Weszłam do Nando's. Całe 1d już na mnie czekało. Chciałam się cofnąć...znałam tylko Nialla, trochę Zayna i nic więcej. Louis, Liam i Harry w ogóle byli mi nieznajomi. Najgorszy Harry. Zawsze gdy byłam na ich koncertach, nie patrzyłam się najczęściej na Horanka, tylko właśnie na Hazzę. Było w nim coś takiego...intrygującego. Teraz jego hipnotyzujące zielone oczy wpatrywały się we mnie. To było dość dziwne uczucie. Usiadłam obok mojego Niallerka.
Z: heeeeej Emilly!
L: Witam piękną panią!
Lou: A ja być marchewkowy pan!
H: He....-przerwał mu Louis.
Lou:: A czy lubisz gołębie?
H: Louis daruj.
Chłopacy zaczęli się rozkręcać, śmiali się i wygłupiali. Było całkiem miło. Tylko Harry cały czas się na mnie patrzył, co mnie trochę peszyło...
Po godzinie Zayn stwierdził, że musi iść zapalić. Louis powiedział że też musi się przewietrzyć, więc pójdzie z nim, Niall poszedł zamówić więcej jedzenia, a Liam wyszedł do WC. Zostałam sam na sam z Harrym...
Odchrząknęłam speszona...
H: Słuchaj Emilly, dla czego ty mnie unikasz?
E: Ja Ciebie? No co ty, czemu tak sądzisz?
H: Jakoś dziwnie się zachowujesz...słuchaj, bo my się w ogóle nie znamy....znaczy, ja wiem jak masz na imię, bo jesteś dość znana ale.... - Hazza odsłonił swoje zęby, ukazały się urocze dołeczki. Tak cudownie się uśmiechał!
E: hhahahahah ok, ja też wiem jak się nazywasz, więc przyjaźń?
H: tak, jak najbardziej. Harry Styles - wstał i podał mi rękę.
E: Emilly Miller - zrobiłam to samo.
Lou: ooooo do czego tutaj doszło? - spytał nadchodząc z Zaynem.
H: Do niczego, idioto. Po prostu się przedstawialiśmy.
Przyszedł też Niall z tacą pełną jedzenia. Ostatni przyszedł Liam.
Z: hahahahha stary, tak długo żeś tam siedział?
Lou: No właśnie, masz jakieś problemy? hahahahhahahahahah
L: Nieee, rozmawiałem z Danielle. Słuchajcie, muszę już jechać, wróciła wcześniej i chcemy trochę pobyć razem.
N: hahahahah wiadomo co wy tam będziecie robić!
Chłopacy zaczęli się śmiać, Liam uśmiechnięty wyszedł z Nando's.
Wkrótce my też poszliśmy. Idąc drogą do domu nagle w ciemności ktoś zakrył mi oczy. Potwornie się przestraszyłam. Poczułam charakterystyczne perfumy. Był to Harry.
E: Oj, panie Styles, przestraszył mnie pan!
H: Ależ panno Miller, nie mógłbym spokojnie usiąść, gdybym pani nie odprowadził do domu! Tak piękna kobieta nie powinna iść sama o tak późnej porze!
Harry odprowadził mnie do domu. Po drodze gadaliśmy. Mieliśmy tyle wspólnych tematów!
Weszłam do domu, pogadałam z Katie i poszłam się umyć. Położyłam się spać. Nagle w ciemności zaświecił mój telefon. Dostałam smsa:
,,Świetnie się z Tobą gadało ;) spodziewaj się mnie jutro o 17 u Ciebie, porywam Cię na imprezę :D "
Twój na zawsze
Harry <3
Co miało znaczyć ,,twój na zawsze" i to serduszko? O matko....miliony dziewczyn chciały by dostać takiego smsa! Szczęśliwa i nieco speszona odpisałam:
,,Mój? Na zawsze? :) Ok, czekam jutro"
Emilly.
Zasnęłam. Serce mocno mi waliło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz