niedziela, 26 maja 2013

#15 jadę z tobą.

INFO DLA CZYTAJĄCYCH:) JAKE TO BRAT EMILLY, ZNANY PIŁKARZ ;)

Po długiej, bardzo namiętnie spędzonej nocy ze Stylesem, chciałam tylko spać, i być zawsze przy nim. No właśnie. Spać. Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Aaacch, zapomniałam wyciszyć.... Nie chciało mi się po niego wstać. Usłyszalam jeszcze bardziej niż zwykle zachrypnięty głos Hazzy za moimi plecami. Leżałam do niego tyłem, a on obejmował mnie rękami w talii.
H: Emillyy, odbierz, wyłącz, wycisz, spaaaać...
E: Też mi się nie chce wstać! Nie trzeba było nie spać przez całą noc....
H: Tak mnie podniecasz że nie dałem rady.
E: hahahah zwal wszystko na mnie!
H: Nic nie zwalam kotku - i pocałował mnie w policzek.
Telefon nadal dzwonił. Odepchnęłam ręce Harrego. Przez to, że leżał tak blisko mnie, odkryłam także jego.
Wstałam. Telefon przestał dzwonić. Zobaczyłam, że to mama...ale tak wcześnie? Zawsze jest wyrozumiała, i wie że jestem w Hiszpanii....boję się oddzwonić, bo nie wiem jaka będzie jej reakcja na mój związek z Harrym, bo na pewno już to do niej dotarło.
H: Zimnoooo!
E: To się przykryj.
H: Zimnooo!
E: Nie trzeba spać w samych gaciach.
Wybrałam numer mamy.
M: Halo? Emilly...
E: Co jest mamo? Wiesz jak jest wcześnie?
M: Wiem kochanie....muszę Ci coś powiedzieć...
E: Co? Co jest? Coś z Pressy?
M: Nieee, z nią wszystko w porządku ale...
Harry wstał z łóżka, i stał obok mnie. Ruchem jego warg poznałam, że pyta się, kto to Pressy. Odpowiedziałam mu, że kot. Zrobił zdziwioną minę.
E: Ale?
M: Ojciec...miał wypadek...jest w śpiączce...
E: Jak...jak to? Jezu...już, najszybszym samolotem przylecę! Mamo, ale nie płacz, proszę Cię, przyjadę jak najszybciej się da!
M: Córciu, ale ze spokojem, Jake już tu jest...
E: Takk...tak.. już się pakuję!
Poleciałam nerwowo po walizkę, zaczęłam pakować jak się da ubrania. Ręce potwornie mi się trzęsły. Harry stał ze zdezorientowaną miną.
M:Przede wszystkim się nie denerwuj, lekarze mówią, że na razie stan jest stabilny...
E: Uhhmmm tak, mamo, i tak przylecę jak najszybciej się da.
M: Mam tylko jeszcze jedno pytanie...ty i ten Harry Styles....coś Cię z nim łączy?
E; Jaa... tak mamo..tooo...mój chłopak?
Harry szepnął:
H: Po tej nocy masz jeszcze jakieś wątpliwości kotku?
Przez łzy się uśmiechnęłam.
Rozłączyłam się. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
H: Co się stało?
E: Mój ojciec leży w śpiączce...muszę tam jechać.
H: W takim razie ja z tobą.
E: Nie, Harry, korzystaj z urlopu.
H: Jak mogę korzystać, jeśli wiem że ty tysiące kilometrów ode mnie jesteś smutna?
Przytuliłam się do niego. Był taki troskliwy, zawsze mogłam na niego liczyć.
Po godzinie byliśmy już spakowani.
Bilety już zarezerwowane. Zostały 2 godziny do odlotu samolotu. Powiedzieliśmy innym że musimy lecieć, z ważnych powodów. To znaczy ja powiedziałam, że muszę lecieć z ważnych powodów, a Harry powiedział że leci ze mną, bez dyskusji bo nie mam wyboru.
*perspektywa Hazzy*
Była taka załamana, nie mogłem jej zostawić, mimo że chętnie bym jeszcze został w tym słonecznym raju.
Ale ona wydawała się taka...bezradna! Nie chciało mi się wierzyć, że jest światowej sławy modelką, i że miała już tysiąc takich podróży! W samolocie zasnęła, nawet się nie przykrywając, prawie zapomniała walizki, była taka smutna, nieprzytomna...zupełnie inną Emilly miałem jeszcze tej nocy...
*perspektywa Emilly*
Gdyby nie Hazza, nie wiem co ze mną by się działo...ale nie mogłam się na niczym skupić, myśląc że mój ojciec...w każdej chwili może umrzeć! A było tak wspaniale! Ale oczywiście życie w najlepszych, najpiękniejszych chwilach, musi dać w kość. Tak już jest... ale mam ze sobą Harrego! Jego uśmiech zawsze potrafi pocieszyć, podnieść na duchu!...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz