Była już prawie 5 rano kiedy odprowadzałam El do taksówki.
Wszyscy goście opuścili już mój dom co znaczyło, że impreza się
skończyła.
-Chcesz znać mój sekrettt? - El wsiadła do taksówki nie zapinając
pasów szepcząc do mnie.
-Pewnie – odpowiedziałam
-Ja i Louis uprawialiśmy seks – zachichotała trzepiąc włosami.
Co. Do. Chuja? To pewnie przez alkohol, wymyślała dużo rzeczy.
-Uhm, kiedy? - zapytałam ją mając nadzieję, że otrzymam
odpowiedź jak od w miarę trzeźwej osoby.
-Kilka miesięcy temuuu... jesttem zmęczona – ta dziewczyna była
nie do ogarnięcia. Zaciągała końcówki w wyrazach. Oj, El koniec
z piciem. - Ale ciiiicho, nie mów nikomu – szepnęła przykładając
palec wskazujący do swoich ust. Zamknęłam drzwi i podałam
taksówkarzowi jej adres.
Wracając szybko do domu zauważyłam postać stojącą przed
drzwiami.
-Harry? Co tu robisz? - zapytałam zbliżając się do niego.
-Wiesz, nie zamierzam zostawić cię samej, więc jestem –
uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Myślałam, że pojechałeś z Zayn'em, Lou, Niall'em i Perri.
-Też tak myślałem, ale teraz stoję przed tobą rozmawiając –
jego zarozumiały uśmieszek pojawił się na twarzy
-Dobrze zarozumialcu – odparłam przechodząc obok niego.
-Gdzie się wybierasz, księżniczko? - chwycił lekko jeden z moich
nadgarstków.
-Uhm, do kuchni? - zabrzmiało jak pytanie, prawda? Harry obrócił
mnie do siebie, tak, że stałam naprzeciwko niego kiedy ten trzymał
stabilnie moje nadgarstki.
-Nie. Idziemy do twojego pokoju, trochę się zabawić – oblizał
swoje wargi całując mnie w usta. Jego oczy przepełnione były
pożądaniem.
-Harry, nie – powiedziałam mocno próbując wyplątać się z
uścisku chłopaka. Odwrócił mnie ponownie, tak, że moja klatka
piersiowa była oparta o framugę drzwi a jego tors był przyciśnięty
do moich pleców co spowodowało też, że wybrzuszenie w jego
spodniach ocierało o mój tyłek.
-Harry, proszę. Ktoś zobaczy – wyszeptałam – Możemy chociaż
wejść do środka? - dokończyłam.
-Oczywiście – odpowiedział. Wziął mnie na ręce i przeniósł
na górę trzymając na rękach niczym na ślubie dwóch kochających
się osób.
-Harry, muszę posprzątać! - wyjęczałam kiedy ten położył mnie na łóżku całując
moją szyję.
-Jest 5 nad ranem, Rose. Posprzątamy jutro. Znaczy... później jak
wstaniemy – powiedział ścigając swoją koszulkę przez głowę.
-A ktoś pozwolił ci zatrzymać się tutaj? - zapytałam unosząc
brwi. Jego klatka mnie rozpraszała, ale dopięłam swego.
-Dobrze. Rose, kochanie. Czy mogę spać dzisiaj w twoim pięknym
domu? - zaśmiał się
-Nie. Wyjdź – wstałam z łóżka, podchodząc do drzwi.
Otworzyłam je i wskazałam gestem ręki aby wyszedł.
Chłopak ruszył w moją stronę, ale zamiast opuścić mój pokój,
chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nasze usta
oddzielały milimetry.
-Nadal chcesz, żebym odszedł? - wyszeptał. Jego nagi tors dociskał
szczelnie do mojej klatki.
-Może – uśmiechnęłam się a on złączył nasze usta. Błądził
rękami po całym moim ciele. Badał dokładnie każdy możliwy
zakamarek mojej skóry. Jego język prosił o wejście do wnętrza
moich ust, ale ja odmówiłam. Zaśmiał się pod nosem i mocno
chwycił moją pupę ściskając ją w jego dużej dłoni. Moje ust
automatycznie się otworzyły co było szansą dla Harry'ego aby
wsunął swój język. Walczyłam o dominację, ale nie udało mi
się. Harry oczywiście wygrał. Poddałam się i zaczęłam
odwzajemniać pocałunek. Nasze języki badały nawzajem swoje usta
masując je. To było doskonałe. Nie chciałam tego przerywać.
Harry wziął moje biodra unosząc je do góry i rzucając mnie na
łóżko. Nie tracił czasu i wspiął się na łóżko górując
nade mną. Wsunął swoją dłoń pod moją sukienkę a jego usta
zdobiły drogę wzdłuż moich obojczyków ssąc je kiedy ja
wyjęczałam cicho obserwując jego poczynania.
Wiem, to krótkie ale dodam jeszcze 3 części co najmniej dzisiaj. Na blogu z którego biorę rozdziały do tego imagina, ta część jest już 21, u nas dopiero 17. Tam w 34 części Harry umiera <nie powiem w jakich okolicznościach> i ja na prawdę przy tym ryczałam. Nie chcę uśmiercać ani jednego z bohaterów, więc od 35 rozdziału będę pisać według siebie i swojej wyobraźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz