piątek, 31 maja 2013

#20 cały świat 18+

*oczami Hazzy*
Wypowiedziałem te ciężkie slowa, i odszedłem szybkim krokiem. Łzy cisnęły mi się do oczu. Ale nie mogłem tak po prostu zacząć ryczeć, bo paparazzi przekształcili by to w jakiś dramat. Zadzwoniłem do drzwi od domu Nialla.
Otworzył mi, i  powiedział żebym wszedł.
N: Po twojej minie, i tym że wróciłeś sam zgaduję że zerwaliście.
Oczy mu się zaczerwieniły. No tak, przecież Emilly jest dla niego jak siostra...
H: Szkoda gadać...nie wiem...może ona ma kogoś?
N: Niee...wiedział bym....chyba...
H: Widzę że to nie ma sensu...zachowywała się tak, jak by nic już między nami nie było...spytałem się jej, czy mnie kocha, ale ona milczała. Nie powiedziała ani tak, ani nie. Cholera! Chyba miłość polega na tym, że się wie, czy się kogoś kocha, czy nie?! Między nami już nic nie ma, Niall...
N: Ale...-przerwał mu dzwonek do drzwi.
W drzwiach stała...Em...
E: Mogę pogadać z Harrym? - usłyszałem jej cichy, roztrzęsiony głos.
N: Taak...poczekaj, zawołam go...
Poszedłem do drzwi. Spojrzałem się na Nialla.
N: Ok, ok już idę!
E: Harry...ja...
H: Nie wiem, co ty...kiedyś myślałem, że cię rozumiem, ale widać, że chyba się myliłem. Mówisz że mnie kochasz. Ale mnie zostawiasz. Ja i cały świat, mówimy że jesteśmy idealną parą, ale ty mówisz że przyniesiesz mi wstyd. Cały świat mówi, żebyś się nie martwiła, ale ty popadasz w depresje.Cały świat mówi, że Cię kocham, ale ty mówisz inaczej. Cały świat i JA na czele mówimy ci, że ten wypadek to była tragedia, ale to tylko umocni naszą miłość, ca...-przerwała mi Emilly. Wpiła się w moje usta namiętnym pocałunkiem.
E: Harry, na prawdę Cię kocham!
I znowu zaczęliśmy się całować.
H: To dla czego mnie zostawiłaś? Po co było tyle łez?
E: Zostawiłam Cię, bo na początku na prawdę myślałam, że jesteś ze mną tylko dla zasady po stracie dziecka. Myślałam że masz mi to za złe, że je straciłam...że...że już nie jestem dla ciebie taka atrakcyjna jak kiedyś...
H: Teraz powinienem się obrazić. Jak ja mógłbym być taki? Jak ty mogłaś przestać mi się podobać? Z resztą...ostatnio przeglądałem neta, i podobno dostałaś nominację do najpiękniejszej w Anglii.
Cudownie się uśmiechnęła...jak mi tego brakowało!
H: Kocham Cię, nie wiesz jak cierpiałem przez te dni! Może...no wiesz...może skombinujemy jakiś hotel..żebyyy....chociaż, może nie jesteś gotowa ale...
E: Nie potrzebny hotel, moich rodziców nie ma, wrócą za tydzień.
Uśmiechnęła się i spojrzała mi prosto w oczy.
H: Czyli...możemy?
E: Myślę, że muszę się już przełamać.
Znowu ją pocałowałem.
H: To mogę się do Ciebie wprosić na noc?
E: Oczywiście, panie Styles.
*oczami Emilly*
Wiedziałam, że gdyby tam nie przyszła, to straciłabym Harrego na zawsze. Jest moim całym światem! Co prawda...jeszcze wolała bym nie uprawiać sexu, ale...muszę się jakoś poświęcić...dla niego.
W tej chwili, po schodach zszedł Niall.
N: Nooo, widzę że już wszystko dobrze!
H: Blondas, ty się lepiej nie mieszaj. Słuchaj...nie obraź się, ale pójdę na noc do Em...
N: Ahahahahahah wiadomo co będziecie robić.
I zrobił minę typu ,,If you know, what I mean" i zaczął się śmiać.
Gdy dotarliśmy do domu, Harry zaczął mnie całować po szyi.
E: Ej, Styles ale może nie na korytarzu! Wiesz gdzie jest mój pokój nie?
H: Oj wiem, przecież już jedną noc tam spędziłem:)
I zaczął znowu mnie całować po szyi. Wziął na ręce i szybko wszedł na schody. Dotarł do mojego pokoju, i położył mnie na łóżko. Rozebrał mnie z sukienki. Ja w tym czasie zdjęłam jego koszulkę. Znowu patrzyłam na jego cudowną klatę z tatuażami
Jeździł rękami po całym moim ciele. W końcu dobrał się do mojego stanika.
Rozpiął go. Miałam już na sobie tylko majtki. Zaczął masować, ugniatać i lizać moje piersi, doprowadzał mnie do obłędu. Nie chciałam, żeby tylko mi było dobrze. Miałam lodowate ręce. Wykorzystałam to, i wsunęłam je pod jego bokserki. Zaczęłam nimi błądzić, ale trzymając się tylko jednego miejsca - jego kolegi.  Hazza dość głośno jęknął.
H: Od...ponad..pół godziiny próbuję....ciiięęę...rozgrzać....aaa ty masz...takieee lodooowate...ręceee?
E: To chyba dobrze?
H: Aaaaach....to..to jest jak....tortura....ale cholernieeeee przyjemna....
I zaczął głośno jęczeć. Uwielbiałam to. Postanowiłam zrobić mu jeszcze większą przyjemność. Zaczęłam ssać jego penisa, lekko, czule go lizałam, przygryzałam.
Teraz krzyczał moje imię. Ale nie pozwolił długo mi górować. Obrócił mnie na plecy. Położył ręce na moich majtkach. Spojrzał się na mnie.Wiedziałam, do czego to poprowadzi....dawno tego nie robiłam, i nie wiem, czy chcę...kiwnęłam głową, że tak...
E: Hazza tylko....błagam nie tak mocno, po tych wszystkich operacjach ja....
H: Zaufaj mi.
Ściągnął mi majtki. Najpierw zaczął lizać moją kobiecość. Szaleństwo, ogromna przyjemność, jak mi tego brakowało! Potem włożył do środka palec.Zaczął nim wolno ruszać. Głośno jęczałam. Potem włożył dwa kolejne. Zaczęłam jęczeć, wymawiać jego imię. W końcu przestał. Położył się na mnie. Spojrzał mi prosto w oczy. Kiwnęłam głową, widziałam, że po tej przerwie może boleć, i że kolega Hazzy wcale nie jest taki mały.
Poczułam, jak delikatnie we mnie wchodzi. Zaczął wolno posuwać się głębiej.Doszedł do mojego czułego punktu. Ale to była tylko połowa okazałego penisa Harrego. Zaczął robić szybsze ruchy, wpychał głębiej i głębiej. Krzyczałam jego imię.To był niesamowity ból, i niesamowita przyjemność. Wreszcie doszliśmy. Opadł na łóżko obok mnie. Po kilku minutach, jeszcze zadyszany szepnął mi do ucha:
H: Dziękuję, że się poświęciłaś. Jesteś moim całym światem, i już nigdy nie pozwolę na wypuszczenie Cię z rąk, bo bez całego świata, nie ma ani trochę życia <3

czwartek, 30 maja 2013

#19 but you're perfect to me

*perspektywa Harrego*
Do domu Emilly samolotem miałem 9 godzin drogi. Wyruszyłem następnej nocy, od kiedy mnie porzuciła. Jest 6 rano...hmm...bardzo mądrze, Harry, na prawdę. Przecież o tej godzinie ona na pewno śpi! Przynajmniej zawsze spała....zawsze budziłem się wcześnie żeby móc na nią popatrzeć, poodgarniać jej włosy, ucałować...przynajmniej wtedy tego nie unikała...
Nagle w kieszeni zawibrował mi telefon. Przyszedł sms od Nialla. No tak! Zupełnie zapomniałem moim kochanym blondasku, który też mieszka w Mullingar.
<sms> N: Przychodź do mojej chaty, w miarę szybko bo zaraz zgromadzi się tłum fanek przy wszystkich wjazdach do Mullingar.
<sms> H: Nie wnikam, już lecę.
Doszedłem do jego domu państwa Horan, Niall był sam, jego rodzice byli na jakiejś konferencji czy coś.
H: Skąd wiesz, że jestem w Mullingar?
N:hahah ojj, Hazza, tutaj wieści rozchodzą się bardzo szybko.
H: Szybko?!
N: Czasem jest praktyczne. Na przykład teraz, albo wczoraj. Dowiedziałem się, że Em wróciła...
Co się między wami stało?
H: Wiesz...ona nadal przeżywa to dziecko...nie pozwalała się w ogóle dotknąć, pocałować, całymi dniami płakała, ostatnio było lepiej, przynajmniej tak myślałem, aż w końcu......
N: Co w końcu?
H: W końcu gdy zdecydowałem się jej oświadczyć, ona powiedziała że mnie zostawia, bo nie mogę sobie marnować z nią życia...
N: AAAch, znowu kolejny raz kiedy muszę zainterweniować...
H: Tym razem, masz takie szanse jak ja...
N: Tymrazem TY masz WIĘKSZE szanse, bo ciebie kocha.
H: Wiesz...ja już zaczynam wątpić...przyjechałem tu symbolicznie, bo i tak wiem, że ona mnie nie przyjmie.
N: NIGDY nie wolno się poddawać, chyba że nie kochasz jej już....
H: Jest miom sercem, całym moim życiem, sensem istnienia, najgłębszą miłością. Nie, nie kocham jej!
N: Sory, przez chwilę zwątpić nie można?
H: oj, Horanie, ja już nic nie wiem...
N: Może ja najpierw bym poszedł do niej, jakoś zbadać sytuacje?
H: Wiesz...jakbyś mógł...Tylko że...nie jest aby za wcześnie?
N: Przed chwilą ją widziałem przez okno.
H: Ale...ale ona zawsze spała o tej porze...
N: Hazza...teraz trochę się zmieniło.
H: To...może...dogoń ją...
N: Fakt...lecę! Jak by co, klucze masz w kuchni na stole.
*perspektywa Nialla*
Pobiegłem najszybciej jak się da....nie wiedziałem którędy poszła, przed moimi oknami przechodziła jakieś 10 min. temu...ale chyba w oddali widzę jakąś sylwetkę...przyśpieszyłem ile się da. Muszę przyznać, że kondycję to ja nawet mam dobrą! Z bliska ją poznałem. Było bardzo ciepło, jej włosy które rozpoznałbym wszędzie, nawet od tyłu, i ta sylwetka. zgrabna, i bez wad. Po tej nieszczęsnej historii z dzieckiem...trochę przytyła, ma jeszcze lekki brzuszek....ale już...już to nadrabia...ten wypadek, to była tragedia dla nas wszystkich, i z pewnością dla Directioners. Na twitterze i facebook'u pojawiły się różne akcje: #HarryEmillydon'tworry, #EmillyHarryChildisnext...to był znak, że nasi fani są...naszą rodziną, zawsze nawzajem będziemy się wspierać. Nareszcie ją dogoniłem.
N: Emilly...Emilly zaczekaj!
Zadyszany zacząłem wołać.
Odwróciła się.
E: Niall...nie mam humoru na nic.
N: Ale...co...co między tobą Harrym..się stało?
Łza spłynęła po jej policzku.
E: Niall...ty zawsze mnie rozumiałeś, ale tym razem chyba to jest po prostu nie możliwe. Nie może ze mną życia marnować. On jest młody, przystojny...utalentowany, ma miliony fanek z którymi mógłby być, ja straciłam jego dziecko, i po prostu sama nie wiem czego, ale na razie nie jestem w stanie...no wiesz co...
I nagle odezwał się Harry, który nie wiadomo skąd się tu wziął.
H: A ty...-przerwałem mu.
N: To ja was zostawię.
*perspektywa Harryego*
H: A ty jesteś piękna, też jesteś młoda, bo o ile wiem to maż tyle lat co ja, z fanką nie mógłbym być, bo ona kocha Harrego Stylesa z zespołu One Direction, a ty kochasz....nie wiem...kochałaś Harrego, zwykłego Harrego. Ty....ty straciłaś...to dziecko nie z twojej winy, i ja wcale nie miałem i nie mam Ci tego za złe! Ja nawet się obwiniałem...że może za wcześnie zrobiłem Ci to dziecko, że ty nie dasz rady z porodem..i tymi rzeczami...jesteś taka delikatna! A to że..że jeszcze nie chcesz tego robić...to...nie można tak długo tego przeżywać, trzeba zacząć żyć na nowo, jeśli się kochamy, to będziemy jeszcze mieli dzieci, to raczej kwestia czasu...ale to ty dokonasz wyboru, i jeśli nadal nie będziesz jeszcze gotowa, to ja to zrozumiem, miłość wszystko przetrzyma...chyba że ty nie kochasz mnie już...
E: Harry...ja cię kocham, ale ja będę ci tylko truła życie, nie potrafię być taka radosna jak kiedyś. Z resztą..nie widzisz że prztyłam? Nie mam już tej figury jak kiedyś...mam jeszcze ten przeklęty brzuch...więc widzisz że nie jestem już ideal...-przerwałem jej.
H: Ale ty jesteś idealna dla mnie.
E: Harry....
Zbliżyłem się do niej, chciałem ją pocałować. Odepchnęła mnie. Poczułem się okropnie, moje serce łamało się na tysiąc kawałków.  Włożyłem rękę do kieszeni, tam gdzie miałem pierścionek. 
H Czyli mnie już nie kochasz?
E: Tego nie powiedziałam ale....
 
H: Czyli jest ALE....
E: Harry! Ja Cię błagam....kocham Cię nadal, ale wiem że ty potrzebujesz...potrzebujesz sexu...znam Cię, gdy wszystko było normalnie, chciałeś to robić nawet codziennie! A ja na razie nie jestem do tego zdolna...
H:Poczekam...to ty jesteś tą jedyną, i dla Ciebie zrobię wszystko.
Zapanowała cisza.
H: Byłem ojcem twojego dziecka. Nie pamiętasz tych cudownych chwil? 
Znowu milczała. Chciałem ryczeć na całą ulicę, ale nie mogłem.
H: Wiesz co? Powiem Ci prawdę. Wiesz o czym myślałem dzień przed tym, jak mnie zostawiłaś? Jak będzie brzmieć Emilly Styles. Wybierałem pierścionek. Chciałem ci go dać wtedy, jak weszłaś do domu. Kochałem Cię taką, jaką byłaś. Smutną, z oporami, ale wierzyłem, że ci to przejdzie. KOCHAŁEM CIĘ, KOCHAM I BĘDĘ KOCHAĆ, bez względu na to, jak potoczą się losy naszego związku. I czy jeszcze można to nazwać związkiem? Czy ty na pewno mnie kochasz? Dla czego mi to robisz? Myślisz że możesz tak mnie zostawiać, ile będzie ci się podobało? Ja też mam uczucia. Chociaż serce już w tysiącu kawałków, ale jest, i nadal bije, i zawsze będzie bić dla ciebie, Emilly. Zapamiętaj to.

TEN LEKKO ZDOŁOWANY, ALE O TO MI CHODZIŁO :) BĘDĄ NASTĘPNE CZĘŚCI, I NIE OBAWIAJCIE SIĘ O ICH ZWIĄZEK...KIEDYŚ (MOŻE NIE DŁUGO, MOŻE NIE) BĘDĄ RAZEM :D


poniedziałek, 27 maja 2013

#18 pustka

ZARÓWNO W TYM, JAK I W POPRZEDNIM TEKŚCIE WYKORZYSTAŁAM CYTATY Z PIOSENKI ,,SUMMER LOVE" MIŁEJ LEKTURY ;)

Pojechałam do mojego rodzinnego domu, w Irlandii. Zadzwoniłam już do mamy. Powiedziała, że czeka.

Zbliżałam się do domu. Westchnęłam...i otworzyłam drzwi.
E: Hej mamo, hej tato!
M: Cześć, córeczko, co cię do nas sprowadza?
E: Mamuś, mogę tu zamieszkać na jakiś czas?
M: yy córeczko, oczywiście, ale czemu, i co z Harrym?
Zaczęłam płakać...
E:Mamo...z Harrym...z nim już wszystko skończone...
M: Rzucił Cię?!
E: Nie...to ja jego...
M: Ale przecież on Cię tak kochał! Taki był w tobie zapatrzony, młody, przystojny, niezwykle zakochany w tobie...co ci nie pasowałao?
E: Mamo, nie utrudniaj...ja nadal go kocham..ale...
M: Ale co?
E: Ale po tej stracie dziecka nie potrafię...go kochać...
Rozpłakałam się, i przytuliłam do mamy.
M: Na pewno dobrze to przemyślałaś?
E: Nie mogę mu psuć życia mamo.
M: No...jak uważasz...a co z sesjami?
E: Sesje...nadal będą...jedyne co mi pozostało...straciłam wszystko.
M: A co z Katie?
E: Katie..nadal tam mieszka, jest z Niallem...
M: Aaach, dziecko... nie wiem czy dobrze zrobiłaś...
E: Mamo, mi jest jeszcze bardziej ciężko.
M: Dobrze...dobrze już nic nie mówię...twój pokój jest nie ruszony...możesz tu mieszkać ile chcesz, to twój dom...może kiedyś przemyślisz, z resztą nie sądzę żeby Harry dał tak łatwo za wygraną...ale to ty dokonasz wyboru.
Weszłam do mojego dawnego pokoju. Wspomnienia powróciły. Nawet zapach przypominał mi dzieciństwo. Rodzice bardzo się o mnie troszczyli, ja i Jake byliśmy ich oczkami w głowie. Przestronny, ale przytulny pokój, ze skośnym dachem i wyjściem na taras, na którym było w doniczkach pełno kwiatów. Śnieżno białe ściany, śnieżno białe, drewniane meble, puszysty, delikatnie  fioletowy dywan, nawet pościele były w tym kolorze...na biurku został nawet jeszcze jakiś szkic, sprzed 2 lat... Na półkach stały wazoniki z lawendą, która dawała cudowny, wonny zapach...raj na ziemi. Zajrzałam do szuflady, zobaczyłąm plakat One Direction...wtedy Niall przysyłał mi ich pełno, pisał jak tam u niego. Uśmiechnęłam się na widok zdjęcia mojego Horanka. Ale niestety na tym plakacie był też on...
Znowu przez niego cierpiałam. Pierwszy raz, dla tego że go NIE MIAŁAM, drugi raz gdy go MIAŁAM, i zrobił mi dziecko, którego na początku nie chciałam, a potem je cholernie pokochałam i umarło, a trzeci raz, kiedy go NIE MOGĘ MIEĆ...
Harry był powalająco przystojny, to trzeba mu przyznać...te loki, oczy, uśmiech...kochałam jego zapach, jego marynarki, koszulki...
Jezu, Emilly! Nie myśl o nim! Wróciłaś do domu! SWOJEGO domu! Jedno piętrowego domu, z śnieżno białym tynkiem, czerwonymi dachówkami, otoczonego pięknym, małym laskiem! Nie ma tu miejsca na myśli o Harrym Stylesie, jakimś chłopaku z One Direction!
Nie....to było za silne dla mnie! To nie był JAKIŚ chłopak, tylko ojciec mojego dziecka, które nie żyje, mój chłopak, osoba z którą przeżyłam najlepsze chwile mojego życia! Zmienił się DLA MNIE. Wytrzymał wszystkie hejty na twitterze, że zaraz mnie rzuci bo jest gejem DLA MNIE. Wytrzymał moje potworne zachowanie, gdy straciłam dziecko DLA MNIE. Zrobił wszystko dla mnie.
,, Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all"

czyli:
 ,,Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko"

No właśnie...mieliśmy TO WSZYSTKO, a teraz już NIC NIE MA...

Ale ja nie mogłam zrobić dla niego tego JEDNEGO: czasem pozwalać na sex, bo każdy tego potrzebuje.
Ale ja myślałam tylko o SOBIE, co się stanie jak JA, ale dla czego JA, ale JA tak chcę, ale JA tak nie mogę. Czuję się jak świnia. On zrobił dla mnie wszystko, ja dla niego nic, no, może po za zrobeniem nadziei na zostanie ojcem, a potem stracenie tego dziecka...
Na prawdę dla niego tak będzie lepiej.
Ale jednak to jest taka koszmarna PUSTKA bez niego w sercu.
*oczami mamy Emilly*
Wróciła..cała zapłakana...Harry był na prawdę dobrym chłopakiem, przystojnym, i troszczącym się o nią jako nikogo innego...słyszałam historie na jego temat, przed poznaniem Emilly. Miał opinię zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, nie wdającego się w poważne związki. Ale gdy poznał Emilly, która potem zaszła w ciążę, był gotów nawet zostać ojcem! Mam nadzieję, że Harry będzie walczył, a ona da mu szansę.
*oczami Hazzy*
Co miałem robić? Zatrzymywać ją na siłę? Wiem, że pewnie pojechała do domu rodziców w Irlandii, w Mullingar, tego samego miasta, z którego pochodzi blondas...Pojadę tam...ale raczej nie będę miał szansy...
,,Po prostu obiecaj, że mieliśmy to wszystko" WSZYSTKO, wszystko, a teraz? Szara dupa. Nic.
Emilly Styles? Pięknie... o tym myślałem jeszcze zeszłego dnia, kupując pierścionek zaręczynowy. Gdy weszła do domu, chciałem jej się oświadczyć, zrobiłem kolację...ale usłyszałem tylko ,,to ja odejdę od ciebie, nie masz wyboru"...

#17 nie zasługuję na to...

Koniec sesji.....kiedyś się cieszyłam, że koniec pracy, i mogę wracać do mojego świata, czyli mojego mieszkanka. Ale po tych....wydarzeniach sesje były dla mnie wyzwoleniem ze smutków...jakoś mogłam się oderwać i byłam wolna...w domu jest inaczej, kiedyś najlepsi przyjaciele i chłopak, dzisiaj osoby, które wolę unikać...
Nie mówię że przestałam kochać Harrego, ale gdy na niego patrzę przypominają mi się tamte czasy i...tamta noc, po której dowiedziałam się.....że...jestem w ciąży...Na początku bałam się, że nie damy rady, ale widziałam że Hazz jest szczęśliwy...
Pamiętam ten dzień, ten wypadek, w którym wszystko się zmieniło. Pamiętam ten potworny ból, zarówno brzucha, jak i przede wszystkim w sercu...
Widzę, że Harremu zależy na powrocie do normalności, chce się ze mną kochać, ale ja nie potrafię. Mam 21 lat, i kompletnie zepsute życie. Przez te przemyślenia, nie zauważyłam, kiedy dotarłam do domu.
Mogłam być taka szczęśliwa: sława, miłość, przyjaźń, pieniądze, rodzina, a mam tylko smutek...
Weszłam do domu. Zayn z Perrie wyjechał, bo miała koncert, Liam pojechał z Danielle nad ocean, Louis z Eleanor są w Doncaster, Katie z Niallem w Irlandii...nie cierpiałam chwil, kiedy zostawałam sama z Harrym, bo nie mamy już co ze sobą robić...straciliśmy wszystko, to znaczy ja straciłam całe życie, Harremu jeszcze wszystko wróci, jeśli....odejdę od niego...już dawno nad tym myślałam, tylko nie miałam odwagi mu tego powiedzieć.
Otworzyłam drzwi.
H: oooo, kochanie, jesteś!
Chciał mnie pocałować, ale się nie dałam.
E: Harry, musimy porozmawiać.
H: Emilly, jeśli znowu temat o tym, żebym cię zostawił, to nigdy w życiu.
E: Nie, Harry, ja muszę cię zostawić, i nie masz wyboru.
Uśmiech z jego twarzy zniknął, zrobił się blady jak ściana, jego oczy się zaczerwieniły.
H: Ale...ale co ty mówisz....ja cię kocham!
E: Harry, ja ciebie też, ale ze mną...ja nie mogę dać ci tego na co zasługujesz. Możemy...utrzymywać kontakty...obiecuję...będę pisać, dzwonić...ale nie chcę ci psuć życia.
Nie chciałam się rozpłakać, ale nie potrafiłam.
Poszłam do sypialni, szybko zaczęłam pakować ubrania. Harry wszedł spokojnie do sypialni, i zaczął cicho śpiewać:
H:Can't believe your packin' your bags
Tryin' so hard not to cry
Had the best time and now it's the worst time
But we have to say goodbye

Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all
<tłumaczenie>
 Nie mogę uwierzyć, że pakujesz swoje walizki
Tak mocno starając się nie rozpłakać
Przeżyłem najlepsze chwile i teraz jest najgorszy czas
Ale musimy się pożegnać...

 Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko

Spojrzałam na Harrego.
E: Nie utrudniaj tego. Kocham Cię. Nie zasługuję na życie z tobą...

Rozpłakałam się i wybiegłam z domu.

niedziela, 26 maja 2013

#16 mały przeskok czasowy

*perspektywa Hazzy*
Wszystko jako - tako się ułożyło. Minął rok, odkąd wyjechaliśmy do Hiszpanii, i tyle się zdarzyło. Nadal jestem z Emilly, Zayn jest z Perrie, Louis z Eleanor , Liam z Danielle a co najciekawsze, Niall jest z Katie - przyjaciółką Em. Mieszkamy sobie w 10 osób w Londynie, w naszym wspólnym domu. Oj, przepraszam, nie w dziesiątkę, bo jest też kot Emilly, Pressy. Nikt już nie ma wątpliwości co do mojej miłości do Emilly. Przedtem, jak jeszcze jej nie znałem, to miałem opinię takiego, co zmienia dziewczyny jak rękawiczki, ale ja już taki nie jestem. Przeżyliśmy....dość trudne chwile bo...Emilly zaszła w ciąże, ale...miała wypadek...jej nic się nie stało,dziecka jednak nie udało się uratować. Od tamtej pory Em jest trochę przygnębiona, jak by ją nadal coś dręczyło. Na początku nie chciała, żebym jej dotykał, mówiła że przyniosła mi tylko wstyd. Nie odzywała się, a jak już to w bardzo sporadycznych przypadkach. Leżała w naszej sypialni, i nie ruszała się z niej....dawniej codziennie biegała, grała w tenisa, wszystko żeby zachować figurę. Ale wtedy zdecydowała że rzuci pokazy...chciała też zerwać kontakty ze mną, ale jej na to nie pozwoliłem.
Dzisiaj jest już lepiej. Mogę ją już nawet całować, ale kiedy moja ręka powędruje na jej biodro, od razu się odsuwa... wróciła do pokazów, nawet czasem się też śmieje. Jest już trochę pogodna. Ale nadal nie możemy się kochać... mam nadzieję że to jej przejdzie, ale i tak nigdy jej nie opuszczę. Było ciężko, teraz jest już lepiej. Jej ojciec obudził się ze śpiączki po dwóch tygodniach. Jest trochę słabszy, ale nadal się trzyma.
Ja chyba bardziej wydoroślałem...no cóż, myślałem że będę ojcem....bardzo cierpiałem z powodu straty dziecka, ale nie chciałem tego pokazywać Emilly.  One Direction nadal istnieje.
Wszystko wyszło na prostą. Został tylko jeden, mały, malutki zakręcik - trauma Emilly...

NASTĘPNE CZĘŚCI WKRÓTCE :) PRZEZ POPRZEDNI TYDZIEŃ TYLE DODAWAŁAM, BO NIE CHODZIŁAM DO SZKOŁY, MIAŁAM WOLNE :) TERAZ NIE DOŚĆ ŻE SZKOŁA, TO JESZCZE TENINGI BO TURNIEJ NIEDŁUGO, WIĘC BĄDŹCIE CIERPLIWI :D

#15 jadę z tobą.

INFO DLA CZYTAJĄCYCH:) JAKE TO BRAT EMILLY, ZNANY PIŁKARZ ;)

Po długiej, bardzo namiętnie spędzonej nocy ze Stylesem, chciałam tylko spać, i być zawsze przy nim. No właśnie. Spać. Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Aaacch, zapomniałam wyciszyć.... Nie chciało mi się po niego wstać. Usłyszalam jeszcze bardziej niż zwykle zachrypnięty głos Hazzy za moimi plecami. Leżałam do niego tyłem, a on obejmował mnie rękami w talii.
H: Emillyy, odbierz, wyłącz, wycisz, spaaaać...
E: Też mi się nie chce wstać! Nie trzeba było nie spać przez całą noc....
H: Tak mnie podniecasz że nie dałem rady.
E: hahahah zwal wszystko na mnie!
H: Nic nie zwalam kotku - i pocałował mnie w policzek.
Telefon nadal dzwonił. Odepchnęłam ręce Harrego. Przez to, że leżał tak blisko mnie, odkryłam także jego.
Wstałam. Telefon przestał dzwonić. Zobaczyłam, że to mama...ale tak wcześnie? Zawsze jest wyrozumiała, i wie że jestem w Hiszpanii....boję się oddzwonić, bo nie wiem jaka będzie jej reakcja na mój związek z Harrym, bo na pewno już to do niej dotarło.
H: Zimnoooo!
E: To się przykryj.
H: Zimnooo!
E: Nie trzeba spać w samych gaciach.
Wybrałam numer mamy.
M: Halo? Emilly...
E: Co jest mamo? Wiesz jak jest wcześnie?
M: Wiem kochanie....muszę Ci coś powiedzieć...
E: Co? Co jest? Coś z Pressy?
M: Nieee, z nią wszystko w porządku ale...
Harry wstał z łóżka, i stał obok mnie. Ruchem jego warg poznałam, że pyta się, kto to Pressy. Odpowiedziałam mu, że kot. Zrobił zdziwioną minę.
E: Ale?
M: Ojciec...miał wypadek...jest w śpiączce...
E: Jak...jak to? Jezu...już, najszybszym samolotem przylecę! Mamo, ale nie płacz, proszę Cię, przyjadę jak najszybciej się da!
M: Córciu, ale ze spokojem, Jake już tu jest...
E: Takk...tak.. już się pakuję!
Poleciałam nerwowo po walizkę, zaczęłam pakować jak się da ubrania. Ręce potwornie mi się trzęsły. Harry stał ze zdezorientowaną miną.
M:Przede wszystkim się nie denerwuj, lekarze mówią, że na razie stan jest stabilny...
E: Uhhmmm tak, mamo, i tak przylecę jak najszybciej się da.
M: Mam tylko jeszcze jedno pytanie...ty i ten Harry Styles....coś Cię z nim łączy?
E; Jaa... tak mamo..tooo...mój chłopak?
Harry szepnął:
H: Po tej nocy masz jeszcze jakieś wątpliwości kotku?
Przez łzy się uśmiechnęłam.
Rozłączyłam się. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
H: Co się stało?
E: Mój ojciec leży w śpiączce...muszę tam jechać.
H: W takim razie ja z tobą.
E: Nie, Harry, korzystaj z urlopu.
H: Jak mogę korzystać, jeśli wiem że ty tysiące kilometrów ode mnie jesteś smutna?
Przytuliłam się do niego. Był taki troskliwy, zawsze mogłam na niego liczyć.
Po godzinie byliśmy już spakowani.
Bilety już zarezerwowane. Zostały 2 godziny do odlotu samolotu. Powiedzieliśmy innym że musimy lecieć, z ważnych powodów. To znaczy ja powiedziałam, że muszę lecieć z ważnych powodów, a Harry powiedział że leci ze mną, bez dyskusji bo nie mam wyboru.
*perspektywa Hazzy*
Była taka załamana, nie mogłem jej zostawić, mimo że chętnie bym jeszcze został w tym słonecznym raju.
Ale ona wydawała się taka...bezradna! Nie chciało mi się wierzyć, że jest światowej sławy modelką, i że miała już tysiąc takich podróży! W samolocie zasnęła, nawet się nie przykrywając, prawie zapomniała walizki, była taka smutna, nieprzytomna...zupełnie inną Emilly miałem jeszcze tej nocy...
*perspektywa Emilly*
Gdyby nie Hazza, nie wiem co ze mną by się działo...ale nie mogłam się na niczym skupić, myśląc że mój ojciec...w każdej chwili może umrzeć! A było tak wspaniale! Ale oczywiście życie w najlepszych, najpiękniejszych chwilach, musi dać w kość. Tak już jest... ale mam ze sobą Harrego! Jego uśmiech zawsze potrafi pocieszyć, podnieść na duchu!...

sobota, 25 maja 2013

#14 w łazience

Jezuu, byłam chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi! Harremu na prawdę zależało tylko na mnie! Nie mogę się doczekać tej nocy, którą spędzę tylko z nim w NASZYM apartamencie...
Właśnie stałam przed jego drzwiami, razem z Harrym.
H: Kochanie, na pewno nie chcesz iść jeszcze na plażę?
E: Niee, co ty, wolę się umyć, posiedzieć tutaj, jest znacznie zimniej niż w tym upale!
H: ok, a ja wyskoczę gdzieś z chłopakami. Ale nie myśl że tan noc ujdzie Ci płazem! Obiecywałaś, Kocham Cię :)
E; Ja Ciebie też, i to bardzo, a teraz jakbyś mógł to wyjdź, bo chce iść do łazienki, a z doświadczenia wiem że lubisz tam wchodzić nie pukając :)
Harry uśmiechnął się i zaczął ruszać brwiami.
H: Wiesz co, chyba zostanę, bo mi też jest gorąco.
E: Oj, Hazza idź lepiej!
H: Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!
Wypchnęłam go za drzwi. Poszłam się myć. Weszłam do kabiny i włączyłam prysznic. Nagle do łazienki wszedł....no tak, Styles, a kto byłby tak zboczony?
H: Mogę się z Tobą umyć? Widziałaś tą akcję w necie? ,,Oszczędzaj wodę, kąp się ze Stylesem?" hahaha:D
E: Harry tą akcje stworzyły Directionerki. Ja Cię mam na codzień!
H: Znudziłem Ci się?
E: Nie, nie w tym sensie.
H: Czyli mogę :) Dziękuję!
Zsunął spodnie i zdjął koszulkę, chciał też zdjąć bokserki.
E: O nie nie nie Hazza, w bokserkach!
H: Widziałaś kiedykolwiek jakichś zakochanych, którzy są pod prysznicem w bieliźnie?
E: Nie Harry, nie widziałam żadnej pary pod prysznicem bo nie jestem taka zboczona jak ty.
H: Ojjj tam, przesadzasz.
Zsunął bokserki.
E: Jak ty mnie słuchasz!
H: Oj wiem, jestem bardzo posłuszny.
Zaczął mnie całować po szyi. Rękami błądził tam gdzie nie trzeba.
E: I to jest to oszczędzanie wody mam rozumieć?
H: Ojj cichoo, nie jest ci przyjemnie?
E: mmmmm może jesst, a możeee nie, obiecałam że wieczorem to wieczoremm Styles!
H: Tylko nie po nazwisku  Miller!
E: hahaha ja mogę.
Harry stał do mnie tyłem, pieścił mnie dłońmi po całym ciele i całował szyję. Czułam jak z każdą minutą jego kolega się napręża i co raz częściej mnie dotyka.
E: Hazza jak teraz we mnie wejdziesz, to zapomnij o nocy.
H: Ze spokojem, panuję nad sobą!
E: Tak? To tylko na niego spójrz.
W lustrze zobaczyłam jego zmieszaną minę.
E: hahahahahahahahahaha ojj, Harry, rozwalasz mnie :D
H: Jezuu no, czemu to zawsze musi coś psuć! Ale...widać tak na mnie działasz :D pozwolisz?
E: Ha....
Przerwał mi. Wiadomo w jaki sposób.
H: Przepraszam, ale tak na mnie działasz kochanie:)
Nie mogłam nic powiedzieć, tylko zaczęłam jęczeć. Nie powiem że nie lubiłam tego, bo to kochałam, ale musiały być jakieś granice...nie jestem zabawką na której można się wyładować...
Moją złość Harry wynagrodził w baardzo przyjemny sposób. Umył dokładnie każdy zakątek mojego ciała, a potem wytarł starannie, z miłościąą. Był taki delikatny, a jednocześnie pewny i zdecydowany.
Harry jeszcze został w łazience, bo musiał ogarnąć loczki, a ja poszłam na łóżko, i włączyłam laptopa.
Najpierw trochę zestresowana weszłam na twittera... i...
SORY, MUSZĘ LECIEĆ WIĘC PRZERWANY NAGLE.

Wróciłam!

No, to już po ślubie mojego wujka, ogólnie mam nowych popieprzonych kuzynów, upiliśmy się Mirindą i Fantą truskawkową. Nowi kuzuni i kuzynki to: Ania (13 lat) Kuba (17 lat) Mateusz (6 lat) Zosia (14 lat) i Martyna (12 lat). Najbardziej mnie cieszy to, że Ania, Zosia i Martyna to też DIRECTIONERKI <3 
W jedną stronę do Warszawy jest jakieś 500 km, więc 9 godzin się jechało :( Ogólnie ślub w kościele był na 16.00 potem pod Warszawą było wesele, i siedzieliśmy tam do 2.00 w nocy.
Z powrotem jechałam 10 godzin, bo padał deszcz i przez pewien odcinek prądu nie było, więc ani światła , ani latarnie...nic nie działało, se trochę Hardkor :D Dojechałam do domu o 12.00 :) i położyliśmy się spaaaać, ale i tak nie mogłam zasnąć, i w końcu spałam dzisiaj tylko 1 godzinę :D Mózg z przemęczenia mi trochę wolniej pracuje, więc następna część imagina koło 18.00 :)


piątek, 24 maja 2013

#13 forever troszku 18+ :)

Obudziłam się w doskonałym nastroju. Wiedziałam dla czego. Już nie muszę płakać do ściany, że ON tam jest, bo jest cały MÓJ i tylko mój! Resztę wczorajszego dnia spędziłam z Hazzą. Był taki czuły, romantyczny, kochany....już zaczął planować, jak będziemy mieszkać po powrocie z Hiszpanii, powiedział że kolejny raz nie może mnie stracić, i musi mnie mieć przy sobie. Jak ja go kocham! Gdy chodzilismy po mieście, już było pełno paparazzi, i przede wszystkim Directioners. Pewnie w necie jest już pełno o nas.
Poszłam do łazienki. Dzisiaj planowaliśmy iść na plaże, trochę się poopalać, popływać... mieliśmy mały skrawek plaży dla siebie, ochroniarze się o to postarali, bo inaczej nie mielibyśmy spokoju. Chłopaki mieli przyjść do naszego apartamentu. Nikt oprócz Katie nie wiedział o mnie i Harrym...
Do drzwi ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi.
H: Heeej kotkuu! - i od razu mnie przytulił i pocałował. - wszyscy się na nas patrzyli.
N: hahahhaah  Hazz, czy my o czymś nie wiemy?
Poczułam na sobie wściekły wzrok Jessy. To była najlepsza chwila w moim życiu.
E: Jesteśmy razem :)
Wszyscy się śmiali, gratulowali itp.
N: No to wiecie co...chyba trzeba by im jakoś odstąpić apartament...
H: Aaa tam, idioto, to miała być niespodzianka dla Emilly! Zarezerwowałem już na ten ostatni tydzień 2- osobowy...
E: Ooooo Hazza! Kocham Cię.
H: Ja Ciebie też!
K: Żygnę tęczą za chwilę!
H: hahahah ok, ok już. To co..na plażę?
N: taaaaaaaaaaak! I żarcie!
Poszliśmy na plażę. Siedziałam z Harrym na jednym kocu. Jeździł rękami po całym ciele, i nie dawał spokoju.
E; hahahah Harry, zbokolu nie tutaj!
H: A gdzie? Nareszcie jesteś moja, muszę korzystać!
E: Wieczorem kotku pozwolę Ci w pełni skorzystać.
Harry oblizał usta.
H: To obiecujesz, że będzie sex?
E: Obiecuję, a na razie pozwól mi się poopalać.
Harry wstał. I zaczął się śmiać.
E: Harry, co jest?! -  Zerwałam się.
H: hahahahah myślisz że dam Ci spokój? hahaha się grubo mylisz, za bardzo mnie pociągasz panno Styles!
E: Jeszcze nie jestem panną Styles, i głęboko się nad tym zastanawiam, czy kiedyś w ogólę nią zostanę! hahahahahah.
Harry objął mnie w pasie i zarzucił na plecy.
E:ehehhhhhahahah ejj, Hazza puść mnie, bo na prawdę nią nie zostanę!
H: Ojj, wątpię, już nie masz wyboru! Jesteś moja! Moja na zawsze!
You are my FOREVER!
NOM, TEN TAKI KRÓTKI, I WŁAŚCIWIE O NICZYM :) BĘDĄ NASTĘPNE, TYLKO TEN PISAŁAM NA SZYBKO BO JADĘ DO WARSZAWY NIESTETY :(

czwartek, 23 maja 2013

#12 wiesz, że cię kocham?

*perspektywa Harrego*
Tak. No i stoję jak idiota przed tymi drzwiami od pokoju, w którym znajduje się moje serce. Moja fałszywa ,,odwaga" nie pozwala mi tam wejść, ale też nogi nie pozwalają odejść. Po prostu stoję. I czekam na cud.
Tylko jaki cud. Samo się nie załatwi. A tracę czas. Za godzinę wszyscy wracają, i jest ostatnia szansa żeby być z nią sam na sam. Jednak miłość, jak już wpadniesz jest okrutna. Ale przynajmniej wiem, że to ta jedyna, bo jeszcze dla żadnej tak się nie na cierpiałem! Styles! Do pionu! Yyy, bez skojarzeń, nie w tym sensie zbokolu. Jezu, co ja robię! Gadam z samym sobą... Ojj, źle jest. Rozważmy dwie opcje. Załóżmy że będzie chciała być ze mną, wszystko będzie dobrze, miłość i te rzeczy, i będziemy szczęśliwi, i rozmowa pójdzie gładko...ale jak nie to....całą przyjaźń spieprzę, i ogólnie wszystko będzie...do dupy. Jezu, czemu to zawsze chłopak musi zrobić pierwszy krok! Chciałbym być dziewczyną!...chociaż nie...okres, poród, dzieci i to wszystko.... nie nie nie Styles, nie myśl o przyszłości, i o tym co by było gdyby, tylko o teraz.
*normalna, czyli Emilly*
Taa...kolejny dzień w Hiszpanii...Jezu, jaki upał! Niall, Mark, Jessy i Katie poszli w miasto. Ja też z nimi byłam przed południem, jak jeszcze nie było takiego upału, i koło 13 wróciłam się do hotelu. Gdyby między mną, a Harrym było normalnie, to pewnie teraz bym z nim gadała, albo gdzieś wyszła, a tak, on siedzi za ścianą, ale spędzamy czas osobno. Ale no co? Mam tam do niego iść, i udawać że wszystko było i jest normalnie? Nie, nic nie jest! Rozumiem, że był tamtej nocy po pijaku, ale raczej tego akurat się nie zapomina, to nie jest usprawiedliwienie. Gdybym na przykład zaszła w ciążę? Co by wtedy było? Na szczęście to się nie stało ( mieliśmy potwornego farta) ale co by wtedy było?
Ale tak nie mogę no! Nudzę się! Aaach, dobra, co mi tam, nie mam nic do stracenia! Idę tam!
*Hazza*
Nie będę tkwić pod tymi drzwiami w nieskończoność! Wchodzę tam! 1!2!3 i....
I jednocześnie chciałem zapukać do drzwi, gdy wyszła Emilly....
*pespektywa Emilly*
Co on tu robi? On tu tak....stał przed tymi drzwiami?
H: Emilly...yyhyyy...
E: Sory, może Ci w czymś przeszkodziłam?
H: Nie! niee jaaa właśnie chcialem....poroz...yy zapukać, tak zapukać chciałem!
E: Ahaaa dobrzee nie wnikam, to pukaj dowoli, wychodzę. - uśmiechnęłam się.
H: niee, nie nie nie nie nie nie nie ja......przyszedłem....porozmawiać...
E: Porozmawiać mówisz? - ooo jezu, boziu kochana o czym?! Nie mogłam go wyczuć!
H: Tak, tak, ale....raczej nie tu...to bardziej prywatne, chyba już wiesz o co chodzi...
Śmiać sie? Płakać? Cieszyć? Bać? Co robić? Jezu, jak ja się boję!
E: y..y..nie, nie za bardzo wiem o czym, ale wejdź - udawałam głupią.
Usiadłam na łóżku, on oparł się o ścianę.
H: Pięknie wyglądasz!
E: Serio? To o tym chcialeś porozmawiać, i to jest takie prywatne?
H: Niee....Jezu, jakie to trudne. Ja....o tej nocy...wtedy...no wiesz...
Zapatrzyłam się w łóżko, wszystko, tylko żeby nie spotkać wzroku Stylesa!
E: Już.....chyba nie ma o czym mówić....szczerze mówiąc myślałam, ze byłeś tak pijany że...że zapomniałeś...
Nie mogłam się powstrzymać od płaczu...po policzku spłynęła mi łza...
H: Ale...ale czemu ty płaczesz?!
E: Ja... nie, nie ważne, było....minęło.
H: Emilly...tylko że... dla mnie nie minęło! Dla mnie wciąż trwa! Ja....zakochalem się w Tobie!!!
Zaniemówiłam! Ja...on..jak to....yyy...nie no, i co ja mam mu teraz powiedzieć!
H: Ale widzę że.....dla Ciebie już chyba minęło....to ja już pójdę....przepraszam za tamtą noc, poniosło mnie, w samolocie tak samo ty...taka  byłaś piękna i ja,... ten pocałunek w wodzie to też nie był przypadek....przepraszam.
Kierował się do wyjścia..nie mogłam mu na to pozwolić!
E: Harry...ja..
H: Wiem, żałujesz tego..nie powinienem...
E:  Nie! Harry! Ja Ciebie te z kocham! Ja...ja myslałam ze ty nie chcesz pamiętać, że...kogoś już masz...
H: Emilly, ja już dawno oddalem Ci serce,  i bez względu na wszystko, będzie Twoje na zawsze! Tylko...czy ty chcesz być ze mną?
Podszedł do łóżka i na nim usiadł...
E: O niczym innym nie marzę!
Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku...wtuliłam się w niego mocno...poczułam jego cudowne perfumy, dotknęłam loczków...był cały mój! Zaczęłam płakać ze szczęścia...
H: Ale błagam, nie płacz....kochanie...
E: Tym razem to ze szczęścia... nie wiesz idioto, co ja przez  Ciebie przeżywałam przez te dni!
H: Ty też nie wiesz, jak mi Ciebie brakowało...
Zaczął całować mnie po szyi, potem zszedł niżej na piersi...
H: Tym razem tak łatwo nie odpuszczę! Jesteś Moja! Na zawsze!
*oczami Harrego*
Nareszcie czułem się jak w niebie, mogłem ją dotknąć, całować, przytulać! Kocham ją!
H: Na zawsze będziemy razem?
E: Tak! Na..zawsze!
TROCHĘ ZJEBANY NOO, ALE TRUDNO :) TO NIE OZNACZA ŻE TEN IMAGIN SIĘ KOŃCZY, BO JESZCZE WIELE SIĘ WYDARZY, I BĘDĄ KOLEJNE CZĘŚCI, TYLKO KOMENTUJCIE :)


#11 Jak to?!



Rano nie miałam kaca, i obudziłam się W SWOIM ŁÓŻKU! Niall na prawdę mnie dopilnował, upiłam się, ale nie mam kaca, i nie poszłam z nikim do łóżka! Sukces! Uśmiechnęłam się. Katie była w łazience, Jessy się opalała! Znowu! I tak była już spaloną skwarką, ale jeszcze jej było mało...
 Miałam wyjątkowo dobry humor, w dodatku wydali magazyn, i moje zdjęcie było na okładce!
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMAT_HHyPKj80I1mCWWdpHMYavWxNpsqFv-q3wB7kP1bhYRuUaIyMDiUJIl3PId1WHEhrL7VRXFXN_EVgayvPvDddxn3kVM7jnV8BNkivpr1i4QpYhPxRNRzAU8no-sEL5RirZ-0dJ8NMp/s320/b.png
Wpatrywałam się w to zdjęcie, było jakieś takie...hipnotyzujące. Do pokoju weszła Katie.   
  K: Oooosz kurde! Wiedziałam że jesteś ładna, ale że aż tak! - Byłam na prawdę szczęśliwa, i zapomniałam na chwilę o tym okropnym, wrednym, złym, najgorszym, najładniejszym, najsłodszym, przystojnym, cudownym Harrym...
Postanowiliśmy iść do miasta, tylko Harry i Niall zostali w hotelu.
* pespektywa Nialla*
Nareszcie! Wypchnąłem ich do miasta, żeby porozmawiać sam na sam z tym....jak ja mam mówić na przyjaciela, który okazał się dupkiem? Chętnie pochodził bym po Barcelonie, pozwiedzał, ale wiedziałem że nie mogę tak tego zostawić. Widziałem że coś Emilly trapie, że jest nie swoja...jak wczoraj mi się zwierzała to myślałem, że zabiję Harrego. Wszedłem do pokoju. Harry jak zwykle siedział w gaciach.                                                                           
H: ooooo blondasie! Co tam? Poszli już?                                                                                                    N: Tak, poszli, a my musimy porozmawiać.
H: Ok, ale o czym?                                                                 
N: O Emilly.                                                                                                                                        Uśmiech z twarzy Harrego zniknął.                                                                     
H: Tak?....a..yyy..o czym dokładnie?                                                                                           
N: Wiem o wszystkim, nie musisz się kryć.                                                                                                 H:Ty chcesz z nią być?                                                                                                                                N: Nieee, nie, to jest siostra, nie mógł bym z nią być. Nadal nie rozumiesz tak?               
H:  Wybacz, ale nie za bardzo...                                                                                                
N: Przespałeś się z nią, ona się w tobie zakochała, nie wspominałeś w ogóle o tej nocy, ona próbowała zapomnieć, znowu jej przypomniałeś incydentem w samolocie, i podobno jeszcze jakimiś ,,innymi" przypadkami, a potem jak cham zarywałeś do Jessy. Coś jeszcze?              
H: Ja....ja...ja myślałem że ona tego żałuje! Że nie chce o tym wspominać, nie chce mieć ze mną nic wspólnego! Obiecuję Ci że ja na prawdę chciałem z nią być!Ja...może to Ci się wyda dziwne ale wczoraj siedziałem przy tej ścianie jak ona spała i...myślałem o różnych rzeczach związanych z nią...ale wiesz dobrze, jak to jest z naszymi związkami, wychodzi na to że nasze dziewczyny tylko cierpią przez ,,Directioners" którzy ciągle je hejtują... a nie chcę żeby tak było z Emilly, bo na prawdę jest dla mnie ważna!
Zacząłem się śmiać! Oni byli zabójczo zakochani, ale myśleli że ta druga osoba żałuję!
H: Niall, może Ciebie to śmieszy ale mnie nie bardzo!
N: Ale żeście wpadli! hahahaha
H: Jak to...wpadli...jest w ciąży?!
N: hahahah nieee, ale ona czuje to samo, a nawet dwa razy mocniej, myślała że zapomniałeś o tej nocy itp., i też wczoraj płakała do tej ściany.
H: Aleee..... Serio?
N: hahahahah tak, myslę że powinniście porozmawiać, bo chyba jesteście dla siebie stworzeni!
*perspektywa Hazzy*
Jak to? Ona...ona czuje to samo? Jezu, jaki ja głupi byłem, że od razu o tym z nią nie gadałem! Tylko....mam nadzieję że ona teraz się zgodzi być ze mną...Jak tylko wróci z miasta to.... Nie no, jestem teraz chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi! Ona czuje to samo!
Wyszedłem na taras. Nie obchodzili mnie inni ludzie. Wykrzyknąłem na całe gardło: ,,EMILLY, KOCHAM CIĘ!!!!!!!!!!!!"
SORY ZA TĄ FORMĘ POMIESZANĄ, ALE DO NAPISANYCH MAM NORMALNIE, DOPIERO JAK PUBLIKUJĘ SIĘ TROCHĘ PRZESTAWIA, ALE MAM NADZIEJĘ ŻE DACIE RADĘ :)
NASTĘPNA CZĘŚĆ JAK DAM RADĘ TO DZIŚ, A JAK NIE TO DOPIERO W SOBOTĘ BO JADĘ DO WARSZAWY NA CAŁY DZIEŃ NA ŚLUB WUJKA :)

środa, 22 maja 2013

NASTĘPNA CZĘŚĆ

TOTALNIE OLEWACIE MOJE PROŚBY O KOMENTARZE :(
3 KOMENTARZE = NASTĘPNA CZĘŚĆ, WCZEŚNIEJ SIĘ NIE UKARZE.

#10 Niall! You're the Best Friend on all world!

Postanowiliśmy dzisiaj wieczorem iść na plażę. Potrzebne były różne rzeczy, bo chcieliśmy zrobić ognisko. Na szczęście przekonaliśmy ochroniarzy, że nie muszą iść z nami. Podzieliliśmy się zadaniami. Kylie i Mark poszli skombinować jakieś drewno, ja z Niallem JEDZENIE, a Harry oczywiście z Blondyną drinki. Poszliśmy z Horankiem do baru, zamówiliśmy pół karty, i czekaliśmy aż ugotują tonę żarcia, więc mieliśmy czas na rozmowy.
N: Emilly, zauważyłem już dawno, że coś się dzieje. Co się stało?
E: Nic, nic....
N: Znam Cię za dobrze. Zawsze byłaś pełna energii i radości, teraz to ja mam jej więcej, a to nie jest normalne.
E: Nie, wyd..-przerwał mi Horan.
N: I wiem, że chodzi o Harrego.
Spojrzałam się na przyjaciela.
N: Wiem że się przespaliście... - uśmiechnął się ruszając brwiami.
E: Lepiej...lepiej nie wspominać. Skąd w ogóle wiesz?
N: Trochę głośni byliście. Czujesz coś do niego?
E: To nie ma znaczenia.. -i się rozpłakałam. Irlandczyk mnie przytulił.
N: Ma, i to wielkie.
E: Okej, jeśli chcesz wiedzieć, to tak cholernie go kocham, dzisiaj przez całą noc siedziałam, i płakałam do ściany, za którą on spał, płakałam na tarasie, myślę tylko o nim. Ale on w ogóle nic nie mówi, nie wspomina tamtej nocy, ale ciągle jest tyle ,,przypadków" że labo on mnie całuje, albo odgarnia włosy z szyi albo wchodzi mi do lazienki jak jestem NAGA, ale zaraz po tych wydarzeniach, leci do lalki Barbie, Jessiki! Kim ona w ogóle jest?!
N: byłą. - Niall spojrzał gdzieś daleko, zamyślając się.
E: Twoją?!
N: I w tym miejscu mnie obraziłaś, nie mógłbym umawiać się z żywą Barbie.
E: Przepraszam. Ale widzisz że u mnie po prostu wszystko się, wali i nie mogę myśleć logicznie...
N: Na prawdę bardzo, bardzo brakuje mi starej Ciebie. Mój przyjaciel łamie mojej siostrze serce.....to się porobiło.
Gdy jedzenie było już gotowe, poszliśmy na plażę. Wszyscy już byli. Harry zaczął flirtować z Jessy...
Niall mnie przytulił, i powiedział żebym się nie przejmowała, tylko upiła się na zabój.
E: Ok, ale tym razem mnie pilnuj, żebym znowu nie przeżyła ,,nocy swojego życia"
N: Na mnie możesz liczyć! Nigdy Cię nie zawiodę!

#9 za ścianą

Następny dzień w Hiszpanii! Już rano obudziły mnie promienie słońca. Katie jeszcze spała, Jessica mnie nie interesowała. Wyszłam na taras. Moją piżamą był rozciągnięty T-Shirt ledwo zakrywający pupę, w dodatku byłam bez stanika.. ale kto normalny plącze się po basenie o 7:30? Chyba tylko obsługa, która nie wiele mnie interesowała. Wiatr rządził moimi włosami. Patrzyłam się na rozciągnięty w oddali horyzont. Myślałam o mnie i Harrym... co on właściwie do mnie czuł? Co ja do niego czułam? Dla czego nic nie wspomina o tej nocy? Myślałam, że po prostu nie chce ze mną być, ale co oznaczał ten pocałunek? To wydarzenie, gdy uparł się że będzie na mnie patrzeć, gdy byłam pół naga? Co oznacza to odgarnięcie włosów w samolocie?
Denerwował mnie co raz bardziej, bo był zupełnie nie do rozgryzienia. A ja głupia się w nim zakochałam! Przecież on ma miliony lepszych ode mnie! Lepiej po mimo uczuć go zostawić, wywalić z myśli...ale wiem, że już nie odwracalnie oddałam mu moje serce...
* perspektywa Hazzy*
Obudziłem się potwornie wcześnie, była 7.30...na prawdę nie mogę uwierzyć co miłość robi z człowiekiem... chyba do 3 w nocy siedziałem, i myślałem, co z nami będzie. Myślałem sobie, że moja wielka i jedyna miłość, moje serce, znajduje się tuż za ścianą, chociaż mogłem leżeć teraz obok niej, przytulać ją, całować, zdobywać, że mogła być tylko moja, wystarczyło tylko...inaczej zadziałać tamtej nocy...po policzku spłynęła mi łza...Harry! Ty po raz pierwszy płaczesz! O rany, chyba jest ze mną na prawdę źle. W samych bokserkach wyszedłem na taras. Spojrzałem się w stronę balkonu dziewczyn. I....zobaczyłem ją! Moje cudo, serce, nieszczęście, miłość, moje życie. W rozciągniętym T-Shircie, z rozwianymi włosami. Była cudowna. Jej nogi są tak pociągające... Ale....ona płacze!
*perspektywa normalna*
Pomyślałam sobie, ze jeśli zostałabym w łóżku tamtego cholernego dnia, Hazza mógłby być mój! Nie spałam przez całą noc, opierałam się o ścianę, za którą spał ON... spał, i nie był zupełnie świadomy moich uczuć pewnie...!
Przez tą popieprzoną miłość, płakałam do ściany...
*Hazza*
Siedziałem oparty o tą ścianę, myślałem sobie, jak to było by być tam, po drugiej stronie...

#8 Welcome Spain, welcome love!

Wynajęte były 3 apartamenty po 3 osoby. Jeden zajęli Niall, Harry i Mark,  drugi ja, Katie i NIESTETY Jessy, a trzeci ochroniarze. Postanowiliśmy iść na basen znajdujący się w hotelu. Mieliśmy za godzinę się tam spotkać. Jessy otworzyła taras, i zaczęła się opalać, wielka dama w różowym bikini na różowym leżaku w różowych okularach. Landryneczka. Katie postanowiła poczytać. Ja poszłam do łazienki.
Katie siedziała w naszym pokoju, miała zamknięte drzwi. Jessy siedziała na tarasie od strony swojego pokoju. Ja poszłam się umyć. No tak. Mądra jestem. Zapomniałam wziąść ubrań. Katie i Jessy już wyszły. Wyszłam w krótkim ręczniku, ledwo zakrywającym pośladki i .......zobaczyłam, że w moim pokoju stał Harry!
E: Jezu! Harry co ty tu robisz!- Szybko wróciłam się do łazienki.
H: Sory, jaa...przyszedłem po Ciebie...ale widzę że...
E: Wyjdź albo nie wiem, zakryj oczy, nie patrz, muszę iść po ciuchy - i nie pewnie wyszłam z łazienki.
I zobaczyłam, że Hazza nadal patrzy.
H: Błagam Cię, pozwól mi patrzeć!
E: Nie, odwróć się.
H: Jesteś modelką, pewnie miałaś już kilka rozbieranych sesji? - i zobaczyłam ten najpiękniejszy na świecie uśmiech.
E: Wstyd Styles! Wstyd! - ustąpiłam mu w końcu. Chcialam mu powiedzieć, że i tak się już ze mną przespał, więc wszystko mi jedno. Ale nie mogłam.
Szybko wzięłam ubrania i uciekłam do łazienki. Właśnie zdjęłam ręcznik, kiedy Harry wszedł do łazienki. W panice zasłoniłam się ręcznikiem.
E: Hazza kurde! Co ty tu robisz?!
H: Bo ja chciałem sobie popatrzeć...
E: Wynocha!
H: Eee tam, ale na Cibie czekam, więc jakbyś mogła tak zapomnieć...na przykład stanika to byłoby miło.
E: Zapomnij.
Ubrałam się w krótkie spodenki, jakiś sweter i rzymianki. Pod spodem miałam bikini.
Wyszłam z łazienki.
H: Wyglądasz cudownie!
E: Oj, Styles, Styles ogranij loczki.
Dopiero teraz mogłam ze spokojem przyjrzeć się Harremu. Był w samych kąpielówkach. Miał gołą klatę. Klata Stylesa! Ona była taka...przyciągająca, umięśniona, mogłam na nią patrzeć godzinami...
Dotarliśmy na basen. Zajęłam leżak między Harrym a Katie. Na początku z nią porozmawiałam, potem zaczęłyśmy się opalać. Miałam ciemne okulary, przez które nie było widać moich oczu, na nieszczęście dla Hazzy. Zaczął się na mnie gapić - chyba żaden facet nie potrafiłby się oprzeć bikini. Myślał że tego nie widzę, ale miałam otwarte oczy. Widziałam ten łakomy wzrok. Jessy stała przed nim i świeciła tyłkiem. Ale on wybrał mnie!Ha! Jessy 1:0 dla mnie! Blondyna stała na brzegu basenu. Nagle Niall poderwał się z leżaka i wepchnął ją do wody. hahahahaah jak się potem wściekała!
Zaraz po tym Mark i Katie wskoczyli do wody. Nialla wepchnęła Jessy. Nagle Harry wziął mnie na plecy i wskoczył ze mną do wody. Ja już się wynurzałam a on dopiero wpadał do wody. I w ten sposób jego usta się z moimi zetknęły...Ba! Wtopiły się we mnie..

Hazza speszony popłynął w bok. Ja się wynurzyłam i wróciłam na leżak...dla czego los nam daje tak w kość? On nie chce być ze mną, więc po co ciągle nam się to zdarza? Chyba lepiej unikać Stylesa...
Minęło jakieś pół godziny, gdy podszedł do mnie Harry.
H: Pójdziesz ze mną do baru?
E: Taaak...jasne...
Dotarliśmy do baru. Zajęliśmy dwa wysokie krzesła. Harry zamówił dwa drinki.
H: Emilly, słuchaj....ja...przepraszam Cię...za..no wiesz, ten pocałunek w basenie....to było zupełnie przypadkowo, nie gniewasz się?
Wolałabym, żeby to  nie było przypadkowo, bo uświadomiłam sobie że....ja na prawdę go kocham.
E: Niee, no co ty, przypadek, nic się nie stało!
*perspektywa Harrego*
Wyciągnąłem ją do tego baru, żeby porozmawiać o nas. Ale stchórzyłem ! Przeprosiłem ją za pocałunek, powiedziałem że to był przypadek, jednak ja tego chciałem. Dzisiaj...jak zobaczyłem ją w tym krótkim ręczniku...od razu przypomniała mi się ta cudowna noc, omal nie zapanowałem nad kolegą...ona jest taka piękna, pociągająca...kurde, jeśli inaczej rozegrałbym tę noc to...może ona była by moja, na zawsze moja, może bylibyśmy tu jako para...dzisiaj tym bardziej zauważyłem różnicę między Emilly a Jessicą.... Emilly jest skromna, naturalnie piękna, ma cudowną osobowość...Jessica natomiast...dziś jak świeciła specjalnie tyłkiem na basenie, myślała że będę znowu jej..ale nie! Ja oddałem już serce Emilly, i nie ważne jak losy się potoczą, będzie ono jej na ZAWSZE.


WIELKA RODZINO DIRECTIONERS!

Wprowadzam nową zasadę:
czytasz- komentujesz, żebym wiedziała że do kogoś to piszę ok?
Jak mają się potoczyć losy? Piszcie w komentarzach:
A) Emilly ma w końcu być z Harrym
B) Emilly i Niall poczują coś do siebie
C) Harry i Jessy do siebie wrócą
A tu macie naszą Emilly :)

#7 w samolocie

Odnośnie wyjazdu wszystko było ustalone. Wyjeżdżaliśmy w sobotę. Samolot odlatywał o 18.00 Hotel był już zarezerwowany. Jechaliśmy z Katie, Horankiem, HARRYM, Markiem (kumplem Nialla) i Jessy (jakąś pustą blondyną, która nie wiem kim była dla chłopaków).
Nadeszła niestety (bo byłam skazana na Stylesa) i stety ( bo wyjeżdżałam do Hiszpanii!) Sobota. Przed odlotem poszłyśmy z Katie na zakupy.
W samolocie usiadłam z Horankiem...to on był moją bratnią duszą. Najgorsze było to, że nie wiem co czuję do Hazzy, a on jak na złość usiadł z pustą blondyną. Katie usiadła z Markiem.
Szkoda, że zamiast Marka a zwłaszcza Jessy nie pojechali Zayn, Louis i Liam! Ale oni mieli lepiej: Liam już od dwóch dni był u Danielle, Louis pojechał na KONIEC ANGLII do Eleanor, i najlepszy Zayn: pojechał do Perrie do NOWEGO YORKU bo tam miała następny koncert. I to była miłość, taka prawdziwa.
Nialler spał. Ja założyłam słuchawki i patrzyłam przez małe plastikowe okienko na świat, a w tym przypadku chmury. Katie chyba zaprzyjaźniła się z Markiem, bo ciągle się śmiali. Za nami siedział Harry z Jessy. Ona malowała sobie paznokcie...NA RÓŻOWO, a Harry? Nie wiem...nie mogłam się tak bardzo obracać bo by się zorientował. Niall się obudził, zjdał całe jedzenie jakie miałam. Nagle podszedł do nas Harry.
H: Nialler, odbijamy??
N: Przecież wiesz że jej nienawidzę?
H: Oj, weź no, musisz dzielić się przyjaciółką!
N: Ochhhh dobra, ale jak się uduszę jej perfumami i syfem z lakieru do paznokci, to nie wyrobię. Kto normalny pazury maluje w samolocie???
Och, mój Niall, zgadzam się z nim w 100%...ale czemu Hazza chce ze mną usiąść? No tak, on tej nocy nie pamięta, jestem tylko przyjaciółką...czemu ja nie mogę o tym zapomnieć!?
H: Co tam?
Zdjęłam słuchawki.
E: Nic, nic - uśmiechnęłam się.
H: Czego słuchasz?
E: Wątpię żeby Ci się podobało. Znaczy...mam też trochę waszych, ale...-Harry się uśmiechnął. Większość piosenek mam Big Time Rush, Little Mix i....The Wanted... a wydaje mi się że raczej nie przepadacie za tymi zespołami...
H: Little Mix to zespół w którym śpiewa Perrie, dziewczyna Zayna, one mają niebiańskie głosy. Co do The Wanted to rzeczywiście, nienawidzę członków tego zespołu, ale muzykę uwielbiam. Big Time Rush to moi idole.. Mam takie same piosenki na mojej playliście!- uśmiechnął się i wziął jedną słuchawkę.Zasnęłam. Ale wkrótce obudził mnie czyjś dotyk...To Harry dotykał mojej szyi, i odgarniał moje włosy. Otworzyłam oczy.
H: Jezu! ....Obudziłaś się! yyy ja...ja przepraszam...poniosło mnie...
E: yyy...nie, nic się nie stało...
Nadszedł czas lądowania, zdezorientowana zapięłam pasy. Między fotelami wyłoniła się ręka Horana.
E: Niall, zjadłeś wszystko co mialam.
N: Ajjj nie o to mi chodzi! Czy chcesz potrzymać moją rękę? Wiem że przy lądowaniu zawsze tro robisz.
E: hahahah, dzięki.
Szczęśliwe lądowanie, i piękna Hiszpania, oraz dziwne zachowanie Hazzy: to wszystko miałam w głowie.
Co on zrobił?!
*perspektywa Harrego*
Nie wiem dla czego na wyjazd zaprosiłem Marka...wiedziałem że weźmie ze sobą Jessy, i taki był mój plan, żeby jakoś zapełnić dziurę po Emilly. Chodziłem kiedyś z nią, ale ona leciała tylko na sławę i kasę, nie patrzyła na to, jaki jestem w środku i co czuję. Więc z nią zerwałem, ale ona nie daje tak łatwo za wygraną, więc chciałem żeby z nami pojechała, może Emilly się określi, co do mnie czuje. Jezu, jak ja się zachowuję! Przecież to ja powinienem to zrobić! Dzisiaj w samolocie musiałem być obok niej, jestem już pewien, że ją kocham. Piosenki miała dokładnie takie, jak ja. Jak zasnęła....nie mogłem się powstrzymać, jej cudowne loki przykrywały jej szyję, musiałem je odgarnąć....i właśnie wtedy otworzyła te niezwykłe oczy...

wtorek, 21 maja 2013

#6 He's forgot this. Be normal

Obudziłam się wtulona w Harrego...Jezus, gdzie ja jestem? Zobaczyłam, że ja i Hazz jesteśmy nadzy! i wszystko sobie przypomniałam... najlepszą najgorszą noc na zawsze. Bałam się, że któryś z chłopaków, a zwłaszcza Niall nas nakryje. Speszona się ubrałam, i ostrożnie, po cichu wybiegłam z apartamentu. Czy to był największy błąd jaki popełniłam?
*perspektywa Harrego*
Obudziłem się szczęśliwy, spodziewając się że obok mnie leży Emilly...ale nie! No..komu jak komu, ale mi chyba dziewczyny z łóżka nie uciekają! Nie...jaki ja zarozumiały jestem! Jeśli uciekła, to znaczy że tego żałuje... NAJLEPIEJ nie będę o tym wspominać....mam nadzieję że nie będzie w ciąży, przecież ona tego wcale nie chce!!! Ubrałem się i wyszedłem z pokoju. Niall poprosił, żebym pojechał z nim do..............EMILLY...
*perspektywa normalna, czyli Emilly*
Wróciłam do domu, oglądałam telewizję, wszystko, tylko żeby nie myśleć o tej nocy. Katie była na uczelni. Jedynie Pressy mi pozostawała. Położyła się u mnie na kolanach, i zaczęła mruczeć. Nagle do drzwi ktoś zapukał...
Był to Harry i Niall. Harry! Ten Harry! Nie wiem czy o czymś w ogóle pamięta, czy żałuje, czy zamierza zrobić następne kroki, czy też totalnie zerwać ze mną kontakty...
Ale on zwyczajnie sobie usiadł, i zaczął gadać z Katie, wydawało mi się, że nawet flirtować, jednak ciągle ukradkiem się na mnie patrzył...
*oczami Hazzy*
Co ja mam robić? Ona na pewno to pamięta, bo sama wyszła, więc musiała się zorientować.Ale może myśli, że ja nie pamiętam? Jej się pewnie wydaje że ja tego żałuje...a wręcz przeciwnie, to była najlepsza noc w moim życiu, bo spędzona z NIĄ - kobietą moich marzeń. Achhhh Harry, ty tchórzu! Przecież ja nie zacznę tego tematu! Zrzucać odpowiedzialność na dziewczynę, bardzo mądre. Ale myśle że lepiej dla niej będzie, jak o tym zapomnimy, muszę to przeboleć, ale nie mogę z nią być...
*perspektywa normalna*
U mnie w mieszkaniu siedzi Harry Styles, przeżyłam z nim cudowną noc, choć on tego nie pamięta. Patrzy się na mnie. Uśmiecha, i ja nadal nie jestem zadowolona, chociaż za jedno jego spojrzenie każda dziewczyna oddała by wszystko! Z rozmyślań wyrwał mnie głos Nialla:
N: Hej, siostrzyczko, a może w weekend gdzieś pojedziemy?
Kylie: Sory Horan, nie tym razem, ona jest moja, jedziemy na 2 tyg. do Hiszpanii. Chyba że... jedźcie z nami?
Co!? Styles miałby jechać do Hiszpanii? Kylie, coś ty zrobiła! Trzeba było Ci od razu o wszystkim powiedzieć!
H: Jasne ...yy chyba że Emilly ma coś przeciwko?
E: Ja?! A niby dla czego? Jedźcie z nami! -Zmusiłam się na uśmiech.
N: Harry, a ty nie miałeś właśnie w sobotę jechać do LA?
H: Zamknij się, idioto - powiedział przez zaciśnięte zęby, cicho, jak by coś ukrywał - nie, coś Ci się pokręciło! Weźmiemy jeszcze kilku przyjaciół, ok?
K: ok, spoko, jeszcze się zdzwonimy dzisiaj,
Nareszcie wyszli! Harry zachowywał się normalnie...Czyli zapomniał...
*perspektywa Hazzy*
Zachowywała się tak jak wcześniej, no, może była tylko bardziej spięta. Ona tego żałuje! Harry Edward Styles! Coś ty narobił!

#5 The best horrible night for ever. SCENA 18 +

Obudziłam się. Nie miałam żadnych sesji. Cały dzień mogłam siedzieć w domu. Nie, chwila moment...byłam umówiona ze Stylesem! Czy to była randka? Jejku, jak ja się boję! Ale miliony chciały by mnie zastąpić! Ale wczoraj powiedział ,,przyjaźń"...czyli nie miłość..
Cały dzień minął mi nerwowo, aż w końcu nadeszła 15.... zaczęłam się już szykować, nie mogłam usiedzieć na miejscu. Ubrałam:
Nałożyłam delikatne kreski i tusz do rzęs, i delikatną malinową szminkę, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Byłam gotowa. Teraz tylko ten okropny czas czekania na Hazzę...
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
W drzwiach stał Harry.
H: Wyglądasz oszałamiająco!
Uśmiechnęłam się. Nie mogłam wyczuć, czy chodzi mu o przyjaźń czy miłość. Pojechaliśmy do jakiegoś klubu. Po kilku minutach poszliśmy tańczyć. Byliśmy nieźle podpici. Harry zaproponował, żebyśmy pojechali do niego. Po pijanemu się zgodziłam, mimo że na trzeźwo nigdy bym tego nie zrobiła. Dojechaliśmy limuzyną do apartamentu.Wypiliśmy jeszcze kilka drinków. I nagle Styles zaczął mnie macać, jego ruchy były pewne i szybkie.
H: Jesteś taka piękna!
Zaniósł mnie na rękach do sypialni. zdjął ze mnie sukienkę, w tym czasie ja jego marynarkę i koszulkę. Masował moje piersi, doprowadzał mnie do obłędu. Szybkim ruchem zsunął swoje spodnie, a potem bokserki. Położył się na mnie, i zaczął znowu całować moje piersi. Mogłam dotykać jego umięśnioną klatę, loczki, był cały mój. Chwyciłam za jego kolegę. Zaczął jęczeć.
H: To...to jest jak.....tortura....ale...cholerniee...przyjemna.
Nie pozostawał mi dłużny. Ściągnął moje majtki. Jeszcze chwilę jeździł rękami po moim ciele. Czułam jak zbliża się do mojej kobiecości...zaczął ją delikatnie lizać. Ja jęczałam z zachwytu.
H: Emilly Miller, czy chcesz mieć mnie w sobie?
E: Taak Stylesie!
H: Proś!
E: Tak panie Styles, chcę mieć pana wielkiego członka w sobie.
Położył się na mnie, rozkraczył mi nogi, i gwałtownie we mnie wszedł. Zawyłam z bólu. Wykonywał bardzo szybkie ruchy. Jego wielki przyjaciel królował we mnie.
E: Harry....aaa....błagaam.....nie.....nie tak mocno!
H: Musi być mocno!
Pszyśpieszył do szaleńczego tempa, jęczał i dyszał z rozkoszy...
Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Wciąż potwornie pijani, i chyba nie do końca zdający sobie sprawę, co zrobiliśmy...


#4 Nando's

Weszłam do Nando's. Całe 1d już na mnie czekało. Chciałam się cofnąć...znałam tylko Nialla, trochę Zayna i nic więcej. Louis, Liam i Harry w ogóle byli mi nieznajomi. Najgorszy Harry. Zawsze gdy byłam na ich koncertach, nie patrzyłam się najczęściej na Horanka, tylko właśnie na Hazzę. Było w nim coś takiego...intrygującego. Teraz jego hipnotyzujące zielone oczy wpatrywały się we mnie. To było dość dziwne uczucie. Usiadłam obok mojego Niallerka.
Z: heeeeej Emilly!
L: Witam piękną panią!
Lou: A ja być marchewkowy pan!
H: He....-przerwał mu Louis.
Lou:: A czy lubisz gołębie?
H: Louis daruj.
 Chłopacy zaczęli się rozkręcać, śmiali się i wygłupiali. Było całkiem miło. Tylko Harry cały czas się na mnie patrzył, co mnie trochę peszyło...
Po godzinie Zayn stwierdził, że musi iść zapalić. Louis powiedział że też musi się przewietrzyć, więc pójdzie z nim, Niall poszedł zamówić więcej jedzenia, a Liam wyszedł do WC. Zostałam sam na sam z Harrym...
Odchrząknęłam speszona...
H: Słuchaj Emilly, dla czego ty mnie unikasz?
E: Ja Ciebie? No co ty, czemu tak sądzisz?
H: Jakoś dziwnie się zachowujesz...słuchaj, bo my się w ogóle nie znamy....znaczy, ja wiem jak masz na imię, bo jesteś dość znana ale.... - Hazza odsłonił swoje zęby, ukazały się urocze dołeczki. Tak cudownie się uśmiechał!
E: hhahahahah ok, ja też wiem jak się nazywasz, więc przyjaźń?
H: tak, jak najbardziej. Harry Styles - wstał i podał mi rękę.
E: Emilly Miller - zrobiłam to samo.
Lou: ooooo do czego tutaj doszło? - spytał nadchodząc z Zaynem.
H: Do niczego, idioto. Po prostu się przedstawialiśmy.
Przyszedł też Niall z tacą pełną jedzenia. Ostatni przyszedł Liam.
Z: hahahahha stary, tak długo żeś tam siedział?
Lou: No właśnie, masz jakieś problemy? hahahahhahahahahah
L: Nieee, rozmawiałem z Danielle. Słuchajcie, muszę już jechać, wróciła wcześniej i chcemy trochę pobyć razem.
N: hahahahah wiadomo co wy tam będziecie robić!
Chłopacy zaczęli się śmiać, Liam uśmiechnięty wyszedł z Nando's.
Wkrótce my też poszliśmy. Idąc drogą do domu nagle w ciemności ktoś zakrył mi oczy. Potwornie się przestraszyłam. Poczułam charakterystyczne perfumy. Był to Harry.
E: Oj, panie Styles, przestraszył mnie pan!
H: Ależ panno Miller, nie mógłbym spokojnie usiąść, gdybym pani nie odprowadził do domu! Tak piękna kobieta nie powinna iść sama o tak późnej porze!
Harry odprowadził mnie do domu. Po drodze gadaliśmy. Mieliśmy tyle wspólnych tematów!
Weszłam do domu, pogadałam z Katie i poszłam się umyć. Położyłam się spać. Nagle w ciemności zaświecił mój telefon. Dostałam smsa:
,,Świetnie się z Tobą gadało ;) spodziewaj się mnie jutro o 17 u Ciebie, porywam Cię na imprezę :D "
                                                                                                 Twój na zawsze
                                                                                                       Harry <3
Co miało znaczyć ,,twój na zawsze" i to serduszko? O matko....miliony dziewczyn chciały by dostać takiego smsa! Szczęśliwa i nieco speszona odpisałam:
,,Mój? Na zawsze? :) Ok, czekam jutro"
Emilly.
Zasnęłam. Serce mocno mi waliło...