Już było po wszystkim. Przez te kilka dni serce biło mi bez przerwy szaleńczo szybko, teraz wszystko się we mnie uspokoiło. Wszystko, po za zabójczą miłością do Harry'ego oczywiście.
Siedziałam po ciemku w kuchni, i patrzyłam przez okno. Harry brał prysznic.
To nie zwykłe, co miłość może zrobić z człowiekiem...
Przecież 3 miesiące temu nienawidziłam Harry'ego. Brzydziłam się go, uciekałam przed nim....wszystko działo się w tym samym mieszkaniu, w którym teraz siedzę z własnej woli, o czym wtedy nigdy bym nie pomyślała.
Z łazienki wyszedł nagi Harry. Obmył się z krwi, ale na jego ciele widniało teraz wiele rozcięć i siniaków. Jego nos był siny, a lewa brew rozcięta.
- Obmyłeś te rany? - spytałam znów starając nie patrzeć się na jego przyrodzenie. Dla czego nie mogłam znaleźć sobie chłopaka, który wstydziłby się nagości? Harry najwyraźniej nie miał z tym żadnego problemu...
- Po co? Po żadnych walkach tego nie robiłem. - spytał śmiejąc się.
- I potem masz blizny! - powiedziałam sięgając z szafki wodę utlenioną i plastry.
- Widziałaś?! - spytał zaskoczony.
- Nie da się ukryć, że byliśmy blisko. - zaśmiałam się.
- Ooooojjj taaak... - powiedział rozmarzony Harry.
Co kryło się w jego idiotycznym łbie....
- Siadaj na krześle. - odrzekłam.
- Czemu? - znów się zaśmiał.
- Harry, ty ćpałeś, piłeś, Chris w łeb cię walnął czy do końca cię pogrzało?! Nie zadawaj głupich pytań.- powiedziałam stanowczo.
- Nie denerwuj się kotku, bo ci hormony podskoczą. - powiedział mrucząc.
- Mam cię dość. Właściwie, to najpierw ubierz przynajmniej bokserki. - rzekłam odwracając się do niego tyłem.
- Ale muszę go trochę przewietrzyyyć! - powiedział głosem jak małe dziecko.
- Harold do pionu! - krzyknęłam nadal się nie odwracając.
- Się robi! - odkrzyknął. - aaa, tylko może trochę pokręć przede mną tyłkiem, to będzie trochę szybciej.
Zrobiłam facepalm. Pogrzało. Pogrzało idiotę kompletnie.
- Styles, dobrze wiesz że nie o to mi chodziło, i do cholery ubieraj te gacie, bo muszę cię jeszcze opatrzyć, a jest 2 w nocy, i też chciałabym położyć się kiedyś spać! - straciłam cierpliwość. Właściwie to się śmiałam, ale czy on nie mógłby być przez chociaż jeden dzień normalny?!
Odwróciłam się do niego. Kiwał się do przodu i do tyłu na krześle, uniósł mocno głowę do góry a usta rozchylił, i zaczął głupio rechotać przez gardło, patrząc się w sufit.
- Ćpałeś. Tylko do cholery co aż tak mocno działa? - wykrzyknęłam śmiejąc się już z niego.
- Nie, tylko stres ze mnie ulatuje. - nie przestawał się śmiać, nawet gdy mi odpowiadał.
Machnęłam ręką.
Delikatnie opatrzyłam mniejsze ranki na ciele, i dotarłam do rozciętej brwi. Nawilżyłam lekko chusteczkę i lekko przyłożyłam ją do rany.
- SZCZYYYYYYPIEEE! - wrzasnął Styles.
- Błagam cię, ile ty masz lat?! - spytałam krytycznie patrząc się na niego ze śmiechem.
- Czasowo czy psychicznie? - odpowiedział pytaniem.
Powróciłam do swoich zajęć. Ciągle słyszałam syki Harry'ego, ale nie zwracałam na to uwagi.
Nawet nie zauważyłam, że twarz Hazzy była na wysokości mojej czułej strefy. Ale gdy się zorientowałam było już za późno. Oparł głowę tak, że jego nos znajdował się między moimi nogami, tuż przy moim wnętrzu. Wypuścił gorące powietrze, które czułam nawet przez dżinsy.
Z moich ust wymsknął się jęk.
- Podoba ci się! - zaśmiał się ze złośliwym uśmieszkiem, zadowolony z siebie.
Znów oparł tam głowę. Tym razem przyciskał się ustami.
- Tak bardzo chciałbym tam być! - wymruczał. Pewnie zauważył, że mam zamknięte oczy, i lekko odchyloną do tyłu głowę. - i chyba ty też chcesz, żebym tam był. - zaśmiał się.
Po kilku minutach przestał mnie dręczyć, i mogłam kontynuować opatrunek.
- Rose? - usłyszałam jego głęboki głos.
- Nie pytaj o nic związane z seksem, albo o tym co lubisz najbardziej. - powiedziałam szybko.
- Coś cię łączy z Polską? - spytał ciekawie.
Znieruchomiałam.
- Po co ci ta wiedza? - zaśmiałam się zdziwiona.
- Na szafce nocnej zostawiłaś kiedyś notatki, zresztą już nie pierwszy raz, nawet na koszulce masz napis którego za nic kurwa nie mogę odczytać. - powiedział.
Zaczęłam się śmiać.
- Urodziłam się tam, i mieszkałam przez 4 lata. Jako tako znam ten język, mój ojciec jest Polakiem.- odpowiedziałam spokojnie.
- A imię masz angielskie. - stwierdził.
- Moja matka musiała postawić na swoim. - zaśmiałam się. - Nawet nazwisko mam matki, bo ona po ślubie nie przyjęła. Drugie imię mam polskie.
- Jaakieee?! - wykrzyknął.
- Wątpię, czy je dobrze wymówisz. Julia. - zaśmiałam się.
- Ja ty żeś to powiedziała? - wykrzyknął.
* Uwaga fakt xd: U anglików jest takie imię, ale oni zamiast ,,J" mówią ,,Dż" <zmiękczone oczywiście :D> - koniec faktu*
Przez kolejne pięć minut starał się to wymówić.
- Może w zdrobnieniu będzie łatwiej? - spytał.
- Jak dla ciebie jeszcze trudniejsze: Julka. - zaczęłam się z niego nabijać.
Znowu zaczął plątać sobie język, a ja się śmiałam. W końcu wyszło coś w rodzaju ,,Juka".
- A jak ty masz na drugie, idioto? - zaśmiałam się.
- Nie powiem, bo będziesz się jeszcze bardziej śmiała! - powiedział.
- Nie będę. - obiecałam.
Chwila ciszy.
- Edward. - powiedział naburmuszony.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. ,,Harry" do niego pasowało, ale Edward?! Takie poważne, i oficialne imię?!
- Harold Edward Styles! - zaczęłam się z nim droczyć.
- Rose Juka Smiths. - odpowiedział.
- Nie Juka, tylko Julka! - mój śmiech się pogłębiał.
Po chwili się uspokoiłam.
- A jak twój ojciec się nazywa? - spytał zaciekawiony.
- oooooo, na tym nazwisku na pewno połamiesz sobie język. - zaśmiałam się.
- Powtórzę to! - upierał się.
- Marek Grzeszczak. - powiedziałam z uśmiechem.
W tym nazwisku było ,,G" ,,rz" ,,sz" i ,,cz" - żaden cudzoziemiec tego nie powtórzy.
- Brzmisz jak owad. - stwierdził Harry z miną WTF?!
- A mówiłam że nie powtórzysz! I tak mówię z angielskim akcentem, bo przez 13 lat właśnie w tym języku mówiłam, ale ty już tym bardziej tego nie powiesz. - stwierdziłam.
- Tęsknisz za Polską? - spytał.
- Mam kilka dobrych wspomnień... - odpowiedziałam zamyślona.
- A czemu wyjechaliście do Anglii? - spytał.
- Matka. - odrzekłam krótko.
- Taaaaa....czyli jeśli będę ci się chciał oświadczyć, to tez będę miał problem? - spytał zamyślony.
- Pomyślimy nad tym jak przyjdzie pora, a teraz zastanów się nad teraźniejszością. - zaśmiałam się. - za dwa tygodnie x-factor. - spojrzałam na niego uważnie.
- Nie mam szans.
- Mark opowiadał mi o tym, co robiłeś wcześniej. - powiedziałam. - twoim marzeniem było śpiewanie, myślałeś o prawdziwej karierze.
- Kiedyś. Teraz straciłem wszystkie marzenia.- odrzekł cicho.
- Uwierz w siebie! Masz ogromny talent!
Zapadła cisza.
- Powiedz szczerze: chciałbyś śpiewać, czy nie? - postawiłam sprawę jasno.
Westchnął.
- Kochałem to, i nadal kocham, ale...- powiedział niepewnie.
____________________________________________________________________________
Krótkie, ale tylko na to starczyło mi weny :D
P.S.
Imię Julia bardzo mi sie podoba, więc moja droga kuzynko, nie zabijaj mnie za to.
Kocham Cię.
z poważaniem
Ola Styles
środa, 31 lipca 2013
#47
Bajka bajką, wszystko się kończy. Jeszcze godzinę temu czułam się jak księżniczka w ramionach przystojnego księcia. Harry miał głos jak anioł. Był jak anioł. Był ideałem. I gdy po prostu, nie zwracając uwagi na to, czy Mike się na nas gapi czy nie, zatapialiśmy się w swoich ustach, byłam tak szczęśliwa, jak nigdy. Potem jeszcze kilka razy śpiewał, a ja z zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się rozmarzona.
Wracaliśmy do domu trzymając się nawet w samochodzie gdy nie było ruchu za ręce. Harry szeptał miłe słówka i uśmiechał się, a ja co chwilę całowałam jego idealnie ukształtowany policzek. Ale walka zbliżała się nie ubłaganie. Z każdą minutą Harry był bardziej zdenerwowany. Starał się to ukrywać, ale dobrze wiedziałam, że też się boi. Nerwowo chodził po całym mieszkaniu.
Teraz czekałam na niego przy samochodzie. On jeszcze był w mieszkaniu. Po tak ciepłym dniu, wieczór był potwornie chłodny...ale przynajmniej powietrze orzeźwiało, a delikatny wiaterek otrzeźwiał zdenerwowany umysł.
Na dworze było ciemno, ja byłam ubrana w czarny płaszcz, czarne rurki i czarne obcasy. Stałam przy czarnym samochodzie. Za chwilę miał się rozegrać straszny moment. Z tego można by napisać tandetne romansidło, które kończyło by się.....no właśnie, czym?
- Dobry wieczór, piękna! - usłyszałam krzyk. Zwykle mówił tak do mnie Harry, ale to z pewnością nie był jego głos...Chris!
Już za chwilę widziałam jego ohydną twarz. Miał w towarzystwie 3 łysych facetów.
- Odwal się, Chris. - powiedziałam zimno.
- Zadziorna i powalająco śliczna. To lubię. - zaśmiał się, a z nim jego towarzysze.
Nic nie odpowiedziałam.
- Nadal chcesz marnować się z tym hujem? - spytał.
- Ty chyba nie wiesz, który z was jest hujem. - odparłam krótko.
- Odważna! - wykrzyknął zaskoczony.
Gardząco się zaśmiałam.
- Jestem lepszy w łóżku od niego. - powiedział chwytając moją brodę.
Odepchnęłam go.
- Na to akurat nie patrzę. Ty jesteś pusty, i chodzi ci tylko o pieprzenie się. - stwierdziłam.
- A Harry'emu nie? - znów się zaśmiał. - Jest taki sam jak ja, a nawet gorszy, bo ja nikogo nie zabiłem.
- Harry też nikogo nie zabił, i zmienił się. - odpowiedziałam.
Przycisnął mnie do samochodu. Z obrzydzeniem starałam się go odepchnąć. Napierał na mnie swoim kroczem.
- Słuchaj, jesteś cholernie piękna, i musisz kurwa być moja! Rozumiesz?! - krzyknął dotykając moich piersi.
- Zabieraj te obleśne łapy, bo zaraz przyjdzie Harry i nie dożyjesz rana! - wrzasnęłam.
- Jasne! Gdzie jest ten twój bohater? - zaśmiał się gardząco.
I w tym momencie drzwi od klatki schodowej Harry'ego otworzyły się. Uciekli biegiem i schowali się za ścianą bloku. Cholerni tchórze.
- Kto tu był? - spytał Harry otwierając drzwi od strony pasażera i gestem ręki wskazując, żebym weszła.
- Sąsiad, pytał się czy wszystko w porządku. - powiedziałam starając się zachować spokój. Harry nic nie odpowiedział.
Szybko odpalił samochód. Jechaliśmy mrocznymi uliczkami. W pewnym momencie zobaczyłam ,,Black Fox'a": bar przy którym tak wiele się wydarzyło...
- Nigdy, przenigdy Cię nie zostawię, i nigdy to się nie powtórzy. - powiedział głębokim głosem zauważając moje spojrzenie w okno. Na myśl o tym miejscu drżałam.
Nie jechaliśmy do siłowni. Co raz bardziej zagłębialiśmy się w ulice, na które lepiej się nie zapędzać. W końcu Harry wjechał na żwirowy podjazd, i kilkaset metrów jechaliśmy wśród drzew. Wkrótce moim oczom ukazał się duży, biały, obdrapany i zaniedbany budynek. Stało przy nim już dużo samochodów.
Harry wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Rose? - powiedział ściskając mocno moją rękę. Nie uśmiechał się. Na jego twarzy nie było żadnych emocji.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Klucze do mieszkania masz, dam ci jeszcze te od samochodu na wypadek gdyby...
- Nawet tak nie myśl! - przerwałam mu.
- Byłaś najlepszą dziewczyną jaką miałem. Kocham cię, i zawsze będę z tobą, choćby nie wiem co. Pamiętaj o tym. Przepraszam że sprawiłem ci ból. Przepraszam że nawet w takiej sytuacji nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam, że tak brutalnie to zrobiłem. Przepraszam że traktowałem cię okropnie, przed naszym związkiem. Przepraszam za to, że nie masz kontaktu z matką. Przepraszam cię za wszystko. - powiedział rozpaczliwym głosem całując mój dekolt.
- Nie mów tak, jak by to było pożegnanie na zawsze! - po policzku spłynęła mi łza.
- Być może właśnie tak jest. - powiedział cicho, ale i tak to słyszałam.
- Wygrasz to gówno, rozumiesz?! - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, chwytając mocno jego loki, i przybliżając jego twarz do siebie.
- Wygrasz to, nie zostawisz mnie! Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić! Nie mam nic po za tobą! Wygrasz to! - powtarzałam rozpaczliwie.
Poczułam jego drżący oddech na szyi. Mocno się we mnie wtulił. Zaczęłam płakać.
- Zrobię co mogę. - szepnął.
Weszliśmy do starej hali. Powietrze było tam duszne, i zatęchłe. Harry szybkim krokiem podążył w stronę drzwi do jednego z bocznych pomieszczeń. Gdy je otworzył, moim oczom ukazał się pokój z białymi, obdrapanymi ścianami, niekiedy z widocznymi gołymi cegłami. Na ścianach były wieszaki, i przy jednej stała stara, szara i wysoka ławka. W pomieszczeniu był Louis, Tom, Mike i facet z którym trenował Harry.
- Nareszcie jesteście! - powiedział Tom zdejmując szybko czarny płaszcz z ramion Harry'ego.
- Jak się czujesz stary? - spytał Lou.
- Zajmij się Rose. Pilnuj jej jak oka w głowie. Ona chyba najbardziej potrzebuję wsparcia.- powiedział głosem nie ukazującym żadnych emocji.
Louis podszedł do mnie.
- Wszystko ok? - szepnął.
- Na tyle, na ile może to być. - odpowiedziałam przygnębiona. Oparłam się o ścianę w kącie, i przypatrywałam się przygotowaniom Harry'ego.
Objął mnie ramieniem.
- Ma jakieś szanse? - spytałam wprost Louis'a.
- Gdy Harry wpadnie w furię może nawet zabić...więc
- Szczerze. Błagam, bierz mnie na serio. - poprosiłam.
- Szanse są 50 na 50. Harry jest silny, ale Chris szybszy. Hazza jest za to właściwie ze skały - wytrzyma wszystko. Jednak wiek jest tu największym problemem. Chris jest starszy o 5 lat. - powiedział chmurnie.
- On musi to przeżyć! - powiedziałam roztrzęsiona.
- To mój najlepszy przyjaciel od wielu lat. Na prawdę przeżywam to samo co ty. - powiedział ściskając lekko moje ramię.
Po raz pierwszy widziałam Louis'a poważnego....chyba nie było dobrze.
Patrzyłam na skupionego Harry'ego. Zakładał swoje rękawice. Był ubrany tylko w czarne szorty, włosy niedbale podniesione do góry. Twarz mokra. Uważnie słuchał uwag swojego trenera.
Nagle zaczęli dawać mu po jednym ciosie w każdy policzek. Harry mrużył oczy, ale cierpliwie to znosił.
Spojrzałam zrozpaczona na chmurnego Louis'a, który ze spokojem się temu przypatrywał.
- Rozgrzewają mu twarz. Nie robią tego mocno, ale tak, żeby skóra się przyzwyczaiła... - powiedział jakby czytając mi w myślach.
- Ale przecież to boli...- powiedziałam cicho patrząc się na zaczerwienione oczy Harry'ego.
- Harry znosi większy ból...z resztą to nic, w porównaniu z tym co będzie musiał za chwilę wytrzymać. - odpowiedział.
- Lou, zostawmy ich na chwilę samych! - krzyknął do niego Mike.
Wyszli. Zostaliśmy sami.
- Kocham cię. - odezwał się Harry do mnie podchodząc.
Dotknęłam jego czerwonych policzków. Były wręcz gorące od uderzeń.
- Ja ciebie też... - odpowiedziałam ocierając łzy.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję, że nic ci się nie stanie. - szepnął, wymuszając uśmiech. Widziałam, że sam też by uronił parę łez, ale nie chciał wychodzić na ,,słabszego" jak oni to określali.
- Ale mi chodzi o ciebie. - powiedziałam.
- Harry, już czas! - krzyknął otwierając drzwi trener loczka.
Cmoknął mnie szybko w usta i wybiegł z pomieszczenia. Minął się w przelocie z Lou, który klepnął go w plecy.
- Trzymaj się. - powiedział pocieszając Harry'ego. - jesteś gotowa? - spytał mnie.
- Jeśli można to tak nazwać... - odparłam przygnębiona.
Razem z Lou podążyłam wąskim korytarzem do ogromnej hali. Było pełno ludzi, którzy podzielili się na tych wołających ,,Chris" i tych, którzy byli za Harry'm.
Usiedliśmy w koncie, jednak widziałam dokładnie duży, mocno oświetlony ring bokserski. Rozejrzałam się po hali. Właściwie nie było tu kobiet, ale jeśli już, to pofarbowane i z kilogramami tapety.
Louis objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. - próbował pocieszyć.
- Przecież wiem, że ty tak nie myślisz! - powiedziałam roztrzęsiona.
- Harry Ci czegoś nie powiedział, ale kazał mi to zrobić. Jeśli Harry pokona Chris'a, odwali się od was na zawsze, bo będzie to przy świadkach, i zapisane. Jeśli...dobrze wiesz co...too...Harry nie będzie mógł się do ciebie zbliżyć.... - ciężko przełknął ślinę.
Znowu zaczęłam płakać.
- Nie płacz. Jeśli chodzi o ciebie, Harry zrobi wszystko, zawsze cię obroni. Zawładnęłaś nim. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tak przywiązany do jednej dziewczyny. I na pewno go pokona. Ale ....jeśli coś się....zawsze masz mnie, Niall'a i Zayn'a. Jesli wszystko zawiedzie, któryś z nas stanie do walki. Odmieniłaś życie nas wszystkich, i jesteśmy tobie to winni. - powiedział cicho.
Otarłam łzę i oparłam się o jego silne ramię.
Walka za chwilę miała się zacząć. Miałam ogromną gulę w gardle.
- Mówię ci, stary, Chris wygra! - krzyknął ktoś za mną.
- Ten młody ma potencjał. Nie wiesz, co w nim siedzi!- odpowiedział mu drugi.
- Tak ci się wydaje, młody ma tylko większe mięśnie, technika też się liczy. - przekonywał pierwszy.
- Młody ma łeb. Nie jest głupi. W sumie szkoda chłopaka. - odkrzyknął drugi.
Bardzo ciekawe. ,, Młody" czyli Harry ma łeb! Ja bym powiedziała, że raczej ani śladu.
Wszystko we mnie się kręciło. Nie wiedziałam co robić. Myślałam, że po prostu zaraz się zabiję. Nie mogę opisać, jaki to stres! Nagle przed oczami przeleciały mi wszystkie chwile spędzone z Harry'm. Te pocałunki, śmiech.... nawet ostatnia noc, bolało, ale się starał. Nie chciał wtedy wpaść w szał, miał przyzwyczajenia z przeszłości, i kiedyś będzie to dla mnie przyjemne, i wolała bym znieśc jeszcze raz ten ból, niż za chwilę patrzeć na walkę.
Na ring weszli Chris i Harry. Rozległ się sygnał dzwonka, i momentalnie Harry mocno uderzył w ramię Chris'a. Okładał go ciężkimi uderzeniami. Było słychać krzyki ludzi obecnych na hali.
Już było dobrze, ale nagle Harry przyjął pozycję obronną. Nie wydawał żadnych ciosów, za to Chris korzystał z chwili i okładał go ciężkimi atakami.
Opadł z sił?
- Co on robi? - szepnęłam do Louis'a.
- Czeka aż się zmęczy, i wtedy zaatakuje. To jego stara taktyka. - powiedział pokazując dziwne gesty Harry'emu.
Loczek spojrzał się na mnie szybko, kiwnął głową do Louis'a i z całej siły przyłożył Chris'owi w policzek.
Słychać było jego jęk. Wypluł krew, i uderzył Harry'ego w twarz.
- Nie! -szepnęłam zrozpaczona.
Louis mocniej mnie przytulił.
Hazza pochylił się. Otarł ramieniem stużkę krwi płynącej z jego nosa. Podniósł się. Teraz groźnie się na siebie patrzyli. Chris się zaśmiał. Powiedział coś, na co Harry agresywnie zareagował okładając go mocnymi uderzeniami. Odpowiedział coś do niego. Oboje spojrzeli jednocześnie na mnie. Przez chwilę patrzyliśmy się sobie z Harry'm prosto w oczy. Widziałam w nich ból i troskę.
Znów zaczęli się bić. Nie mogłam na to patrzeć.
- Będę czekać przy samochodzie Harry'ego. Nie jestem w stanie.... - powiedziałam płacząc do Louis'a.
- Uważaj na siebie, jeśli Ci się coś stanie Harry urwie mi głowę. - powiedział cicho.
- W tym przypadku będę się cieszyć, jeśli będzie mógł to zrobić. -odpowiedziałam przez łzy.
W tym momencie Chris uderzył z całej siły Harry'ego w brzuch.
Pokręciłam głową, zaczęłam jeszcze mocniej płakać i wybiegłam z budynku.
Oparłam się od drzwi czarnego samochodu Harry'ego.
Schowałam głowę w dłoniach, i płakałam, nie zwracając uwagi na to, że jestem w niezbyt ciekawych okolicach miasta.
To nie mogło dziać się na prawdę! Nie mogło! Nie mogło nic mu się stać! Potwornie się czułam, było mi nie dobrze, kręciło mi się w głowie...normalnie pomyślałabym, że jestem w ciąży...ale to od tego stresu, na pewno....nie wytrzymam za chwilę! Z sali zaczęły dobiegać głośne okrzyki.
Po 20 minutach zaczęli wychodzić pierwsi ludzie, i wsiadać do samochodów. Harry zaparkował na uboczu, więc nikt mnie nie widział. Czyli było już po wszystkim...
Jak ja chciałabym, żeby być już po tej najgorszej chwili! Właściwie od teraz zależała cała moja i Harry'ego przyszłość...jeśli umarł? Albo został kaleką? Nie, nawet tak nie myśl! Musiał przeżyć, i wszystko musiało być dobrze! Za rok o tej porze będziemy szczęśliwi RAZEM! Czy kłamałam przeciwko sobie?
- Rose! - usłyszałam głos zdyszanego Tom'a.
Spojrzałam na niego zrozpaczona.
- Harry chce cię zobaczyć. - powiedział cicho.
- Żyje!? Wszystko dobrze? - spytałam ocierając łzy.
- Sama się jego o to spytaj. - odpowiedział spokojnie.
Pobiegłam wręcz sprintem do hali, nie obchodziło mnie to, że mam szpilki.
- Czeka tam. - powiedział Tom wskazując jedne z bocznych drzwi.
Delikatnie je otworzyłam.
Zobaczyłam Harry'ego siedzącego na wysokiej, szarej ławce. Pił wodę, jego ciało było spocone, w niektórych miejscach pokrwawione i posiniaczone.
- H..Harry... - powiedziałam cicho podchodząc do niego.
Spojrzał się na mnie. Na jego twarzy zagościł uśmiech, i na policzkach ukazały się dołeczki.
- Mogę się przytulić? - spytałam nieśmiało. Nie chciałam od razu rzucać mu się na szyję, bo mogła bym nie chcący dotknąć jego obolałego miejsca.
- Oczywiście, kochanie. Usiądź mi na kolanach... - powiedział uważnie mnie obserwując. Usiadłam na nim rozkrakiem i delikatnie objęłam jego szyję. Mocno wessał się w moje usta.
Nie przeszkadzało mi to, że był spocony i od krwi. Nie przeszkadzało mi nawet to, że kazał mi usiąść tak celowo, żebym tyłkiem napierała na jego krocze. Po prostu musiałam być blisko niego, i nic nie mogło mi w tym przeszkodzić.
- Teraz jesteś moja, i nikt nie odważy się mi ciebie odebrać. Pokonałem Chris'a. Zawsze będziemy razem, i już zawsze będziemy szczęśliwi. Obiecuję Ci to. - wymruczał mi do ucha.
Wracaliśmy do domu trzymając się nawet w samochodzie gdy nie było ruchu za ręce. Harry szeptał miłe słówka i uśmiechał się, a ja co chwilę całowałam jego idealnie ukształtowany policzek. Ale walka zbliżała się nie ubłaganie. Z każdą minutą Harry był bardziej zdenerwowany. Starał się to ukrywać, ale dobrze wiedziałam, że też się boi. Nerwowo chodził po całym mieszkaniu.
Teraz czekałam na niego przy samochodzie. On jeszcze był w mieszkaniu. Po tak ciepłym dniu, wieczór był potwornie chłodny...ale przynajmniej powietrze orzeźwiało, a delikatny wiaterek otrzeźwiał zdenerwowany umysł.
Na dworze było ciemno, ja byłam ubrana w czarny płaszcz, czarne rurki i czarne obcasy. Stałam przy czarnym samochodzie. Za chwilę miał się rozegrać straszny moment. Z tego można by napisać tandetne romansidło, które kończyło by się.....no właśnie, czym?
- Dobry wieczór, piękna! - usłyszałam krzyk. Zwykle mówił tak do mnie Harry, ale to z pewnością nie był jego głos...Chris!
Już za chwilę widziałam jego ohydną twarz. Miał w towarzystwie 3 łysych facetów.
- Odwal się, Chris. - powiedziałam zimno.
- Zadziorna i powalająco śliczna. To lubię. - zaśmiał się, a z nim jego towarzysze.
Nic nie odpowiedziałam.
- Nadal chcesz marnować się z tym hujem? - spytał.
- Ty chyba nie wiesz, który z was jest hujem. - odparłam krótko.
- Odważna! - wykrzyknął zaskoczony.
Gardząco się zaśmiałam.
- Jestem lepszy w łóżku od niego. - powiedział chwytając moją brodę.
Odepchnęłam go.
- Na to akurat nie patrzę. Ty jesteś pusty, i chodzi ci tylko o pieprzenie się. - stwierdziłam.
- A Harry'emu nie? - znów się zaśmiał. - Jest taki sam jak ja, a nawet gorszy, bo ja nikogo nie zabiłem.
- Harry też nikogo nie zabił, i zmienił się. - odpowiedziałam.
Przycisnął mnie do samochodu. Z obrzydzeniem starałam się go odepchnąć. Napierał na mnie swoim kroczem.
- Słuchaj, jesteś cholernie piękna, i musisz kurwa być moja! Rozumiesz?! - krzyknął dotykając moich piersi.
- Zabieraj te obleśne łapy, bo zaraz przyjdzie Harry i nie dożyjesz rana! - wrzasnęłam.
- Jasne! Gdzie jest ten twój bohater? - zaśmiał się gardząco.
I w tym momencie drzwi od klatki schodowej Harry'ego otworzyły się. Uciekli biegiem i schowali się za ścianą bloku. Cholerni tchórze.
- Kto tu był? - spytał Harry otwierając drzwi od strony pasażera i gestem ręki wskazując, żebym weszła.
- Sąsiad, pytał się czy wszystko w porządku. - powiedziałam starając się zachować spokój. Harry nic nie odpowiedział.
Szybko odpalił samochód. Jechaliśmy mrocznymi uliczkami. W pewnym momencie zobaczyłam ,,Black Fox'a": bar przy którym tak wiele się wydarzyło...
- Nigdy, przenigdy Cię nie zostawię, i nigdy to się nie powtórzy. - powiedział głębokim głosem zauważając moje spojrzenie w okno. Na myśl o tym miejscu drżałam.
Nie jechaliśmy do siłowni. Co raz bardziej zagłębialiśmy się w ulice, na które lepiej się nie zapędzać. W końcu Harry wjechał na żwirowy podjazd, i kilkaset metrów jechaliśmy wśród drzew. Wkrótce moim oczom ukazał się duży, biały, obdrapany i zaniedbany budynek. Stało przy nim już dużo samochodów.
Harry wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Rose? - powiedział ściskając mocno moją rękę. Nie uśmiechał się. Na jego twarzy nie było żadnych emocji.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Klucze do mieszkania masz, dam ci jeszcze te od samochodu na wypadek gdyby...
- Nawet tak nie myśl! - przerwałam mu.
- Byłaś najlepszą dziewczyną jaką miałem. Kocham cię, i zawsze będę z tobą, choćby nie wiem co. Pamiętaj o tym. Przepraszam że sprawiłem ci ból. Przepraszam że nawet w takiej sytuacji nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam, że tak brutalnie to zrobiłem. Przepraszam że traktowałem cię okropnie, przed naszym związkiem. Przepraszam za to, że nie masz kontaktu z matką. Przepraszam cię za wszystko. - powiedział rozpaczliwym głosem całując mój dekolt.
- Nie mów tak, jak by to było pożegnanie na zawsze! - po policzku spłynęła mi łza.
- Być może właśnie tak jest. - powiedział cicho, ale i tak to słyszałam.
- Wygrasz to gówno, rozumiesz?! - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, chwytając mocno jego loki, i przybliżając jego twarz do siebie.
- Wygrasz to, nie zostawisz mnie! Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić! Nie mam nic po za tobą! Wygrasz to! - powtarzałam rozpaczliwie.
Poczułam jego drżący oddech na szyi. Mocno się we mnie wtulił. Zaczęłam płakać.
- Zrobię co mogę. - szepnął.
Weszliśmy do starej hali. Powietrze było tam duszne, i zatęchłe. Harry szybkim krokiem podążył w stronę drzwi do jednego z bocznych pomieszczeń. Gdy je otworzył, moim oczom ukazał się pokój z białymi, obdrapanymi ścianami, niekiedy z widocznymi gołymi cegłami. Na ścianach były wieszaki, i przy jednej stała stara, szara i wysoka ławka. W pomieszczeniu był Louis, Tom, Mike i facet z którym trenował Harry.
- Nareszcie jesteście! - powiedział Tom zdejmując szybko czarny płaszcz z ramion Harry'ego.
- Jak się czujesz stary? - spytał Lou.
- Zajmij się Rose. Pilnuj jej jak oka w głowie. Ona chyba najbardziej potrzebuję wsparcia.- powiedział głosem nie ukazującym żadnych emocji.
Louis podszedł do mnie.
- Wszystko ok? - szepnął.
- Na tyle, na ile może to być. - odpowiedziałam przygnębiona. Oparłam się o ścianę w kącie, i przypatrywałam się przygotowaniom Harry'ego.
Objął mnie ramieniem.
- Ma jakieś szanse? - spytałam wprost Louis'a.
- Gdy Harry wpadnie w furię może nawet zabić...więc
- Szczerze. Błagam, bierz mnie na serio. - poprosiłam.
- Szanse są 50 na 50. Harry jest silny, ale Chris szybszy. Hazza jest za to właściwie ze skały - wytrzyma wszystko. Jednak wiek jest tu największym problemem. Chris jest starszy o 5 lat. - powiedział chmurnie.
- On musi to przeżyć! - powiedziałam roztrzęsiona.
- To mój najlepszy przyjaciel od wielu lat. Na prawdę przeżywam to samo co ty. - powiedział ściskając lekko moje ramię.
Po raz pierwszy widziałam Louis'a poważnego....chyba nie było dobrze.
Patrzyłam na skupionego Harry'ego. Zakładał swoje rękawice. Był ubrany tylko w czarne szorty, włosy niedbale podniesione do góry. Twarz mokra. Uważnie słuchał uwag swojego trenera.
Nagle zaczęli dawać mu po jednym ciosie w każdy policzek. Harry mrużył oczy, ale cierpliwie to znosił.
Spojrzałam zrozpaczona na chmurnego Louis'a, który ze spokojem się temu przypatrywał.
- Rozgrzewają mu twarz. Nie robią tego mocno, ale tak, żeby skóra się przyzwyczaiła... - powiedział jakby czytając mi w myślach.
- Ale przecież to boli...- powiedziałam cicho patrząc się na zaczerwienione oczy Harry'ego.
- Harry znosi większy ból...z resztą to nic, w porównaniu z tym co będzie musiał za chwilę wytrzymać. - odpowiedział.
- Lou, zostawmy ich na chwilę samych! - krzyknął do niego Mike.
Wyszli. Zostaliśmy sami.
- Kocham cię. - odezwał się Harry do mnie podchodząc.
Dotknęłam jego czerwonych policzków. Były wręcz gorące od uderzeń.
- Ja ciebie też... - odpowiedziałam ocierając łzy.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję, że nic ci się nie stanie. - szepnął, wymuszając uśmiech. Widziałam, że sam też by uronił parę łez, ale nie chciał wychodzić na ,,słabszego" jak oni to określali.
- Ale mi chodzi o ciebie. - powiedziałam.
- Harry, już czas! - krzyknął otwierając drzwi trener loczka.
Cmoknął mnie szybko w usta i wybiegł z pomieszczenia. Minął się w przelocie z Lou, który klepnął go w plecy.
- Trzymaj się. - powiedział pocieszając Harry'ego. - jesteś gotowa? - spytał mnie.
- Jeśli można to tak nazwać... - odparłam przygnębiona.
Razem z Lou podążyłam wąskim korytarzem do ogromnej hali. Było pełno ludzi, którzy podzielili się na tych wołających ,,Chris" i tych, którzy byli za Harry'm.
