poniedziałek, 27 maja 2013

#18 pustka

ZARÓWNO W TYM, JAK I W POPRZEDNIM TEKŚCIE WYKORZYSTAŁAM CYTATY Z PIOSENKI ,,SUMMER LOVE" MIŁEJ LEKTURY ;)

Pojechałam do mojego rodzinnego domu, w Irlandii. Zadzwoniłam już do mamy. Powiedziała, że czeka.

Zbliżałam się do domu. Westchnęłam...i otworzyłam drzwi.
E: Hej mamo, hej tato!
M: Cześć, córeczko, co cię do nas sprowadza?
E: Mamuś, mogę tu zamieszkać na jakiś czas?
M: yy córeczko, oczywiście, ale czemu, i co z Harrym?
Zaczęłam płakać...
E:Mamo...z Harrym...z nim już wszystko skończone...
M: Rzucił Cię?!
E: Nie...to ja jego...
M: Ale przecież on Cię tak kochał! Taki był w tobie zapatrzony, młody, przystojny, niezwykle zakochany w tobie...co ci nie pasowałao?
E: Mamo, nie utrudniaj...ja nadal go kocham..ale...
M: Ale co?
E: Ale po tej stracie dziecka nie potrafię...go kochać...
Rozpłakałam się, i przytuliłam do mamy.
M: Na pewno dobrze to przemyślałaś?
E: Nie mogę mu psuć życia mamo.
M: No...jak uważasz...a co z sesjami?
E: Sesje...nadal będą...jedyne co mi pozostało...straciłam wszystko.
M: A co z Katie?
E: Katie..nadal tam mieszka, jest z Niallem...
M: Aaach, dziecko... nie wiem czy dobrze zrobiłaś...
E: Mamo, mi jest jeszcze bardziej ciężko.
M: Dobrze...dobrze już nic nie mówię...twój pokój jest nie ruszony...możesz tu mieszkać ile chcesz, to twój dom...może kiedyś przemyślisz, z resztą nie sądzę żeby Harry dał tak łatwo za wygraną...ale to ty dokonasz wyboru.
Weszłam do mojego dawnego pokoju. Wspomnienia powróciły. Nawet zapach przypominał mi dzieciństwo. Rodzice bardzo się o mnie troszczyli, ja i Jake byliśmy ich oczkami w głowie. Przestronny, ale przytulny pokój, ze skośnym dachem i wyjściem na taras, na którym było w doniczkach pełno kwiatów. Śnieżno białe ściany, śnieżno białe, drewniane meble, puszysty, delikatnie  fioletowy dywan, nawet pościele były w tym kolorze...na biurku został nawet jeszcze jakiś szkic, sprzed 2 lat... Na półkach stały wazoniki z lawendą, która dawała cudowny, wonny zapach...raj na ziemi. Zajrzałam do szuflady, zobaczyłąm plakat One Direction...wtedy Niall przysyłał mi ich pełno, pisał jak tam u niego. Uśmiechnęłam się na widok zdjęcia mojego Horanka. Ale niestety na tym plakacie był też on...
Znowu przez niego cierpiałam. Pierwszy raz, dla tego że go NIE MIAŁAM, drugi raz gdy go MIAŁAM, i zrobił mi dziecko, którego na początku nie chciałam, a potem je cholernie pokochałam i umarło, a trzeci raz, kiedy go NIE MOGĘ MIEĆ...
Harry był powalająco przystojny, to trzeba mu przyznać...te loki, oczy, uśmiech...kochałam jego zapach, jego marynarki, koszulki...
Jezu, Emilly! Nie myśl o nim! Wróciłaś do domu! SWOJEGO domu! Jedno piętrowego domu, z śnieżno białym tynkiem, czerwonymi dachówkami, otoczonego pięknym, małym laskiem! Nie ma tu miejsca na myśli o Harrym Stylesie, jakimś chłopaku z One Direction!
Nie....to było za silne dla mnie! To nie był JAKIŚ chłopak, tylko ojciec mojego dziecka, które nie żyje, mój chłopak, osoba z którą przeżyłam najlepsze chwile mojego życia! Zmienił się DLA MNIE. Wytrzymał wszystkie hejty na twitterze, że zaraz mnie rzuci bo jest gejem DLA MNIE. Wytrzymał moje potworne zachowanie, gdy straciłam dziecko DLA MNIE. Zrobił wszystko dla mnie.
,, Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all"

czyli:
 ,,Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko"

No właśnie...mieliśmy TO WSZYSTKO, a teraz już NIC NIE MA...

Ale ja nie mogłam zrobić dla niego tego JEDNEGO: czasem pozwalać na sex, bo każdy tego potrzebuje.
Ale ja myślałam tylko o SOBIE, co się stanie jak JA, ale dla czego JA, ale JA tak chcę, ale JA tak nie mogę. Czuję się jak świnia. On zrobił dla mnie wszystko, ja dla niego nic, no, może po za zrobeniem nadziei na zostanie ojcem, a potem stracenie tego dziecka...
Na prawdę dla niego tak będzie lepiej.
Ale jednak to jest taka koszmarna PUSTKA bez niego w sercu.
*oczami mamy Emilly*
Wróciła..cała zapłakana...Harry był na prawdę dobrym chłopakiem, przystojnym, i troszczącym się o nią jako nikogo innego...słyszałam historie na jego temat, przed poznaniem Emilly. Miał opinię zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, nie wdającego się w poważne związki. Ale gdy poznał Emilly, która potem zaszła w ciążę, był gotów nawet zostać ojcem! Mam nadzieję, że Harry będzie walczył, a ona da mu szansę.
*oczami Hazzy*
Co miałem robić? Zatrzymywać ją na siłę? Wiem, że pewnie pojechała do domu rodziców w Irlandii, w Mullingar, tego samego miasta, z którego pochodzi blondas...Pojadę tam...ale raczej nie będę miał szansy...
,,Po prostu obiecaj, że mieliśmy to wszystko" WSZYSTKO, wszystko, a teraz? Szara dupa. Nic.
Emilly Styles? Pięknie... o tym myślałem jeszcze zeszłego dnia, kupując pierścionek zaręczynowy. Gdy weszła do domu, chciałem jej się oświadczyć, zrobiłem kolację...ale usłyszałem tylko ,,to ja odejdę od ciebie, nie masz wyboru"...

2 komentarze: