poniedziałek, 20 maja 2013

#1 Enjoy

ENJOY
   Właśnie wróciłam z kolejnej sesji. Niby nic, cieszyłam się że wróciłam znów do mojego własnego świata. A ten świat był 3 pokojowym mieszkankiem w którejś z bocznych uliczek w Londynie, z małym skrawkiem ogródka. Mieszkanie urządzone nie źle, ale nie też jak u milionerów. Zwyczajne, normalne, przytulne. Mieszkanko dawające schronienie 3 duszom - kotu Pressy, mnie i przyjaciółce, Katie. Mieszkanie do którego zaglądała czasem, a nawet często taka sława jak Niall Horan z zespołu One Direction, mój chłopak Michael lub też moi lub Katie rodzice. Życie jest dla mnie idealne. Ma wiele barw... nikt nie jest tak szczęśliwy jak ja... właśnie siedziałam sobie na kanapie, z kubkiem aromatycznej herbaty, i wpatrywałam się w okno. Była piękna pogoda. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To pewnie Katie, która znowu zapomniała kluczy, albo miała je gdzieś na dnie torby, i nie chciało się jej ich szukać. Krzyknęłam, że otwarte. Ale nikt do mieszkania nie wchodził, a pukanie i dzwonienie stalo się jeszcze bardziej intensywne. Leniwie wstałam z kanapy i otworzyłam, w drzwiach stał......Niall Horan, mój kochany Niall.
N: Nando's friends forever!
To hasło oznaczało historię naszej przyjaźni, której połowę spędzilismy w Nando's.
E: Jezu, Niall na prawdę się Ciebie nie spodziewałam! - rzuciłam się mu na szyję.
N: A czemuż to? Znaczy wiesz, mogę się cofnąć ale wolałbym nie, bo za drzwiami czeka mały tłum fanek więc...
E: Nie no, co ty, wchodź! hahahah jeju, opowiadaj jak tam na tej trasie koncertowej było!
N: Ojj dużo się działo, wyjątkowo miałem pokój z Harrym i wiesz co my wyprawialiśmy! hahahahah
I zaczął opowiadać dzień po dniu, po kolei, aż doszedł do końca, ale trochę to potrwało, bo trasa zajęła 101 dni, ale się nie przejmowałam, z radością słuchałam opowiadań blondasa. Kochałam go! Kochałam całym sercem, ale po przyjacielsku, był dla mnie jak brat, i nie mogłabym z nim być, ale był najważniejszy, tylko w inny sposób. Z resztą on pewnie odczuwał to samo. Miło nam się gadało, i postanowiliśmy przejść się na spacer. W parku to ja opowiedziałam mu co tam u mnie się dzieje. Nie trzymaliśmy się za ręce, szliśmy w odstępie, było pełno paparazzi. No właśnie. W domu Niall jest taki otwarty, uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Ale na sam dźwięk słowa ,,sława" albo na widok paparazzi...zmienia się....
E: Niall?
N: Co jest? - przystanęliście.
E: Właśnie Ciebie chcę o to spytać?
N: nie rozumiem pytania?  - zmusił się na uśmiech.
E: Ja widzę że coś cię trapi...
N: Achh dobrze, nie wytrzymam już! Muszę się komuś wyżalić, i będziesz to ty, niestety. Widzisz że ja nie mam życia w ogóle? Nie mogę się przytulić do siostry, bo od razu wezmą to za romans! Nie mogę iść blisko Cibie, bo też będą Cię brać za moją dziewczynę! Śledzą każdy mój ruch, ja już nie daję rady!
E: Niallerku kochany nooo...proszę Cię - i się przytuliliśmy i pożegnaliśmy. Widziałam że irlandczyk potrzebuje teraz mojej pomocy...
Wróciłam do domu, i weszłam pod prysznic. W kuchni była kartka od Katie ,,wrócę późno, nie martw się o mnie :)" spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość od Niallerka:
,, Dziękuję Ci, siostrzyczko, ty zawsze potrafisz pocieszyć... Dobranoc ;* "
Następny dzień, przyniósł wiele wydarzeń....
I JAK?? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz