sobota, 29 czerwca 2013

#27

IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27-TATOOS  @JuliaMalik
Obudziłam się ze zmęczonymi oczami z niewyspania. Podniosłam się i ujrzałam puste miejsce obok mnie. Gdzie jest Harry? Wstałam wydrapując się spod kołdry i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem cała naga. Zobaczyłam swoją bieliznę i koszulę Harry'ego leżące obok drzwi wyjściowych. Podniosłam swoje majtki i białą koszulę chłopaka zakładając je na siebie.
Idąc korytarzem poczułam zapach naleśników wbijający się w moje nozdrza. Wychylając głowę zza drzwi kuchennych zobaczyłam pół-nagiego Styles'a. Miał na sobie tylko bokserki i stał bez koszulki gotując coś. Podeszłam do stołu gdy Harry obrócił się. Jego oczy rozświetliły się na mój widok a usta szeroko otworzyły formując na nich uśmiech. Cholera, ten brak koszuli i obecność samych bokserek rozpraszał mnie. 
Bokserki były opięte, eksponując jego przyrodzenie.
Spróbowałam się na to nie patrzeć.
-Podoba się? - odwrócił się całkiem ukazując nagi tors na którym widniało kilkanaście tatuaży. Uśmiechnął się czekając na odpowiedź.
-Jasne – posłałam mu przyjazny uśmiech na co ten odpowiedział głośnym śmiechem.
-O, moja bluzka – wskazał palcem na swoją odzież, którą założyłam na siebie chwilę temu.
-Tak, przepraszam, później ją od...
-Nie ma sprawy kochanie. Wyglądasz w niej zdecydowanie lepiej niż ja – wysłał mi słodki uśmiech krzątając się co chwilę po kuchni.
-Głodna? - zapytał przerzucając kolejnego naleśnika na patelni.
-Bardzo – usiadłam ostrożnie na jednym z krzeseł kładąc ręce na stole kuchennym. Harry umieścił dużą porcję naleśnika na moim talerzu przysuwając go do mnie.
-Założę się, że to przez wczorajszą noc – złośliwy uśmiech odegrał znaczącą rolę na jego ustach.
Zaczerwieniłam się na samą myśl o ostatniej nocy.
Harry usiadł obok mnie dając rękę na moje udo. Popatrzyłam mu w oczy i zauważyłam ten cwaniacki uśmieszek. Pocałował mój policzek nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Kocham Cię – wyszeptał odsuwając się żeby zacząć jeść swoje śniadanie.
-Też Cię kocham – uśmiechnęłam się całując go w nos.

W oczy rzucił mi się mały zegar powieszony obok okna.
-Cholera. Nie powinniśmy być teraz w szkole? - zapytałam gorączkowo patrząc na chłopaka, który jadł swojego naleśnika.
-Tak, dziś nie idziemy – powiedział, patrząc na mnie ukradkiem jakby go to nie obchodziło.
-Nie możemy tak po prostu nie iść do szk...
-Spokojnie, Rose. Tylko jeden dzień – mówił nie przerywając jeść swojego śniadania.
-No dawaj, kochanie – błagał
-Nie! - założyłam ręce krzyżując je z piersiach
-Dlaczegoooo? - pytał przeciągając „o” jak małe dziecko.
-Ponieważ jestem nowa w szkole, nie chcę podpaść nauczycielom już w pierwszym miesiącu szkoły – wysyczałam
-Kochanie, słuchaj. Jestem dziś umówiony na dokończenie tatuażu, potrzebuję, żebyś poszła tam ze mną – uśmiechnął się z nadzieją
-Pójdziesz tam sam. Wcale nie jestem ci tam potrzebna – powiedziałam oburzona
-Jesteś! Potrzebuję kogoś, kto będzie trzymał moją dłoń – zaśmiał się urzekająco
-A kto trzymał ją wcześniej? - byłam trochę zażenowana sytuacją a zapytałam o to bo poczułam w sobie nutkę zazdrości.
-Louis – powiedział żartobliwie.
-Ughhh, dobra – uległam z irytacją.
-Więc wskakuj ubrać swoje dżinsy. Moja koszula może na tobie zostać, wyglądasz pięknie – pocałował mnie w policzek odchodząc od stolika aby pozmywać brudne talerze.
Włożyłam na siebie stanik i z powrotem założyłam koszulę Harry'ego oraz swoje dżinsy. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak Harry siedzi na kanapie w salonie oglądając coś w TV.
-Gotowa? - zapytał widząc mnie
-Tak jakby – odpowiedziałam nadal wkurzona na Harry'ego, że nic nie powiedział mi o dzisiejszych wagarach.
-O ten – podał mi cienką książkę w której wymalowane było dużo przeróżnych tatuaży. Wskazał palcem jeden z tatuaży.
-Co ten? - zapytałam zmieszana po czym chłopak zaśmiał się na moje pytanie.
-Powyżej moich piersi są dwie jaskółki. Dziś je dokańczam – uśmiech nie schodził z jego twarzy. No, może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale miał bardzo dużo tatuaży na swoim ciele i trudno było odnaleźć jeden wspólny, bo był on połączony z kilkunastoma innymi.
-Nie widziałam u ciebie tych jaskółek
-Byliśmy tak blisko a ty nie zauważyłaś? - po raz kolejny kąciki jego ust się podniosły.
-Masz dziesiątki tatuaży, kochanie. Ten nie rzucił mi się w oczy – posłałam mu zdradziecki uśmiech oddając książkę z tatuażami. Usiadłam obok niego na kanapie kiedy ten wtulił mnie w swoją pierś.
-Hmm, wydaje mi się, że mieliśmy gdzieś jechać – powiedziałam po chwili
-Tak, ale myślę nad czymś – powiedział kompletnie czymś uradowany. O co ci facet chodzi?
-A konkretnie? - zapytałam chcąc wiedzieć co ma na myśli
-Może ty zrobisz sobie jakiś tatuaż? - popatrzył na mnie. Co? Tatuaż? Pojebało Cię? Nie ma mowy!
-Robisz sobie jaja w tym momencie? - podniosłam brwi patrząc na chłopaka odsuwając się od jego torsu.
-Nie. Możemy zrobić takie same albo takie które będą miały wspólne znaczenie – powiedział podekscytowany
-Harry, nie. To boli. A co jeśli moja mama zobaczy?
-Zrobimy go tutaj – wskazał miejsce powyżej mojego żebra, tuż pod pachą. - Nikt nie zobaczy – wymruczał wciskając swoje czoło do mojego.
-A co konkretnie masz na myśli? - zapytałam nie móc nadal uwierzyć, że właśnie rozważam sprawę z tatuażem. Co jeśli zerwiemy? Nie będę chciała mieć wtedy nic co będzie mi o nim przypominało. Tym bardziej tatuaż... który zostaje na zawsze.
-”Forever” - powiedział po prostu. - Ja zrobię go z tym samym miejscu – uśmiechnął się. To nie jego imię albo coś o nim to tylko słowo „Forever” które wcale nie będzie przypominać mi o Harrym.
-Dobrze – zaakceptowałam. Uścisnął mnie mocno kiedy jego oczy zaświeciły się. O Boże. Jemu serio tak zależało na mojej decyzji?
Nie wiem co się ze mną stało. Opuszczam szkołę, buntuję się przed matką, robię tatuaż. Porównując siebie jeszcze 2 miesiące temu, uznałabym, że jestem całkiem obcą dla siebie osobą.

~~~~

-John! - krzyknął Harry wchodząc ze mną do salonu. Nie wiem czy ten krzyk był konieczny bo John siedział dokładnie w tym samym pomieszczeniu w którym byliśmy my.
-Co jest Haz? - wysoki i umięśniony facet z milionami tatuaży wstał i przywitał się z Harrym.
-Przyszedłem dokończyć tatuaż, tak jak się umawialiśmy i jest jeszcze inna sprawa. Rose też chciałaby jeden – uśmiechnął się patrząc na mnie
-Nie ma sprawy. Połóż się tutaj, Harry a dziewczynie zrobimy później – powiedział John patrząc na mnie.
-Czy to boli? - zapytałam z niepokojem patrząc na wysokiego tatuażystę
-Niee – wyrwał się Harry przytulając mnie mocniej całując w głowę.

~~~~

-I koniec – powiedział John ocierając małe plamy krwi z piersi Harry'ego. Ptaki na jego torsie były piękne, jak zresztą inne jego tatuaże. Napis „Forever” również dobrze się prezentował na tle innych dziar. Fascynował mnie każdy jego tatuaż. Każdy coś oznaczał. Każdy miał historię.
-Wygląda dobrze? - zapytał Harry patrząc na mnie wiedząc, że wszystko bacznie oglądałam.
-T..tak – wyjąkałam wyrywając się z myśli. Moje policzki się zaczerwieniły, nie wiem z jakiego powodu.
-Twoja kolej – wyszeptał chłopak wstając z fotela podchodząc do mnie
-Ręce w górę – stwierdził
-Co? - spytałam zmieszana
-Musisz ściągnąć koszulkę, skarbie – zaśmiał się. Podniosłam ręce do góry a Harry starannie przeciągnął przez nie materiał. Moje ciało było narażone na natarczywy wzrok Styles'a, ale nie czułam się skrępowana. Jego spojrzenie było przepełnione pożądaniem.

-Dobra – Harry puścił moją rękę kładąc mnie przedtem na fotelu. - Zrób zupełnie taki jak ten – wskazał na swoje słowo „Forever”. John skinął tylko swoją głową i wziął do ręki urządzenie które za moment miało przebić moją skórę.
-Tutaj? - wskazał palcem pytając mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. Popatrzyłam na Harry'ego. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że właśnie w tym momencie rozbiera mnie wzrokiem próbując mnie tak po prostu przeruchać. Uśmiechnęłam się do niego lekko zdenerwowana. Właśnie robię na skórze coś co już zawsze będzie w tym miejscu i będzie reprezentować Harry'ego.
-Będzie dobrze. Zrelaksuj się, kochanie – wymamrotał. „Zrelaksuj się, kochanie” to samo mówił wczoraj. Mogłam przysiąc, że właśnie o tym myśli. Widziałam jak jego tęczówki powiększały się kiedy patrzył na mnie.
Usłyszałam brzęczenie i ukłucie w skórę przez urządzenie. Zamknęłam oczy z bólu i poczułam jak Harry głaszcze lekko moje włosy. Podniosłam powieki i zobaczyłam chłopaka. Wyglądał jakby się martwił i przeżywał ten ból razem ze mną.

~~~~

Popatrzyłam w dół. O Boże! Uwielbiam ten tatuaż! Jest wspaniały! Nie zbyt duży, na pewno nikt nie zauważy. Harry pochylił się nade mną i pocałował mnie w policzek podziwiając nową dziarę.
-Kocham go i kocham ciebie, słońce – wymruczał
-Dostanę z powrotem swoją bluzkę? - zaśmiałam się
-Ugh, nie ma z tobą zabawy – zażartował idąc do stołu na którym była położona moja... to znaczy jego bluzka. Podał mi ją i chciał już odejść do recepcji ale zawołałam cicho
-Czekaj, daj mi zapłacić – sięgnęłam do tylnej kieszeni dżinsów aby wyciągnąć swój portfel.
-Nie. Ja stawiam – powiedział cofając moją rękę. Wyciągnął portfel ze swoich spodni znów chcąc ruszyć do recepcji.
-Ale...
-Żadne, ale – pocałował mnie w nos, przerywając. - Poczekaj tam, skarbie – wskazał palcem kanapę która stała na końcu pomieszczenia. Posłuchałam go i usiadłam na niej kiedy ten poszedł zapłacić. Wyciągnęłam swój telefon, aby sprawdzić kilka rzeczy ale siadł obok mnie John.
-Musisz być wyjątkowa – powiedział do mnie. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Harry nigdy nie przyszedł tutaj z dziewczyną. Zwłaszcza, żeby zrobić z nią tatuaż. Jest przyjazny dla ciebie, bardziej kochający. Jak kompletnie inny facet – wytłumaczył patrząc w kierunku Harry'ego.
-Kocham go – oświadczyłam. Moje spojrzenie również stanęło na Harrym.
-Naprawdę? - zapytał wyczekująco.
-Tak, kocham go – szepnęłam patrząc na John'a.
-On też cię kocha. Łatwo to zobaczyć – uśmiechnął się również przenosząc na mnie wzrok.
-Rose, kochanie, musimy już iść – powiedział chłopak z połowy pokoju.
-Do widzenia, John – wstałam i przytuliłam John'a, który w międzyczasie też stanął na równe nogi.
-Do widzenia, Rose. Miło było mi cię poznać – odparł z uśmiechem.
Podeszłam do Harry'ego i chwytając go za rękę wyszliśmy z salonu.
-Widzisz, nie było aż tak źle, prawda? - dokuczał
-Zamknij się – zadrwiłam lekko nie powstrzymując śmiechu kiedy szłam do swoich drzwi w samochodzie. Nagle Harry obrócił mnie gwałtownie opierając o drzwi. Jego ust prawie dotykały moje.
-Nie drażnij się ze mną, Rose – jego oczy były dosłownie przepełnione pożądaniem.
-Co? - oddychałam nie równo nie mając pojęcia co się właśnie dzieje.
-Nie możesz zdejmować swojej koszulki i nie pozwolić mi się dotknąć – wymruczał błądząc rękami po moim ciele. To o to mu chodziło. Musiałam zdjąć wcześniej koszulkę i to zrobiłam, a Styles miał wyrzuty, że... o Boże, ten na każdym kroku ma jakieś zbereźne myśli.
-Harry, nie tutaj – wyszeptałam cicho tak aby mógł usłyszeć. Jego dłonie spoczywały w tylnych kieszeniach moich dżinsów masując lekko pośladki. No zboczeniec. Zboczeniec 100%.
-Więc, później – zaśmiał się szyderczo całując mnie w szyję. Wyciągnął ręce z moich kieszeni i pocałował po raz ostatni w usta udając się do strony kierowcy. Wsiadłam do samochodu szybciej niż Harry więc musiałam poczekać na niego chwilę. Kiedy wszedł do środka popatrzył na mnie uważnie.
-Oh i nie martw się kochanie. Przerżniemy się razem na nasz własny rachunek – zaśmiał się skanując moje ciało od góry do dołu zwilżając swoje wargi językiem.

Cholera, pragnęłam go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz