SAMI OCEŃCIE
Obudziłam się cała obolała. Nie leżałam na moim łóżku, ani Harry'ego.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam obdrapaną, szarą ścianę. W pomieszczeniu był zapach stęchlizny i papierosów. Było mi zimno. Dźwignęłam się ciężko na łokcie. Zebrało mi się na wymioty, całe moje ciało było okrwawione, i lepkie od brudu.
- ooooo, obudziła się, suka jedna! - usłyszałam głos...Chrisa?!
Wszedł do zabrudzonego pokoju i oparł się o framugę drzwi.
Cała się trzęsłam...z zimna, strachu...
- C-co z Harry'm? - spytałam resztkami sił. Potwornie bolała mnie głowa.
Znów złośliwie się zaśmiał.
- Żyje? Błagam, odpowiedz! - krzyknęłam.
- Można powiedzieć nie, można powiedzieć tak... - odpowiedział złośliwie.
Rozpłakałam się.
- Co się stało? - spytałam.
- Mam Ci opowiedzieć wszystko? - spytał Chris. Dopiero teraz zauważyłam, że mimo złośliwego humoru też jest nieźle pobity i osłabiony.
Kiwnęłam głową.
Skończyliśmy z Harry'm, jego przyjaciele zajęli się nim, moja banda mną, i zobaczyłem Ciebie, nie przytomną przy murze.
Wziąłem Cię do Siebie.
- Mam Ci dziękować? - spytałam.
- Nie, wystarczy że będziesz moja. - odpowiedział Chris.
-Nigdy! Jestem i zawsze będę Harry'ego! Jego tylko kocham! - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Znów się zaśmiał.
- Nie wiadomo, czy Harry kiedyś jeszcze będzie mógł być z tobą. - powiedział z uśmiechem.
Miałam łzy w oczach.
- Odpowiesz mi kurwa czy on żyje czy nie!
- Szczerze Ci odpowiem, że do chuja nie wiem. - rzekł.
Kurwa, co z nim! Leżę u Chrisa w łóżku, nie wiadomo czy Harry i reszta żyją, nie wiem gdzie jestem...może być gorzej.
- Znaj moje dobre serce. Zadzwoń sobie powiedzmy doo....Eleanor Calder. Ona nic nie wie o tamtym wieczorze, a więźniom przysługuje jeden telefon.
Wyszukał W MOIM TELEFONIE numer do El. Usiadł przy mnie na łóżku, i zaczął się do mnie przystawiać. Masz 2 minuty - szepnął.
- Halo? Rose? Jezu, gdzie jesteś?! - wykrzyknęła z słuchawki El.
- El, nie ma czasu, powiedz mi tylko co z Harry'm, co z resztą?! - krzyknęłam do telefonu.
- Harry w bardzo ciężkim, stanie, .....nie wiem czy...czy on z tego wyjdzie, wszyscy cię szukają, nawet Harry...wyszedł chociaż na prawdę nie powinien! Gdzie jesteś? - spytała.
- Ja...
Przerwał mi Chris. Wyrwał mój telefon z ręki i się rozłączył.
- Czego ty ode mnie chcesz? - krzyknęłam z płaczem.
Oblizał wargi.
- Ciebie! - powiedział.
- Nie! - odsunęłam się.
- A czy ja Cię pytam o zgodę? - spytał chamsko.
Zaczął się do mnie dobierać. Ostatnimi siłami biłam go w plecy i drapałam.
Zaczął składać na moim ciele mokre pocałunki. Brzydziło mnie to.
Pochylił się nade mną i dobierał się do mojej bluzki.
Skorzystałam z chwili, i z całej siły kopnęłam go kolanem w krocze.
Jęknął z bólu i skulił się obok mnie na łóżku.
- Ty jebana szmato! - wysyczał.
Jego twarz krzywiła się w grymasie.
Porwałam moją komórkę leżącą na szafce i wybiegłam z pokoju.
Próbował krzyczeć na mnie, ale nawet nie mógł wstać z łóżka.
Czy na prawdę facetów to aż tak boli?
Pociągnęłam za klamkę u drzwi wyjściowych. Cholera, zamknięte! Traciłam czas, Chris w końcu wstanie, i nie będę mogła uciec!
Zerknęłam na zabrudzony, nie posprzątany salon.
Ujrzałam jakieś klucze na kanapie.
Obolała w miarę możliwości najszybciej po nie poszłam.
Włożyłam jeden z nich w zamek. Z trudem przekręciłam. Znowu spróbowałam pociągnąć za klamkę, i tym razem podziałało. Wybiegłam na zaniedbaną klatkę schodową. W Holmes Chapel jest tylko jedno blokowisko...więc mieszkanie Harry'ego musiało być nie daleko.
Wybiegłam z bloku, tracąc resztę sił w nogach. Usłyszałam trzask drzwi od mieszkania Chris'a. Biegł za mną.
Dojrzałam blok Harry'ego. Był po drugiej stronie ulicy. Myślałam że za chwilę po prostu się przewrócę. Tamtej nocy Chris wielokrotnie uderzył mnie w żołądek, dla tego przy gwałtownych ruchach zbierało mi się na wymioty.
Na szczęście drzwi od klatki były przyparte wycieraczką, więc wbiegłam i szybko je za sobą zatrzasnęłam. Harry mieszkał na 4 piętrze. Cholera, ja zaraz umrę. Ale musiałam uciec przed Chris'em. Co najgorsze, dzwoniłam do Eleanor godzinę temu....od tego czasu ze stanem Harry'ego mogło się stać wszystko. Potwornie bolała mnie głowa z tyłu. Stanęłam przed drzwiami, i nacisnęłam na dzwonek. Po nawet nie 3 sekundach otworzyła mi Perrie.
- Jezu, Rose! Ty żyjesz! Jesteś! - Mocno mnie przytuliła, mimo tego że byłam okrwawiona.
- Chłopaki! Szybko Rose wróciła! - krzyknęła po czym przybiegł Louis, Niall i Zayn.
- J-ja....- nie zdążyłam dokończyć, mój obraz się rozmył.
Dzięki Ci, że nie zmarli!! Świetny rozdział!♥
OdpowiedzUsuńhahahah dzięki, szczerze powiem że nigdy w życiu nie pisałam czegoś takiego więc nie wiedziałam jak się za to zabrać, ale coś wyszło...Ola brutal xd
OdpowiedzUsuńTeraz się męczę nad 32 bo Ola chce ich znowu uśmiercić :x
@JuliaMalik