Wypowiedziałem te ciężkie slowa, i odszedłem szybkim krokiem. Łzy cisnęły mi się do oczu. Ale nie mogłem tak po prostu zacząć ryczeć, bo paparazzi przekształcili by to w jakiś dramat. Zadzwoniłem do drzwi od domu Nialla.
Otworzył mi, i powiedział żebym wszedł.
N: Po twojej minie, i tym że wróciłeś sam zgaduję że zerwaliście.
Oczy mu się zaczerwieniły. No tak, przecież Emilly jest dla niego jak siostra...
H: Szkoda gadać...nie wiem...może ona ma kogoś?
N: Niee...wiedział bym....chyba...
H: Widzę że to nie ma sensu...zachowywała się tak, jak by nic już między nami nie było...spytałem się jej, czy mnie kocha, ale ona milczała. Nie powiedziała ani tak, ani nie. Cholera! Chyba miłość polega na tym, że się wie, czy się kogoś kocha, czy nie?! Między nami już nic nie ma, Niall...
N: Ale...-przerwał mu dzwonek do drzwi.
W drzwiach stała...Em...
E: Mogę pogadać z Harrym? - usłyszałem jej cichy, roztrzęsiony głos.
N: Taak...poczekaj, zawołam go...
Poszedłem do drzwi. Spojrzałem się na Nialla.
N: Ok, ok już idę!
E: Harry...ja...
H: Nie wiem, co ty...kiedyś myślałem, że cię rozumiem, ale widać, że chyba się myliłem. Mówisz że mnie kochasz. Ale mnie zostawiasz. Ja i cały świat, mówimy że jesteśmy idealną parą, ale ty mówisz że przyniesiesz mi wstyd. Cały świat mówi, żebyś się nie martwiła, ale ty popadasz w depresje.Cały świat mówi, że Cię kocham, ale ty mówisz inaczej. Cały świat i JA na czele mówimy ci, że ten wypadek to była tragedia, ale to tylko umocni naszą miłość, ca...-przerwała mi Emilly. Wpiła się w moje usta namiętnym pocałunkiem.
E: Harry, na prawdę Cię kocham!
I znowu zaczęliśmy się całować.
H: To dla czego mnie zostawiłaś? Po co było tyle łez?
E: Zostawiłam Cię, bo na początku na prawdę myślałam, że jesteś ze mną tylko dla zasady po stracie dziecka. Myślałam że masz mi to za złe, że je straciłam...że...że już nie jestem dla ciebie taka atrakcyjna jak kiedyś...
H: Teraz powinienem się obrazić. Jak ja mógłbym być taki? Jak ty mogłaś przestać mi się podobać? Z resztą...ostatnio przeglądałem neta, i podobno dostałaś nominację do najpiękniejszej w Anglii.
Cudownie się uśmiechnęła...jak mi tego brakowało!
H: Kocham Cię, nie wiesz jak cierpiałem przez te dni! Może...no wiesz...może skombinujemy jakiś hotel..żebyyy....chociaż, może nie jesteś gotowa ale...
E: Nie potrzebny hotel, moich rodziców nie ma, wrócą za tydzień.
Uśmiechnęła się i spojrzała mi prosto w oczy.
H: Czyli...możemy?
E: Myślę, że muszę się już przełamać.
Znowu ją pocałowałem.
H: To mogę się do Ciebie wprosić na noc?
E: Oczywiście, panie Styles.
*oczami Emilly*
Wiedziałam, że gdyby tam nie przyszła, to straciłabym Harrego na zawsze. Jest moim całym światem! Co prawda...jeszcze wolała bym nie uprawiać sexu, ale...muszę się jakoś poświęcić...dla niego.
W tej chwili, po schodach zszedł Niall.
N: Nooo, widzę że już wszystko dobrze!
H: Blondas, ty się lepiej nie mieszaj. Słuchaj...nie obraź się, ale pójdę na noc do Em...
N: Ahahahahahah wiadomo co będziecie robić.
I zrobił minę typu ,,If you know, what I mean" i zaczął się śmiać.
Gdy dotarliśmy do domu, Harry zaczął mnie całować po szyi.
E: Ej, Styles ale może nie na korytarzu! Wiesz gdzie jest mój pokój nie?
H: Oj wiem, przecież już jedną noc tam spędziłem:)
I zaczął znowu mnie całować po szyi. Wziął na ręce i szybko wszedł na schody. Dotarł do mojego pokoju, i położył mnie na łóżko. Rozebrał mnie z sukienki. Ja w tym czasie zdjęłam jego koszulkę. Znowu patrzyłam na jego cudowną klatę z tatuażami
Jeździł rękami po całym moim ciele. W końcu dobrał się do mojego stanika.
Rozpiął go. Miałam już na sobie tylko majtki. Zaczął masować, ugniatać i lizać moje piersi, doprowadzał mnie do obłędu. Nie chciałam, żeby tylko mi było dobrze. Miałam lodowate ręce. Wykorzystałam to, i wsunęłam je pod jego bokserki. Zaczęłam nimi błądzić, ale trzymając się tylko jednego miejsca - jego kolegi. Hazza dość głośno jęknął.
H: Od...ponad..pół godziiny próbuję....ciiięęę...rozgrzać....aaa ty masz...takieee lodooowate...ręceee?
E: To chyba dobrze?
H: Aaaaach....to..to jest jak....tortura....ale cholernieeeee przyjemna....
I zaczął głośno jęczeć. Uwielbiałam to. Postanowiłam zrobić mu jeszcze większą przyjemność. Zaczęłam ssać jego penisa, lekko, czule go lizałam, przygryzałam.
Teraz krzyczał moje imię. Ale nie pozwolił długo mi górować. Obrócił mnie na plecy. Położył ręce na moich majtkach. Spojrzał się na mnie.Wiedziałam, do czego to poprowadzi....dawno tego nie robiłam, i nie wiem, czy chcę...kiwnęłam głową, że tak...
E: Hazza tylko....błagam nie tak mocno, po tych wszystkich operacjach ja....
H: Zaufaj mi.
Ściągnął mi majtki. Najpierw zaczął lizać moją kobiecość. Szaleństwo, ogromna przyjemność, jak mi tego brakowało! Potem włożył do środka palec.Zaczął nim wolno ruszać. Głośno jęczałam. Potem włożył dwa kolejne. Zaczęłam jęczeć, wymawiać jego imię. W końcu przestał. Położył się na mnie. Spojrzał mi prosto w oczy. Kiwnęłam głową, widziałam, że po tej przerwie może boleć, i że kolega Hazzy wcale nie jest taki mały.
Poczułam, jak delikatnie we mnie wchodzi. Zaczął wolno posuwać się głębiej.Doszedł do mojego czułego punktu. Ale to była tylko połowa okazałego penisa Harrego. Zaczął robić szybsze ruchy, wpychał głębiej i głębiej. Krzyczałam jego imię.To był niesamowity ból, i niesamowita przyjemność. Wreszcie doszliśmy. Opadł na łóżko obok mnie. Po kilku minutach, jeszcze zadyszany szepnął mi do ucha:
H: Dziękuję, że się poświęciłaś. Jesteś moim całym światem, i już nigdy nie pozwolę na wypuszczenie Cię z rąk, bo bez całego świata, nie ma ani trochę życia <3