niedziela, 30 czerwca 2013

#33

Minęły dwa tygodnie. Ja czułam się zupełnie dobrze, po za jedną malinką na obojczyku, którą zrobił mi Chris, i za nic nie chciała zejść. Harry stwierdził, że to go odstrasza, to tak jakby jeden kot naznaczył teren, i drugi kot nasikałby na latarnię która znajdowała się w tym terenie, i teraz ten pierwszy kot czuje się tam bardzo obco. To jego słowa. I nie jestem z nich zachwycona, bo zostałam porównana do latarni którą Harry i Chris obsikują...
Ręka Zayn'a wydobrzała i obyło sie bez amputacji. Louis też czuł się już dobrze, Niall miał parę zadrapań, ale wszystko się goiło. Harry wrócił do pełni sił, rana na plecach do połowy się zagoiła. Najgorsza była jednak w miejscu, gdzie Harry miał świeżo zrobiony tatuaż ,,Forever" ...
Wiadomo już, że będzie miał bliznę do końca życia.
Szkoła nadal zawieszona, z powodu ,,tajemniczych strzałów z dnia 13 maja" jak nazwali to w miasteczku.
Dwa dni temu próbowałam dodzwonić się do matki, tęskniłam za nią, ale ona powiedziała że nie mamy o czym rozmawiać. Zatrzymałam się u Eleanor, której rodzice wyjechali na miesiąc.
Wszyscy już wiedzieli, że jestem z ,,wielkim Harry'm Styles'em, szefem gangu i niebezpiecznym człowiekiem". Niby Harry przyjeżdżał do mnie, niby poświęcał mi czas ale...zmienił się nie do poznania.
Od czasu tamtej nocy po strzelaninie, nie przytulaliśmy się, ani nie całowaliśmy. Nie mówię, że go pragnę...ale chciałabym, żeby był dla mnie taki, jak wtedy przed wypadkiem: czuły i troskliwy...
- heeeeej! Żyjesz? - krzyknęła El.
- tak...tak. - odpowiedziałam wyrwana z rozmyśleń.
Eleanor i ja urządziłyśmy w jej domu mały ,,babski wieczór". Oprócz nas była też Danielle, i o dziwo Perrie. Starałam je zbliżyć do siebie na nowo, i chyba mi się udało. Gadały i śmiały się, tylko ja byłam tak jakby ,,wyłączona"
- Nooo! To teraz może temat: Chłopcy! - krzyknęła Perrie. - El, zaczynaj!
- Co zaczynaj.....jeden szybki numer z Louis'em, i do widzenia! - powiedziała Eleanor.
- okeeeej...to teraz Dani. - uśmiechnęła się Perrie.
Chrząknęła, wyprostowała się i przybrała śmieszny ton głosu.
- Witam, jestem Danielle Peazer, mam 17 lat i kocham tańczyć. Jestem szczęśliwą diewczyną nieobecnego tu Liam'a Payn'a .  - powiedziała ze śmiechem.
- Taaa...a było coś....więcej? - spytała Eleanor wykonując pewne ruchy.
- Aaa powiem Ci, moja Eleanor....że było, było. - zaśmiała się Dani.
- I teraz ty Pezz! - krzyknęła Eleanor.
-Ja właściwie z Zayn'em miałam rocznicę wczoraj. - uśmiechnęła się.- ale niech więcej i bardziej szczegółowo  opowie Rose, bo jej związek jest najciekawszy.
Uroniłam łzę. Na prawdę coś się zepsuło. Miałam obawy, że Harry wrócił do dawnego życia. Bardzo dawno nie byłam u niego w mieszkaniu, tym bardziej na noc. Nie mówię, że mi tego brakowało, ale od czasu pseudo pierwszego razu, nie spaliśmy razem, ani nawet się nie całowaliśmy. To bolało. Dawno nie czułam jego zapachu. Wszystko wskazywało na to, że ma inną. A ja w złudzeniu, że Harry może pokochać zwykłą, specjalnie nie malującą się, z małymi cyckami dziewczynę...
- Szkoda gadać. Wszystko się zepsuło. - powiedziałam uwalniając kolejną łzę.
Perrie, Dani i El patrzyły się na mnie zdezorientowane.
- Dawno u niego nie byłam, dawno się nie całowaliśmy, dawno...po prostu nic. Niby przyjeżdża tu, ale zwykle wygląda to na byle jakim spacerze na którym w ogóle nie gadamy, i nie trzymamy się za ręce. On ma ręce w kieszeniach, ja też, i tak idziemy, po cichu.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę... - powiedziałam wstając z kanapy, i wycierając łzy w za długie rękawy luźnego swetra.
Otworzyłam drzwi, a w nich stał Harry.
Gdyby wszystko było normalnie, od razu by mnie pocałował, powiedział do mnie ,,kotku", ,,księżniczko", albo ,,skarbie", jak zawsze mówił, ale nie tym razem. Posłał mi spojrzenie, i ominął mnie w drzwiach. Jestem powietrzem, tak? Nie, tylko zwykłą dziewczyną z którą jeszcze kilka tygodni temu chciał założyć rodzinę, ale martwił się że będzie bezpłodny. Tą dziewczyną, której obiecywał tak wiele, tą dziewczyną, o którą walczył przez długi czas.
- Zaraz wychodzę, wiem że nie jestem tu mile widziany. Mam wiadomości od waszych chłopaków. - powiedział ponuro.
- A od chłopaka Rose? - spytała przenikliwie Perrie.
Dobre pytanie. Spojrzałam na niego. On tylko spuścił wzrok w podłogę, westchnął i ciężko przełknął ślinę.
Pierwszy raz miałam wrażenie, że muszę szybko poprawić swój wygląd. Pierwszy raz Harry mnie zawstydzał. Stałam przed nim zupełnie bez makijażu, w niedbałym koku, za dużym, luźnym, szarym swetrze, obcisłych fioletowych getrach i puchatych, różowych laczkach Eleanor. Dziwki które wybierał, zawsze były natapirowane, włosy ułożone na spray do układania, gruba warstwa pudru, szminka i tona mascary, zawsze świecące tyłkiem i dekoltem. Byłam inna, ale myślałam, że Harry to we mnie lubi. Widać myliłam się. Ja też zniżyłam głowę i osunęłam się od niego tak, aby mnie nie widział.
Harry's pov
Co się między nami popsuło? Dobre pytanie. Problemem byłem ja, tylko i wyłącznie. Przez ten wypadek, gdy Chris mnie bił, wielokrotnie uderzył mnie w to miejsce, i mogę mieć kiedyś problemy z założeniem rodziny. Ale to nie jedyny powód. To ja wciągnąłem ją w zły świat, i powinienem ją jak najszybciej z niego wyciągnąć, zostając w tym sam. Dla tego próbowałem się od niej odłączyć. Był też trzeci powód, decydujący, o którym nie mogłem jej nawet powiedzieć.
Delikatnie, żeby nie poczuła, ale jednak...Perrie przed chwilą spytała mnie  o to, czy chcę cos przekazać Rose.
Czyli żaliła się im. Odczuła to. Jestem idiotą.
- Perrie, Zayn kazał Ci przekazać, że bez Ciebie musi używać kwadratu co kolwiek to znaczy, powiedział że będziesz wiedzieć o co chodzi. - wydukałem.
Perrie się zaśmiała.
- Eleanor, nie patrz się na mnie tym wzrokiem bo ja też umiem zabijać, tylko w inny sposób, tak czy inaczej Louis kazał Ci przekazać, że chce następnego razu. - Eleanor znów zmierzyła mnie wzrokiem.
- Wiem że umiesz zabijać, zwłaszcza szczęście i miłość, prawda? - spytała.
O co jej do kurwy nędznej chodziło?
- O co Ci kurwa chodzi? - spytałem zdenerwowany.
Rose wyglądała ślicznie, była taka naturalna i nie winna...a jednocześnie tak cierpiąca przeze mnie!
- O to, że komuś chyba należą się jakieś wyjaśnienia! - krzyknęła patrząc  mi prosto w oczy.
Westchnąłem.
- Rose, mogę Cię prosić na chwilę? - spytałem patrząc się na nią.
- Tak... - odpowiedziała zimno.
Wyszliśmy na dwór.
Zaczęła trząść się z zimna; była w cienkim sweterku przez który prześwitywał jej stanik. Była taka drobna!
Zdjąłem kurtkę i podałem jej, jednak ona odepchnęła moje ręce.
- Dla czego mnie odpychasz? - spytałem.
- To ja Cię odpycham? - zaśmiała się pod nosem.
-Rose...ty nic nie rozumiesz! - starałem się ją przekonać.
Zaczęła płakać.
- Dla czego ostatnie 3 tygodnie tak wyglądały? - spytała przez łzy.
- Cholera, Rose, to nie jest tak jak myślisz! - krzyknąłem.
- A jak? Mam się się spytać twoich koleżanek? - auć, zabolało.
- Możesz, ale zawsze otrzymasz odpowiedź która specjalnie będzie miała cię zniszczyć, mimo że nie będzie prawdą. - powiedziałem cicho.
- Widzę, że je dobrze znasz! Harry, nie chcę z Tobą gadać. Za każdym razem, jak do mnie przychodzisz prowadzisz bez słowa, jak przedmiot do parku, nie trzymamy się za ręce, nie gadamy. Gdy o coś pytam, burczysz coś pod nosem. Przestałeś mówić do mnie w ciepły sposób, i teraz mówisz tylko Chodź!, Wyjdź! Nie! tak!... Nic więcej.  - z jej oczu popłynęły łzy. Trzęsła się z zimna, widziałem to przerażenie, smutek i strach w oczach. Widziałem, że się mnie boi.
- Dla czego nadal jestem dla Ciebie straszny? - spytałem.
- Nie byłeś. Jednak to, co kiedyś robiliśmy świadczyło o tym, że cię kocham. - wykrzyczała.
- Kurde, Rose nie mogę ci powiedzieć! - krzyknąłem - i do cholery jasnej załóż moją kurtkę bo się przeziębisz!
Okryłem ją ubraniem, czy tego chciała,  czy nie.
Rose's pov.
Wtedy poczułam jego zapach, ten od którego się uzależniłam, i który już chyba straciłam...
Brakowało mi jego uścisku, ale przecież nie mogłam się tak po prostu do niego przytulić!
- Może przytulisz swojego chłopaka? - spytał czytając mi w myślach.
- Ja nie mam chłopaka. - odparłam z goryczą.
Odszedł w tył.
- Nie masz? - spytał powstrzymując łzy.
Zapadła cisza.
- W takim razie ja nie istnieję... - szepnął.
Odwróciłam się do niego.
- Harry, przez 3 tygodnie traktowałeś mnie zupełnie tak, jak byśmy byli zwykłymi znajomymi! - krzyknęłam.
- Dobrze, powiem Ci. Ale ty będziesz żałować wyłącznie przez siebie. Chciałem Cię od tego uchronić.-szepnął przybliżając się do mnie.
Objął mnie ramionami w talii. Tak bardzo mi tego brakowało.
- Chris tak na prawdę nie zniknął z Holmes Chapel. Wyjechał do Londynu i przygotowuje zasadzki dla gangów z naszego miasteczka. To jak polityka, tylko że tu chodzi o życie. 3 tygodnie temu zamordowali tragicznie mojego wspólnika, a tydzień temu mojego przyjaciela. Muszę wspierac teraz ich rodziny...inaczej się nie da. Dla tego byłem zamyślony. Miejmy nadzieję, że mi nie grozi to niebezpieczeństwo, ale nasi śledczy stwierdzili, że powiązanie tych dwóch osób wiąże się wyłącznie ze mną. Nie chcę Cię w to plątać! - szepnął mi do ucha Harry.
Ze łzami w oczach spojrzałam się mu prosto w twarz.
- Harry... - szepnęłam.
Powoli nasze oczy zaczęły się w sobie rozpływać, i po sekundzie nasze usta mocno były zlączone w głębokim pocałunku. Ciała przylegały do siebie, przyciskały się mocno jakby z obawy, że coś nas rozłączy.
Nagle poczułam, że wybrzuszenie w spodniach Harry'ego się powiększa.
- Harry, serio tak szybko? - zaśmiałam się ocierając łzy.
- Ważne, że chyba działa. To pierwsza oznaka że jednak wszystko w porządku. - odpowiedział z zadziornym uśmiechem, ocierając mi łzę z policzka.
- Może noc u mnie? - spytał znowu, z twarzy nie schodził mu uśmieszek.
- Niestety, Styles, nocuję u przyjaciółek. - uśmiechnęłam się dając mu całusa w policzek.
- A jutro? - spytał z nadzieją.
- Jutro, to ci powiem że jadę do cioci, i jej małej córeczki Lux.- odpowiedziałam.
- To ja Ci powiem że jadę z tobą! - stwierdził. - o której?
- Aaaa...8.00? - spytałam śmiejąc się.
- A dobrze, dobrze, kierunek Londyn tak? - spytał.
- tak.
Znowu się do mnie przybliżył.
- Kocham cię, i strasznie mi cię brakowało. - wymruczał.
Znowu zaczęliśmy się całować. Rekami błądził po moim ciele.
- Eeeej, nie teraz! - szepnęłam.
- A jutro?
- Może - droczyłam się z nim z uśmiechem.
- Muszę iść. - powiedziałam całując go w policzek i oddalając się.
- Kocham Cię! - krzyknął. Weszłam do domu El.
Przez okno widziałam odjeżdżający samochód.








#32

Harry's pov.
Tamtej pieprzonej nocy, gdybym był bardziej uważny, mniej pewny siebie...może inaczej by się to skończyło. Gdy usłyszałem, że Rose jest koło `Black Fox'a`, wiedziałem, że będą kłopoty.
Pojechaliśmy najszybciej jak się dało...i wtedy poczułem, jak ktoś wbija mi tysiące igieł w serce-moje kochanie, mój skarb, moje życie, czyli Rose była przyparta do muru przez Chris'a, cała we krwi, posyłająca mi spojrzenie pełne bólu, pełne łez. Musiałem ją ratować, ale gdy zobaczyłem jak cierpi, zmiękło mi serce, i ze złego Harry'ego przemieniłem się w tego dobrego. Wszystko dobrze, tylko cholera, dla czego w tej chwili?! Po prostu nie mogłem się z kimś bić, nie umiałem nacisnąć spustu pistoletu, co przecież robiłem tak często.
Po prostu dałem się pobić Chris'owi. Uderzył mnie kilka razy w brzuch, i co było najboleśniejsze, z całej siły, kilka razy w krocze, i bałem się o to, że będą tego konsekwencje. Nareszcie chciałem się zmienić, miałem plany na przyszłość...studia, praca...i założyłbym rodzinę z Rose. Ale jeśli to nie będzie możliwe, właśnie przez ten wypadek?
Wtedy jeszcze jakiś czas leżałem na ziemi, potem podniosłem się i znów rozpoczęła się bójka. Niall, Zayn i Lou dobiegli do mnie, gdy tylko załatwili ludzi Chris'a.
I wtedy ta strzelanina. Nie byłem w pełni sił, po raz pierwszy w moim życiu mi ich zabrakło. Próbowałem znów się podnieść, bo nie widziałem nigdzie  Rose, ale usłyszałem strzał. Kula drasnęła moje plecy. Przewróciłem się z bólu na ziemię, więc wszyscy myśleli, że już po mnie.
Ale dostałem od Boga szansę. Prawdopodobnie będę miał bliznę do końca życia, i nie zakryje tego żaden tatuaż, ale żyję. Pozostaje pytanie: gdzie do cholery jasnej jest Rose?
Chłopaki podbiegli do mnie, nie było czasu na nic. Potem zemdlałem, i obudziłem się w bandażach w swoim własnym mieszkaniu. Siedzieli przy mnie wszyscy, a Perrie opatrywała rany. Spytałem, co z Rose. Spojrzeli po sobie, i powiedzieli, że nie wiedzą. Jak. To. Kurwa. Nie wiedzą!  Krzyczałem, żeby jej szukali, moje serce rozrywało się, próbowałem wstać i pójść sam na poszukiwania, ale gdy stanąłem na nogach znów straciłem przytomność. Straciłem za dużo tej cholernej krwi. Może mój stan się polepszał, może pogarszał, ale nie było JEJ! Była niewinna, i nie chciałem jej tego odbierać, nie chciałem robić z nią tego na początku, ale chciałem być jej pierwszym razem, chciałem żeby zapamiętała ten pierwszy sex pozytywnie, ale jeśli Chris ją zgwałcił? Nigdy nie pozwoli się dotknąć...
- Cholera, powiesz mi do kurwy jasnej co z Rose? - spytałem słabym głosem przechodzącego Louis'a.
 - Harry, wiem, że jest dla Ciebie ważna, i robimy co w naszej mocy. - powiedział ze smutkiem. Jezu, po raz pierwszy widziałem go smutnego!
Rozległ się dzwonek do drzwi. 
Potem usłyszałem krzyk Perrie: Rose wróciła! Żyje!
I potem Lou wybiegł na korytarz. Wiedziałem, że nie jest z nią dobrze. Musiałem zebrać siły, i wstać. Musiałem jej dotknąć. Musiałem ją zobaczyć.
Ciężko doczłapałem się do salonu. Na kanapie leżała na wpół przytomna Rose.
- R-rose! - wyjęczałem.
Z jej ust wydarł się cichy pomruk...zmieszany z uczuciem bólu.
Podszedłem do kanapy. Uklęknąłem, i chwyciłem jej rękę. Była potwornie blada, a jej ręka zimna, posiniaczona i okrwawiona, jak z resztą całe jej ciało.
Wziąłem od Perrie ręcznik namoczony zimną wodą, i zacząłem zmywać krew z jej ramion i twarzy.
Oddychała nie równo, płytko.
- Harry...musisz się położyć, też nie jesteś jeszcze silny, my się nią zajmiemy. Odciągał mnie Lou.
- Nie...nie, przenieście ją na łóżko, tam będzie jej wygodniej - powiedziałem cicho.
Zayn wziął ją na ręce. Z jej ust wydobyły się jęki.
- Jest przytomna? - spytałem szeptem.
- Tak, ale w bardzo ciężkim stanie.- odpowiedziała równie cicho Perrie.
Pochyliłem się nad nią i jęknąłem z bólu. Skóra na moich plecach która została rozwalona, z każdym ruchem się naciągała, albo skurczała, co piekielnie bolało.  Zagryzając wargi dalej kontynuowałem to co zacząłem. Obmyłem dokładnie jej ręce, tyle ile mogłem nogi, i twarz. Odgarnąłem jej włosy. Położyłem rękę na jej czole.
- Cholera...ona ma gorączkę - wymamrotałem.
- Poczekajmy do jutra. Dużo przeszła. - uspokajała Perrie.
I w tym momencie Rose otworzyła oczy.
- Rose! - wyjąkałem.
- Ha-harry? - odwróciła głowę w moją stronę.
- Tak, tak jestem...jak się czujesz? - dopytywałem się gorączkowo.
- J-ja...jak gówno. - odpowiedziała z bólem.
Nie mogę opisać tego, co przeżywałem w środku.
- Chris Ci coś zrobił? - znowu się zaniepokoiłem.
- Nie - wyszeptała.
Głaskałem jej włosy. Chciałem być tak blisko, ale nie mogłem, bo sam cierpiałem.
Louis, Niall i Zayn też nie wyglądali za dobrze.
Lou był cały poharatany, posiniaczony i miał podbite oko.
Zayn miał rozwalone ramię, bo jego też drasnęła kula, ale o wiele, o wiele lżej niż mnie.
Niall nadal krwawił z kilku miejsc, zadrapany i posiniaczony.
Perrie wszystkich opatrywała, teraz głównie zajmowała się Rose.
Dopiero teraz zauważyłem, że Perrie jest na prawdę dobra, kochająca, i ten mocny makijaż, pofarbowane włosy to tylko powłoka, pod którą nadal kryje się wrażliwa blondynka jaką była przez związaniem się z Zayn'em.
- Wiecie co...jeśli wam się nie polepszy, będziemy musieli znaleźć lekarza. - oznajmiła Perrie.
- Nie, ile było takich bójek, kiedy ktoś był ciężko ranny? - powiedział Louis.
- Wyliżemy się, przyzwyczailiśmy się już do tego przecież - powiedział Zayn całując Perrie w usta.
- Wy może tak...ale Rose? Jest bardzo słaba... - powiedziała patrząc na nią.
I wtedy po prostu zacząłem płakać, przykładając rękę do policzka Rose. Był taki zimny! Dziewczyna zupełnie pozbawiona życia, blada, która skradła moje serce.
Dla czego kiedy jest już tak dobrze, coś musi to psuć! Byliśmy już tak blisko z nią....ja nie mogę jej stracić!

Dwie godziny później Zayn, Perrie, Lou i Niall poszli, a właściwie jak najszybciej pojechali do swoich domów.
Na razie musieliśmy się wykurować, i nabrać sił, jak najszybciej, póki ludzie Chris'a nie są też w najlepszym stanie. Dokopać im jak najmocniej, tak, jak oni zrobili to nam. Przyznaję, wygrali. Ale nie długo będą cieszyć się zwycięstwem.
Siedziałem na krześle w jednej pozycji, starałem się nie ruszać, rana na plecach musiała się jak najszybciej zagoić.
- Harry? - podniosłem wzrok na łóżko, w którym leżała Rose. Otworzyła oczy i patrzyła się na mnie.
- Jestem, jestem...jak się czujesz? - spytałem chwytając jej dłoń.
Dotknąłem jej czoła. Gorączka spadła.
- Lepiej. Brzuch mnie boli i to potwornie, ale...lepiej.

Rose's pov.
Do mieszkania weszli chłopacy i Perrie.
- Chris stoi przed wyjściem z bloku, musimy chyba tu zostać. - krzyknął Louis na wejściu.
- Ooooo! Rose! Jak się czujesz? - spytała Perrie gdy weszła do sypialni.
Za nią weszła reszta, usiedli na fotelach.
- Dobrze, tylko potwornie żołądek mnie boli. - odpowiedziałam.
- A może...może ty po prostu w ciąży jesteś? - spytała znowu.
Spojrzałam na Harry'ego osłupiała; on też był nieźle zdziwiony.
- Nieee, nie. - odpowiedziałam.
- Przecież...mówiliście że byliście tak blisko? -zaśmiał się Louis.
- Blisko w inny sposób idioto! - krzyknąłem śmiejąc się.
- Czyli tego nie robiliście? - spytał Niall.
Ja zrobiłam typowy *facepalm*
a Harry myślał nad odpowiedzią.
- Wiesz....to można kwestionować - zaśmiał się Harry.
- Ja już nie nadążam!  -powiedział Louis.
- A ja chyba nadążam. - stwierdził Zayn. On rozumiał, bo miał dziewczynę.
- To weź im wytłumacz, ja ledwo mówię przez te cholerne plecy! - krzyknął Harry.
- Harry'emu chodzi o to,  że tak jakby....robili to, ale bez ,,wchodzenia". - powiedział lekko zażenowany Zayn.
Tym razem zaśmiała się Perrie, a ja byłam całą czerwona. Serio wszyscy musieli wiedzieć, co i jak robiliśmy  z Harry'm?
- Chyba że....Chris?! - spytał zdenerwowany Harry patrząc się na mnie z nadzieją, że zaprzeczę.
- Nieee...chciał ale że tak powiem nie pozwoliłam mu na to. - powiedziałam. - ale tamtego wieczoru pobił mnie, kilka razy też w brzuch, więc to przez to.
- Chris zapłaci za to, co zrobił! - wykrzyknął Harry.
- Widzę, że z wami też nie za dobrze. Zayn...co ci się stało w rękę? - spytałam patrząc na grubą warstwę bandażu na ramieniu chłopaka.
- Kula mnie drasnęła. Kilka milimetrów, i straciłbym rękę - powiedział z miną smutnego szczeniaczka.
- ohohohohhoho, ja straciłbym życie, gdyby nie jeden milimetr! - krzyknął znowu Harry.
Dopiero teraz przypomniałam sobie ta okropną chwilę: usłyszałam strzał, a potem krzyk Niall'a ,,Harry, nie!"
- Co ci się stało Harry? - spytałam wstając z łóżka.
- Nie wstawaj! Jesteś jeszcze słaba! - powiedziała Perrie.
Olałam to totalnie.
- Harry, podnieś koszulkę! - zakomendowałam patrząc chłopakowi prosto w oczy.
Zobaczyłam na jego plecach ogromną pręgę.
Z moich oczu poleciały łzy.
- To wszystko przeze mnie...gdyby mnie nie było, Chris nie przyczepiłby się do was... - powiedziałam patrząc się ze łzami w oczach w okno.
- Kotku, jesteś dla mnie najważniejsza, i nigdy nie pozwolę Ci odejść.   - powiedział Harry i czule objął mnie ramionami. 
- Dałaś nam szansę na pokazanie tego, jacy jesteśmy na prawdę, Nigdy nie będziemy żałować, że Cię poznaliśmy - powiedział Louis.
- Wiecie...może kurde pójdę sprawdzić, czy Chris tam czeka. Zostawimy was samych, potrzebujecie tego. - stwierdził Zayn. Wszyscy wyszli z sypialni i zamknęli drzwi.
- Tak potwornie się o ciebie bałem - szepnął mi do ucha Harry.
Nadal byliśmy w siebie wtuleni. Harry był dużo wyższy ode mnie, moja głowa spoczywała na jego ramionach, ręce oparłam na jego torsie, a on obejmował mnie ramionami w pasie i składał pocałunki na mojej szyi. 
- Ja też. -szepnęłam. Przypomniałam sobie widok całego zakrwawionego Harr'ego, leżącego na ziemi i krzyczącego z bólu pod wpływem kopnięć Chris'a.
Znowu zaczęłam płakać. Łzami zwilżyłam koszulkę Harry'ego.
- Dla czego płaczesz? - spytał wąchając moje włosy.
- Przypomniałam sobie, jak źle z tobą było tamtej nocy, gdy Chris cię kopał, a ty krzyczałeś z bólu... - wyszlochałam.
- Ale żyję...obawiam się tylko, że może to mieć pewne konsekwencje w przyszłości...  -szepnął załamując się.
Spojrzałam się mu prosto w oczy.
- Dzieci. - odpowiedział. Nie wiedział czy się śmiać z mojej miny, czy płakać bo może to być prawdą.
- aach, ty tylko o tym! - powiedziałam i znowu położyłam głowę na jego ramieniu. Wciągnęłam w płuca jego zapach. Płyn do golenia, ostre perfumy i papierosy. Mieszanka która kojarzyła mi się tylko z nim, i od której się uzależniłam.
- Ważne że żyjesz, że jesteśmy razem. Chris zapłaci. Pozbieram się, i zapłaci. - szepnął z goryczą.
- Nie Harry! Nie przeżyję tego. - powiedziałam.
- Odniosę zwycięstwo, obiecuję Ci. Muszę zacząć żyć wolno i spełniać marzenia. -odpowiedział.
- A jakie jest twoje marzenie? - spytałam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Zmienić życie, być zawsze szczęśliwy, żyć według prawa i najważniejsze: na zawsze być z Tobą.-powiedział. - iiii....chciałbym..nie, nie ważne.
- Powiedz - poprosiłam.
- Kocham muzykę, chciałbym śpiewać...kiedyś już to robiłem, ale zboczyłem ze ścieżki, teraz chcę zacząć od nowa. - szpenął.
- Piosenkarze są bardzo podniecający - zaśmiałam się w jego ramię.
- To tym bardziej muszę zacząć. - odpowiedział z uśmiechem.
- Kocham Cię - wymruczał do mojej szyi.
- Ja Ciebie też - szepnęłam.


No to coś tu wypociłam xd, wszystkie zboczone fragmenty, np. Jak Harry ubolewa, że może nie będzie mógł mieć dzieci są wymysłem Oli.
Postanowiłam wprowadzić tu trochę fragmentu PRZYSZŁOŚCI, Harry chce śpiewać, czy spełni marzenia? ;D
@JuliaMalik





Postacie + zdjęcia + takie tam xd

32 rozdział już pisany, moja kuzynka Julia <@JuliaMalik> którą już pewnie poznaliście ratuje Harry'ego i Rose i siedzi nad tym już pół dnia, i narzeka mi na fejsie jak to bardzo jest nieszczęśliwa bo nie umie napisać. Ja tam przeczytałam 31 rozdział, czyli jej pierwszego imagina, i powiem wam ze ona chyba lepsza ode mnie w te klocki jest xd Ma 6 z polskiego a ja 5 O.O
W każdym razie DOBRAŁAM SIĘ W ŚRODKU LASU DO WIFI I MAM NETA!
Tak!, Like a boss :D
Na serio nie wiem skąd, ale tak patrze że mam dwie kreski na telefonie, więc wchodzę :D
Więc żeby nie było że nic nie robię, łatwiej będzie wam się to wszystko wyobrażać <a zwłaszcza wytatuowanego Harry'ego, bo sama osobiście mam z tym problem  O.o > wstawię wam zdjęcia i do tego jakieś byle jakie odpisy :D
Julia mówiła, że 32 rozdział pojawi się koło 13.00, jak dobrze pójdzie 12.30 i od razu weźmie się za 33 xd
No więc tak:
Harry Styles 
17 latek, szef gangu narkotykowego, diler, alkoholik, ćpun xd <matko jak to brzmi :D> i gólnie wszystko co najgorsze. Wielokrotnie gwałcił dziewczyny, dotkliwie pobił wiele osób. Brał udział w licznych bójkach. Bezwzględny, bezuczuciowy, nie liczący się z nikim, tylko samym sobą. Nie myśli o przyszłości, żyje przeszłością. Los mocno mu dokopał, przez co wpadł w niezbyt ciekawą sytuację i stał się takim, jakim jest. Do czasu.
Rose Smiths
17 latka, niewinna, drobna, uosobienie delikatności. Wrażliwa na krzywdę innych, zawsze poukładana. Dobra uczennica, przyjacielska i miła. Zawsze wnosząca radość, nieśmiała ale jednak ujmująca.
Z delikatnej duszy potrafi zmienić się w bezwzględną dziewczynę, stawiającą opór i potrafiącą się bronić. Ma moc przemiany ludzi na dobre, czy da radę zrobić to z Harry'm?
Niall Horan 
18 latek, jeden z członków gangu Harry'ego, także narkoman, alkoholik, nałogowiec. Z całej czwórki chłopaków : Louis'a, Harry'ego Zayn'a i jego, to on był najwrażliwszy.
Zayn Malik
18 latek, brany za najgroźniejszego w bandzie, jednak po bliższym poznaniu jest troskliwy i kochający. Jest dilerem, ale ma dziewczynę którą kocha i nigdy jej nie zdradza. Mimo tego jest szczęśliwy, miał ciężką przeszłość z powodu tego, że jest <a właściwie był> muzułmaninem.





















Louis Tomlinson
19 latek, od dawna zakochany w Eleanor Calder, najlepszy przyjaciel Harry'ego, jego wspólnik i pomocnik.


Perrie Edwards
17 latka, dziewczyna Zayn'a, straciła wszystkie kontakty z dawnymi przyjaciółmi przez ten związek, jednak jest z nim szczęśliwa i nie żałuje swojej decyzji.

oraz:
Eleanor Calder
Danielle Peazer
 
Liam Payne

No. To na tym koniec. Oczekujcie 32 części która pojawi się już niedługo.
Z lasu na mazurach, nie wiem skąd wifi, zawsze wasza
Ola  ;*




sobota, 29 czerwca 2013

#31

ROZPOCZĘŁAM AKCJĘ ,,RATUJ HARRY'EGO I ROSE PRZED OLĄ" MOJA KUZYNKA CHCIAŁA ICH TAK PO PROSTU ZABIĆ, ALE JA POWIEDZIAŁAM ŻE NAPISZĘ TO INACZEJ, I NIE UMRĄ TERAZ. OLA POSTAWIŁA WARUNEK: MA BYĆ TRAGICZNIE, A WIĘC DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM. WIEM, ŻE TO SŁABE I W OGÓLE, ALE PRÓBOWAŁAM DOSTOSOWAĆ SIĘ DO STYLU POPRZEDNICH CZĘŚCI, I SZCZERZE MÓWIĄC....GÓWNO CO Z TEGO WYSZŁO...
SAMI OCEŃCIE 
@JuliaMalik

Obudziłam się cała obolała. Nie leżałam na moim łóżku, ani Harry'ego.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam obdrapaną, szarą ścianę. W pomieszczeniu był zapach stęchlizny i papierosów. Było mi zimno. Dźwignęłam się ciężko na łokcie. Zebrało mi się na wymioty, całe moje ciało było okrwawione, i lepkie od brudu.
 - ooooo, obudziła się, suka jedna! - usłyszałam głos...Chrisa?!
Wszedł do zabrudzonego pokoju i oparł się o framugę drzwi.
Cała się trzęsłam...z zimna, strachu...
- C-co z Harry'm? - spytałam resztkami sił. Potwornie bolała mnie głowa.
Znów złośliwie się zaśmiał.
- Żyje? Błagam, odpowiedz! - krzyknęłam.
- Można powiedzieć nie, można powiedzieć tak...  - odpowiedział złośliwie.
Rozpłakałam się.
- Co się stało? - spytałam.
- Mam Ci opowiedzieć wszystko? - spytał Chris. Dopiero teraz zauważyłam, że mimo złośliwego humoru też jest nieźle pobity i osłabiony.
Kiwnęłam głową.
Skończyliśmy z Harry'm, jego przyjaciele zajęli się nim, moja banda mną, i zobaczyłem Ciebie, nie przytomną przy murze.
Wziąłem Cię do Siebie.
- Mam Ci dziękować? - spytałam.
- Nie, wystarczy że będziesz moja. - odpowiedział Chris.
-Nigdy! Jestem i zawsze będę Harry'ego! Jego tylko kocham! - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Znów się zaśmiał.
- Nie wiadomo, czy Harry kiedyś jeszcze będzie mógł być z tobą. - powiedział z uśmiechem.
Miałam łzy w oczach.
- Odpowiesz mi kurwa czy on żyje czy nie!
- Szczerze Ci odpowiem, że do chuja nie wiem. - rzekł.
Kurwa, co z nim! Leżę u Chrisa w łóżku, nie wiadomo czy Harry i reszta żyją, nie wiem gdzie jestem...może być gorzej.
- Znaj moje dobre serce. Zadzwoń sobie powiedzmy doo....Eleanor Calder. Ona nic nie wie o tamtym wieczorze, a więźniom przysługuje jeden telefon.
Wyszukał W MOIM TELEFONIE numer do El. Usiadł przy mnie na łóżku, i zaczął się do mnie przystawiać. Masz 2 minuty - szepnął.
- Halo? Rose? Jezu, gdzie jesteś?! - wykrzyknęła z słuchawki El.
- El, nie ma czasu, powiedz mi tylko co z Harry'm, co z resztą?! - krzyknęłam do telefonu.
- Harry w bardzo ciężkim, stanie, .....nie wiem czy...czy on z tego wyjdzie, wszyscy cię szukają, nawet Harry...wyszedł chociaż na prawdę nie powinien! Gdzie jesteś? - spytała.
- Ja...
Przerwał mi Chris. Wyrwał mój telefon z ręki i się rozłączył.
- Czego ty ode mnie chcesz? - krzyknęłam z płaczem.
Oblizał wargi.
- Ciebie! - powiedział.
- Nie! - odsunęłam się.
- A czy ja Cię pytam o zgodę? - spytał chamsko.
Zaczął się do mnie dobierać. Ostatnimi siłami biłam go w plecy i drapałam.
Zaczął składać na moim ciele mokre pocałunki. Brzydziło mnie to.
Pochylił się nade mną i dobierał się do mojej bluzki.
Skorzystałam z chwili, i z całej siły kopnęłam go kolanem w krocze.
Jęknął z bólu i skulił się obok mnie na łóżku.
- Ty jebana szmato! - wysyczał.
Jego twarz krzywiła się w grymasie.
Porwałam moją komórkę leżącą na szafce i wybiegłam z pokoju.
Próbował krzyczeć na mnie, ale nawet nie mógł wstać z łóżka.
Czy na prawdę facetów to aż tak boli?
Pociągnęłam za klamkę u drzwi wyjściowych. Cholera, zamknięte! Traciłam czas, Chris w końcu wstanie, i nie będę mogła uciec!
Zerknęłam na zabrudzony, nie  posprzątany salon.
Ujrzałam jakieś klucze na kanapie.
Obolała w miarę możliwości najszybciej po nie poszłam.
Włożyłam jeden z nich w zamek. Z trudem przekręciłam. Znowu spróbowałam pociągnąć za klamkę, i tym razem podziałało. Wybiegłam na zaniedbaną klatkę schodową. W Holmes Chapel jest tylko jedno blokowisko...więc mieszkanie Harry'ego musiało być nie daleko.
Wybiegłam z bloku, tracąc resztę sił w nogach. Usłyszałam trzask drzwi od mieszkania Chris'a. Biegł za mną.
Dojrzałam blok Harry'ego. Był po drugiej stronie ulicy. Myślałam że za chwilę po prostu się przewrócę. Tamtej nocy Chris wielokrotnie uderzył mnie w żołądek, dla tego przy gwałtownych ruchach zbierało mi się na wymioty.
Na szczęście drzwi od klatki były przyparte wycieraczką, więc wbiegłam i szybko je za sobą zatrzasnęłam. Harry mieszkał na 4 piętrze. Cholera, ja zaraz umrę. Ale musiałam uciec przed Chris'em. Co najgorsze, dzwoniłam do Eleanor godzinę temu....od tego czasu ze stanem Harry'ego mogło się stać wszystko. Potwornie bolała mnie głowa z tyłu. Stanęłam przed drzwiami, i nacisnęłam na dzwonek. Po nawet nie 3 sekundach otworzyła mi Perrie.
- Jezu, Rose! Ty żyjesz! Jesteś! - Mocno mnie przytuliła, mimo tego że byłam okrwawiona.
- Chłopaki! Szybko Rose wróciła! - krzyknęła po czym przybiegł Louis, Niall i Zayn.
- J-ja....- nie zdążyłam dokończyć, mój obraz się rozmył.
 

#30

Nigdy nie miałam w ręku broni. Nigdy. Oddychałam szybko, płacząc. Patrzyłam się osłupiała na Harry'ego. Dwa razy dostał w krocze, chyba ze trzy w żołądek. Leżał cały we krwi, jęcząc i ciężko dysząc, a ja nie mogłam mu pomóc. Nie ruszałam się, tylko płakałam.
W okół mnie stała banda Chris'a, Przy lewej skroni miałam przyłożony pistolet, i taki sam trzymałam w ręku, skierowany na Harry'ego. 
Loczek podniósł głowę, i popatrzył na mnie z wyrazem potwornego bólu w oczach.
-R..Rose...zabij mnie! - wydyszał.
- Nigdy! -wykrzyknęłam.
Harry ciężko się podniósł. Z jego ciała spływała krew. To nie był ten sam Harry. Silny, w pełni życia. Teraz stał przede mną skulony chłopak, pobity i obolały.
Ja również byłam cała we krwi, potwornie bolał mnie brzuch i twarz.
- Chris, zabij mnie! - wysyczał Harry.
Ten tylko zaśmiał się szyderczo, i z całej siły uderzył Harry'ego w szczękę.
Pociągnął mnie za włosy i przybliżył do siebie. Wyrwał pistolet z mojej ręki.
-Mam dwie opcje, jak mówiłem już twojej dziewczynie. Zabić Ciebie, co pewnie pozbawiło by mnie problemów, wróciłbym na górowanie gangami i w ogóle. Gdybym zabił ją, stałbyś się słabszy, i cierpiał byś, i to bardzo, bo widać jaka ona jest dla Ciebie cenna. Pojawiła się nowa, trzecia opcja. Zabić was obu, ale wybieram w końcu czwartą. Ciebie pobić tak bardzo, że do końca będziesz kaleką, a ją - spojrzał się na mnie z szałem w oczach, natomiast Harry patrzył się na mnie z bólem, strachem i troską - ja już się zajmę. Będziesz moja - chwycił mocno za mój podbródek. - będziesz robiła to ze mną, moja panno!
- Nie! - wrzasnął Harry ostatkiem sił, i mocno uderzył Chrisa w szczękę. Mimo takiego wycieńczenia, chciał mnie jeszcze bronić. Płakałam, krzyczałam, ale oni zaczęli znów się bić. Nie mogłam patrzeć, jak Harry dostaje kolejne ciosy, krwawi i cierpi, i to wszystko przeze mnie!
Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za nadgarstki. Był to Niall.
- Niall! Pomóż mu! - krzyczałam, ale Niall nic nie robił.
- Poczekaj - powiedział przez zęby.
Byłam brudna, pobita, cała we krwi, miałam rozmazany , makijaż i spuchniętą twarz od płaczu.
Na ziemi leżał jeden z pistoletów. Drugi miał Chris.
- Niall, pistolet! - szepnęłam wskazując broń.
- Stój tu, uważaj na siebie! - krzyknął biorąc przedmiot z ziemi.
Pobiegł do bijących się. Byli tam też Louis i Zayn, którzy bili się ludźmi Chris'a.
Schowałam się za mur, oparłam się o niego i zaczęłam płakać, jak małe dziecko, byłam cała roztrzęsiona. Jak opisać ból z brutalnego pobicia, zmieszany z obawą o osobę, która na prawdę jest dla mnie cenna? Nie obchodzi mnie co ze mną, tylko co do kurwy z Harry'm.
Usłyszałam krzyki i strzały z broni.
Czy Harry i reszta przeżyją? Znowu strzał.
I nagle chwila, która rozdarła mi serce. Usłyszałam donośny głos Niall'a.
- Harryy! Nieeee!
Nie wiedziałam czego się spodziewać, wyłonić się zza muru, czy nie?
Obraz mi się rozmył. Upadłam, i uderzyłam się mocno głową o mur.
Nic więcej nie czułam.

#29

Kiedy powiedziałam jedno słowo znów zostałam mocno uderzona przez Chris'a. Podniósł swoje kolano i wymierzył nim w mój żołądek. Ten facet nie miał litości.
-Ahh – wyjęczałam kaszląc.
-Lee, daj mi jej telefon – rozkazał. Chłopak wyciągnął mój telefon z kieszeni i podał go Chris'owi.
-Zadzwoń do Harry'ego – warknął. Jego oczy oblały się czernią.
-Nie – powiedziałam stanowczo. Nie chciałam, żeby Harry tu przyjechał tu, znałam zamiary Chris'a.
-Powiedziałem, zadzwoń do niego – wysyczał zdenerwowanym tonem. Pociągnął mnie mocno za włosy do tego stopnia, że byłam zmuszona na niego popatrzyć. Jego palce błądziły po klawiaturze telefonu, zapewne szukając numeru Harry'ego.
-Powiedz gdzie jesteś i że jesteś bezpieczna. Nie próbuj wspominać, że jesteś z nami – Chris wysyczał blisko mojej twarzy wciskając klawisz który łączy się z telefonem Styles'a. Odebrał od razu.
-Rose? Gdzie jesteś cały czas próbowaliśmy się do ciebie do...
-Harry – przerwałam mu – nie zbliżaj się do „Black Fox'a”, Chris prób.. - nie zdążyłam skończyć kiedy Stan wyrwał mój telefon rzucając go na ziemie i miażdżąc szybko nogą. Popatrzył na mnie zimnym spojrzeniem chwytając z kark i opierając o najbliższą ścianę.
-Ty pierdolona dziwko! - krzyknął kiedy łzy spłynęły po moich policzkach.
-J..ja przepraszam – wyjęczałam niezrozumiale próbując skulić się jak najbardziej aby nie mógł znów mi zrobić krzywdy. 
-Wiesz co? Jebać ten plan. Zabiję cię teraz! - warknął. Wyciągnął pistolet z kieszeni umieszczając go mocno na mojej skroni.
-Był tego wart? - zapytał z błyskiem w oku.
Czy był? Czy Harry był wart tego wszystkiego przez co przeszedł? Wstrętny wygląd, walki, narkotyki. Czy był wart tego? Jednak warto myśleć o tych rzeczach, dobrych rzeczach. On wprowadził mnie do lepszego życia, pokazał co to rozkosz i pokazał co to miłość. Co prawda wprowadził mnie w życie niegrzecznej dziewczynki. Życie wśród narkotyków, imprez, alkoholu i innych zagrożeń. Pokazał mi 4 najlepszych przyjaciół. Louis, Niall, Zayn i Perrie. Był ze mną gdy byłam zdenerwowana. Teraz nagle przypomniałam sobie jak mogłam być taka ślepa? Ślepa na miłość. Nienawidziłam go a on wypruwał sobie flaki, żebym dała mu szansę. Starał się. Próbował wygrać swoją miłość i udało mu się.
-Tak – odpowiedziałam. Chris zaczął zacieśniać uścisk na mojej szyi. Próbował mnie dusić. Chciałam się uwolnić więc wbiłam paznokcia w jego rękę. Zdenerwowany moim posunięciem naciskał powoli na spust. Zamknęłam oczy marszcząc czoło. Byłam gotowa do strzału. Zastanawiałam się w tamtym momencie jak to jest umrzeć. Jak to jest być niczym. Gdybym pojawiała się przy bliskich, chciała ich przytulić, ale byłabym odpychana. Wszyscy żyliby a ja nie. Jak inni odebrali moją śmierć? El, Dani, Niall... Harry? Co zrobiłby Harry? Nigdy nie dowiedziałabym się co się z nim dzieje. Czy byłby żywy czy martwy. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Dosłownie. Wszystkie wzloty i upadki pojawiły się przede mną.
-Odpierdol się od niej! - usłyszałam głośny krzyk przed tym jak nie mogłam poczuć obecności ciała Chris'a. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam jak Harry trzyma mocno gardło Stan'a przyciskając nim o ścianę. Nigdy nie widziałem go tak bardzo złego; nawet wtedy kiedy o mało nie zabił Chris'a w alei za pierwszym razem. Jego mięśnie były mocno napięte a żyły na szyi bardzo widzialne. Jego oczy oblały się czernią a pomruk zdenerwowania wyłonił się z jego gardła.
-Jak ty kurwa śmiesz? - Harry splunął. Jego oczy stabilnie wpatrywały się w Chris'a w niesamowitą złością i zdenerwowaniem. Twarz Chris'a robiła się czerwona z powodu braku powietrza.
Jeden z mężczyzn wyciągnął ze spodni pistolet celując nim w Harry'ego, ale ten tylko mocniej przycisnął Stan'a o ścianę. Widząc jego czyn, nieznajomy chwycił mocno moją rękę przyciągając mnie do siebie i przystawił mi pistolet do głowy. Cholera. Harry obrócił się w moją stronę widząc mnie z przystawionym do skroni pistoletem. Skrzywił się.
-Co ty kurwa robisz? - zapytał warcząc. Mężczyzna przycisnął mnie mocniej  przełykając głośno ślinę.
-Puść go, albo ją zastrzelę! - powiedział z drżącym głosem. Tak jakby bał się Harry'ego i jakby bał się mnie zabić.
Harry zaśmiał się nadal trzymając Stan'a opartego o ścianę.
-Naprawdę? Serio chcesz mieć jej krew na rękach? - Harry zapytał ponuro; był przekonany, że koleś nic mi nie zrobi, bo się boi.
-Puść go – powtórzył lekko przyciskając za spust. Posłałam mojemu chłopakowi spojrzenie pełne bólu. Chciałam, żeby puścił Chris'a, nie chciałam w tym momencie być ofiarą.
Jak myślałam Harry rozluźnił uścisk i wypuścił całkowicie Chris'a, odsuwają się od niego.
-Dobra, puść j... - Harry zaczął, ale został przerwany. Chris uderzył go mocno w żołądek a kiedy się skulił z bólu, powtórzył krok tym razem trafiając w szczękę chłopaka.
-Podaj mi tę broń – Chris krzyknął do nieznajomego, który trzymał urządzenie przy mojej głowie. Odsunął ją ode mnie i rzucił w stronę Stan'a. Rozejrzałam się wokół ze zdenerwowaniem. Gdzie są wszyscy? Obracając się do tyłu zobaczyłam ich wszystkich, ale nie mogli być tutaj teraz. Każdy z nich był powstrzymywany przez ludzi Chris'a. Wracając z powrotem wzrokiem na Harry'ego zobaczyłam go leżącego na ziemi. Chris wymierzał w niego bronią. To był moment w którym go tracę.
-Zostaw go! - pisnęłam odpychając kolesia stojącego koło mnie. Uderzyłam go z całej siły w krocze co spowodowało, że się skulił. Podbiegłam do Harry'ego i Chris'a.
-Zrób jeszcze jeden krok a obiecuję, że strzelę! - powiedział wymierzając bliżej Styles'a.
Stanęłam w miejscu nie ruszając się tylko stojąc w miejscu. Bałam się o Harry'ego. Co jeśli ten świr naprawdę strzeli? Co jeśli go stracę? Jest dla mnie najważniejszy.
-Proszę – powiedziałam szeptem próbując podejść bliżej. Łzy spływały po mojej twarzy.
-Zabiję Ciebie, jak nie zamkniesz w końcu tej mordy! - krzyknął. Jego ton spleciony był z jadem. Kopnął Harry'ego w brzuch a ten jęknął z bólu kuląc się. Po raz kolejny kopnął go krocze oszczędzając litość. Chciał żeby go bolało. Chciał, żeby Harry cierpiał. Oddalił się od Harry'ego podnosząc z ziemi pistolet. Podszedł do mnie i podał mi go. Drugi trzymał w swojej dłoni. Przyłożył jeden do mojej skroni a drugi wsadził do mojej dłoni, podnosząc ją i kierując ją w stronę Harry'ego. CO? Cholera, o co mu chodzi?

-Twoja kolej, skarbie. Zastrzel go, albo ja zastrzelę ciebie!


#28

IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27-TATOOS.     @JuliaMalik
Rose's pov

Byłam z Harrym w samochodzie. Miejsce w którym miałam nowo zrobiony tatuaż nadal mnie bolało ale próbowałam to zignorować. Popatrzyłam wokół. Droga nie wskazywała na tę która udaje się w stronę domu Harry'ego.
-Gdzie jedziemy? - zapytałam
-Zabieram cię z powrotem do domu. Nie chcę, żeby twoja mama nienawidziła mnie jeszcze bardziej – zaśmiał się
-Jeśli to w ogóle możliwe – podniosłam kąciki ust patrząc na chłopaka. Wyciągnął swoją rękę do mnie i chwycił moją dłoń całując lekko knykcie.
-Staram się być dobrym chłopakiem – wymruczał patrząc na mnie i wracając wzrokiem na jezdnie.
-Pewnie – drażniłam się z nim. Na jego twarzy pojawił się grymas, jakby zabolały go moje słowa, ale wiem kiedy robił sobie ze mnie jaja a kiedy nie.

Kiedy dotarliśmy do mojego domu, Harry wysiadł pierwszy aby otworzyć drzwi z mojej strony. Wyciągnęłam rękę a ten chwycił ją ciągnąc do siebie. Zamknął za mnie metalową powłokę przypierając swoim ciałem o moje.
-Harryyyy – chciałam aby odsunął się ode mnie. Nie miałam ochoty na dziwne spojrzenia sąsiadów gdyby widzieli nas razem. Jego klatka mocno spoczywała na mojej gdy całował moją szyję. Chyba lubił to robić.
-Roseeeee – o, i kto się teraz przedrzeźnia? Naśladował moje słowa co było całkiem słodkie. Pocałował gwałtownie moje usta na co się trochę zdziwiłam. - Jest i twoja mama – odetchnął z precyzją, patrząc w bok – Muszę iść kochanie, do zobaczenia – pocałował mój policzek i odszedł ode mnie, szybkim krokiem podchodząc do miejsca kierowcy, odeszłam od drzwi i podeszłam do mamy która stała w progu domu. Usłyszałam pisk opon z samochodu Harry'ego. Popatrzyłam na matkę, która nie miała wesołego wyrazu twarzy.
-Dzwonili do mnie ze szkoły i powiedzieli, że cię w niej było. Mam rozumieć, że ON był tego przyczyną? - patrzyła na mnie zdenerwowana
-Byliśmy po pros...
-Wejdź do środka – rozkazała. Zrobiłam tak jak chciała. Weszłam do korytarza a matka zamknęła drzwi dokańczając rozmowę.
-Nie mogę uwierzyć, że opuszczasz szkołę dla niego.Rose Emily Smiths miałaś doskonałą frekwencję, znakomite oceny i poparcie od nauczycieli. Teraz nie chodzisz do szkoły, twoje stopnie spadają. Zamieniłaś wszystko co dobre na złe. Wszystko przez niego. On jest nikim, Rose! - jej głos się podniósł przez co zaczęła mówić głośniej.
-Nie waż się go tak nazywać – wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Dlaczego? On właśnie tym jest. Jest niebezpieczny. Nie chcę żebyś spotykała się z kimś takim. Mówiłam ci o tym wcześniej a ty mnie nie słuchałaś, zignorowałaś moje słowa. On idzie donikąd ze swoim życiem, Rose. Nie mogę pozwolić, żebyś spadła na jego poziom! - popatrzyła prosto w moje oczy.
-Nic o nim nie wiesz! - krzyknęłam jej w twarz
-Nie waż się mówić do mnie tym tonem! - odkrzyknęła z tym swoim formalnym tonem.
-Nie chcesz mnie zrozumieć! - krzyknęłam przepychając ją i ruszając na górę do swojego pokoju.
W pośpiechu spakowałam kilka swoich rzeczy do torby i zbiegłam z powrotem na dół mijając matkę stojącą jeszcze w szoku przy drzwiach kuchennych.
-Może jak przestaniesz być taką szowinistyczna, to wrócę – krzyknęłam wybiegając z domu trzaskając drzwiami. Może przegięłam, ale nie żałuję. Moja matka zawsze wybiera mi życie a teraz chcę je sobie wybrać sama.
Idąc przez ulice Holmes Chapel dotarłam na nieznane miejsce. Popatrzyłam na zegarek. Wskazywał godzinę 8:20. Był już wieczór więc powoli się ściemniało. Nie miałam pojęcia gdzie jestem więc wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić do El. Odebrała po czwartym sygnale.
-Heyyy – krzyknęła zadowolona – Gdzie byłaś dzisiaj?
-Byłam z Harrym – odpowiedziałam i usłyszałam chichot El. Myślałam, że go nie lubi...
-Wyglądacie razem całkiem uroczo, ale shhh. Nie mów nikomu, że to powiedziałam – zaśmiała się
-Uhm, El. Mogłabym cię o coś prosić? - zapytałam nieśmiało
-Pewnie – dosłownie czułam jak się uśmiecha
-Razem z moją mamą... um... mieliśmy sprzeczkę, raczej dużą kłótnie. Potrzebuję noclegu. Mogę zatrzymać się u ciebie na jakiś czas? - zapytałam zaciskając usta i zamykając oczy z nadzieją, że się zgodzi.
-Oczywiście. Imprezaa – śpiewała do telefonu
-I jeszcze mam inną prośbę. Mogłabyś przyjechać po mnie? Bo wiesz... chyba się zgubiłam - zachichotałam
-Ty idiotko, jasne, że przyjadę. Gdzie jesteś? - zapytała
-Jestem w pobliżu... - rozglądnęłam się wkoło aby zobaczyć napis widniejący na pobliskim barze. - „Black Fox” Chyba tak tam pisze – odpowiedziałam kiedy niebo nagle stało się ciemniejsze.
-Rose, jesteś po złej stronie miasta. Nie powinno cię tam być. Tam jest niebezpiecznie, zwłaszcza nocą – powiedziała zaniepokojona. Co do chuja?
-Cholera. Co mam teraz zrobić? - pytałam w panice.
-Zadzwoń do Harry'ego. Teraz! - powiedziała pilnie
-Dobra. Pa El – pożegnałam się z nią. Rozglądnęłam się wokół ale nikogo nie było. Wybrałam numer chłopaka i czekałam aż odbierze.
-Rose? - zapytał.
-Harry, potrzebuję two...- ktoś pojawił się znienacka tuż za mną wyrywając urządzenie z ręki i rozwalając je o chodnik. Odwróciłam się i zobaczyłam jego twarz.
-Witam piękna. Dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się do mnie. Chris. Stał przede mną trzymając moje nadgarstki. Popatrzyłam za jego ramię. Kilka napakowanych ciał dołączyło do niego.
-Ch...Chris – wyjęczałam. Odsunęłam się od niego, ale wpadłam na kogoś. Byłam otoczona dosłownie z każdej strony. Boże, dlaczego?
-Ciiii – przyłożył palca do moich ust. Byłam zbyt przerażona aby zrobić cokolwiek.
-Co chcesz ode mnie? - moje oczy wypełniły się łzami gotowe do spłynięcia po całej długości mojej twarzy.
-Chcemy dotrzeć do Harry'ego dzięki tobie. Widzisz, piękna, Harry dostał się na szczyt kiedy pobił mnie w alei. Dobrze wiesz kiedy. Ludzie zaczęli kwestionować mój autorytet i traktować mnie obojętnie. Wiemy, że ty jesteś, jakby to powiedzieć, cenna dla Styles'a. Zabijając rzecz która jest najważniejsza w jego życiu uderzy w jego najczulszy punkt, punkt który zaboli - Uśmiechnął się cwaniacko chwytając mój podbródek, podnosząc go do góry.
-Zamierzasz mnie, z..zabić? - zapytałam jąkając się. Łzy spłynęły po moich policzkach. Zdjął rękę z mojego podbródka i obiema ramionami objął moją talię tak abym nie uciekała. Nawet nie miałabym gdzie.
-Nie do końca. Widzisz... mamy zamiar pobić cię do tego stopnia, że nie będziesz miała sił aby się ruszyć i będziesz na skraju śmierci, wtedy zostawimy cię na ulicy. Wtedy zadzwonimy do twojego chłopaka i powiemy gdzie jesteś. Zawiadomimy również policję. Kiedy będziesz umierać już powolną i bolesną śmiercią w ramionach swojego ukochanego, przyjedzie policja i zobaczy, że Harry Styles z koszmarną przeszłością zabił cię – po raz kolejny uśmiechnął się do mnie a w jego oczach pojawił się błysk.
-Jesteś potworem – splunęłam
-Schlebianie i tak ci nie pomoże, kochanie – chwycił dwoma palcami moje policzki ściskając je mocno – Może zanim będziemy próbować cię zabić, sprawię ci przyjemność moim ciałem? - warknął kiedy jego oczy stały się czarne
-Harry... - wyszeptałam naprawdę cicho. Chciałam żeby tu był. Potrzebowałam go w tym momencie najbardziej, ale nie miałam szans uciec, Harry nawet nie wie gdzie jestem, z kim i w jakich okolicznościach. Chris właśnie chce mnie zgwałcić.
-Harry tym razem ci nie pomoże – wypluł uderzając mnie w twarz.

Harry's pov

Rozmawiałem z chłopakami kiedy nagle mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawił się napis „Rose”. Odebrałem szybko.
-Rose? - zapytałem zdezorientowany. Po co do mnie dzwoniła?
-Harry, potrzebuję two... - usłyszałem z drugiej strony kiedy lina została przerwana.
-Rose? - wysyczałem do telefonu
-Coś się stało? - zapytał mnie Lou.
-Rose dzwoniła do mnie, ale przerwało połączenie – powiedziałem z niepokojem.
-Cholera – mruknął pod nosem
-Zayn – popatrzyłem na niego – Zadzwoń do Perrie i spytaj jej czy coś wie. Potrzebujemy jeszcze numeru El i Dani. Musimy się dowiedzieć gdzie jest Drew – powiedziałem zdenerwowany. Próbowałem połączyć się z Drew z 7 razy, ale nie było nawet sygnału. Nagle usłyszałem głos Lou.
-Mam numer Eleanor – rzucił i przyłożył swój telefon do ucha. Usłyszałem jak rozmawia.
„El, mogłaby-...”
„Nie obchodzi mnie to”
„Zamknij się i słuchaj”
„Do kurwy nędzy, wiesz gdzie jest Rose? Może być właśnie w kłopotach!”
Przełknął ślinę.
„Dzięki” - wymamrotał odkładając słuchawkę.
-I co? - zapytałem. Moje ręce pociły się a serce waliło jak oszalałe.
-Jest koło Black Fox'a – moje oczy rozszerzyły się na jego słowa. Nie może jej tam być. To miejsce w którym Chris często się pojawia razem z jego ludźmi. Co jeśli ją znalazł? Jeśli robi jej krzywdę? Co jeśli po raz kolejny będzie chciał ją zgwałcić? Kurwa, kurwa, kurwa! Moje pięści automatycznie zaciskają się.
-Wstawajcie kurwa! - krzyknąłem do wszystkich biegnąc szybko do drzwi. Zayn, Lou i Niall poszli również z mną.
Otworzyłem drzwi do swojego samochodu i wsadziłem klucze do stacyjki. Musiałem czekać, aż Zayn wsiądzie do auta, a tu nie było czasu na czekanie.
-Rusz się kurwa! - krzyknąłem. Zayn przyspieszył ruchów i trzasnął za sobą drzwiami. Nacisnąłem pedał gazu najmocniej jak potrafiłem i ruszyłem szybko w kierunku Black Fox'a.

Tym razem nie miałem w planach tylko zranić Chris'a. Byłem gotowy by go zabić.


#27

IMAGIN POCHODZI Z BLOGA 27-TATOOS  @JuliaMalik
Obudziłam się ze zmęczonymi oczami z niewyspania. Podniosłam się i ujrzałam puste miejsce obok mnie. Gdzie jest Harry? Wstałam wydrapując się spod kołdry i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem cała naga. Zobaczyłam swoją bieliznę i koszulę Harry'ego leżące obok drzwi wyjściowych. Podniosłam swoje majtki i białą koszulę chłopaka zakładając je na siebie.
Idąc korytarzem poczułam zapach naleśników wbijający się w moje nozdrza. Wychylając głowę zza drzwi kuchennych zobaczyłam pół-nagiego Styles'a. Miał na sobie tylko bokserki i stał bez koszulki gotując coś. Podeszłam do stołu gdy Harry obrócił się. Jego oczy rozświetliły się na mój widok a usta szeroko otworzyły formując na nich uśmiech. Cholera, ten brak koszuli i obecność samych bokserek rozpraszał mnie. 
Bokserki były opięte, eksponując jego przyrodzenie.
Spróbowałam się na to nie patrzeć.
-Podoba się? - odwrócił się całkiem ukazując nagi tors na którym widniało kilkanaście tatuaży. Uśmiechnął się czekając na odpowiedź.
-Jasne – posłałam mu przyjazny uśmiech na co ten odpowiedział głośnym śmiechem.
-O, moja bluzka – wskazał palcem na swoją odzież, którą założyłam na siebie chwilę temu.
-Tak, przepraszam, później ją od...
-Nie ma sprawy kochanie. Wyglądasz w niej zdecydowanie lepiej niż ja – wysłał mi słodki uśmiech krzątając się co chwilę po kuchni.
-Głodna? - zapytał przerzucając kolejnego naleśnika na patelni.
-Bardzo – usiadłam ostrożnie na jednym z krzeseł kładąc ręce na stole kuchennym. Harry umieścił dużą porcję naleśnika na moim talerzu przysuwając go do mnie.
-Założę się, że to przez wczorajszą noc – złośliwy uśmiech odegrał znaczącą rolę na jego ustach.
Zaczerwieniłam się na samą myśl o ostatniej nocy.
Harry usiadł obok mnie dając rękę na moje udo. Popatrzyłam mu w oczy i zauważyłam ten cwaniacki uśmieszek. Pocałował mój policzek nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Kocham Cię – wyszeptał odsuwając się żeby zacząć jeść swoje śniadanie.
-Też Cię kocham – uśmiechnęłam się całując go w nos.

W oczy rzucił mi się mały zegar powieszony obok okna.
-Cholera. Nie powinniśmy być teraz w szkole? - zapytałam gorączkowo patrząc na chłopaka, który jadł swojego naleśnika.
-Tak, dziś nie idziemy – powiedział, patrząc na mnie ukradkiem jakby go to nie obchodziło.
-Nie możemy tak po prostu nie iść do szk...
-Spokojnie, Rose. Tylko jeden dzień – mówił nie przerywając jeść swojego śniadania.
-No dawaj, kochanie – błagał
-Nie! - założyłam ręce krzyżując je z piersiach
-Dlaczegoooo? - pytał przeciągając „o” jak małe dziecko.
-Ponieważ jestem nowa w szkole, nie chcę podpaść nauczycielom już w pierwszym miesiącu szkoły – wysyczałam
-Kochanie, słuchaj. Jestem dziś umówiony na dokończenie tatuażu, potrzebuję, żebyś poszła tam ze mną – uśmiechnął się z nadzieją
-Pójdziesz tam sam. Wcale nie jestem ci tam potrzebna – powiedziałam oburzona
-Jesteś! Potrzebuję kogoś, kto będzie trzymał moją dłoń – zaśmiał się urzekająco
-A kto trzymał ją wcześniej? - byłam trochę zażenowana sytuacją a zapytałam o to bo poczułam w sobie nutkę zazdrości.
-Louis – powiedział żartobliwie.
-Ughhh, dobra – uległam z irytacją.
-Więc wskakuj ubrać swoje dżinsy. Moja koszula może na tobie zostać, wyglądasz pięknie – pocałował mnie w policzek odchodząc od stolika aby pozmywać brudne talerze.
Włożyłam na siebie stanik i z powrotem założyłam koszulę Harry'ego oraz swoje dżinsy. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak Harry siedzi na kanapie w salonie oglądając coś w TV.
-Gotowa? - zapytał widząc mnie
-Tak jakby – odpowiedziałam nadal wkurzona na Harry'ego, że nic nie powiedział mi o dzisiejszych wagarach.
-O ten – podał mi cienką książkę w której wymalowane było dużo przeróżnych tatuaży. Wskazał palcem jeden z tatuaży.
-Co ten? - zapytałam zmieszana po czym chłopak zaśmiał się na moje pytanie.
-Powyżej moich piersi są dwie jaskółki. Dziś je dokańczam – uśmiech nie schodził z jego twarzy. No, może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale miał bardzo dużo tatuaży na swoim ciele i trudno było odnaleźć jeden wspólny, bo był on połączony z kilkunastoma innymi.
-Nie widziałam u ciebie tych jaskółek
-Byliśmy tak blisko a ty nie zauważyłaś? - po raz kolejny kąciki jego ust się podniosły.
-Masz dziesiątki tatuaży, kochanie. Ten nie rzucił mi się w oczy – posłałam mu zdradziecki uśmiech oddając książkę z tatuażami. Usiadłam obok niego na kanapie kiedy ten wtulił mnie w swoją pierś.
-Hmm, wydaje mi się, że mieliśmy gdzieś jechać – powiedziałam po chwili
-Tak, ale myślę nad czymś – powiedział kompletnie czymś uradowany. O co ci facet chodzi?
-A konkretnie? - zapytałam chcąc wiedzieć co ma na myśli
-Może ty zrobisz sobie jakiś tatuaż? - popatrzył na mnie. Co? Tatuaż? Pojebało Cię? Nie ma mowy!
-Robisz sobie jaja w tym momencie? - podniosłam brwi patrząc na chłopaka odsuwając się od jego torsu.
-Nie. Możemy zrobić takie same albo takie które będą miały wspólne znaczenie – powiedział podekscytowany
-Harry, nie. To boli. A co jeśli moja mama zobaczy?
-Zrobimy go tutaj – wskazał miejsce powyżej mojego żebra, tuż pod pachą. - Nikt nie zobaczy – wymruczał wciskając swoje czoło do mojego.
-A co konkretnie masz na myśli? - zapytałam nie móc nadal uwierzyć, że właśnie rozważam sprawę z tatuażem. Co jeśli zerwiemy? Nie będę chciała mieć wtedy nic co będzie mi o nim przypominało. Tym bardziej tatuaż... który zostaje na zawsze.
-”Forever” - powiedział po prostu. - Ja zrobię go z tym samym miejscu – uśmiechnął się. To nie jego imię albo coś o nim to tylko słowo „Forever” które wcale nie będzie przypominać mi o Harrym.
-Dobrze – zaakceptowałam. Uścisnął mnie mocno kiedy jego oczy zaświeciły się. O Boże. Jemu serio tak zależało na mojej decyzji?
Nie wiem co się ze mną stało. Opuszczam szkołę, buntuję się przed matką, robię tatuaż. Porównując siebie jeszcze 2 miesiące temu, uznałabym, że jestem całkiem obcą dla siebie osobą.

~~~~

-John! - krzyknął Harry wchodząc ze mną do salonu. Nie wiem czy ten krzyk był konieczny bo John siedział dokładnie w tym samym pomieszczeniu w którym byliśmy my.
-Co jest Haz? - wysoki i umięśniony facet z milionami tatuaży wstał i przywitał się z Harrym.
-Przyszedłem dokończyć tatuaż, tak jak się umawialiśmy i jest jeszcze inna sprawa. Rose też chciałaby jeden – uśmiechnął się patrząc na mnie
-Nie ma sprawy. Połóż się tutaj, Harry a dziewczynie zrobimy później – powiedział John patrząc na mnie.
-Czy to boli? - zapytałam z niepokojem patrząc na wysokiego tatuażystę
-Niee – wyrwał się Harry przytulając mnie mocniej całując w głowę.

~~~~

-I koniec – powiedział John ocierając małe plamy krwi z piersi Harry'ego. Ptaki na jego torsie były piękne, jak zresztą inne jego tatuaże. Napis „Forever” również dobrze się prezentował na tle innych dziar. Fascynował mnie każdy jego tatuaż. Każdy coś oznaczał. Każdy miał historię.
-Wygląda dobrze? - zapytał Harry patrząc na mnie wiedząc, że wszystko bacznie oglądałam.
-T..tak – wyjąkałam wyrywając się z myśli. Moje policzki się zaczerwieniły, nie wiem z jakiego powodu.
-Twoja kolej – wyszeptał chłopak wstając z fotela podchodząc do mnie
-Ręce w górę – stwierdził
-Co? - spytałam zmieszana
-Musisz ściągnąć koszulkę, skarbie – zaśmiał się. Podniosłam ręce do góry a Harry starannie przeciągnął przez nie materiał. Moje ciało było narażone na natarczywy wzrok Styles'a, ale nie czułam się skrępowana. Jego spojrzenie było przepełnione pożądaniem.

-Dobra – Harry puścił moją rękę kładąc mnie przedtem na fotelu. - Zrób zupełnie taki jak ten – wskazał na swoje słowo „Forever”. John skinął tylko swoją głową i wziął do ręki urządzenie które za moment miało przebić moją skórę.
-Tutaj? - wskazał palcem pytając mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. Popatrzyłam na Harry'ego. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że właśnie w tym momencie rozbiera mnie wzrokiem próbując mnie tak po prostu przeruchać. Uśmiechnęłam się do niego lekko zdenerwowana. Właśnie robię na skórze coś co już zawsze będzie w tym miejscu i będzie reprezentować Harry'ego.
-Będzie dobrze. Zrelaksuj się, kochanie – wymamrotał. „Zrelaksuj się, kochanie” to samo mówił wczoraj. Mogłam przysiąc, że właśnie o tym myśli. Widziałam jak jego tęczówki powiększały się kiedy patrzył na mnie.
Usłyszałam brzęczenie i ukłucie w skórę przez urządzenie. Zamknęłam oczy z bólu i poczułam jak Harry głaszcze lekko moje włosy. Podniosłam powieki i zobaczyłam chłopaka. Wyglądał jakby się martwił i przeżywał ten ból razem ze mną.

~~~~

Popatrzyłam w dół. O Boże! Uwielbiam ten tatuaż! Jest wspaniały! Nie zbyt duży, na pewno nikt nie zauważy. Harry pochylił się nade mną i pocałował mnie w policzek podziwiając nową dziarę.
-Kocham go i kocham ciebie, słońce – wymruczał
-Dostanę z powrotem swoją bluzkę? - zaśmiałam się
-Ugh, nie ma z tobą zabawy – zażartował idąc do stołu na którym była położona moja... to znaczy jego bluzka. Podał mi ją i chciał już odejść do recepcji ale zawołałam cicho
-Czekaj, daj mi zapłacić – sięgnęłam do tylnej kieszeni dżinsów aby wyciągnąć swój portfel.
-Nie. Ja stawiam – powiedział cofając moją rękę. Wyciągnął portfel ze swoich spodni znów chcąc ruszyć do recepcji.
-Ale...
-Żadne, ale – pocałował mnie w nos, przerywając. - Poczekaj tam, skarbie – wskazał palcem kanapę która stała na końcu pomieszczenia. Posłuchałam go i usiadłam na niej kiedy ten poszedł zapłacić. Wyciągnęłam swój telefon, aby sprawdzić kilka rzeczy ale siadł obok mnie John.
-Musisz być wyjątkowa – powiedział do mnie. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Harry nigdy nie przyszedł tutaj z dziewczyną. Zwłaszcza, żeby zrobić z nią tatuaż. Jest przyjazny dla ciebie, bardziej kochający. Jak kompletnie inny facet – wytłumaczył patrząc w kierunku Harry'ego.
-Kocham go – oświadczyłam. Moje spojrzenie również stanęło na Harrym.
-Naprawdę? - zapytał wyczekująco.
-Tak, kocham go – szepnęłam patrząc na John'a.
-On też cię kocha. Łatwo to zobaczyć – uśmiechnął się również przenosząc na mnie wzrok.
-Rose, kochanie, musimy już iść – powiedział chłopak z połowy pokoju.
-Do widzenia, John – wstałam i przytuliłam John'a, który w międzyczasie też stanął na równe nogi.
-Do widzenia, Rose. Miło było mi cię poznać – odparł z uśmiechem.
Podeszłam do Harry'ego i chwytając go za rękę wyszliśmy z salonu.
-Widzisz, nie było aż tak źle, prawda? - dokuczał
-Zamknij się – zadrwiłam lekko nie powstrzymując śmiechu kiedy szłam do swoich drzwi w samochodzie. Nagle Harry obrócił mnie gwałtownie opierając o drzwi. Jego ust prawie dotykały moje.
-Nie drażnij się ze mną, Rose – jego oczy były dosłownie przepełnione pożądaniem.
-Co? - oddychałam nie równo nie mając pojęcia co się właśnie dzieje.
-Nie możesz zdejmować swojej koszulki i nie pozwolić mi się dotknąć – wymruczał błądząc rękami po moim ciele. To o to mu chodziło. Musiałam zdjąć wcześniej koszulkę i to zrobiłam, a Styles miał wyrzuty, że... o Boże, ten na każdym kroku ma jakieś zbereźne myśli.
-Harry, nie tutaj – wyszeptałam cicho tak aby mógł usłyszeć. Jego dłonie spoczywały w tylnych kieszeniach moich dżinsów masując lekko pośladki. No zboczeniec. Zboczeniec 100%.
-Więc, później – zaśmiał się szyderczo całując mnie w szyję. Wyciągnął ręce z moich kieszeni i pocałował po raz ostatni w usta udając się do strony kierowcy. Wsiadłam do samochodu szybciej niż Harry więc musiałam poczekać na niego chwilę. Kiedy wszedł do środka popatrzył na mnie uważnie.
-Oh i nie martw się kochanie. Przerżniemy się razem na nasz własny rachunek – zaśmiał się skanując moje ciało od góry do dołu zwilżając swoje wargi językiem.

Cholera, pragnęłam go.

#26

UWAGA!

Rozdział zawiera sceny +18 więc jeśli nie masz skończone 18 lat, nie czytaj. Chociaż w sumie ja mniej a ty olejesz tą uwagę i będziesz czytać, to... 
pierdol to i czytaj dalej, nie przerywam już bo wiem, że czekasz :D

IMAGIN Z BLOGA 27-TATOOS
Harry's pov

Opuściłem z powrotem głowę w dół całując Rose w usta.
-Harry, j..ja nie mogę – szepnęła szeroko otwierając oczy. Boże, była taka niewinna.
-Nie mam zamiaru zmuszać się do czegoś, czego nie chcesz zrobić, kochanie – wymamrotałem. Moje usta błądziły po jej szyi zostawiając na niej kilka pocałunków. Usłyszałem niewielki jęk wydobywający się z jej ust.
-Nie wiem co mam robić – zacięła się. Jej ciało naprężyło się tak jakby była dotykana przez kogoś obcego.
-Zrobię za ciebie całą robotę. Chcę tylko, żebyś poczuła się dobrze, skarbie – wyszeptałem.
Moje ręce podniosły lekko jej koszulkę do tego stopnia, że mogłem zobaczyć jej piersi umieszczone idealnie w staniku. Usiadła na moich kolanach pełna niepewności. Zacząłem masować lekko jej piersi przez materiał na nie nałożony. Szarpnąłem rąbek jej koszulki i zdjąłem ją całą z górnej części dziewczyny. Jej ciało było idealne. Drew przesunęła się niekomfortowo patrząc, że mój wzrok cały czas błądził po jej ciele. Nie mam pojęcia czego się wstydziła. Była piękna.
-Chwyć mnie za szyję – powiedziałem. Dziewczyna zrobiła tak jak poleciłem. Podniosłem się z kanapy, trzymając Drew na rękach, kiedy ta miała zawinięte nogi wokół moich bioder.
Szliśmy do sypialni; nasze usta nie rozłączyły się ani na moment, wciąż złączone były w namiętnym pocałunku. Umieściłem ją delikatnie na łóżku zdejmując z niej dżinsy, zsuwając je z niesamowitą łatwością. Jej oczy wypełniły się zmartwieniem. Wyglądała jak niewinne i małe zwierzątko stojące wśród wielkich reflektorów. Zdejmując swoje spodnie i bluzkę, rzucając je w kąt pokoju wdrapałem się na łóżko zwisając ciałem nad Rose. Moje usta złączyły się z jej, ale nadal czułem to zdenerwowanie.
-Spokojnie, kochanie – uśmiechnąłem się słysząc jej lekki jęk.

Rose's pov

Jego usta wciąż pracowały w dół mojego ciała. Składał pocałunki na mojej szyi dochodząc niżej do piersi. Duże dłonie powędrowały natychmiast w stronę moich pleców odpinając zwinnie biustonosz i rzucając go na ziemię. Szybko mu poszło, ale nie dziwiłam się; miał wprawę w szybkim odpinaniu staników. Jego wzrok powędrował na moje piersi. Czułam się niezręcznie, chciałam zasłonić się rękami, ale Harry był silniejszy. Pociągnął mnie za nadgarstki i założył je ponad moją głowę.
-Nie zasłaniaj widoków, skarbie – zaśmiał się całując miejsce pośrodku moich piersi. Wskazał sobie drogę do lewej całując lekko jej sutek i trzymając go w zębach i ssąc dopóki nie było to dla mnie bolesne, co pokazałam dosyć głośnym jęknięciem. Przeniósł się na prawą pierś robiąc z nią to co z poprzednią. Jego ciało obniżało się z każdym pocałunkiem. Gdy zjechał w dół mojego brzucha oddech stawał się ciężki. Moje ciało było mokre, bolało mnie na jego dotyk, pragnęłam go. Jego ręce bawiły się paskiem od moich majtek wkładając jeden swój palec do ich wnętrza lekko jeżdżąc od prawej do lewej strony.
-Harry... - wyjęczałam. Jego dotyk sprawiał, że przez moje ciało przepływał dreszcz przyjemności i rozkoszy. Nigdy wcześniej nie byłam w taki sposób dotykana.
-Czuję, że naprawdę chcesz, żebym zdarł to z ciebie – uśmiechnął się i pociągnął be wahania koronkowy materiał w dół wyrzucając go poza łóżko. Kładł krótkie i soczyste pocałunki po wewnętrznej stronie moich ud. Poczułam się całkowicie mu oddana. Leżałam przed nim całkowicie naga. Przyznam się, że trochę się krępowałam, ale później zrozumiałam, że Harry to mój chłopak. Ten którego kocham. Nie muszę się go wstydzić. Jego wzrok śledził każdy cal mojego ciała. Czerwony kolor wymył się na moich policzkach; cholera, jednak się krępowałam. Harry spojrzał w górę widząc moje zakłopotanie.
-Nie wstydź się, kochanie. Jesteś piękna – uśmiechnął się całując ponownie wnętrze moich ud. Jego usta zbliżały się coraz bardziej i bardziej do mojego wnętrza, czułam jak jego język otarł się o nie przez co zajęczałam. Zaczął znaczyć drogę językiem smakując powoli każde moje miejsce. Chwycił rękami moje biodra i bardziej przybliżył moją łechtaczkę do swojej twarzy przegryzając ją delikatnie. Znów pojedyncze jęki wydobyły się z moich ust.
-Podoba ci się? - wymamrotał po czym znów wrócił do mojej łechtaczki. Ani na sekundę nie oderwał ode mnie swojego wzroku. Chciał widzieć, jak zachowuję się kiedy robi coś czego nigdy nie doświadczyłam.
-Harry – wyjęczałam głośniej. Moje ręce odnalazły loki Harry'ego i zaczęły je lekko pociągać. Nagle Harry włożył we mnie swój wskazujący palec co było dla mnie zaskoczeniem bo nie patrzyłam co robił.
-Cholera, Harry! - krzyknęłam kiedy ból przezwyciężał rozkosz.
-Jesteś taka ciasna – wymamrotał niewyraźnie kiedy językiem nadal przesuwał się po łechtaczce. Nigdy nie byłam dotykana przez chłopaka więc palec Harry'ego we mnie był czymś niewygodnym, ale jednocześnie niewiarygodnie wspaniałym uczuciem jakie kiedykolwiek doświadczyłam.
Moja wizja zaczęła się rozmazywać. Dosłownie czułam jak moje wewnętrzne ścianki zaczęły się napinać i rozszerzać wokół palca chłopaka.
-Cholera! - jęczałam z wplątanymi rękami we włosy Harry'ego niekontrolowanie wpychając go głębiej pomiędzy moje nogi. -Harryyy! - krzyknęłam osiągając swój wysoki cel, wyginając plecy i szarpiąc mocniej jego loki.
Harry położył ostatni pocałunek na mojej łechtaczce wyciągając z niej palec, oblizując. Wspiął się się z powrotem na łóżko zwisając ponownie nade mną. Zwilżył językiem swoje wargi uśmiechając się.
-Wspaniale smakujesz – wyszeptał całując moje usta. Wsunął język ponad moją dolną wargę prosząc o wejście. Chętnie go zaakceptowałam co spowodowało, że nasze języki nawzajem się masowały.
-Proszę – uśmiechnął się całując ponownie.-może teraz zrobisz coś dla mnie? -Spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
 Rzuciłam się na niego odpychając tak, aby odwrócił się na drugą stronę. Teraz to ja byłam na górze. Wplotłam palce w jego włosy a ten dłońmi ścisnął moje pośladki. Chciałam spłacić Harry'emu dług za to co przed chwilą zrobił dla mnie. Sprawił mi tyle przyjemności, chciałam, żeby poczuł to samo co ja, ale w inny sposób. Problem tkwił w tym, że nie wiedziałam co mam robić, jak to zrobić.
-Pokieruję tobą – szepnął mi do ucha.
Wspięłam się w dół jego ciała całując klatkę piersiową śledząc językiem każdy tatuaż. Gdy dotarłam do bokserek popatrzyłam w górę z prośbą o wskazówki. Dał szybki ruch głową jakby chciał dać znak abym ściągnęła bokserki w dół. Przypadkowo zahaczyłam ręką o jego narastającą erekcję. Usłyszałam jak wysyczał.
-Przepraszam – powiedziałam szybko – Nie chcia..
-Nie, Rose – przerwał mi – Czuję się dobrze – uśmiechnął się z powodu moich nerwów. Widziałam jednak grymas bólu na jego twarzy.
 - Ściągnij moje bokserki – powiedział spokojnie starając się mnie uspokoić.
Pociągnęłam materiał w dół zatrzymując go na szerokości ud. Jego erekcja uderzyła wyżej. Był ogromny; chłopak popatrzył na mnie z bólem sygnalizując prośbę o dokończenie tego co zaczęłam. Ściągnęłam bokserki w dół jego nóg rzucając je w kąt, tam gdzie znajdowała się reszta naszych ciuchów. Popatrzyłam w górę na jego twarz; oddał mi zachęcające spojrzenie opierając się na łokciach. Moja ręka trzęsła się niemiłosiernie z obawą, że zrobię coś nie po naszej myśli. Byłam zdenerwowana a Harry leżał i przypatrywał się każdemu mojemu ruchowi. Chwyciłam w rękę jego penisa pocierając dłonią w górę i dół jego powierzchni. Przyspieszyłam ruchów przybliżając usta do końcówki jego przyrodzenia zaczynając powoli wpuszczać w niego powietrze. Usłyszałam jęk i pomruk Harry'ego. Oderwałam się natychmiast. Moje oczy napełniły się wstydem.
-J..ja... – wymamrotałam patrząc w dół. Nie potrafiłam nawet zrobić prostej rzeczy, żeby zadowolić swojego chłopaka, żeby dać mu od siebie trochę przyjemności.
-Rose, wszystko robisz dobrze. Te jęki oznaczają, że czuję się wspaniale – uśmiechnął się – Chodź tutaj – wyszeptał. Wspięłam się na kolanach kładąc ciało na Harrym.
-Zepsułam to – wyszeptałam do jego piersi.
-Myślę, że to słodkie. Wiesz, to jedna z rzeczy które kocham w tobie najbardziej – powiedział całując mnie w czubek głowy. Podniosłam głowę z jego torsu patrząc na niego.
-Co takiego? - położył dłoń na moim policzku gładząc go.
-Twoja niewinność – wymamrotał – Spróbuj, kochanie. Wystarczy, że się zrelaksujesz – odetchnął. Przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki oddech aby uspokoić nerwy.
Trzepot moich rąk się zatrzymał a bicie serca zwolniło. Pochyliłam się niżej całując jego mięśnie brzucha wędrując dalej do jego ud. Oczy Harry'ego skoncentrowane na moich działaniach przypatrując się w jaki sposób dostosowuję się do sytuacji. Owinęłam rękami jego przyrodzenie ściskając go boleśnie kiedy chłopak syknął.
-O to chodzi, skarbie – wysyczał przez zaciśnięte zęby podczas kiedy przyłożyłam usta do jego penisa zaczynając po raz kolejny wpuszczać powietrze.
Lepka, biała substancja wyciekła z jego końcówki; to chyba znak, że robię coś dobrze.
-Cholera, Rose – jęknął – Nie przestawaj! - mruknął.
Nagle zaiskrzyła we mnie iskra odwagi która pozwoliła mi oblizać substancję wypływającą z penisa Harry'ego.
Chłopak odwrócił głowę w tył naprężając i wyginając lekko swoje ciało. Z jego ust wypływały co chwile jęki i słowa rozkoszy co powodowało, że się uśmiechałam. Pociągał mnie taki Harry. Tym razem to ja panowałam nad nim, to ja nim kontrolowałam. Podobało mi się to. Jeździłam językiem po całej długości jego penisa, zlizując przy okazji wypływający płyn. Ustawiłam język na podstawie jego członka powoli wlokąc się ku górze.
-Ughhhh – chrząknął.
Ostrożnie wsadziłam go do ust, ssąc lekko. Jęki Harry'ego stawały się głośniejsze i były pełne zadowolenia. Prawie ¾ jego penisa było w moich ustach przez co prawie się krztusiłam. Wyciągnęłam obie ręce i wzięłam do nich jajka chłopaka zaczynając je masować.
Dłonie Styles'a coraz bardziej ciągły moje włosy próbując zmusić mnie do większego przyłożenia się do pracy.
-Cholera, Rooseeee! - krzyczał po raz kolejny wyginając swoje ciało. Czułam jak ciepły płyn przepływa przez moje gardło z niesamowitą szybkością. Harry upadł obojczykami na łóżko. Zlizałam resztę substancji i wdrapałam się na ciało Harry'ego.
-Dobrze zrobiłam? - wymamrotałam do jego szyi. 
Oddychał szybko.
-Zrobiłaś to zajebiście – odetchnął. Jego klatka podnosiła się i opadała niesamowicie szybko do momentu w którym oddech się wydłużył i zwolnił, a tętno spadło wracając do normy.
Zeszłam z klatki chłopaka, kładąc się obok i przytulając się do niego bardzo blisko. Podniósł kołdrę leżącą obok niego i przykrył nią nas obojga ciągnąc mnie bliżej jego piersi.
Kiedy byłam tu po raz ostatni, nienawidziłam Harry'ego, nie chciałam go znać, a dzisiaj? Jestem w tym samym miejscu po raz drugi robiąc coś tak osobistego o czym nigdy nawet nie pomyślałam.
Zrobiłam to bo go kocham, w innym wypadku nadal nienawidziłabym go i brzydziła nim. Jego wady dodają mu więcej perfekcji co powoduje, że jeszcze bardziej go pragnę.
-Kocham Cię – wymruczał w moje włosy, obejmując mnie ramieniem i masując moje plecy. Byłam zadowolona z tego, że tym pierwszym był Harry; nie wyobrażałabym sobie zrobić tego z kimś innym. Co prawda nie uprawialiśmy seksu, ale zrobiliśmy jedną z najbardziej intymnych rzeczy.
Nasze nagie i wilgotne ciała łączyły się mocno jakby z obawą, że któreś z nas odejdzie.

-Ja też Cię kocham – szepnęłam do jego szyi przybliżając się jeszcze bardziej do chłopaka, co było już prawie niemożliwe. Czułam się bezpiecznie w ramionach Harry'ego, pewnie. W końcu czułam, że ktoś mnie naprawdę kocha.

Oooo jezu, Boże, wybacz! Jestem Jula <nie Julia, Julka ble :/ > Jestem kuzynką Oli <tej która ogólnie założyła tego bloga i pisała do tej pory imaginy. >
Ola wyjechała na wakacje na jak się okazuje dwa tygodnie, i poprosiła mnie żebym pisała za nią przez ten czas, bo nie chce was tak zostawiać.
A moje pisanie czegoś wygląda tak, że nic nie piszę, bo nie umiem.
Te rozdziały pochodzą z bloga 27 tatoos.  Ale moja kuzyneczka chce cos tam pozmieniać, więc wszystkie zmiany pisze mi na kartce, robi zdjęcie, przesyła i ja to dopiero przepisuję.
Ja nie wiem, czy ona specialnie taki moment wybrała, że musiałam napisać TEN ROZDZIAŁ w którym pisząc go, byłam czerwona ze złości na nią, ze wstydu mojego osobistego moralnego xd i ogólnie z tego, że pojawiają się tu dość....nie wiem jak to nazwać. ZBOCZONE FRAGMENTY?
Tak czy inaczej, nie długo (za 4 rozdziały) opuszczamy przepisywanie z innego bloga, i wymyślamy swój ciąg dalszy, bo na tamtej stronie imagin kończy się tragiczną śmiercią Harry'ego....ryczałam, jak to czytałam. Ryczałam. Ale nie będziemy go dodawać, bo to zrobi mętlik w zarówno waszych jak i naszych głowach ;)
Nie wiem, czy jeszcze dzisiaj zdążę dodać te 4 rozdziały, postaram się.
Będę się podpisywać @JuliaMalik   
Życzę miłej lektury :*