sobota, 29 czerwca 2013

#17

Rose's pov

Była już prawie 5 rano kiedy odprowadzałam El do taksówki. Wszyscy goście opuścili już mój dom co znaczyło, że impreza się skończyła.
-Chcesz znać mój sekrettt? - El wsiadła do taksówki nie zapinając pasów szepcząc do mnie.
-Pewnie – odpowiedziałam
-Ja i Louis uprawialiśmy seks – zachichotała trzepiąc włosami. Co. Do. Chuja? To pewnie przez alkohol, wymyślała dużo rzeczy.
-Uhm, kiedy? - zapytałam ją mając nadzieję, że otrzymam odpowiedź jak od w miarę trzeźwej osoby.
-Kilka miesięcy temuuu... jesttem zmęczona – ta dziewczyna była nie do ogarnięcia. Zaciągała końcówki w wyrazach. Oj, El koniec z piciem. - Ale ciiiicho, nie mów nikomu – szepnęła przykładając palec wskazujący do swoich ust. Zamknęłam drzwi i podałam taksówkarzowi jej adres.
Wracając szybko do domu zauważyłam postać stojącą przed drzwiami.
-Harry? Co tu robisz? - zapytałam zbliżając się do niego.
-Wiesz, nie zamierzam zostawić cię samej, więc jestem – uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Myślałam, że pojechałeś z Zayn'em, Lou, Niall'em i Perri.
-Też tak myślałem, ale teraz stoję przed tobą rozmawiając – jego zarozumiały uśmieszek pojawił się na twarzy
-Dobrze zarozumialcu – odparłam przechodząc obok niego.
-Gdzie się wybierasz, księżniczko? - chwycił lekko jeden z moich nadgarstków.
-Uhm, do kuchni? - zabrzmiało jak pytanie, prawda? Harry obrócił mnie do siebie, tak, że stałam naprzeciwko niego kiedy ten trzymał stabilnie moje nadgarstki.
-Nie. Idziemy do twojego pokoju, trochę się zabawić – oblizał swoje wargi całując mnie w usta. Jego oczy przepełnione były pożądaniem.
-Harry, nie – powiedziałam mocno próbując wyplątać się z uścisku chłopaka. Odwrócił mnie ponownie, tak, że moja klatka piersiowa była oparta o framugę drzwi a jego tors był przyciśnięty do moich pleców co spowodowało też, że wybrzuszenie w jego spodniach ocierało o mój tyłek.
-Harry, proszę. Ktoś zobaczy – wyszeptałam – Możemy chociaż wejść do środka? - dokończyłam.
-Oczywiście – odpowiedział. Wziął mnie na ręce i przeniósł na górę trzymając na rękach niczym na ślubie dwóch kochających się osób.
-Harry, muszę posprzątać! - wyjęczałam kiedy ten położył mnie na łóżku całując moją szyję.
-Jest 5 nad ranem, Rose. Posprzątamy jutro. Znaczy... później jak wstaniemy – powiedział ścigając swoją koszulkę przez głowę.
-A ktoś pozwolił ci zatrzymać się tutaj? - zapytałam unosząc brwi. Jego klatka mnie rozpraszała, ale dopięłam swego.
-Dobrze. Rose, kochanie. Czy mogę spać dzisiaj w twoim pięknym domu? - zaśmiał się
-Nie. Wyjdź – wstałam z łóżka, podchodząc do drzwi. Otworzyłam je i wskazałam gestem ręki aby wyszedł.
Chłopak ruszył w moją stronę, ale zamiast opuścić mój pokój, chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nasze usta oddzielały milimetry.
-Nadal chcesz, żebym odszedł? - wyszeptał. Jego nagi tors dociskał szczelnie do mojej klatki.

-Może – uśmiechnęłam się a on złączył nasze usta. Błądził rękami po całym moim ciele. Badał dokładnie każdy możliwy zakamarek mojej skóry. Jego język prosił o wejście do wnętrza moich ust, ale ja odmówiłam. Zaśmiał się pod nosem i mocno chwycił moją pupę ściskając ją w jego dużej dłoni. Moje ust automatycznie się otworzyły co było szansą dla Harry'ego aby wsunął swój język. Walczyłam o dominację, ale nie udało mi się. Harry oczywiście wygrał. Poddałam się i zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Nasze języki badały nawzajem swoje usta masując je. To było doskonałe. Nie chciałam tego przerywać. Harry wziął moje biodra unosząc je do góry i rzucając mnie na łóżko. Nie tracił czasu i wspiął się na łóżko górując nade mną. Wsunął swoją dłoń pod moją sukienkę a jego usta zdobiły drogę wzdłuż moich obojczyków ssąc je kiedy ja wyjęczałam cicho obserwując jego poczynania.  
 
Wiem, to krótkie ale dodam jeszcze 3 części co najmniej dzisiaj. Na blogu z którego biorę rozdziały do tego imagina, ta część jest już 21, u nas dopiero 17. Tam w 34 części Harry umiera <nie powiem w jakich okolicznościach> i ja na prawdę przy tym ryczałam. Nie chcę uśmiercać ani jednego z bohaterów, więc od 35 rozdziału będę pisać według siebie i swojej wyobraźni.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz