do środka a Harry zamknął za mną drzwi. Czekałam aż wejdzie do środka a kiedy to zrobił, ruszył z miejsca i patrzył na mnie ze zmartwionymi oczami. Odwróciłam od niego wzrok i przeniosłam go na okno.
-Nie możesz go tam zostawić, Harry. On może umrzeć – mój głos zadrżał
-Nic mu nie będzie. Wcześniej było z nim gorzej – Harry odparł chłodno. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Pobił kogoś tak, że nie może nawet wstać i zostawił go. Co za dupek. Burknęłam odwracając się od niego. A co jeśli mi też coś zrobi? Zdenerwuje się i zaatakuje?
-Nigdy cię nie skrzywdzę, Rose. Wiesz o tym, prawda? - zapytał tak jakby czytał właśnie w moim umyśle. Pozostałam cicho nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Harry zatrzymał nagle samochód.
-Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy. Gdym to zrobił, nie mógłbym z tym żyć – powiedział autentycznie. Jego oczy napełniły się winą. Zaczęłam płakać. Robiłam to bardzo często ostatnimi czasy. Poczułam jak samochód znów ruszył a ja pochyliłam głowę w dół płacząc do swoich kolan.

Samochód zatrzymał się a ja usłyszałam jak Harry wychodzi z niego. Czekałam jakieś 10 sekund po czym popatrzyłam w bok i ujrzałam postać Harry'ego, który otworzył mi drzwi. Podniósł mnie z fotela w ślubnym stylu i nogą zamknął drzwi. Popatrzyłam wokół, ale nie zobaczyłam swojego domu tylko blok w którym mieszka Harry.
-Dlaczego tu jesteśmy? - wymamrotałam do jego koszulki plamiąc ja swoim rozmazanym na twarzy tuszem.
-Nie zawiozę cię do domu w takim stanie. Zostaniesz na noc u mnie – oznajmił.

Harry otworzył drzwi do swojego mieszkania nadal trzymając mnie na rękach; posadził starannie na kanapie w salonie i udał się do kuchni. Uniosłam głowę i zobaczyłam jak chłopak myje ręce i stawia wodę na herbatę.
Zmieniło się tu, od czasu ,,porwania" mnie przez Harrego....posprzątał tu!
-Ile cukru, księżniczko? - zapytał
-2 łyżeczki poproszę – pociągnęłam głośno nosem na co Harry odpowiedział śmiechem siadając obok mnie. - Powiedz mi coś o sobie – wydukałam. Jak bardzo głupio zabrzmiałam? - J..jeśli ch...
-Co chcesz wiedzieć? - przerwał mi uśmiechając się
-Rodzina? - powiedziałam sącząc herbatę. - Harry, nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – powiedziałam niepewnie
-Nie. Jesteśmy teraz ze sobą. Nie mam żadnych tajemnic – zaśmiał się. - Więc, moi rodzice się rozwiedli. Mój ojciec używał mojej matki jako rzeczy do wyładowania swojej złości. Za każdym razem próbowałem stawać w jej obronie, ale wtedy i ja dostawałem w twarz. To jest powód dla którego zacząłem uczyć się samoobrony i walki; żeby chronić moją mamę. Miałem też młodszą siostrę więc za każdym razem kiedy dochodziło do bójek, upewniałem się, że siedzi u siebie w pokoju. Nie chciałem, żeby widziała co jej ojciec robi jej matce – popatrzyłam na Harry'ego z przerażeniem. Nie mogłam uwierzyć, że jest taki przez jego ojca – Ja, moja mama i siostra przeprowadziliśmy się pewnego dnia do Londynu. Poznałem tak bardzo dużo złych ludzi. Zacząłem się z nimi widywać i kolegować. Wciągnęli mnie w gangi i narkotyki. Moja mama nie tolerowała tego gdy się o tym dowiedziała, więc odszedłem. Wsiadłem do pierwszego lepszego pociągu i odjechałem. Wylądowałem tutaj... w Holmes Chapel. Sprzedawałem narkotyki aby zarobić, a ci którzy nie płacili zostawali przeze mnie pobici. Przez to wszystko ludzie się o mnie dowiedzieli i nadali imię – powiedział i popatrzył na mnie w górę ze łzami w oczach.
Rozłożyłam ramiona i wciągnęłam go do uścisku, masując jego plecy.
-Dziękuję – wymamrotał do mojej szyi. Siedzieliśmy na kanapie przez kolejne 20 minut i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym w wolnych chwilach pijąc herbatę.
Usta Harry'ego utworzyły uśmieszek.
-Powiedziałem ci o sobie już wszystko, teraz chciałbym wiedzieć coś o tobie – powiedział
-Dobrze. Co chcesz wiedzieć? - ułożyłam się wygodnie na kanapie.
-Jak długo byłaś z chłopakiem? - zapytał swoim niskim i ochrypłym głosem
-J..ja, uh.. - oddaliłam się nie wiedząc co powiedzieć.
-Całowałaś jakiegoś chłopaka, poza mną? - zapytał zbliżając się do mnie. Całowałam innych chłopaków. Charlie. Był moim chłopakiem zanim się tu przeprowadziłam. Nie chciałam go całować, on po prostu podszedł do mnie i wepchnął mi język do ust. To było odrażające. Na samą myśl się wzdrygnęłam.
Ale przez rok byłam z Markiem, którego na prawdę kochałam...jak się okazało, on też był dupkiem.
-Tak – powiedziałam cicho. Mogłam czuć oddech Harry'ego na swojej twarzy.
-Dotykałaś kiedyś chłopaka? - uśmiechnął się a jego ręka podążała wzdłuż mojego uda.Kiedyś...nie robiliśmy tego ale Mark i ja...byliśmy blisko.
-Tak. – szepnęłam
-Czy chłopak dotykał kiedyś ciebie? - jego ręka zatrzymała się na wewnętrznej stronie mojego uda.
-N..nie – wyjąkałam. Harry uśmiechnął się psotnie.
-Doskonale – szepnął mi do ucha. Jego ręka wędrowała znów po moim biodrze dojeżdżając do mojego centrum. Zwinęłam ciało tym samym odrzucając rękę Harry'ego z powodu obcego dotyku.
-Shhh – złagodził napięcie. Jego wargi błądziły po mojej szyi a ręka po biodrze. Zostawiał ślady niedbałych pocałunków wzdłuż linii szyi i szczęki tworząc drogę do delikatnego miejsca za uchem. Całował i ssał lekko moją skórę. Jego usta powędrowały bliżej mojego ucha skubiąc delikatnie jego płatek. Jego gorący oddech odbijał się od mojej skóry.

-Pozwól mi sprawić, że poczujesz się dobrze,Rose.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz