sobota, 29 czerwca 2013

#29

Kiedy powiedziałam jedno słowo znów zostałam mocno uderzona przez Chris'a. Podniósł swoje kolano i wymierzył nim w mój żołądek. Ten facet nie miał litości.
-Ahh – wyjęczałam kaszląc.
-Lee, daj mi jej telefon – rozkazał. Chłopak wyciągnął mój telefon z kieszeni i podał go Chris'owi.
-Zadzwoń do Harry'ego – warknął. Jego oczy oblały się czernią.
-Nie – powiedziałam stanowczo. Nie chciałam, żeby Harry tu przyjechał tu, znałam zamiary Chris'a.
-Powiedziałem, zadzwoń do niego – wysyczał zdenerwowanym tonem. Pociągnął mnie mocno za włosy do tego stopnia, że byłam zmuszona na niego popatrzyć. Jego palce błądziły po klawiaturze telefonu, zapewne szukając numeru Harry'ego.
-Powiedz gdzie jesteś i że jesteś bezpieczna. Nie próbuj wspominać, że jesteś z nami – Chris wysyczał blisko mojej twarzy wciskając klawisz który łączy się z telefonem Styles'a. Odebrał od razu.
-Rose? Gdzie jesteś cały czas próbowaliśmy się do ciebie do...
-Harry – przerwałam mu – nie zbliżaj się do „Black Fox'a”, Chris prób.. - nie zdążyłam skończyć kiedy Stan wyrwał mój telefon rzucając go na ziemie i miażdżąc szybko nogą. Popatrzył na mnie zimnym spojrzeniem chwytając z kark i opierając o najbliższą ścianę.
-Ty pierdolona dziwko! - krzyknął kiedy łzy spłynęły po moich policzkach.
-J..ja przepraszam – wyjęczałam niezrozumiale próbując skulić się jak najbardziej aby nie mógł znów mi zrobić krzywdy. 
-Wiesz co? Jebać ten plan. Zabiję cię teraz! - warknął. Wyciągnął pistolet z kieszeni umieszczając go mocno na mojej skroni.
-Był tego wart? - zapytał z błyskiem w oku.
Czy był? Czy Harry był wart tego wszystkiego przez co przeszedł? Wstrętny wygląd, walki, narkotyki. Czy był wart tego? Jednak warto myśleć o tych rzeczach, dobrych rzeczach. On wprowadził mnie do lepszego życia, pokazał co to rozkosz i pokazał co to miłość. Co prawda wprowadził mnie w życie niegrzecznej dziewczynki. Życie wśród narkotyków, imprez, alkoholu i innych zagrożeń. Pokazał mi 4 najlepszych przyjaciół. Louis, Niall, Zayn i Perrie. Był ze mną gdy byłam zdenerwowana. Teraz nagle przypomniałam sobie jak mogłam być taka ślepa? Ślepa na miłość. Nienawidziłam go a on wypruwał sobie flaki, żebym dała mu szansę. Starał się. Próbował wygrać swoją miłość i udało mu się.
-Tak – odpowiedziałam. Chris zaczął zacieśniać uścisk na mojej szyi. Próbował mnie dusić. Chciałam się uwolnić więc wbiłam paznokcia w jego rękę. Zdenerwowany moim posunięciem naciskał powoli na spust. Zamknęłam oczy marszcząc czoło. Byłam gotowa do strzału. Zastanawiałam się w tamtym momencie jak to jest umrzeć. Jak to jest być niczym. Gdybym pojawiała się przy bliskich, chciała ich przytulić, ale byłabym odpychana. Wszyscy żyliby a ja nie. Jak inni odebrali moją śmierć? El, Dani, Niall... Harry? Co zrobiłby Harry? Nigdy nie dowiedziałabym się co się z nim dzieje. Czy byłby żywy czy martwy. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Dosłownie. Wszystkie wzloty i upadki pojawiły się przede mną.
-Odpierdol się od niej! - usłyszałam głośny krzyk przed tym jak nie mogłam poczuć obecności ciała Chris'a. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam jak Harry trzyma mocno gardło Stan'a przyciskając nim o ścianę. Nigdy nie widziałem go tak bardzo złego; nawet wtedy kiedy o mało nie zabił Chris'a w alei za pierwszym razem. Jego mięśnie były mocno napięte a żyły na szyi bardzo widzialne. Jego oczy oblały się czernią a pomruk zdenerwowania wyłonił się z jego gardła.
-Jak ty kurwa śmiesz? - Harry splunął. Jego oczy stabilnie wpatrywały się w Chris'a w niesamowitą złością i zdenerwowaniem. Twarz Chris'a robiła się czerwona z powodu braku powietrza.
Jeden z mężczyzn wyciągnął ze spodni pistolet celując nim w Harry'ego, ale ten tylko mocniej przycisnął Stan'a o ścianę. Widząc jego czyn, nieznajomy chwycił mocno moją rękę przyciągając mnie do siebie i przystawił mi pistolet do głowy. Cholera. Harry obrócił się w moją stronę widząc mnie z przystawionym do skroni pistoletem. Skrzywił się.
-Co ty kurwa robisz? - zapytał warcząc. Mężczyzna przycisnął mnie mocniej  przełykając głośno ślinę.
-Puść go, albo ją zastrzelę! - powiedział z drżącym głosem. Tak jakby bał się Harry'ego i jakby bał się mnie zabić.
Harry zaśmiał się nadal trzymając Stan'a opartego o ścianę.
-Naprawdę? Serio chcesz mieć jej krew na rękach? - Harry zapytał ponuro; był przekonany, że koleś nic mi nie zrobi, bo się boi.
-Puść go – powtórzył lekko przyciskając za spust. Posłałam mojemu chłopakowi spojrzenie pełne bólu. Chciałam, żeby puścił Chris'a, nie chciałam w tym momencie być ofiarą.
Jak myślałam Harry rozluźnił uścisk i wypuścił całkowicie Chris'a, odsuwają się od niego.
-Dobra, puść j... - Harry zaczął, ale został przerwany. Chris uderzył go mocno w żołądek a kiedy się skulił z bólu, powtórzył krok tym razem trafiając w szczękę chłopaka.
-Podaj mi tę broń – Chris krzyknął do nieznajomego, który trzymał urządzenie przy mojej głowie. Odsunął ją ode mnie i rzucił w stronę Stan'a. Rozejrzałam się wokół ze zdenerwowaniem. Gdzie są wszyscy? Obracając się do tyłu zobaczyłam ich wszystkich, ale nie mogli być tutaj teraz. Każdy z nich był powstrzymywany przez ludzi Chris'a. Wracając z powrotem wzrokiem na Harry'ego zobaczyłam go leżącego na ziemi. Chris wymierzał w niego bronią. To był moment w którym go tracę.
-Zostaw go! - pisnęłam odpychając kolesia stojącego koło mnie. Uderzyłam go z całej siły w krocze co spowodowało, że się skulił. Podbiegłam do Harry'ego i Chris'a.
-Zrób jeszcze jeden krok a obiecuję, że strzelę! - powiedział wymierzając bliżej Styles'a.
Stanęłam w miejscu nie ruszając się tylko stojąc w miejscu. Bałam się o Harry'ego. Co jeśli ten świr naprawdę strzeli? Co jeśli go stracę? Jest dla mnie najważniejszy.
-Proszę – powiedziałam szeptem próbując podejść bliżej. Łzy spływały po mojej twarzy.
-Zabiję Ciebie, jak nie zamkniesz w końcu tej mordy! - krzyknął. Jego ton spleciony był z jadem. Kopnął Harry'ego w brzuch a ten jęknął z bólu kuląc się. Po raz kolejny kopnął go krocze oszczędzając litość. Chciał żeby go bolało. Chciał, żeby Harry cierpiał. Oddalił się od Harry'ego podnosząc z ziemi pistolet. Podszedł do mnie i podał mi go. Drugi trzymał w swojej dłoni. Przyłożył jeden do mojej skroni a drugi wsadził do mojej dłoni, podnosząc ją i kierując ją w stronę Harry'ego. CO? Cholera, o co mu chodzi?

-Twoja kolej, skarbie. Zastrzel go, albo ja zastrzelę ciebie!


1 komentarz:

  1. Ciekawa lektura xD Tyle rozdziałów i sorry, że ich nie skomentowałam ale je czytałam i są świetne. Ona go nie zabije!!! I on jej też nie może ♥

    OdpowiedzUsuń