wtorek, 21 maja 2013

#5 The best horrible night for ever. SCENA 18 +

Obudziłam się. Nie miałam żadnych sesji. Cały dzień mogłam siedzieć w domu. Nie, chwila moment...byłam umówiona ze Stylesem! Czy to była randka? Jejku, jak ja się boję! Ale miliony chciały by mnie zastąpić! Ale wczoraj powiedział ,,przyjaźń"...czyli nie miłość..
Cały dzień minął mi nerwowo, aż w końcu nadeszła 15.... zaczęłam się już szykować, nie mogłam usiedzieć na miejscu. Ubrałam:
Nałożyłam delikatne kreski i tusz do rzęs, i delikatną malinową szminkę, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Byłam gotowa. Teraz tylko ten okropny czas czekania na Hazzę...
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
W drzwiach stał Harry.
H: Wyglądasz oszałamiająco!
Uśmiechnęłam się. Nie mogłam wyczuć, czy chodzi mu o przyjaźń czy miłość. Pojechaliśmy do jakiegoś klubu. Po kilku minutach poszliśmy tańczyć. Byliśmy nieźle podpici. Harry zaproponował, żebyśmy pojechali do niego. Po pijanemu się zgodziłam, mimo że na trzeźwo nigdy bym tego nie zrobiła. Dojechaliśmy limuzyną do apartamentu.Wypiliśmy jeszcze kilka drinków. I nagle Styles zaczął mnie macać, jego ruchy były pewne i szybkie.
H: Jesteś taka piękna!
Zaniósł mnie na rękach do sypialni. zdjął ze mnie sukienkę, w tym czasie ja jego marynarkę i koszulkę. Masował moje piersi, doprowadzał mnie do obłędu. Szybkim ruchem zsunął swoje spodnie, a potem bokserki. Położył się na mnie, i zaczął znowu całować moje piersi. Mogłam dotykać jego umięśnioną klatę, loczki, był cały mój. Chwyciłam za jego kolegę. Zaczął jęczeć.
H: To...to jest jak.....tortura....ale...cholerniee...przyjemna.
Nie pozostawał mi dłużny. Ściągnął moje majtki. Jeszcze chwilę jeździł rękami po moim ciele. Czułam jak zbliża się do mojej kobiecości...zaczął ją delikatnie lizać. Ja jęczałam z zachwytu.
H: Emilly Miller, czy chcesz mieć mnie w sobie?
E: Taak Stylesie!
H: Proś!
E: Tak panie Styles, chcę mieć pana wielkiego członka w sobie.
Położył się na mnie, rozkraczył mi nogi, i gwałtownie we mnie wszedł. Zawyłam z bólu. Wykonywał bardzo szybkie ruchy. Jego wielki przyjaciel królował we mnie.
E: Harry....aaa....błagaam.....nie.....nie tak mocno!
H: Musi być mocno!
Pszyśpieszył do szaleńczego tempa, jęczał i dyszał z rozkoszy...
Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Wciąż potwornie pijani, i chyba nie do końca zdający sobie sprawę, co zrobiliśmy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz