IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27-TATOOS. @JuliaMalik
Rose's pov
Byłam z Harrym w samochodzie. Miejsce w którym miałam nowo
zrobiony tatuaż nadal mnie bolało ale próbowałam to zignorować.
Popatrzyłam wokół. Droga nie wskazywała na tę która udaje się
w stronę domu Harry'ego.
-Gdzie jedziemy? - zapytałam
-Zabieram cię z powrotem do domu. Nie chcę, żeby twoja mama
nienawidziła mnie jeszcze bardziej – zaśmiał się
-Jeśli to w ogóle możliwe – podniosłam kąciki ust patrząc na
chłopaka. Wyciągnął swoją rękę do mnie i chwycił moją dłoń
całując lekko knykcie.
-Staram się być dobrym chłopakiem – wymruczał patrząc na mnie
i wracając wzrokiem na jezdnie.
-Pewnie – drażniłam się z nim. Na jego twarzy pojawił się
grymas, jakby zabolały go moje słowa, ale wiem kiedy robił sobie
ze mnie jaja a kiedy nie.
Kiedy dotarliśmy do mojego domu, Harry wysiadł pierwszy aby
otworzyć drzwi z mojej strony. Wyciągnęłam rękę a ten chwycił
ją ciągnąc do siebie. Zamknął za mnie metalową powłokę
przypierając swoim ciałem o moje.
-Harryyyy – chciałam aby odsunął się ode mnie. Nie miałam
ochoty na dziwne spojrzenia sąsiadów gdyby widzieli nas razem. Jego
klatka mocno spoczywała na mojej gdy całował moją szyję. Chyba
lubił to robić.
-Roseeeee – o, i kto się teraz przedrzeźnia? Naśladował moje
słowa co było całkiem słodkie. Pocałował gwałtownie moje usta
na co się trochę zdziwiłam. - Jest i twoja mama – odetchnął z
precyzją, patrząc w bok – Muszę iść kochanie, do zobaczenia –
pocałował mój policzek i odszedł ode mnie, szybkim krokiem
podchodząc do miejsca kierowcy, odeszłam od drzwi i podeszłam do
mamy która stała w progu domu. Usłyszałam pisk opon z samochodu
Harry'ego. Popatrzyłam na matkę, która nie miała wesołego wyrazu
twarzy.
-Dzwonili do mnie ze szkoły i powiedzieli, że cię w niej było.
Mam rozumieć, że ON był tego przyczyną? - patrzyła na mnie
zdenerwowana
-Byliśmy po pros...
-Wejdź do środka – rozkazała. Zrobiłam tak jak chciała.
Weszłam do korytarza a matka zamknęła drzwi dokańczając rozmowę.
-Nie mogę uwierzyć, że opuszczasz szkołę dla niego.Rose Emily Smiths miałaś
doskonałą frekwencję, znakomite oceny i poparcie od nauczycieli.
Teraz nie chodzisz do szkoły, twoje stopnie spadają. Zamieniłaś
wszystko co dobre na złe. Wszystko przez niego. On jest nikim, Rose!
- jej głos się podniósł przez co zaczęła mówić głośniej.
-Nie waż się go tak nazywać – wysyczałam przez zaciśnięte
zęby.
-Dlaczego? On właśnie tym jest. Jest niebezpieczny. Nie chcę żebyś
spotykała się z kimś takim. Mówiłam ci o tym wcześniej a ty
mnie nie słuchałaś, zignorowałaś moje słowa. On idzie donikąd
ze swoim życiem, Rose. Nie mogę pozwolić, żebyś spadła na jego
poziom! - popatrzyła prosto w moje oczy.
-Nic o nim nie wiesz! - krzyknęłam jej w twarz
-Nie waż się mówić do mnie tym tonem! - odkrzyknęła z tym swoim
formalnym tonem.
-Nie chcesz mnie zrozumieć! - krzyknęłam
przepychając ją i ruszając na górę do swojego pokoju.
W pośpiechu spakowałam kilka swoich rzeczy do torby i zbiegłam z
powrotem na dół mijając matkę stojącą jeszcze w szoku przy
drzwiach kuchennych.
-Może jak przestaniesz być taką szowinistyczna, to wrócę
– krzyknęłam wybiegając z domu trzaskając drzwiami. Może
przegięłam, ale nie żałuję. Moja matka zawsze wybiera mi życie
a teraz chcę je sobie wybrać sama.
Idąc przez ulice Holmes Chapel dotarłam na nieznane miejsce.
Popatrzyłam na zegarek. Wskazywał godzinę 8:20. Był już wieczór
więc powoli się ściemniało. Nie miałam pojęcia gdzie jestem
więc wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić do El. Odebrała po
czwartym sygnale.
-Heyyy – krzyknęła zadowolona – Gdzie byłaś dzisiaj?
-Byłam z Harrym – odpowiedziałam i usłyszałam chichot El.
Myślałam, że go nie lubi...
-Wyglądacie razem całkiem uroczo, ale shhh. Nie mów nikomu, że to
powiedziałam – zaśmiała się
-Uhm, El. Mogłabym cię o coś prosić? - zapytałam nieśmiało
-Pewnie – dosłownie czułam jak się uśmiecha
-Razem z moją mamą... um... mieliśmy sprzeczkę, raczej dużą
kłótnie. Potrzebuję noclegu. Mogę zatrzymać się u ciebie na
jakiś czas? - zapytałam zaciskając usta i zamykając oczy z
nadzieją, że się zgodzi.
-Oczywiście. Imprezaa – śpiewała do telefonu
-I jeszcze mam inną prośbę. Mogłabyś przyjechać po mnie? Bo
wiesz... chyba się zgubiłam - zachichotałam
-Ty idiotko, jasne, że przyjadę. Gdzie jesteś? - zapytała
-Jestem w pobliżu... - rozglądnęłam się wkoło aby zobaczyć
napis widniejący na pobliskim barze. - „Black Fox” Chyba tak tam
pisze – odpowiedziałam kiedy niebo nagle stało się ciemniejsze.
-Rose, jesteś po złej stronie miasta. Nie powinno cię tam być.
Tam jest niebezpiecznie, zwłaszcza nocą – powiedziała
zaniepokojona. Co do chuja?
-Cholera. Co mam teraz zrobić? - pytałam w panice.
-Zadzwoń do Harry'ego. Teraz! - powiedziała pilnie
-Dobra. Pa El – pożegnałam się z nią. Rozglądnęłam się
wokół ale nikogo nie było. Wybrałam numer chłopaka i czekałam
aż odbierze.
-Rose? - zapytał.
-Harry, potrzebuję two...- ktoś pojawił się znienacka tuż za mną
wyrywając urządzenie z ręki i rozwalając je o chodnik. Odwróciłam
się i zobaczyłam jego twarz.
-Witam piękna. Dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się do
mnie. Chris. Stał przede mną trzymając moje nadgarstki. Popatrzyłam
za jego ramię. Kilka napakowanych ciał dołączyło do niego.
-Ch...Chris – wyjęczałam. Odsunęłam się od niego, ale wpadłam na
kogoś. Byłam otoczona dosłownie z każdej strony. Boże, dlaczego?
-Ciiii – przyłożył palca do moich ust. Byłam zbyt przerażona
aby zrobić cokolwiek.
-Co chcesz ode mnie? - moje oczy wypełniły się łzami gotowe do
spłynięcia po całej długości mojej twarzy.
-Chcemy dotrzeć do Harry'ego dzięki tobie. Widzisz, piękna, Harry
dostał się na szczyt kiedy pobił mnie w alei. Dobrze wiesz kiedy.
Ludzie zaczęli kwestionować mój autorytet i traktować mnie
obojętnie. Wiemy, że ty jesteś, jakby to powiedzieć, cenna dla
Styles'a. Zabijając rzecz która jest najważniejsza w jego życiu
uderzy w jego najczulszy punkt, punkt który zaboli - Uśmiechnął
się cwaniacko chwytając mój podbródek, podnosząc go do góry.
-Zamierzasz mnie, z..zabić? - zapytałam jąkając się. Łzy
spłynęły po moich policzkach. Zdjął rękę z mojego podbródka i
obiema ramionami objął moją talię tak abym nie uciekała. Nawet
nie miałabym gdzie.
-Nie do końca. Widzisz... mamy zamiar pobić cię do tego stopnia,
że nie będziesz miała sił aby się ruszyć i będziesz na skraju
śmierci, wtedy zostawimy cię na ulicy. Wtedy zadzwonimy do twojego
chłopaka i powiemy gdzie jesteś. Zawiadomimy również policję.
Kiedy będziesz umierać już powolną i bolesną śmiercią w
ramionach swojego ukochanego, przyjedzie policja i zobaczy, że Harry
Styles z koszmarną przeszłością zabił cię – po raz kolejny
uśmiechnął się do mnie a w jego oczach pojawił się błysk.
-Jesteś potworem – splunęłam
-Schlebianie i tak ci nie pomoże, kochanie – chwycił dwoma
palcami moje policzki ściskając je mocno – Może zanim będziemy
próbować cię zabić, sprawię ci przyjemność moim ciałem? -
warknął kiedy jego oczy stały się czarne
-Harry... - wyszeptałam naprawdę cicho. Chciałam żeby tu był.
Potrzebowałam go w tym momencie najbardziej, ale nie miałam szans
uciec, Harry nawet nie wie gdzie jestem, z kim i w jakich
okolicznościach. Chris właśnie chce mnie zgwałcić.
-Harry tym razem ci nie pomoże – wypluł uderzając mnie w twarz.
Harry's pov
Rozmawiałem z chłopakami kiedy nagle mój telefon zaczął dzwonić.
Na wyświetlaczu pojawił się napis „Rose”. Odebrałem szybko.
-Rose? - zapytałem zdezorientowany. Po co do mnie dzwoniła?
-Harry, potrzebuję two... - usłyszałem z drugiej strony kiedy lina
została przerwana.
-Rose? - wysyczałem do telefonu
-Coś się stało? - zapytał mnie Lou.
-Rose dzwoniła do mnie, ale przerwało połączenie – powiedziałem
z niepokojem.
-Cholera – mruknął pod nosem
-Zayn – popatrzyłem na niego – Zadzwoń do Perrie i spytaj jej
czy coś wie. Potrzebujemy jeszcze numeru El i Dani. Musimy się
dowiedzieć gdzie jest Drew – powiedziałem zdenerwowany.
Próbowałem połączyć się z Drew z 7 razy, ale nie było nawet
sygnału. Nagle usłyszałem głos Lou.
-Mam numer Eleanor – rzucił i przyłożył swój telefon do ucha.
Usłyszałem jak rozmawia.
„El, mogłaby-...”
„Nie obchodzi mnie to”
„Zamknij się i słuchaj”
„Do kurwy nędzy, wiesz gdzie jest Rose? Może być właśnie w
kłopotach!”
Przełknął ślinę.
„Dzięki” - wymamrotał odkładając słuchawkę.
-I co? - zapytałem. Moje ręce pociły się a serce waliło jak
oszalałe.
-Jest koło Black Fox'a – moje oczy rozszerzyły się na jego
słowa. Nie może jej tam być. To miejsce w którym Chris często się
pojawia razem z jego ludźmi. Co jeśli ją znalazł? Jeśli robi jej
krzywdę? Co jeśli po raz kolejny będzie chciał ją zgwałcić?
Kurwa, kurwa, kurwa! Moje pięści automatycznie zaciskają się.
-Wstawajcie kurwa! - krzyknąłem do wszystkich biegnąc szybko do
drzwi. Zayn, Lou i Niall poszli również z mną.
Otworzyłem drzwi do swojego samochodu i wsadziłem klucze do
stacyjki. Musiałem czekać, aż Zayn wsiądzie do auta, a tu nie
było czasu na czekanie.
-Rusz się kurwa! - krzyknąłem. Zayn przyspieszył ruchów i
trzasnął za sobą drzwiami. Nacisnąłem pedał gazu najmocniej jak
potrafiłem i ruszyłem szybko w kierunku Black Fox'a.
Tym razem nie miałem w planach tylko zranić Chris'a. Byłem gotowy
by go zabić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz