*perspektywa Harrego*
Tak. No i stoję jak idiota przed tymi drzwiami od pokoju, w którym znajduje się moje serce. Moja fałszywa ,,odwaga" nie pozwala mi tam wejść, ale też nogi nie pozwalają odejść. Po prostu stoję. I czekam na cud.
Tylko jaki cud. Samo się nie załatwi. A tracę czas. Za godzinę wszyscy wracają, i jest ostatnia szansa żeby być z nią sam na sam. Jednak miłość, jak już wpadniesz jest okrutna. Ale przynajmniej wiem, że to ta jedyna, bo jeszcze dla żadnej tak się nie na cierpiałem! Styles! Do pionu! Yyy, bez skojarzeń, nie w tym sensie zbokolu. Jezu, co ja robię! Gadam z samym sobą... Ojj, źle jest. Rozważmy dwie opcje. Załóżmy że będzie chciała być ze mną, wszystko będzie dobrze, miłość i te rzeczy, i będziemy szczęśliwi, i rozmowa pójdzie gładko...ale jak nie to....całą przyjaźń spieprzę, i ogólnie wszystko będzie...do dupy. Jezu, czemu to zawsze chłopak musi zrobić pierwszy krok! Chciałbym być dziewczyną!...chociaż nie...okres, poród, dzieci i to wszystko.... nie nie nie Styles, nie myśl o przyszłości, i o tym co by było gdyby, tylko o teraz.
*normalna, czyli Emilly*
Taa...kolejny dzień w Hiszpanii...Jezu, jaki upał! Niall, Mark, Jessy i Katie poszli w miasto. Ja też z nimi byłam przed południem, jak jeszcze nie było takiego upału, i koło 13 wróciłam się do hotelu. Gdyby między mną, a Harrym było normalnie, to pewnie teraz bym z nim gadała, albo gdzieś wyszła, a tak, on siedzi za ścianą, ale spędzamy czas osobno. Ale no co? Mam tam do niego iść, i udawać że wszystko było i jest normalnie? Nie, nic nie jest! Rozumiem, że był tamtej nocy po pijaku, ale raczej tego akurat się nie zapomina, to nie jest usprawiedliwienie. Gdybym na przykład zaszła w ciążę? Co by wtedy było? Na szczęście to się nie stało ( mieliśmy potwornego farta) ale co by wtedy było?
Ale tak nie mogę no! Nudzę się! Aaach, dobra, co mi tam, nie mam nic do stracenia! Idę tam!
*Hazza*
Nie będę tkwić pod tymi drzwiami w nieskończoność! Wchodzę tam! 1!2!3 i....
I jednocześnie chciałem zapukać do drzwi, gdy wyszła Emilly....
*pespektywa Emilly*
Co on tu robi? On tu tak....stał przed tymi drzwiami?
H: Emilly...yyhyyy...
E: Sory, może Ci w czymś przeszkodziłam?
H: Nie! niee jaaa właśnie chcialem....poroz...yy zapukać, tak zapukać chciałem!
E: Ahaaa dobrzee nie wnikam, to pukaj dowoli, wychodzę. - uśmiechnęłam się.
H: niee, nie nie nie nie nie nie nie ja......przyszedłem....porozmawiać...
E: Porozmawiać mówisz? - ooo jezu, boziu kochana o czym?! Nie mogłam go wyczuć!
H: Tak, tak, ale....raczej nie tu...to bardziej prywatne, chyba już wiesz o co chodzi...
Śmiać sie? Płakać? Cieszyć? Bać? Co robić? Jezu, jak ja się boję!
E: y..y..nie, nie za bardzo wiem o czym, ale wejdź - udawałam głupią.
Usiadłam na łóżku, on oparł się o ścianę.
H: Pięknie wyglądasz!
E: Serio? To o tym chcialeś porozmawiać, i to jest takie prywatne?
H: Niee....Jezu, jakie to trudne. Ja....o tej nocy...wtedy...no wiesz...
Zapatrzyłam się w łóżko, wszystko, tylko żeby nie spotkać wzroku Stylesa!
E: Już.....chyba nie ma o czym mówić....szczerze mówiąc myślałam, ze byłeś tak pijany że...że zapomniałeś...
Nie mogłam się powstrzymać od płaczu...po policzku spłynęła mi łza...
H: Ale...ale czemu ty płaczesz?!
E: Ja... nie, nie ważne, było....minęło.
H: Emilly...tylko że... dla mnie nie minęło! Dla mnie wciąż trwa! Ja....zakochalem się w Tobie!!!
Zaniemówiłam! Ja...on..jak to....yyy...nie no, i co ja mam mu teraz powiedzieć!
H: Ale widzę że.....dla Ciebie już chyba minęło....to ja już pójdę....przepraszam za tamtą noc, poniosło mnie, w samolocie tak samo ty...taka byłaś piękna i ja,... ten pocałunek w wodzie to też nie był przypadek....przepraszam.
Kierował się do wyjścia..nie mogłam mu na to pozwolić!
E: Harry...ja..
H: Wiem, żałujesz tego..nie powinienem...
E: Nie! Harry! Ja Ciebie te z kocham! Ja...ja myslałam ze ty nie chcesz pamiętać, że...kogoś już masz...
H: Emilly, ja już dawno oddalem Ci serce, i bez względu na wszystko, będzie Twoje na zawsze! Tylko...czy ty chcesz być ze mną?
Podszedł do łóżka i na nim usiadł...
E: O niczym innym nie marzę!
Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku...wtuliłam się w niego mocno...poczułam jego cudowne perfumy, dotknęłam loczków...był cały mój! Zaczęłam płakać ze szczęścia...
H: Ale błagam, nie płacz....kochanie...
E: Tym razem to ze szczęścia... nie wiesz idioto, co ja przez Ciebie przeżywałam przez te dni!
H: Ty też nie wiesz, jak mi Ciebie brakowało...
Zaczął całować mnie po szyi, potem zszedł niżej na piersi...
H: Tym razem tak łatwo nie odpuszczę! Jesteś Moja! Na zawsze!
*oczami Harrego*
Nareszcie czułem się jak w niebie, mogłem ją dotknąć, całować, przytulać! Kocham ją!
H: Na zawsze będziemy razem?
E: Tak! Na..zawsze!
TROCHĘ ZJEBANY NOO, ALE TRUDNO :) TO NIE OZNACZA ŻE TEN IMAGIN SIĘ KOŃCZY, BO JESZCZE WIELE SIĘ WYDARZY, I BĘDĄ KOLEJNE CZĘŚCI, TYLKO KOMENTUJCIE :)
I wkońcu razem:-*
OdpowiedzUsuń:) nie długo następne części :) zaglądaj i jakos dawaj znać o tym blogu innym jeśli możesz :)
Usuń