poniedziałek, 1 lipca 2013

#35

Właśnie wychodziliśmy z domu Lou. Harry przez cały czas bawił się z Lux, dużo gadaliśmy.
Teraz właśnie Harry zapalał silnik.
- Bardziej zboczony nie mogłeś być, nie? - zaśmiałam się.
- Byłem sobą, tak jak mi doradziłaś. - odpowiedział.
Patrzyłam się w okno. Harry zaczął coś po cichu śpiewać. Jego zachrypnięty głos idealnie nadawał się do śpiewania. Słuchając nawet tego, byłam w niebo wzięta.
- Czy ty się przypadkiem nie minąłeś z powołaniem? Zamiast być dilerem, powinieneś śpiewać! - powiedziałam.
- Za późno na to wszystko. Kiedyś z chłopakami mieliśmy taki mini - zespół, myśleliśmy o x-factorze, ale zboczyliśmy ostro ze ścieżki. - rzekł.
- Macie unikalne głos, może wyjdzie z tego coś ciekawego? Załóżcie zespół, i idźcie do x-factora. - zaproponowałam.
-problemem jest też nasz wygląd. Nie graliśmy rocka, tylko pop, ale teraz z tymi tatuażami będziemy kojarzeni  chyba nawet z metalem. - powiedział.
- Spełniaj marzenia! Człowiek jest od razu szczęśliwy! - stwierdziłam.
- A ty spełniłaś wszystkie marzenia? - spytał.
Uśmiech z mojej twarzy zniknął. Gdy miałam 8 lat ojciec zapisał mnie na pierwsze treningi tenisa. Odnosiłam już sukcesy, wygrałam mistrzostwa Londynu i miałam jechać na krajowe. Ale moja matka powiedziała, że to tylko wymysł ojca, i odwołała treningi, za mnie zrezygnowała z mistrzostw do których się tak przygotowywałam. Już rok nie grałam. Chciała bym wrócić, ale chyba nie spojrzałabym w oczy trenerowi, który został totalnie na lodzie po moim odejściu.
- N-nie... - powiedziałam cicho.
- A co jest twoim marzeniem skarbie? - dopytywał się Hazz.
- Na pewno go nie spełnisz kotku. - powiedziałam.
- Ale powiedz.
- Grałam...kiedyś w tenisa, wygrywałam mistrzostwa, ale moja matka powiedziała ze to wymysł ojca, strata czasu... - wydusiłam.
- Ja już chyba w ogóle nie lubię twojej matki. - stwierdził.
- Wiesz co...ja też zaczynam przeglądać na oczy.
- Wiesz co....zrobimy tak. Namówię chłopaków, i pójdziemy do najbliższego x-factora. Jeśli odniesiemy sukces, wrócisz do treningów. - zaproponował.
- Dobrze. - odpowiedziałam.
- To spisz u mnie? - spytał.
- Jeśli będzie to wyglądało na rozmawianiu, ewentualnie przytulaniu się i całowaniu, a nie ostrym pieprzeniu, to jestem na tak. - powiedziałam z uśmieszkiem.
- Podstawą dobrego wieczoru jest pieprzenie się, wiesz o tym? - spytał.
- Harry, ale ja nie chcę. - powiedziałam.
- Czemu? Okres masz czy co? Jeśli tak, to ja lubię takie warunki. - odrzekł.
- Nie,nie mam okresu Harry, ale to nie o to chodzi. Po prostu nie mam ochoty! - krzyknęłam.
- Dobrze...trudno. Bez pieprzenia. Zrozumiałem. - odpowiedział.
- W takim razie skarbie podjedź do Eleanor, muszę zabrać kilka rzeczy.
- Dobrze, księżniczko.
Po kilku minutach byliśmy już na podjeździe domu El.
- Ja zostanę tutaj. Eleanor chyba mnie nie lubi. - powiedział.
- Jak chcesz, odrzekłam.
Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi Pezz.
- Oooo, Rose, witamy w domu! - krzyknęła i mnie przytuliła.
Weszłam do salonu. Na kanapie siedziała reszta dziewczyn.
- Słuchajcie dziewczyny, wiem że to miał być babski wieczór, ale...nie obrazicie się jak będę spała u Harry'ego? - spytałam.
- ooooo, namiętny wieczór się szykuje? - wykrzyknęła Dani.
Zaczęły się śmiać.
- nieee, zaskoczę was, ale obiecał że namiętnego wieczoru nie będzie - zaczęłam się śmiać.
- to do niego nie podobne, przecież on musi zawsze się przeruchać! - powiedziała Eleanor.
- dobra, nie obrazimy się bo cię rozumiemy, ale nie chcę zostać ciocią jak by co. - oświadczyła Perrie.
- Na pewno nią nie zostaniesz. - powiedziałam ze śmiechem.
- No właśnie, przecież się zabezpieczą! - zaśmiała się Dani.
- Nie będziemy się zabezpieczać, bo nie będziemy tego robić, idiotki moje kochane! - krzyknęłam.
Weszłam na górę. Wzięłam piżamę i ciuchy na następny dzień, potrzebne kosmetyki i szczotkę. W salonie położyłam to na chwilę na kanapie, żeby wziąść jeszcze jakąś torbę z wieszaka.
- Szybko! Trzeba zobaczyć czy wzięła bieliznę na specjalne okazje! - zaśmiała się Dani przeszukując moje rzeczy.
- Nic tam nie znajdziecie - mruknęłam dalej szukając w spokoju torby.
 Odwróciłam się do nich.
- Rose, mam dla Ciebie prezent. - Eleanor wyjęła coś z kieszeni.
Podała mi trzy małe opakowania.
Spojrzałam na nie.
Trzy opakowania GUMEK.
- Masz, żeby nie było że nie mieliście czym. - uśmiechnęła się.
- To nam nie będzie potrzebne. - powiedziałam.
- No idź już, idź, ale jutro śpisz u mnie! - krzyknęła El.
Wybiegłam z domu. W ręce trzymałam wciąż trzy opakowania prezerwatyw.
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam się śmiać.
- One są tak zboczone jak ty! - pokazałam mu ,,prezent" od Eleanor.
Harry się uśmiechnął.
- Mają rację. Lepiej na razie się zabezpieczać. - stwierdził.
- Harry, był warunek, i nie możesz go łamać. Opanuj siebie i kolegę. - krzyknęłam patrząc na jego spodnie.
Harry tylko oblizał usta.
Ruszyliśmy z podjazdu, dalej jechaliśmy w ciszy. Ale nie takiej niezręcznej. Nie było ruchu, więc Harry trzymał jedną rękę na moim kolanie.
Wkrótce dotarliśmy. Zatrzymał się przed swoim blokiem.
Weszliśmy do jego mieszkania.
- Rozgość się, skarbie, jesteś u siebie. - powiedział zapalając światła w mieszkaniu.
Położyłam torbę z ciuchami na łóżku w sypialni.
- ooooo patrz! Horror za pół godziny leci! - krzyknął Hazza z salonu.
- okej, udostępnisz mi łazienkę i obiecasz że nie będziesz wchodził? - spytałam podchodząc do niego i dotykając jego loczki.
- pierwsze tak, drugie zastanowię się.- uśmiechnął się.
- Nie będę się myć, nie masz na co liczyć. - powiedziałąm.
- Ale będziesz ściągać stanik. - odrzekł.
Westchnęłam. Chciałam mieć za chłopaka największego zboczeńca, to mam.
Zamknęłam się w łazience.
Zmyłam makijaż, włosy spięłam w koka, założyłam luźne dresy i luźną koszulkę. Harry na szczęście nie wszedł.
Zobaczyłam go zapalającego świecę.
- Pięknie wyglądasz, kotku. - wyszeptał.
- Dziękuję, Styles. - odpowiedziałam.
Uśmiechnęłam się. Wtuliłam się w niego siadając na kanapie. On siedział, nogi położył na ławie przy kanapie, ja głowę położyłam przy jego szyi a ręce oparłam o jego umięśnioną klatkę.
Wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Serca, które biło dla mnie.
- Dziękuję, że dałaś mi szansę. Kocham Cię.  - wymruczał do mojego ucha.
- Ja ciebie też. - szepnęłam.
I gdzieś do 2 w nocy, wtuleni w siebie oglądaliśmy horrory.
- Sorki kotku, muszę wyjść za potrzebą.- mruknął.
Podniósł się ociężale z kanapy.
Wszedł do łazienki. Ja poszłam do kuchni nalać sobie soku.
Po chwili usłyszałam zamykające się drzwi od łazienki, i w wejściu od kuchni stanął Harry...z opakowaniem prezerwatyw w ręce. Patrzył się na mnie błagalnym wzrokiem, pełnym pożądania.
Zgodzić się, czy nie?
Tak na prawdę, chciałam tego. Harry był potwornie przystojny, gorący, i był moim chłopakiem.
Wtedy, mimo że trochę bolało, było cudownie. Trzeba w końcu zrobić ten pierwszy raz, nie będę przed tym uciekać do końca życia. Wiem, że chcę to zrobić z Harrym tu, i teraz.
Zbliżyłam się do niego, niby przypadkowo otarłam ręką o jego krocze i pocałowałam go namiętnie. Chciałam go.
Uniósł moje biodra do góry, ręce oplotłam w okół jego szyi. Zaniósł mnie do sypialni.


2 komentarze:

  1. Wow.
    To jest
    Anielskie
    Boskie
    Czarujące
    Demonicznie piękne
    Ekscytujące
    Fenomenalne
    Genialne
    Idealne
    Megaaa
    Przepiękne
    Superrrr
    Czekam na nn
    Życzę weny
    Zapraszam do mnie
    pfilialove.blogspot.com
    Dopiero zaczynam i prosiłabym o komentarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za siebie i Olę <3
      Oczywiście, już zaglądam i komentuję ;)
      @JuliaMalik

      Usuń