czwartek, 30 maja 2013

#19 but you're perfect to me

*perspektywa Harrego*
Do domu Emilly samolotem miałem 9 godzin drogi. Wyruszyłem następnej nocy, od kiedy mnie porzuciła. Jest 6 rano...hmm...bardzo mądrze, Harry, na prawdę. Przecież o tej godzinie ona na pewno śpi! Przynajmniej zawsze spała....zawsze budziłem się wcześnie żeby móc na nią popatrzeć, poodgarniać jej włosy, ucałować...przynajmniej wtedy tego nie unikała...
Nagle w kieszeni zawibrował mi telefon. Przyszedł sms od Nialla. No tak! Zupełnie zapomniałem moim kochanym blondasku, który też mieszka w Mullingar.
<sms> N: Przychodź do mojej chaty, w miarę szybko bo zaraz zgromadzi się tłum fanek przy wszystkich wjazdach do Mullingar.
<sms> H: Nie wnikam, już lecę.
Doszedłem do jego domu państwa Horan, Niall był sam, jego rodzice byli na jakiejś konferencji czy coś.
H: Skąd wiesz, że jestem w Mullingar?
N:hahah ojj, Hazza, tutaj wieści rozchodzą się bardzo szybko.
H: Szybko?!
N: Czasem jest praktyczne. Na przykład teraz, albo wczoraj. Dowiedziałem się, że Em wróciła...
Co się między wami stało?
H: Wiesz...ona nadal przeżywa to dziecko...nie pozwalała się w ogóle dotknąć, pocałować, całymi dniami płakała, ostatnio było lepiej, przynajmniej tak myślałem, aż w końcu......
N: Co w końcu?
H: W końcu gdy zdecydowałem się jej oświadczyć, ona powiedziała że mnie zostawia, bo nie mogę sobie marnować z nią życia...
N: AAAch, znowu kolejny raz kiedy muszę zainterweniować...
H: Tym razem, masz takie szanse jak ja...
N: Tymrazem TY masz WIĘKSZE szanse, bo ciebie kocha.
H: Wiesz...ja już zaczynam wątpić...przyjechałem tu symbolicznie, bo i tak wiem, że ona mnie nie przyjmie.
N: NIGDY nie wolno się poddawać, chyba że nie kochasz jej już....
H: Jest miom sercem, całym moim życiem, sensem istnienia, najgłębszą miłością. Nie, nie kocham jej!
N: Sory, przez chwilę zwątpić nie można?
H: oj, Horanie, ja już nic nie wiem...
N: Może ja najpierw bym poszedł do niej, jakoś zbadać sytuacje?
H: Wiesz...jakbyś mógł...Tylko że...nie jest aby za wcześnie?
N: Przed chwilą ją widziałem przez okno.
H: Ale...ale ona zawsze spała o tej porze...
N: Hazza...teraz trochę się zmieniło.
H: To...może...dogoń ją...
N: Fakt...lecę! Jak by co, klucze masz w kuchni na stole.
*perspektywa Nialla*
Pobiegłem najszybciej jak się da....nie wiedziałem którędy poszła, przed moimi oknami przechodziła jakieś 10 min. temu...ale chyba w oddali widzę jakąś sylwetkę...przyśpieszyłem ile się da. Muszę przyznać, że kondycję to ja nawet mam dobrą! Z bliska ją poznałem. Było bardzo ciepło, jej włosy które rozpoznałbym wszędzie, nawet od tyłu, i ta sylwetka. zgrabna, i bez wad. Po tej nieszczęsnej historii z dzieckiem...trochę przytyła, ma jeszcze lekki brzuszek....ale już...już to nadrabia...ten wypadek, to była tragedia dla nas wszystkich, i z pewnością dla Directioners. Na twitterze i facebook'u pojawiły się różne akcje: #HarryEmillydon'tworry, #EmillyHarryChildisnext...to był znak, że nasi fani są...naszą rodziną, zawsze nawzajem będziemy się wspierać. Nareszcie ją dogoniłem.
N: Emilly...Emilly zaczekaj!
Zadyszany zacząłem wołać.
Odwróciła się.
E: Niall...nie mam humoru na nic.
N: Ale...co...co między tobą Harrym..się stało?
Łza spłynęła po jej policzku.
E: Niall...ty zawsze mnie rozumiałeś, ale tym razem chyba to jest po prostu nie możliwe. Nie może ze mną życia marnować. On jest młody, przystojny...utalentowany, ma miliony fanek z którymi mógłby być, ja straciłam jego dziecko, i po prostu sama nie wiem czego, ale na razie nie jestem w stanie...no wiesz co...
I nagle odezwał się Harry, który nie wiadomo skąd się tu wziął.
H: A ty...-przerwałem mu.
N: To ja was zostawię.
*perspektywa Harryego*
H: A ty jesteś piękna, też jesteś młoda, bo o ile wiem to maż tyle lat co ja, z fanką nie mógłbym być, bo ona kocha Harrego Stylesa z zespołu One Direction, a ty kochasz....nie wiem...kochałaś Harrego, zwykłego Harrego. Ty....ty straciłaś...to dziecko nie z twojej winy, i ja wcale nie miałem i nie mam Ci tego za złe! Ja nawet się obwiniałem...że może za wcześnie zrobiłem Ci to dziecko, że ty nie dasz rady z porodem..i tymi rzeczami...jesteś taka delikatna! A to że..że jeszcze nie chcesz tego robić...to...nie można tak długo tego przeżywać, trzeba zacząć żyć na nowo, jeśli się kochamy, to będziemy jeszcze mieli dzieci, to raczej kwestia czasu...ale to ty dokonasz wyboru, i jeśli nadal nie będziesz jeszcze gotowa, to ja to zrozumiem, miłość wszystko przetrzyma...chyba że ty nie kochasz mnie już...
E: Harry...ja cię kocham, ale ja będę ci tylko truła życie, nie potrafię być taka radosna jak kiedyś. Z resztą..nie widzisz że prztyłam? Nie mam już tej figury jak kiedyś...mam jeszcze ten przeklęty brzuch...więc widzisz że nie jestem już ideal...-przerwałem jej.
H: Ale ty jesteś idealna dla mnie.
E: Harry....
Zbliżyłem się do niej, chciałem ją pocałować. Odepchnęła mnie. Poczułem się okropnie, moje serce łamało się na tysiąc kawałków.  Włożyłem rękę do kieszeni, tam gdzie miałem pierścionek. 
H Czyli mnie już nie kochasz?
E: Tego nie powiedziałam ale....
 
H: Czyli jest ALE....
E: Harry! Ja Cię błagam....kocham Cię nadal, ale wiem że ty potrzebujesz...potrzebujesz sexu...znam Cię, gdy wszystko było normalnie, chciałeś to robić nawet codziennie! A ja na razie nie jestem do tego zdolna...
H:Poczekam...to ty jesteś tą jedyną, i dla Ciebie zrobię wszystko.
Zapanowała cisza.
H: Byłem ojcem twojego dziecka. Nie pamiętasz tych cudownych chwil? 
Znowu milczała. Chciałem ryczeć na całą ulicę, ale nie mogłem.
H: Wiesz co? Powiem Ci prawdę. Wiesz o czym myślałem dzień przed tym, jak mnie zostawiłaś? Jak będzie brzmieć Emilly Styles. Wybierałem pierścionek. Chciałem ci go dać wtedy, jak weszłaś do domu. Kochałem Cię taką, jaką byłaś. Smutną, z oporami, ale wierzyłem, że ci to przejdzie. KOCHAŁEM CIĘ, KOCHAM I BĘDĘ KOCHAĆ, bez względu na to, jak potoczą się losy naszego związku. I czy jeszcze można to nazwać związkiem? Czy ty na pewno mnie kochasz? Dla czego mi to robisz? Myślisz że możesz tak mnie zostawiać, ile będzie ci się podobało? Ja też mam uczucia. Chociaż serce już w tysiącu kawałków, ale jest, i nadal bije, i zawsze będzie bić dla ciebie, Emilly. Zapamiętaj to.

TEN LEKKO ZDOŁOWANY, ALE O TO MI CHODZIŁO :) BĘDĄ NASTĘPNE CZĘŚCI, I NIE OBAWIAJCIE SIĘ O ICH ZWIĄZEK...KIEDYŚ (MOŻE NIE DŁUGO, MOŻE NIE) BĘDĄ RAZEM :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz