Byłam potwornie zmęczona, zdruzgotana, przestraszona, i totalnie zdezorientowana. Nie chodziło o podekscytowanie Eleanor na mój widok. Chodziło o Harry'ego. Zaczęłam się go bać.
Nagle w salonie pojawiła się Danielle.
- Roseee! Jesteś! Na reszcie nasz obiecany babski wieczór! Rozstaliście się z Harry'm? - pytała podekscytowana przytulając mnie
- Nie rozstaliśmy się, i nie rozstaniemy, dla czego jesteście takie przeciwne jemu? - zaśmiałam się.
- Nie drążmy tego tematu. - odpowiedziała Danielle odpychając El.
- Przez te 3 tygodnie spałaś tylko u niego! - powiedziała ze smutkiem Eleanor. Wiedziałam że się wygłupia.
- Oj El, przestań, wiesz jak ciężko zostawić bardzo namiętne noce, dla zwykłych przyjaciółek? - spytała śmiejąc się Dani.
Pokiwałam przecząco głową.
- Jesteście bardzo, bardzo głupie. - powiedziałam odkładając torby. - znalazłyście jakąś robotę?
- Tak...ja pracuję w barze, a El w sklepie z płytami. - mruknęła Danielle.
- Ty się lepiej pochwal. - krzyknęła Eleanor.
- Uczę tenisa małe dzieci. - powiedziałam ze spokojem.
Przeszłyśmy do kuchni.
- Ogólnie, to z tymi studiami zrobiła się masakra. My na szczęście znalazłyśmy szybko robotę, ale Ci którzy jej nie mają są w szarej dupie. - mruknęła El.
- A czym zajmuje się Harry? - spytała zaciekawiona Danielle.
- On...on jest trenerem boksu. - odrzekłam nalewając sobie soku do szklanki.
El i Dani spojrzały po sobie.
- Czym? - spytały zszokowane.
- Chyba kim. - zaśmiałam się.
Przez całą resztę wieczoru śmiałyśmy się, oglądałyśmy filmy i zażerałyśmy się pop-cornem.
Gdy zgasiłyśmy już światło w pokoju Eleanor wyświetlacz mojej komórki się zaświecił.
Spojrzałam na komórkę. Wiadomość od Harry'ego.
,, Słoneczko, bardzo, bardzo cię przepraszam, nadal nie mogę się otrząsnąć z tego co dzisiaj się stało...
mam nadzieję, że nic ci nie zrobiłem! Uwierz mi, ja nie chciałem...nie wiem co się ze mną stało! Nie byłem sobą...po prostu gdy ktoś mnie zostawia...coś się ze mną dzieje. Przypomniały mi się wydarzenia sprzed lat, i chcę wszystko naprawić. Zadzwoniłem do siostry, nie wiem jak to dalej będzie. Leżąc sobie w wielkim, zimnym łóżku, pustym mieszkaniu bez twojego śmiechu, zapachu...stwierdziłem, że bez ciebie mnie by już nie było. Zginąłbym w jakiejś bójce, albo po prostu umarł z pieprzonej samotności. Jesteś dla mnie najważniejsza, i zrobię wszystko, wszystko żeby cię odzyskać. Przepraszam.
na zawsze twój Harry xx"
Nie zauważyłam, że razem ze mną tego sms-a czytały także El i Dani.
- Co się dzisiaj stało? - spytały zszokowane.
Westchnęłam i odsłoniłam nadal sine ramię. Malowały się już wyraźnie na nim 5 siniaków, wyrazistych, i bolących przy nawet najmniejszym dotyku.
- Powiedziałam, że dzisiaj będę spać u ciebie, że zostawię go na kilka dni. Opowiadałam wam już o jego dzieciństwie, o tym jak musiał się starać, żeby obronić matkę i siostrę przed ojcem. A potem stał się taki wybuchowy, i one odeszły, bo się go bały. Dla tego teraz, panicznie boi się odrzucenia i samotności... - powiedziałam cicho patrząc w podłogę.
- Daj mu ostatnią szansę... - wyszeptała Eleanor.
Tym razem to ja byłam osłupiała. Przecież ona go nienawidziła!
- El, ty zawsze mu byłaś przeciwna! - krzyknęła Dani.
- Tak..ale jakoś teraz mi się go żal zrobiło. - stwierdziła.
Chwyciła telefon, i odpisałam.
,,Nie straciłeś mnie. Wciąż jestem twoja, za bardzo cię kocham, żeby cię tak zostawić. Wierzę, że się zmienić. Chcę wierzyć. Kocham Cię.
Rose xx"
Po chwili usłyszałam znów sygnał komórki.
,, Przyjdziesz do mnie rano? Pracę zaczynam dopiero o 13.00 możesz przyjść o świcie, masz przecież klucze.
Harry xx"
- Pójdź do niego! On Cię potrzebuje! - krzyknęła Danielle.
Uśmiechnęłam się.
,, Dobrze ;* 8.00?
Rose xx"
,,Jak dla mnie idealnie. Dobranoc, księżniczko.
Harry xx"
- Jak on Cię kocha! - krzyknęła Eleanor!
- A ciebie Louis. - zaśmiałam się z Danielle.
- Nie będę z tym idiotą! - wykrzyknęła.
- To, że jest idiotą, mówiłaś też o Harry'm. - powiedziałam ze spokojem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz