Harry's pov
Rose patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Nienawidziłem widzieć
jej płaczącej, to łamało mi serce. Fakt, że płakała przez to
co powiedziałem ja, dołował mnie jeszcze bardziej.
-J..ja nie mogę – wyszeptała spuszczając wzrok.
-Co masz na myśli? - zapytałem. Jak mogła nie wiedzieć, że dla
mnie jest najważniejsza?
-Znajdziesz kogoś lepszego kto dostosuje się do twoich potrzeb.
Wtedy mnie zostawisz. Zostawisz mnie rozbitą – powiedziała cicho
załamującym tonem głosu. Naprawdę się troszczyła o mnie; może
troszczyła się o mnie tak bardzo jak ja o nią?
-Nie! Dlaczego tak myślisz, Rose? - zapytałem. Nie odezwała się
słowem tylko patrząc na mnie w górę. - Czego się boisz? -
podszedłem do niej bliżej kiedy łzy spłynęły wzdłuż jej
policzków; jej oczy i nos były lekko opuchnięte.
-Nie wiem czy nam wyjdzie – wymamrotała spuszczając wzrok po raz
kolejny. Co? Chce to skończyć? Po tym wszystkim... nie, ona nie
mogła.
-Nie, Drew! - powiedziałem srogo – MY nie jesteśmy problemem,
tylko TY. To ty zawsze szukasz czegoś co mogłoby nas skłócić.
Zawsze znajdziesz jakiś pretekst. Dlaczego? - zapytałem
-N..nie mogę – oddaliła się ode mnie.
-Nie możesz, co? - powiedziałem wkurzony. To dlatego się oddaliła.
Bała się, że podniosę głos, wiem, że to ją przerażało.
-Nie mogę się w tobie zakochać! – krzyknęła po czym jej łzy
znów dociekliwie spłynęły po twarzy. Podszedłem do niej i
ułożyłem ją ostrożnie w moich ramionach głaszcząc jej włosy
kiedy ta stała wtulona w moją klatkę, płacząc. -Mój tato był z
moją mamą przez 20 lat mówiąc jej, że ją kocha. Później
znudził się nią i zdradził z inną kobietą. Skąd mam mieć
pewność, że ty nie zrobisz tego samego ze mną? - płakała w
moich ramionach podnosząc wzrok na mnie.
Powodem dla którego Rose była dla mnie taka zimna była przeszłość
jej rodziców. Bała się, że upadnie i nikt nie będzie zdołał
jej złapać. Bała się, że ja zostawię, tak jak zrobił to jej
tata w stosunku jej matki.
Masowałem lekko jej plecy i szeptałem do ucha czułe słówka aby
ją uspokoić. Patrząc w dół zobaczyłem małą i załamaną
dziewczynkę, która naprawdę cierpi. Nie chciałem nic więcej,
chciałem tylko, żeby pozwoliła mi być w jej życiu. Nigdy nie
zrobiłbym jej krzywdy. Nigdy! Za bardzo mi na niej zależało.
Pamiętam noc w której poprosiłem jej o wejście. I wtedy się
pocałowaliśmy. Myśląc o tym, że pozwoliła mi to zrobić, myślę
i wiem, że nie ma żadnej rzeczy której bym dla niej nie zrobił.
Uwielbiam patrzeć na nią kiedy marszczy nos gdy widzi mnie z
drinkiem i papierosem. Uwielbiam to jak się śmieje, to jak jej oczy
świecą się w odpowiednim świetle. Uwielbiam chwile w których
jest taką małą i nieśmiałą dziewczynką, kiedy wszyscy wokół
są gniewni. To w jaki sposób potrafi zapanować nad moim gniewem.
Ilekroć jestem zły, ona... wystarczy, że stoi obok co sprawia, że
się uspakajam. To kiedy patrzy na mnie bez żadnego powodu, kiedy
nic się nie dzieje, mówi mi, że mam na siebie uważać. Kiedy rano
wstaje z łóżka, nie potrzebuje ani szczotki ani prysznica ani
make-upu, żeby wyglądać pięknie. Była naturalnie piękna, nie
musiała nakładać na siebie nic, zawsze wyglądała onieśmielająco.
Fakt, że nie ocenia mnie już tak jak kiedyś. Kocham fakt, że dała
mi drugą szansę, drugą szansę w której pokazałem, że jestem
jej warty. Kiedy mówię jej coś krępującego, ona po prostu się
czerwieni i patrzy w sufit jak niewinna dziewczynka. Kocham jej
niewinność. Chcę być tym pierwszym który wyciągnie tę
niewinność z niej. Chcę być jej pierwszym razem. Nie chcę
uprawiać z nią seksu; chcę się z nią kochać... to jest różnica.
Po prostu ją kocham. Kocham dziewczynę która stoi właśnie w
moich ramionach. Która wywołuje uśmiech na mojej twarzy i która
wywołuje u mnie uczucia; do tej pory nie wiedziałem, że ktoś może
to zrobić. To niemożliwe jak ktoś może tak bardzo wpłynąć na
twoje życie, na ciebie. Bez niej jesteś bezwartościowy. Nigdy nie
pomyślałbym, że ktoś tak bardzo zawładnie moim umysłem. Rose
udowadnia, że to ona nim zawładnęła.
Wszyscy dziwnie zareagowali na wieść, że Rose jest moją
dziewczyną; nikt nie pomyślał, że mogę kiedyś kogoś pokochać.
Zawsze byłem potworem w ich oczach. Mogli napisać do mnie jednego
głupiego sms'a „Przyjdź do mnie” a ja to robiłem; później
wystarczył tylko ostry seks i koniec tej „miłosnej” historii.
Zostawiałem na śmierć w wąskich uliczkach ludzi, którzy nie
spłacali swoich długów, napadałem na innych, kradłem i
strzelałem. Jestem zwykłym potworem bez serca... byłem. Teraz Rose
pokazała mi co straciłem. Straciłem życie. Mogłem kochać a nie
żyć jak zabójca. Nie jestem już bezwartościowym narkomanem,
złodziejem i szefem gangu... jestem po prostu Harry i podoba mi się
to.
Pociągnęła nosem nadal będąc w moich ramionach. Jej ciało
potrząsnęło się od jej płaczu.
-To się nie stanie. Nie może się stać – wymamrotałem do jej
włosów
-Jak? Skąd mogę to wiedzieć? Skąd mam wiedzieć, że nie jestem
tylko kolejną twoją laską? - pociągnęła ponownie nosem.
Podniosłem kciukiem jej brodę tak aby popatrzyła na mnie.
-Bo cię kocham, Rose – powiedziałem cicho. Łzy zaczęły
formować się tym razem w moich oczach. Co ona ze mną zrobiła?
Nigdy wcześniej nie płakałem przez dziewczynę. Nigdy nie płakałem
przez nic.
Nowa fala łez spłynęła po jej twarzy. Naprawdę nienawidziła
mnie tak bardzo, że chciała płakać bo powiedziałem jej, że ją
kocham?
-Przepraszam, Rose. Nie chciałem, żebyś znów pła...
-J..ja też cię kocham, Harry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz