czwartek, 6 czerwca 2013

#23 historia

Obudziłam się jak zwykle na umięśnionej klacie Harrego. W pokoju było potwornie duszno. Wstałam żeby otworzyć drzwi od tarasu. Chciałam wyjść na zewnątrz, ale zorientowałam się że jestem ubrana nadal w to skąpe ,,coś" które podmienił mi zamiast piżamy Harry. Przebrałam się w jakąś koszulkę Harrego, która leżała na krześle.
Wyszłam na taras. Powietrze było orzeźwiające, ale czuło się już ten żar, który będzie popołudniu. Las w pobliżu szumiał, ptaki śpiewały, mam pełno kontraktów, i przede wszystkim mam Harrego. Życie to bajka, przynajmniej ostatno tak było...to jak by takie wynagrodzenie za to co musiałam cierpieć. Interesuje mnie jedno: mama Stylesa poroniła? Kiedy? I...przed urodzeniem Harrego, czy nawet jeszcze Gemmy?
Który dzisiaj jest? 3 czerwca...jutro będzie dokładnie pół roku od kąt straciłam dziecko...rany się nie zagoiły...raczej pozostaną już na zawsze. Muszę jakoś porozmawiać z matką Harrego. Ona coś ukrywa. Wiedziałam, że nie powiedziała mi wszystkiego. Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za biodra.
H: Zgadnij kto to!
E: Harry, twój głos rozpoznają miliony fanek na całym świecie, jak ja mogła bym nie rozpoznać?
H: Ojj, kocham Cię, i proszę nie wspominaj o sławie przez najbliższy tydzień o sławie.
E: To o czym mam wspominać, Hazzo mój kochany?
H: hmmm...o naszej miłości,o tych wszystkich nocach, o tych chwilach, i najważniejsze, o tym jak bardzo mnie kochasz.
E: Dobrze. - i pocałowaliśmy się namiętnie.
H: Pora znowu zejść na dół niestety...
E: Nie było tak źle, ja się obawiałam, że nam zakażą być ze sobą, albo coś...
H: hahahah, to mnie rozbawiłaś, przecież my jesteśmy już dorosli, i sami decydujemy!
E: Oj, niby tak, ale wiesz..
H: Moja ulubiona koszulka!
E: Miałam wyjść na taras w tym czymś co mi podmieniłeś?
H: Wyglądałaś cudownie!
E: Ta. Szkoda że tak się nie czułam.
H: Ale potem  i tak to szybko zdjąłem, i nie było problemu!
E: Idź do łazienki, bo ja chcę wejść na dłużej.
Harry odszedł, ale po chwili usłyszałam znowu ten zachrypnięty głos.
H: Mmmmm, duuupcia...
E: Harry! Już się na oglądałeś nocą.
H: Takich widoków, nigdy za wiele.
E: Są twoje, a teraz już idź.
H: Mmm, naga dziewczyna w koszulce faceta, to jak chorągiew na nowo zdobytym terenie...
E: Harry, ja rozumiem że lubisz zboczone piosenki, i zazwyczaj te cytaty na mnie testujesz, ale masz też fanki nawet 8-letnie, więc się trochę pohamuj.
H: Kocham Cię, wyglądasz cudownie.
E: Wiem Harry, a teraz idź do tej łazienki.
Wyszedł. Bardzo go kocham, ale musiałam go wygnać...bo muszę coś sprawdzić...nie wiem czy...czasem nie jestem w ciąży...Niby wtedy cieszyłam się, że będę mieć dziecko, i płakałam gdy je straciłam...ale ja po prostu nie umiem tak szybko...z resztą podobno ból przy porodzie jest 2 razy mocniejszy niż ten, który ja odczuwałam przy poronieniu, ale w sumie nie o to chodzi. Przełamałam już największy problem, czyli lęk przed robieniem TEGO, ale na dziecko jest z pewnością jeszcze za wcześnie. Lepiej cieszmy się z Harrym młodością, a na dziecko przyjdzie kiedyś czas.... ale..co się dziwić, skoro często robimy to bez gumki? Staram się pilnować ,,tych dni" ale czasem nas ponosi...słyszę jak Harry wychodzi z łazienki. Chwyciłam sukienkę, i kosmetyczkę, w której ukryty był test ciążowy. I znów sztuczny uśmieszek. Harry otworzył drzwi od pokoju. Nagle na dole słyszę głos mamy Harrego.
M: Emilly, możesz na chwilę zejść do mnie?
Byłam w samej koszulce Harrego, nawet bez gaci...
Hazza w panice rzucił mi moje rurki, byle jakie, z brzegu.
Odkrzyknęłam:
E: Tak, oczywiście, już idę!
I zbiegłam po schodach.
Mamie Harrego chodziło o nie ważną sprawę, spytała mi się tylko jakie mamy plany na dziś. Odetchnęłam z ulgą, i znów wbiegłam na górę. Otwrzyłam drzwi od naszego pokoju...a tam stał Harry, z testem ciążowym w ręce, i zdezorientowanej minie.
H: E...Emilly...jesteś w ciąży?
Łza pociekła mi po policzku.
E: Nie wiem Harry, jeszcze  nie wiem. Ale jeśli tak, to nie wiem co zrobię...rany jeszcze się nie zagoiły...nie wytrzymam tego...co ja zrobię- przerwał mi Harry.
H: ZrobiMY, to nasz wspólny problem.
Harry mnie przytulił. Mimo wszystko czułam się bezpiecznie, wiem że Harry nie jest dupkiem, który mógłby mnie zostawić...
H: Em...nie martw się...na razie nie wiadomo...idź, zrób ten test...
Poszłam do łazienki. Miałam wielką gulę w gardle.
Czekałam na wynik testu.
Potwornie się bałam, nie przeżyłabym tego jeszcze raz...
Dddaleeej, niech wreszcie się pojawi!

Na wyświetlaczu pojawiła się....jedna kreska!!!!!!
Odetchnęłam z ulgą, osunęłam się na podłogę. Przez chwilę tak siedziałam, nie wierząc w własne szczęście i głupotę! Nie uważaliśmy na to zupełnie! Muszę iść do Harrego, on pewnie też siedzi cały w stresie.
Otworzyłam drzwi od naszego pokoju. Harry siedział na łóżku, podpierając głowę. Poderwał się na mój widok. W jego oczach było widać...radość? Czy on chciałby mieć dziecko?
H: Co?
Pokręciłam głową, że nie.
Widziałam, że był zawiedziony, ale starał się tego po sobie nie okazywać...
E: Harry, wiem że chcesz żebyśmy mieli dziecko.
H: .....yy...nie, nieee!
E: Już nie zaprzeczaj. Widzę ten zawód w twoich oczach...
H: Nie, kochanie, nie chcę żebyś mnie źle nie zrozumiała, ja...po prostu lubię dzieci, chciałbym mieć takiego małego bobaska, ale byłbym na prawdę dupkiem, żebym tego od ciebie wymagał, mnie to nic nie kosztuje, kobiety tyle cierpią,a faceci nie robią NIC...więc to będzie twoja decyzja, kiedy, i czy w ogóle będziemy je mieć...
E: Harry...obiecuję Ci, że kiedyś, jeśli nadal będziesz mnie chciał, będziemy je mieć. Ja też bardzo chcę mieć dziecko, ale nie teraz, przecież ja mam ciągle sesje, ty jesteś pół roku w trasie i na koncertach, i po prostu nie dalibyśmy rady...obiecuję, że będziemy mieć dziecko.
H: Dobrze kochanie. Kocham Cię, i zawsze będziemy razem.
E: Oczywiście, Hazza. A teraz pójdę na spokojnie do łazienki. Muszę się umyć.
H: A jakie ty objawy miałaś, że myślałaś że w ciąży jesteś? Może jesteś chora?
E: Niee, nic poważnego...zawsze panikuję. Ostatnio miałam zawroty głowy, ale to pewnie od stresu, i wrażliwy brzuch...może od siłowni. Nic mi nie jest.
Poszłam do łazienki, umyłam się, trochę podkreśliłam oczy tuszem do rzęs, włosy spięłam w niedbały kok, założyłam obcisłą czarną bluzkę na ramiączkach, i szare dresy.
Nie wyglądałam za dobrze... wyszłam z łazienki. Głos Harrego słyszałam na dole. Postanowiłam przebrać chociaż dresy na spódniczkę w kwiaty, była dość krótka, ale to lepsze niż szare dresy, do tego z niskim krokiem. Wyszłam z pokoju, i na korytarzu spotkałam Gemmę! Od razu się przytuliłyśmy.
G: Jakaś ty piękna!
E: Raczej ty!
G: Ja nie jestem światowej sławy modelką!
E: A ja nie jestem siostrą Harrego Stylesa, powiedziała bym nawet kosmicznej sławy piosenkarza, którego rodzinę śledzą krok w krok, i piszą o jego siostrze same dobre rzeczy!
G: A JA nie jestem jego dzie...-spojrzała się na moją rękę, a dokładnie na pierścionek.-narzeczoną?! Jezu, jak się cieszę! Będę miała siostrę!
E: hahah, na razie nie spieszymy się ze ślubem.
W tej chwili na górę wszedł Harry.
H: Oooo! Gemmusia!
Przytulili się.
G: Braciszku, czy ja o czymś nie wiem? Kiedy żeś naciągnął tą biedną dziewczynę na ślub? Przyznaj się po dobroci!
H: hahaha, wczoraj, a co?
Przytulił mnie. Poczułam zapach jego perfum, ten, który kochałam najmocniej na świecie.
G: Mój młodszy braciszek, bachor jakich mało ma narzeczoną, a ja, jako starsza siostra, czyli dystyngowana osoba nie mam nawet chłopaka? - zaczęliśmy się śmiać.
H: Weź się za szukanie. Idź na imprezę, masz dużo czasu.
G: Dużo czasu to ty masz, normalni ludzie którzy nie zrobili światowej kariery rycząc do mikrofonu w wieku 16 lat, muszą zająć się studiami i pracą! hahah, nie no, żartuję, masz cudowny głos Harry, jestem dumna z mojego małego bachora.
E: No, dobrze że powiedziałaś to ,,żartuję" inaczej byłby zły na cały świat, ostatnio bardzo jest przewrażliwiony na punkcie siebie, bo nie dawno jede....- Harry wbił się w moje usta. Nie chciał żebym dokończyła.
G: Brat, możesz przestać, ja tu rzygam tęczą!
Nie przestawał. Odmruczał tylko ,,y y" (w sensie nie).
Nareszcie puścił.
E: hahaha, potem Ci dokończę, to na prawdę świetna historia. -mrugnęłam do niej okiem. Zaczęłyśmy się śmiać.
H: Oooo, nie nie nie, nie pozwolę na to. -i przyssał się do mojej szyi. Wiedziałam co chce zrobić! Malinkę!
E: oooo nie nie nie Harry, przestań! Mam wybieg za 5 dni!
G: Harry, przestań!
Nadal ssał moją szyję.
E: Harry!
Przestał. Na szyi miałam wielką, siną plamę!
E: oooo niee Styles, jak to nie zejdzie do wybiegu, to po tobie. Z resztą już jesteś skończony!
Gemma się śmiała.
G: Harry, jesteś świnią, oszpeciłeś swoją cudowną narzeczoną.
Spojrzałam się na niego a on na mnie. Uśmiechnął się.
H: Też Cię kocham.  - i zbiegł na dół.
G: hahahah, nic się nie zmienił, zawsze był taki. Współczuję Ci.
E: Czyli raczej już się nie zmieni? Zawsze to będzie duży dzieciak?
G: Ojj, tak, przed ślubem się zastanów hahaha.
E: Koocham go, takiego jakim jest...trudno. - zaczęłyśmy się śmiać.
G: hahah, nadal chodzi w gaciach po domu?
E: Wiesz, były czasy kiedy chodził nawet i bez tego, ale nauczyłam go zakładania bokserek. Teraz pracuję nad koszulką, ale to jest trudniejsze niż myślałam.
Jeszcze długo się śmiałyśmy. Zeszłyśmy na dół na śniadanie.
Atmosfera nie była już wcale napięta. Rozmawiałam z Gemmą. Rodzice Harrego z nim, ale kątem oka widziałam, że Styles ciągle się na mnie patrzy.
*oczami Harrego*
Jaki ona ma kontakt z Gemmą! Były jak..przyjaciółki, które znały się od dawna! Ale Emilly jest śliczna!
Jak się śmieje, jest taka rozpromieniona, kwitnąca...i wygląda na szczęśliwą. Chociaż dzisiaj rano widziałem ten strach...chcę mieć dziecko, i to bardzo! Ale to nie ode mnie zależy. Wbrew sobie muszę pamiętać o gumkach. Ale na razie o tym nie myślmy. Skup się na Emilly, tylko twojej, do końca w tobie zakochanej, w ślicznych blond włosach i zielonych oczach oraz....wielkiej, sinej malince na szyi! Fakt, chyba trochę przesadziłem. Ale wiem już jaka będzie kara. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy:
M: Harry, Gemma, może zabierzecie Emilly na miasto, pewnie nigdy tu nie byłaś?
E: Byłam, byłam i to często, moja babcia tu mieszka. Ale dawno tu nie byłam, więc chętnie się przejdę.
G: Właśnie takie miałam plany, żeby was gdzieś wyciągnąć! To co, szykujemy się, i wychodzimy?
*oczami Emilly*
Założyłam zwiewną, czarną sukienkę, i razem z Gemmą wyszłam przez dom. Harry już czekał w samochodzie.

Jaki on jest przystojny! Wszystko w nim kocham: włosy, usta, oczy, nos, ciało, a przede wszystkim charakter. Miły, czuły, opiekuńczy, godny zaufania, a jednocześnie przystojny na zabój i ogromnie utalentowany. Ideał. Tylko mój. Rozumiem dla czego miliony dziewczyn za jego dotyk potrafiłyby się zabić! Jest idealny, cudowny, niezwykły...jakie ja mam szczęście!
Na nasz widok wyrwał się z rozmyśleń, obserwował nas.
H: No, to gdzie jedziemy?
E: Mi obojętnie, chciała bym tylko podjechać potem do babci, była by raczej smutna gdybym jej nie odwiedziła będąc tutaj.
G: Wiem! Harry, pamiętasz to miejsce w lesie?
Zrobił zdziwioną minę.
G: Jezu, skleroza Cie dopadła? Ja przy was już stara, a pamiętam!
H: Niee....nie pamiętam?
G: Too, jak siedziałeś tam z Markiem, i ja Cie szukałam, a potem tam przychodziliśmy, i to takie sekretne miejsce było! Do dzisiaj nikt o nim nie wie, nawet został ten nasz stół!
H: Aaaaaa too! Jasne jedziemy, kotku spodoba Ci się tam, obiecuję.
Usiadłam z przodu, Gemma z tyłu.
Jechaliśmy dobre 15 min. Dotarliśmy do lasu, Harry skręcił w jakąś boczną drogę, i po kilku minutach wjechaliśmy na wielką polanę, z dużym kamieniem na środku. Samochód się zatrzymał, i wysiedliśmy.
Harry podszedł i objął`mnie ramieniem.
H: I jak?
Zamurowało mnie!
E: ...tu jest cudownie!
H: Aaach, wspomnienia... Tu z kumplami spędziłem całe dzieciństwo, nawet zimą...kiedyś, kiedy wszystko było łatwe...nie docenialiśmy tego...
G: Fakt...nie docenialiśmy...
H: Wiesz co! Ty...ty masz o wiele łatwiej.
G: A studia? Szukanie roboty?
H: Przy paparzzi śledzących każdy krok, portalach plotkarskich, anty-fanach, pół rocznych trasach koncertowych, rozłąkach z rodzinnym miejscem na tysiące kilometrów!
G: Oooj, braciszku...
H: Pamiętam, jak byłem nastolatkiem, wyobrażaliśmy sobie z kumplami, jaka będzie przyszłość...mieliśmy mieszkać tutaj, nasza przyjaźń miała trwać wiecznie, mieliśmy chodzić na randki do parku, ze spokojem się całować...
Milczałam. Mimo wszystko oni mieli znacznie lepsze dzieciństwo...
G: Emilly, a ty? Czemu się nie odzywasz?
E: Moje dzieciństwo było...co najmniej marne, jak nie gorzej, lepiej nie wspominać.
G: Opowiedz!
H: Właśnie, ja też nic nie wiem...
E: Moi rodzice ciągle się kłócili, i gdy miałam 5 lat się rozstali. Mama znalazła sobie innego, tata walczył, ale widać było że nie miał już szans. Nazywał się Rob. Na początku był miły, kochany. Ale po dwóch latach, Rob, przykładny ojczym zaczął mnie, mamę i Jake'a bić. Gdy miałam 8 lat, rzucił we mnie po pijaku krzesłem...wylądowałam w szpitalu, ze złamanymi rękami, obrażeniami wewnętrznymi, cała poharatana, pokrwawiona.....i ze złamanym obojczykiem, z przeniesieniem na....wolę nie mówić przy Harrym... Rehabilitacja trwała 5 lat. Nadal mam lekką bliznę na brzuchu od operacji...iii.. Harry nie mówiłam Ci, i bardzo Cię teraz za to przepraszam, ale ciąża była od początku zagrożona, właśnie przez tamten wypadek... dla tego byłam cały czas przygnębiona..ale ostatecznie i tak straciłam to dziecko w inny sposób...
Mówiłam to wszystko, patrząc się ze smutkiem gdzieś daleko, a Gemma i Harry  patrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
Poczułam ciepłą dłoń Harrego na ramieniu, zbliżył się do mnie i wtopił się w moje usta. Staliśmy tak przez parę minut. Potem Gemma mnie przytuliła.
G: Dobra! Ale teraz macie siebie, jesteście zakochani w sobie po uszy, co widać wyraźnie. Ale...jak wy się w ogóle poznaliście? Usiedliśmy na trawie.
H: To bardzo, bardzo długa historia, z na prawdę pogmatwanymi wydarzeniami. -  Zaczęliśmy się śmiać, a Gemma nie wiedziała o co chodzi.
G: Opowiedzcie.
H: Będzie dużo scen łóżkowych!
G: hahahaha, serio, aż tak?
E: Właśnie, kotku czy ja o czymś nie wiem?
H: Jejuu, dobra, jedna, może dwie najważniejsze.
G: A tak na prawdę, tych scen ile było? - zaczęliśmy z Harrym patrzeć po sobie i się śmiać.
H: Dużo.
E: Bardzo.
H: Na prawdę bardzo.
E: Właściwie, jak ty nie jesteś w trasie, albo ja na pokazie...to prawie codziennie!
G: Jezu, ale wy się kochacie! Opowiadajcie! Od początku.
H: Taa....no to jak to się zaczęło?
E: Yyyy...czekaj...w Nando's!
H: No tak. Niall umówił się z Emilly w Nando's, a ja z Zaynem, Louisem i Liamem wpadłem bez zapowiedzi.
E: To było straszne! Zobaczyłam tam pięciu wariatów, a miał być tylko jeden!
H: hahaha, pamiętam jak usiadłaś speszona obok Niallerka. A ja siedziałem na przeciwko ciebie.
Gemma się śmiała.
E: tak, i ciągle się na mnie gapiłeś!
H: Bo byłaś, i nadal jesteś piękna!
E: Nie podlizuj się!
H: I coś tam, potem Ci się spytałem, dla czego mnie unikasz.
E: A ja Cie wcale nie unikałam, po prostu Cię nie znałam, to o czym miałam z tobą gadać!
H: O pogodzie!
E: W nocy?
H: A czemu nie?
G: Jeezu, dobra, bo już się pogubiłam.
E: No, siedzieliśmy w Nando's. Potem jak spotkanie się skończyło, szłam po ciemku do domu, i nagle ktoś zasłonił mi oczy rękami. Totalnie się przestraszyłam. A był to twój mądry brat. Powiedział że sama nie mogę iść o tak późnej porze, czy jakoś tak, i odprowadził mnie do domu, jakieś 2 godziny później przysłał mi sms-a...czekaj, tylko...muszę sobie przypomnieć...
H: Bądź gotowa jutro o 17, porywam Cię na imprezę, na zawsze twój Harry. A, i serdzuszko.
E: hahaha, ty nadal to pamiętasz?
H: Wiesz, do domu dotarłem pół godziny później, ale żeby zdecydować się wysłać tego sms-a muisałem trochę się przez te półtorej godziny nastresować, czytałem go kilkanaście tysięcy razy!
E: No, i napisał to ,,na zawsze twój" i serduszko, i przez resztę nocy nie mogłam spać.
H: A ty nie lepsza, odpisałaś mi: ,,Na zawsze mój? Nie wnikam, ok. Emilly"
G: hahaha tego sms-a też pamiętasz?
H: Tak, bo czytałem go tysiące razy, i żałowałem że napisałem te teksty, bo myślałem że mnie nie chcesz! Głupia noc! Najgorsza.
E: Ale następna była jeszcze gorsza.
H: Chyba najlepsza!
E: Najgorsza najlepsza.
H: Fakt, ile ja po niej się nacierpiałem! Ty? Ty się nacierpiałeś?
G: Ale co...w ciążę zaszłaś, i nic o tym nie wiem?
E: Nieee, gdzie tam...po prostu to było..dziwne!
H: Byliśmy na tej imprezie, i nieco podpici poszliśmy do mojego i chłopaków domu.
E: I ostatecznie wylądowaliśmy w łóżku.
G: I od tąd byliście szczęśliwą, zakochaną parą, typowy happy end tak?
Spojrzeliśmy się na siebie z Harrym, i zaczęliśmy się śmiać.
H: Nie, no ogólnie to...to było trochę inaczej. Bardzo..inaczej...
E: Obudziłam się w łóżku Harrego, jeszcze naga. Wiedziałam, do czego między nami zaszło. Harry na szczęście jeszcze spał. Myślałam, że on by tego żałował ale..-przerwał mi Harry.
Walił się ręką w czoło.
H: Ja żałować, ja żałować! Wiedziałem od początku że jesteś tą jedyną!
E:A skąd to miałam wiedzieć? Byliśmy nieźle podpici, więc myślałam że robiłeś to niezbyt świadomie!
H: Kotku, wszystko robiłem ze 100% świadomością, i pełną miłością. WSZYSTKO co robiłem, a robiłem tamtej nocy tego dużo. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
Gemma była zachwycona naszą historią, szkoda, ze dopiero się zaczynała i miała przybrać niesamowity zwrot akcji!
E: Ale jednak wyszłam szybko, i gdy dotarłam do domu położyłam się spać. I jakoś koło południa, ten idiota o którym starałam się zapomnieć, przylazł wraz z Niallem do mnie i mojej przyjaciółki!
H: Idiota! Gdyby ten idiota wtedy tam nie przyszedł, nie bylibyśmy razem!
E: Nie wiadomo, tak właściwie, to dzięki Niallerkowi jesteśmy razem.
H; Tak czy inaczej, jej przyjaciółka, Ktie, która aktualnie jest z Niallem, zaproponowała, żebyśmy wyjechali razem do Hiszpanii. My się zgodziliśmy, i po kilku dniach siedzieliśmy już w samolocie.
E: W którym znowu wiele się wydarzyło!
G: No nie mówcie, że robiliście to w samolocie!
H: Nieee! Chociaż....można by spróbować, prawda skarbie?
E: Jesteś zboczony! Gemmy raczej nie interesuje, gdzie chcesz to robić!
H: Więc siedzieliśmy sobie w samolocie.
E: I ten dupek, który jak się okazało doskonale wiedział, co do nie go czuję usiadł ze swoją byłą!
H: Co dupek! Chciałem, żebyś była zazdrosna!
E: Ale wyszło z tego tylko to, że oboje cierpieliśmy, ty i ja!
H: Czeekaj! Ogłaszam natchnienie!
I zaczął myśleć.
G: On tak często ma?
E: Tak, zawsze jak w jego głowie, w której nie wiadomo co jest, słyszy nową piosenkę, zaczyna tak myśleć, i za chwilę pewnie jej fragment usłyszymy.
H: Mam!
I zaśpiewał to, na smutną, melodię.
,,Wiem teraz, że popełniłem błąd, chciałem, żebyś była zazdrosna, ale cierpimy teraz oboje, zarówno ty, jak i ja, oddalając się od siebie każdego dnia, mijając się w szarej codzienności, zapominając, co kiedyś do siebie czuliśmy"
E: Piękne Harry, piękne, ale skup się na czymś innym.
H: I w tym samolocie, zobaczyłem, że Emilly słucha muzyki. Postanowiłem się dosiąść, wziąłem jedną słuchawkę, i w końcu ona zasnęła. I po prostu ona jest za ładna, więc odruchowo zacząłem się do  niej zbliżać, i ją pocałowałem.
E: Serio? Wtedy chyba spałam.
H: A ja myślałem że ty się wtedy obudziłaś!
E: Niee, obudziłam się jak odgarniałeś mi włosy z szyi!
H: aaa....no rzeczywiście. I jak ona otworzyła oczy,  nie wiedziałem co zrobić, i zapanowała niezręczna cisza, ale na szczęście samolot podchodził do lądowania, i musiałem wrócić na swoje miejsce.
E: Obok swojej byłej...
H: I dolecieliśmy do Hiszpani...i co się dalej działo?
E: Nie pamiętam kiedy dokładnie, kiedyś wlazłeś mi do pokoju jak byłam w samym ręczniku, ledwo zakrywającym!
H: Wiesz że Katie Cię wydała? Spytałem się jej, gdzie jesteś, a ona powiedziała że się myjesz, i ona akurat wyszła z pokoju, więc to była szansa dla mnie! Pomyśl, że  ja byłem w tobie zakochany od pierwszego wejrzenia, i przez to że wtedy uciekłaś z mojego domu, myślałem że tego żałujesz, i wolałem po prostu udawać że zapomniałem.
E: W każdym razie, nie chciał się wtedy odwrócić, i gdy weszłam do łazienki i odłożyłam ręcznik, wlazł do łazienki bez pukania.
Na twarzy Harrego pojawił się łobuzerski uśmiech.
G: Oj, Harry Harry, jednak źle Cię wychowałam.
H: Siostrzyczko Kocham Cię!
G:Ja Ciebie też Harry, ale opowiadajcie, to ciekawe mimo że nic nie rozumiem.
H: Jakoś po kilku dniach przychodzi do mnie Niall, i mówi mi całą prawdę, co ona mu powiedziała ostatniego wieczora. No i następnego dnia stoję pod drzwiami od jej apartamentu z pół godziny, i gdy decyduję się zapukać, ona otwiera drzwi i..
E: Trochę to dziwne, ale chciałam iść do Ciebie, i o tym porozmawiać.
Gemma zaczęła się śmiać.
G: hahhaha, opowiadajcie dalej, idioci hahah :D
H: Gadaliśmy w jej pokoju, i czym się to skończyło?
E: Łóżkiem - powiedziałam zapatrzona daleko.
H: Taaa...właśnie, i co potem...noo...mieliśmy wspólny apartament, i..-przerwałam mu.
E: I znowu łóżko, łóżko i jeszcze raz łóżko - nadal patrzyłam się w niebo.
H: Zaraz zacznę myśleć że żałujesz!
E: Nie, tylko zbliżamy się do...do tego łóżka, o które mi chodzi!
G: Możecie jaśniej?
H: I potem wróciliśmy z tej Hiszpanii, zamieszkaliśmy razem...no i właśnie pewnego razu o czymś pewnym zapomniałem...i po dwóch tygodniach Emilly zapłakana wbiega do domu że jest w ciąży...
Spuściłam głowę na dół. Wpatrywałam się w trawę. Harry wiedział, że są to dla mnie trudne tematy. Zbliżył się do mnie i objął mnie ramieniem.
G: Emilly, nie musicie opowiadać, jak to dla ciebie trudne.
 E: Nieee, nie...trzeba żyć z tym normalnie.
H: No...i... ja byłem w niebie, uwielbiam dzieci,a Em była smutna, niedawno dowiedzieliśmy się dla czego. Powtarzałem jej że wszystko  będzie dobrze, i chyba sytuacja się poprawiła...
E: No i ten pieprzony dzień, pieprzony wypadek, i wszystko znika.
Harry kiwnął głową, rozłożył bezradnie ręce.
H: No i wszystko co zbudowaliśmy się zburzyło, łącznie z miłością...
G: Ale...z miłością też?
E: To znowu było na zasadzie,, ja myślałam że on" i na odwrót. Sądziłam że Harry ma mi za złe że straciłam to dziecko, i że jest ze mną już tylko dla zasady, zwłaszcza że miałam traumę i nie chciałam wiesz czego robić.
H: A ja miałem SOBIE i TYLKO SOBIE za złe, że ty przeze mnie cierpisz, byłaś taka delikatna...jeszcze...jak wszedłem do sali, w której leżałaś, i próbowali ratować dziecko, a ty zemdlałaś.....tego widoku nigdy nie zapomnę...jak biegali w okół ciebie...
Harremu po policzku poleciała łza...
E: Wróciliśmy ze szpitala, i przez dwa miesiące tak żyliśmy: ja spędzałam czas rycząc w łóżku, on siedział na dole. Tyle.
H: I jak chciałem Ci się oświadczyć, wyprowadziłaś się. A trzy dni później gadaliśmy w Mullingar.
E: Ogólnie, nasza historia do normalnych nie należy.
G: hahahaha właśnie widzę! Ale wspominaliście to jak stare, dobre małżeństwo.
E: Małżeństwo jeszcze nie, i para dopiero od roku...
G: Ale widać, że się kochacie, a ja mam pewność, że będę ciocią kiedyś.
H: Myy....na razie dziecko nie jest w naszych planach. Ślub też nie.
E: Właśnie.
G: Dobra, dobra, ja już swoje wiem.
Wstaliśmy z trawy.
E: Aaaa, nogi mi ścierpły!
H: To Cię poniosę.
E: Harry! Harry nieeee - wziął mnie na ręce, i szybkim krokiem szedł w stronę samochodu. Gemma szła z tyłu. Nagle poczułam rękę Harrego między moimi nogami. Zaczął delikatnie wsuwać ją pod moje majtki. Gemma nic nie widziała, robił to dyskretnie nadal mnie trzymając.
E: mmmm, Styles...zapędzasz się...!!!
H: Wiem, ale już nie daję rady, jesteś taka piękna.
Zobaczyliśmy, że Gemma się zatrzymała. Rozmawiała przez telefon, a my....
KOLEJNA CZĘŚĆ BĘDZIE, ALE MOGLIBYŚCIE OKAZAĆ TROCHĘ SERCA, SIEDZĘ NAD TYMI IMAGINAMI CAŁE DNIE, A WY JEDNEGO KOMENTARZA NIE MOŻECIE NAPISAĆ! MAM NASTĘPNE 5 CZĘŚCI  ZAPISANYCH W WERSJACH ROBOCZYCH, ALE NIE POJAWIĄ SIĘ, DOPÓKI NIE BĘDZIE OD KOGOŚ ZNAKU ŻYCIA!









2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. o to mi chodziło :) NARESZCIE JESTEŚ! POTWORNIE MI BRAKOWAŁO TWOICH KOMENTARZY! :)

      Usuń