Usiedliśmy w koncie, jednak widziałam dokładnie duży, mocno oświetlony ring bokserski. Rozejrzałam się po hali. Właściwie nie było tu kobiet, ale jeśli już, to pofarbowane i z kilogramami tapety.
Louis objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. - próbował pocieszyć.
- Przecież wiem, że ty tak nie myślisz! - powiedziałam roztrzęsiona.
- Harry Ci czegoś nie powiedział, ale kazał mi to zrobić. Jeśli Harry pokona Chris'a, odwali się od was na zawsze, bo będzie to przy świadkach, i zapisane. Jeśli...dobrze wiesz co...too...Harry nie będzie mógł się do ciebie zbliżyć.... - ciężko przełknął ślinę.
Znowu zaczęłam płakać.
- Nie płacz. Jeśli chodzi o ciebie, Harry zrobi wszystko, zawsze cię obroni. Zawładnęłaś nim. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tak przywiązany do jednej dziewczyny. I na pewno go pokona. Ale ....jeśli coś się....zawsze masz mnie, Niall'a i Zayn'a. Jesli wszystko zawiedzie, któryś z nas stanie do walki. Odmieniłaś życie nas wszystkich, i jesteśmy tobie to winni. - powiedział cicho.
Otarłam łzę i oparłam się o jego silne ramię.
Walka za chwilę miała się zacząć. Miałam ogromną gulę w gardle.
- Mówię ci, stary, Chris wygra! - krzyknął ktoś za mną.
- Ten młody ma potencjał. Nie wiesz, co w nim siedzi!- odpowiedział mu drugi.
- Tak ci się wydaje, młody ma tylko większe mięśnie, technika też się liczy. - przekonywał pierwszy.
- Młody ma łeb. Nie jest głupi. W sumie szkoda chłopaka. - odkrzyknął drugi.
Bardzo ciekawe. ,, Młody" czyli Harry ma łeb! Ja bym powiedziała, że raczej ani śladu.
Wszystko we mnie się kręciło. Nie wiedziałam co robić. Myślałam, że po prostu zaraz się zabiję. Nie mogę opisać, jaki to stres! Nagle przed oczami przeleciały mi wszystkie chwile spędzone z Harry'm. Te pocałunki, śmiech.... nawet ostatnia noc, bolało, ale się starał. Nie chciał wtedy wpaść w szał, miał przyzwyczajenia z przeszłości, i kiedyś będzie to dla mnie przyjemne, i wolała bym znieśc jeszcze raz ten ból, niż za chwilę patrzeć na walkę.
Na ring weszli Chris i Harry. Rozległ się sygnał dzwonka, i momentalnie Harry mocno uderzył w ramię Chris'a. Okładał go ciężkimi uderzeniami. Było słychać krzyki ludzi obecnych na hali.
Już było dobrze, ale nagle Harry przyjął pozycję obronną. Nie wydawał żadnych ciosów, za to Chris korzystał z chwili i okładał go ciężkimi atakami.
Opadł z sił?
- Co on robi? - szepnęłam do Louis'a.
- Czeka aż się zmęczy, i wtedy zaatakuje. To jego stara taktyka. - powiedział pokazując dziwne gesty Harry'emu.
Loczek spojrzał się na mnie szybko, kiwnął głową do Louis'a i z całej siły przyłożył Chris'owi w policzek.
Słychać było jego jęk. Wypluł krew, i uderzył Harry'ego w twarz.
- Nie! -szepnęłam zrozpaczona.
Louis mocniej mnie przytulił.
Hazza pochylił się. Otarł ramieniem stużkę krwi płynącej z jego nosa. Podniósł się. Teraz groźnie się na siebie patrzyli. Chris się zaśmiał. Powiedział coś, na co Harry agresywnie zareagował okładając go mocnymi uderzeniami. Odpowiedział coś do niego. Oboje spojrzeli jednocześnie na mnie. Przez chwilę patrzyliśmy się sobie z Harry'm prosto w oczy. Widziałam w nich ból i troskę.
Znów zaczęli się bić. Nie mogłam na to patrzeć.
- Będę czekać przy samochodzie Harry'ego. Nie jestem w stanie.... - powiedziałam płacząc do Louis'a.
- Uważaj na siebie, jeśli Ci się coś stanie Harry urwie mi głowę. - powiedział cicho.
- W tym przypadku będę się cieszyć, jeśli będzie mógł to zrobić. -odpowiedziałam przez łzy.
W tym momencie Chris uderzył z całej siły Harry'ego w brzuch.
Pokręciłam głową, zaczęłam jeszcze mocniej płakać i wybiegłam z budynku.
Oparłam się od drzwi czarnego samochodu Harry'ego.
Schowałam głowę w dłoniach, i płakałam, nie zwracając uwagi na to, że jestem w niezbyt ciekawych okolicach miasta.
To nie mogło dziać się na prawdę! Nie mogło! Nie mogło nic mu się stać! Potwornie się czułam, było mi nie dobrze, kręciło mi się w głowie...normalnie pomyślałabym, że jestem w ciąży...ale to od tego stresu, na pewno....nie wytrzymam za chwilę! Z sali zaczęły dobiegać głośne okrzyki.
Po 20 minutach zaczęli wychodzić pierwsi ludzie, i wsiadać do samochodów. Harry zaparkował na uboczu, więc nikt mnie nie widział. Czyli było już po wszystkim...
Jak ja chciałabym, żeby być już po tej najgorszej chwili! Właściwie od teraz zależała cała moja i Harry'ego przyszłość...jeśli umarł? Albo został kaleką? Nie, nawet tak nie myśl! Musiał przeżyć, i wszystko musiało być dobrze! Za rok o tej porze będziemy szczęśliwi RAZEM! Czy kłamałam przeciwko sobie?
- Rose! - usłyszałam głos zdyszanego Tom'a.
Spojrzałam na niego zrozpaczona.
- Harry chce cię zobaczyć. - powiedział cicho.
- Żyje!? Wszystko dobrze? - spytałam ocierając łzy.
- Sama się jego o to spytaj. - odpowiedział spokojnie.
Pobiegłam wręcz sprintem do hali, nie obchodziło mnie to, że mam szpilki.
- Czeka tam. - powiedział Tom wskazując jedne z bocznych drzwi.
Delikatnie je otworzyłam.
Zobaczyłam Harry'ego siedzącego na wysokiej, szarej ławce. Pił wodę, jego ciało było spocone, w niektórych miejscach pokrwawione i posiniaczone.
- H..Harry... - powiedziałam cicho podchodząc do niego.
Spojrzał się na mnie. Na jego twarzy zagościł uśmiech, i na policzkach ukazały się dołeczki.
- Mogę się przytulić? - spytałam nieśmiało. Nie chciałam od razu rzucać mu się na szyję, bo mogła bym nie chcący dotknąć jego obolałego miejsca.
- Oczywiście, kochanie. Usiądź mi na kolanach... - powiedział uważnie mnie obserwując. Usiadłam na nim rozkrakiem i delikatnie objęłam jego szyję. Mocno wessał się w moje usta.
Nie przeszkadzało mi to, że był spocony i od krwi. Nie przeszkadzało mi nawet to, że kazał mi usiąść tak celowo, żebym tyłkiem napierała na jego krocze. Po prostu musiałam być blisko niego, i nic nie mogło mi w tym przeszkodzić.
- Teraz jesteś moja, i nikt nie odważy się mi ciebie odebrać. Pokonałem Chris'a. Zawsze będziemy razem, i już zawsze będziemy szczęśliwi. Obiecuję Ci to. - wymruczał mi do ucha.
wtorek, 30 lipca 2013
#46
Właściwie całą noc nie spałam, po prostu nie mogłam. Po pierwsze wszystko mnie bolało, a po drugie...co znowu stało się z Harry'm? Wpadał w szał gdy miał zostać opuszczony, bo to była jego słabość, i to rozumiem, ale bycie tak blisko chyba oznacza, że chcę z nim być...nie rozumiem już nic, wszystko zaczęło się układać, a przez tą jedną noc znowu burzyć, już wiedziałam, jak panować nad złością Harry'ego, ale teraz? Wpadł jakby w furię, był w innym świecie. Nie chodzi mi już nawet o potworny ból który mi wtedy sprawiał, ale o to że gdyby był sobą na pewno by czegoś takiego nie zrobił! Czyli on wtedy nic nie rozumie, nie wie co robi i nie jest świadomy. To trochę mnie przeraża...
Czy jeszcze raz będę musiała tego doświadczyć? W ogóle czy jeszcze raz odważę się to zrobić?
Chyba cudem zasnęłam na jakiś czas, bo gdy się obudziłam Harry'ego już przy mnie nie było.
Chwila....dziś był piątek! Wieczorem miał się rozegrać koszmar...czyli Harry pewnie znowu jest na siłowni.
Z trudem się podniosłam. Czułam się już o wiele lepiej, ale przy większym ruchu lekki ból powracał.
W za dużej koszulce Harry'ego weszłam do kuchni, i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam go tam.
Gdy mnie zobaczył jego oczy zabłysły, a na twarzy pojawił się olśniewający uśmiech.
- Nie jesteś na siłowni? - spytałam podchodząc do niego.
- Nie mógłbym cię zostawić w takim stanie. - uśmiechnął się delikatnie całując mnie w usta.
- Jakim? - zaśmiałam się.
- Nie udawaj, wiem że cię boli. - powiedział smutno obejmując mnie w talii.- jak spałaś i trochę się ruszałaś, to było widać że to sprawia ci ból. Przepraszam Rose.
- Czuję się już na prawdę lepiej. - powiedziałam przeczesując jego wciąż potargane loki.
- Zaraz zrobię ci śniadanie, a ty księżniczko usiądź.
Oddaliłam się od niego i podążyłam w stronę krzesła.
Harry odprowadzał mnie wzrokiem, ale gdy się na niego spojrzałam, jego twarz nie była wesoła. No tak, biodro...widać na nim było wyraźnie 5 sinych plamek. Usiadłam na krześle zakrywając najbardziej jak się da koszulką bolące miejsce.
Harry nadal z zszokowaną miną przykląkł przy mnie podniósł głowę i patrzył się mi prosto w oczy.
Dłońmi oparł się o moje kolana.
- Jaki ja wtedy byłem? - spytał cicho. Jego oczy się zaczerwieniły.
- Harry...nie poruszajmy już tego tematu. - powiedziałam cicho. Wplotłam ręce w jego loki;wiedziałam że go to uspokaja.
- Proszę, powiedz. - szepnął jeżdżąc rękami po moich udach.
- Jakbyś...jakbyś był w innym świecie, nie słuchałeś mnie w ogóle.... - nie wiedziałam co dalej powiedzieć, przecież nie może się dowiedzieć że wtedy przyśpieszył do szaleńczego tempa, i nie chciał zwolnić..
- Robiłem to mocno tak? - spytał załamującym się głosem.
Nie powiedziałam nic, ale on już jakby umiał czytać mi w myślach, więc wiedział.
- Nie zasługuję na ciebie, jestem nie bezpieczny! - wstał i popatrzył w okno.
Ja sama siedziałam na krześle, i nie wiedziałam co robić...rzeczywiście się go bałam.
Czy chociaż przez jakiś czas nie może być idealnie? Mogła by to być historia jak z bajki! Zawsze gdy patrzyłam na Harry'ego widziałam go jako mojego księcia z bajki, a tym czasem miał on problemy z przeszłością, narkotykami, fajkami i alkoholem, wdawał się w walki żeby mnie bronić..
Teraz stał bokiem do mnie, wpatrując się w okno. Promienie słoneczne cieniowały jego idealne, muskularne ciało, oświetlały umięśniony, wytatuowany tors, idealna z profilu twarz była pochmurna. Jasnozielone oczy wpatrywały się ze smutkiem gdzieś daleko, idealne kształtne usta były lekko rozchylone, a po dołeczkach w policzkach nie było ani śladu.
- Harry, proszę cię.... - powiedziałam cicho wstając z krzesła i przytulając się do niego od tyłu.
- Ile ja ci już złego zrobiłem? Ja muszę być sam, bo wszystkich których kocham krzywdzę... - szepnął.
- Ale ja wierzę, że możesz się zmienić, ile już dla mnie dobrego zrobiłeś? Wiele razy mnie broniłeś, jak bardzo się dla mnie zmieniłeś? Już dawno nie byłeś naćpany...myślę że już nie zajmujesz się nie płacącymi długów... - na chwilę przerwałam. To co robił wcześniej mnie przerażało, i nie do końca wszystko układało mi się w całość.
- Jestem niebezpieczny dla ciebie. - powtórzył. Słyszałam, jak jego głos się załamuje.
- Najbardziej byś mnie skrzywdził, gdybyś ode mnie odszedł. Kocham cię, jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałam, jesteś dla mnie cholernie ważny! - nawet nie panowałam nad sobą. Co ja powiedziałam? Znaczy, to była prawda, oczywiście ale....
Odwrócił się do mnie.
Mocno mnie przytulił, a potem nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Obiecuję ci, że będę nad tym panował. Już nigdy, nigdy to się nie stanie, gdy będzie chodziło o ciebie, Rose. Jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział wtulając się w moją szyję.
Zamknęłam oczy. Teraz czułam się jak w bajce. Ale oczywiście znów trwało to krótko: Harry miał dzisiaj swoją walkę...
- Harry? - powiedziałam cicho.
- Tak, księżniczko? - odpowiedział głębokim głosem.
- Obiecujesz, że nic ci się dzisiaj nie stanie? - spytałam.
- Postaram się, jak tylko mogę. - rzekł.
Po dwóch godzinach szłam powoli chodnikiem. Powietrze było bardzo przyjemne. Miałam krótkie, dżinsowe spodenki, biały, prześwitujący sweter i białe conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Znowu myślałam, tym razem nad wczorajszą nocą. Czułam się już dobrze, ból nie był już wyczuwalny, a krwawienie z wczoraj dawno ustało, ale zastanawiałam się, czy gdyby Harry był delikatniejszy, wszystko potoczyło by się inaczej...
Zadzwonił mój telefon.
- Louis? - powiedziałam sama do siebie.
Zaskoczona odebrałam, zwykle Lou dzwonił do Harry'ego, przecież byli najlepszymi przyjaciółmi...
- Halo? - spytałam zdezorientowana.
- Rose, słuchaj, gdzie jest Harry? - spytał.
- Gdzie ma być, na siłowni, o ile wiem.. - powiedziałam przygnębiona.
- Jezu, fakt, jednak głupi jestem. Jak się czujesz? - przez komórkę słyszałam westchnienie.
Lekko mnie to zaskoczyło...rozumiem, najlepsi przyjaciele...ale Harry chyba mu nie mówił o tej nocy!
- yyyyy....w jakim sensie? - spytałam zdezorientowana.
- W sensie, że dziś Hazza ma walkę! - wyjaśnił ni to śmiejąc się, ni to denerwując się Louis.
- aaaa...sory, nie mogę dzisiaj trzeźwo myśleć....jak mogę się czuć...potwornie... - powiedziałam cicho. Stres zżerał mnie od środka. Nie wiem, co zrobię, jak Harry'emu się coś stanie.
- Ja też....nikt dzisiaj nie jest zbyt radosny. Atmosfera jak w grobie, kurwa. A jak Harry? - spytał przygnębiony.
- Zmęczony, zdenerwowany i wszystko na raz. Od rana trenuje, właśnie do niego idę, i wybadam sytuację. - powiedziałam.
-Słuchaj, ale jak będzie zmęczony to weź mu zakaż trenować....jak ja go znam, będzie tam do samej walki trenować, a musi mieć siły przecież! - powiedział lekko zaniepokojony.
- Spróbuję. - odpowiedziałam denerwując się.
- Ok, to zadzwonię później. Przekaż mu, że jesteśmy wszyscy z nim, i że będziemy na walce. Pa. - pożegnał się.
Właśnie docierałam do drzwi siłowni.
Weszłam i od razu przywitał mnie Tom.
- Rose! Jak...jak się czujesz? - spytał zatroskany.
- Ciekawe ile jeszcze osób się mnie o to spyta. - zaśmiałam się sztucznie. - gorzej nie było.
- Wiem....ja też się martwię.. - powiedział idąc ze mną w stronę sali z ringiem bokserskim.
Usiadłam w kącie, i przypatrywałam się Harry'emu.
Nie zachwiał się przy żadnym uderzeniu zadanym przez jego trenera, za to sam dawał zabójcze ciosy.
Przerwali trening. Harry uśmiechnął się do mnie, i czule objął ramionami.
- Harry nie powinieneś oszczędzić trochę energii? - spytałam głaszcząc jego twarz.
- Muszę trenować. - powiedział uparcie.
- Dzwonił Louis, powiedział że wszyscy są z tobą i przyjadą na walkę, i też powiedział, żebyś przestał teraz trenować, bo musisz mieć siłę! - nie dawałam za wygraną.
- Ale... - chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył.
- Harry, proszę. - szepnęłam.
Znowu patrzyli się na nas wszyscy na siłowni.
- Jeszcze 2 godzinki, dobrze? - spytał błagalnie.
- Nie. - odparłam krótko.
- Godzina? - błagał.
- Pół. - odpowiedziałam.
- Dobrze, czekaj na mnie. - odpowiedział idąc na ring.
W miarę szybko to zleciało.
Harry już przebrany wyszedł z szatni, i rozmawiał z kimś przez telefon.
Ruchem głowy wskazał mi, że mam iść za nim. Parking był rozległy, więc podczas drogi do samochodu mogłam spokojnie przysłuchiwać się rozmowie.
Harry ciągle powtarzał ,,Nie wiem czy to dobry pomysł" , ,,Nie jestem pewien", ,,Nie ma po co", ,,Nie umiem". Dotarliśmy do czarnego samochodu Harry nadal rozmawiając położył swoją torbę na ziemi i wolną ręką otworzył mi drzwi. Starając się zachować grację usiadłam na miejscu pasażera z przodu. Zapięłam pas. W lusterku widziałam, jak Harry wciąż ze skupioną miną o czymś dyskutuje, otwiera bagażnik, wkłada do niego torbę a następnie siada na miejscu kierowcy.
Rozmowę zakończył chyba Harry słowami ,,No nie wiem, zapytam Rose, jeśli w przeciągu pół godziny nie przyjedziemy to znaczy że się cykam." zaśmiał się.
Spojrzałam na niego wyczekująco. On ze spokojem odpalił samochód.
- Kotku, pamiętasz jak kiedyś Mike był u mnie...znaczy u nas, i mówił że napisze mi piosenkę, a ja w jego studiu będę musiał ją zaśpiewać? - spytał wyjeżdżając w skupieniu z parkingu.
- Taaaak- nadal nie rozumiałam.
- Mike chce żebyśmy do niego przyjechali, i twierdzi że jeśli coś zaśpiewam to rozluźnię się przed walką. - powiedział wręcz pytająco.
Miałam słyszeć jak śpiewa Harry? O mój bosz, mój strach przegoniła na chwilę radość.
- Powiedz, że nie chcesz jechać księżniczko! - błagał.
- Harry, dobrze wiesz że chcę żebyś śpiewał. - zaśmiałam się. - ale cię nie zmuszam, ja bym chętnie pojechała.
- No trudno, co rozkażesz. - powiedział przygnębiony.
Przebiliśmy się przez miasteczko. Na jego granicach znajdowało się studio Mike'a.
Po jakichś 15 minutach byliśmy w środku. Mike i Harry dyskutowali, a ja czasem się tylko włączałam. Harry upierał się, że nie umie śpiewać, na co Mike protestował, i tak na odwrót.
- Stary, kurde, masz zajebisty głos! - krzyknął Mike.
- Nie śpiewałem od lat! - zaprzeczył Harry.
- To może czas zacząć? - Mike nie dawał za wygraną.
- Ostatnim razem śpiewałem mając 14 lat! Od tego czasu głos mi się zmienił! Nie zapanuję nad nim, już tym bardziej nie w nowej piosence. - wycofywał się Harry.
- To zaśpiewasz na początek starą. Pamiętasz, jak napisałem dla ciebie 4 lata temu ,,Don't let me go''? - spytał Mike.
- Tak, ale wtedy miałem cieniutki głosik chłopca, a teraz? - zaśmiał się Harry.
- Teraz masz cudowny, głęboki głos, i jeszcze ta chrypa, jak u Mike'a Jagger'a! - krzyknął Mike.
- Rose, błagam broń mnie! - powiedział do mnie Harry.
- Wybacz kochanie, ale jestem po stronie Mike'a. - zaczęłam się śmiać.
- Widzisz? - krzyknął zadowolony Mike. - to co, pamiętasz słowa? - spytał.
- Pamiętam. - odburknął Harry.
Mike przystawił mu mikrofon.
- Śpiewaj z takimi emocjami, z jakimi kochasz Rose. - powiedział Mike.
Chwila...co?
Spojrzałam się na Mike'a krytycznym wzrokiem powstrzymując śmiech.
Już po chwili rozległa się muzyka.
*włącz: https://www.youtube.com/watch?v=AKolTwOyKmg i czytaj dalej jak zacznie się muzyka, wyobrażaj sobie wszystko powoli i dokładnie*
Stałam jak wryta. Nie mogłam po prostu nic! Jezu.....on był idealny! Oparłam się o ścianę, i zamknęłam oczy. To śpiewał mój chłopak.
.
.
.
.
.
.
.
Śpiewając zerknął na mnie:
,,All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be"
Nagle oślepiają mnie światła
Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być
.
.
.
.
Moje nogi po prostu zmiękły...śpiewał to z takim uczuciem....był do tego po prostu stworzony!
Głębokim, niskim głosem potrafił wyciągnąć tak wysoko, a wszystko dopełniała cudowna chrypa...
Nadal mnie obserwował.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
,, Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go"
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ jestem zmęczony uczuciem samotności
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść...
Ten tekst jakby idealnie pasował do Harry'ego...
Przygryzłam dolną wargę.
To, jak cudownie mrużył oczy, gdy podciągał głos wyżej.
Żyły na szyi ukazujące się przy każdym wysokim dźwięku.
Idealne usta, wyśpiewujące cudowną piosenkę...
Niezwykły chłopak, stojący w blasku jednej lampy, pośrodku ciemnego pomieszczenia.
.
.
.
.
.
.
.
Muzyka się skończyła. Harry przestał śpiewać, a ja stałam jak wryta, wpatrując się w podchodzącego do mnie Harry'ego.
- I jak? - spytał uśmiechając się.
Rozchyliłam lekko usta, ale nadal nie mogłam powiedzieć nic.
- Ty....ty musisz śpiewać! - szepnęłam.
Zaśmiał się cicho.
Nasze oczy zaczęły się w sobie zapatrywać. Zamknęłam je i poczułam jego usta, delikatnie całujące moje.
Teraz to była bajka. Bajka przed nadciągającą wieczorem burzą. Czekała nas jeszcze walka.
Czy jeszcze raz będę musiała tego doświadczyć? W ogóle czy jeszcze raz odważę się to zrobić?
Chyba cudem zasnęłam na jakiś czas, bo gdy się obudziłam Harry'ego już przy mnie nie było.
Chwila....dziś był piątek! Wieczorem miał się rozegrać koszmar...czyli Harry pewnie znowu jest na siłowni.
Z trudem się podniosłam. Czułam się już o wiele lepiej, ale przy większym ruchu lekki ból powracał.
W za dużej koszulce Harry'ego weszłam do kuchni, i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam go tam.
Gdy mnie zobaczył jego oczy zabłysły, a na twarzy pojawił się olśniewający uśmiech.
- Nie jesteś na siłowni? - spytałam podchodząc do niego.
- Nie mógłbym cię zostawić w takim stanie. - uśmiechnął się delikatnie całując mnie w usta.
- Jakim? - zaśmiałam się.
- Nie udawaj, wiem że cię boli. - powiedział smutno obejmując mnie w talii.- jak spałaś i trochę się ruszałaś, to było widać że to sprawia ci ból. Przepraszam Rose.
- Czuję się już na prawdę lepiej. - powiedziałam przeczesując jego wciąż potargane loki.
- Zaraz zrobię ci śniadanie, a ty księżniczko usiądź.
Oddaliłam się od niego i podążyłam w stronę krzesła.
Harry odprowadzał mnie wzrokiem, ale gdy się na niego spojrzałam, jego twarz nie była wesoła. No tak, biodro...widać na nim było wyraźnie 5 sinych plamek. Usiadłam na krześle zakrywając najbardziej jak się da koszulką bolące miejsce.
Harry nadal z zszokowaną miną przykląkł przy mnie podniósł głowę i patrzył się mi prosto w oczy.
Dłońmi oparł się o moje kolana.
- Jaki ja wtedy byłem? - spytał cicho. Jego oczy się zaczerwieniły.
- Harry...nie poruszajmy już tego tematu. - powiedziałam cicho. Wplotłam ręce w jego loki;wiedziałam że go to uspokaja.
- Proszę, powiedz. - szepnął jeżdżąc rękami po moich udach.
- Jakbyś...jakbyś był w innym świecie, nie słuchałeś mnie w ogóle.... - nie wiedziałam co dalej powiedzieć, przecież nie może się dowiedzieć że wtedy przyśpieszył do szaleńczego tempa, i nie chciał zwolnić..
- Robiłem to mocno tak? - spytał załamującym się głosem.
Nie powiedziałam nic, ale on już jakby umiał czytać mi w myślach, więc wiedział.
- Nie zasługuję na ciebie, jestem nie bezpieczny! - wstał i popatrzył w okno.
Ja sama siedziałam na krześle, i nie wiedziałam co robić...rzeczywiście się go bałam.
Czy chociaż przez jakiś czas nie może być idealnie? Mogła by to być historia jak z bajki! Zawsze gdy patrzyłam na Harry'ego widziałam go jako mojego księcia z bajki, a tym czasem miał on problemy z przeszłością, narkotykami, fajkami i alkoholem, wdawał się w walki żeby mnie bronić..
Teraz stał bokiem do mnie, wpatrując się w okno. Promienie słoneczne cieniowały jego idealne, muskularne ciało, oświetlały umięśniony, wytatuowany tors, idealna z profilu twarz była pochmurna. Jasnozielone oczy wpatrywały się ze smutkiem gdzieś daleko, idealne kształtne usta były lekko rozchylone, a po dołeczkach w policzkach nie było ani śladu.
- Harry, proszę cię.... - powiedziałam cicho wstając z krzesła i przytulając się do niego od tyłu.
- Ile ja ci już złego zrobiłem? Ja muszę być sam, bo wszystkich których kocham krzywdzę... - szepnął.
- Ale ja wierzę, że możesz się zmienić, ile już dla mnie dobrego zrobiłeś? Wiele razy mnie broniłeś, jak bardzo się dla mnie zmieniłeś? Już dawno nie byłeś naćpany...myślę że już nie zajmujesz się nie płacącymi długów... - na chwilę przerwałam. To co robił wcześniej mnie przerażało, i nie do końca wszystko układało mi się w całość.
- Jestem niebezpieczny dla ciebie. - powtórzył. Słyszałam, jak jego głos się załamuje.
- Najbardziej byś mnie skrzywdził, gdybyś ode mnie odszedł. Kocham cię, jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałam, jesteś dla mnie cholernie ważny! - nawet nie panowałam nad sobą. Co ja powiedziałam? Znaczy, to była prawda, oczywiście ale....
Odwrócił się do mnie.
Mocno mnie przytulił, a potem nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Obiecuję ci, że będę nad tym panował. Już nigdy, nigdy to się nie stanie, gdy będzie chodziło o ciebie, Rose. Jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział wtulając się w moją szyję.
Zamknęłam oczy. Teraz czułam się jak w bajce. Ale oczywiście znów trwało to krótko: Harry miał dzisiaj swoją walkę...
- Harry? - powiedziałam cicho.
- Tak, księżniczko? - odpowiedział głębokim głosem.
- Obiecujesz, że nic ci się dzisiaj nie stanie? - spytałam.
- Postaram się, jak tylko mogę. - rzekł.
Po dwóch godzinach szłam powoli chodnikiem. Powietrze było bardzo przyjemne. Miałam krótkie, dżinsowe spodenki, biały, prześwitujący sweter i białe conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Znowu myślałam, tym razem nad wczorajszą nocą. Czułam się już dobrze, ból nie był już wyczuwalny, a krwawienie z wczoraj dawno ustało, ale zastanawiałam się, czy gdyby Harry był delikatniejszy, wszystko potoczyło by się inaczej...
Zadzwonił mój telefon.
- Louis? - powiedziałam sama do siebie.
Zaskoczona odebrałam, zwykle Lou dzwonił do Harry'ego, przecież byli najlepszymi przyjaciółmi...
- Halo? - spytałam zdezorientowana.
- Rose, słuchaj, gdzie jest Harry? - spytał.
- Gdzie ma być, na siłowni, o ile wiem.. - powiedziałam przygnębiona.
- Jezu, fakt, jednak głupi jestem. Jak się czujesz? - przez komórkę słyszałam westchnienie.
Lekko mnie to zaskoczyło...rozumiem, najlepsi przyjaciele...ale Harry chyba mu nie mówił o tej nocy!
- yyyyy....w jakim sensie? - spytałam zdezorientowana.
- W sensie, że dziś Hazza ma walkę! - wyjaśnił ni to śmiejąc się, ni to denerwując się Louis.
- aaaa...sory, nie mogę dzisiaj trzeźwo myśleć....jak mogę się czuć...potwornie... - powiedziałam cicho. Stres zżerał mnie od środka. Nie wiem, co zrobię, jak Harry'emu się coś stanie.
- Ja też....nikt dzisiaj nie jest zbyt radosny. Atmosfera jak w grobie, kurwa. A jak Harry? - spytał przygnębiony.
- Zmęczony, zdenerwowany i wszystko na raz. Od rana trenuje, właśnie do niego idę, i wybadam sytuację. - powiedziałam.
-Słuchaj, ale jak będzie zmęczony to weź mu zakaż trenować....jak ja go znam, będzie tam do samej walki trenować, a musi mieć siły przecież! - powiedział lekko zaniepokojony.
- Spróbuję. - odpowiedziałam denerwując się.
- Ok, to zadzwonię później. Przekaż mu, że jesteśmy wszyscy z nim, i że będziemy na walce. Pa. - pożegnał się.
Właśnie docierałam do drzwi siłowni.
Weszłam i od razu przywitał mnie Tom.
- Rose! Jak...jak się czujesz? - spytał zatroskany.
- Ciekawe ile jeszcze osób się mnie o to spyta. - zaśmiałam się sztucznie. - gorzej nie było.
- Wiem....ja też się martwię.. - powiedział idąc ze mną w stronę sali z ringiem bokserskim.
Usiadłam w kącie, i przypatrywałam się Harry'emu.
Nie zachwiał się przy żadnym uderzeniu zadanym przez jego trenera, za to sam dawał zabójcze ciosy.
Przerwali trening. Harry uśmiechnął się do mnie, i czule objął ramionami.
- Harry nie powinieneś oszczędzić trochę energii? - spytałam głaszcząc jego twarz.
- Muszę trenować. - powiedział uparcie.
- Dzwonił Louis, powiedział że wszyscy są z tobą i przyjadą na walkę, i też powiedział, żebyś przestał teraz trenować, bo musisz mieć siłę! - nie dawałam za wygraną.
- Ale... - chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył.
- Harry, proszę. - szepnęłam.
Znowu patrzyli się na nas wszyscy na siłowni.
- Jeszcze 2 godzinki, dobrze? - spytał błagalnie.
- Nie. - odparłam krótko.
- Godzina? - błagał.
- Pół. - odpowiedziałam.
- Dobrze, czekaj na mnie. - odpowiedział idąc na ring.
W miarę szybko to zleciało.
Harry już przebrany wyszedł z szatni, i rozmawiał z kimś przez telefon.
Ruchem głowy wskazał mi, że mam iść za nim. Parking był rozległy, więc podczas drogi do samochodu mogłam spokojnie przysłuchiwać się rozmowie.
Harry ciągle powtarzał ,,Nie wiem czy to dobry pomysł" , ,,Nie jestem pewien", ,,Nie ma po co", ,,Nie umiem". Dotarliśmy do czarnego samochodu Harry nadal rozmawiając położył swoją torbę na ziemi i wolną ręką otworzył mi drzwi. Starając się zachować grację usiadłam na miejscu pasażera z przodu. Zapięłam pas. W lusterku widziałam, jak Harry wciąż ze skupioną miną o czymś dyskutuje, otwiera bagażnik, wkłada do niego torbę a następnie siada na miejscu kierowcy.
Rozmowę zakończył chyba Harry słowami ,,No nie wiem, zapytam Rose, jeśli w przeciągu pół godziny nie przyjedziemy to znaczy że się cykam." zaśmiał się.
Spojrzałam na niego wyczekująco. On ze spokojem odpalił samochód.
- Kotku, pamiętasz jak kiedyś Mike był u mnie...znaczy u nas, i mówił że napisze mi piosenkę, a ja w jego studiu będę musiał ją zaśpiewać? - spytał wyjeżdżając w skupieniu z parkingu.
- Taaaak- nadal nie rozumiałam.
- Mike chce żebyśmy do niego przyjechali, i twierdzi że jeśli coś zaśpiewam to rozluźnię się przed walką. - powiedział wręcz pytająco.
Miałam słyszeć jak śpiewa Harry? O mój bosz, mój strach przegoniła na chwilę radość.
- Powiedz, że nie chcesz jechać księżniczko! - błagał.
- Harry, dobrze wiesz że chcę żebyś śpiewał. - zaśmiałam się. - ale cię nie zmuszam, ja bym chętnie pojechała.
- No trudno, co rozkażesz. - powiedział przygnębiony.
Przebiliśmy się przez miasteczko. Na jego granicach znajdowało się studio Mike'a.
Po jakichś 15 minutach byliśmy w środku. Mike i Harry dyskutowali, a ja czasem się tylko włączałam. Harry upierał się, że nie umie śpiewać, na co Mike protestował, i tak na odwrót.
- Stary, kurde, masz zajebisty głos! - krzyknął Mike.
- Nie śpiewałem od lat! - zaprzeczył Harry.
- To może czas zacząć? - Mike nie dawał za wygraną.
- Ostatnim razem śpiewałem mając 14 lat! Od tego czasu głos mi się zmienił! Nie zapanuję nad nim, już tym bardziej nie w nowej piosence. - wycofywał się Harry.
- To zaśpiewasz na początek starą. Pamiętasz, jak napisałem dla ciebie 4 lata temu ,,Don't let me go''? - spytał Mike.
- Tak, ale wtedy miałem cieniutki głosik chłopca, a teraz? - zaśmiał się Harry.
- Teraz masz cudowny, głęboki głos, i jeszcze ta chrypa, jak u Mike'a Jagger'a! - krzyknął Mike.
- Rose, błagam broń mnie! - powiedział do mnie Harry.
- Wybacz kochanie, ale jestem po stronie Mike'a. - zaczęłam się śmiać.
- Widzisz? - krzyknął zadowolony Mike. - to co, pamiętasz słowa? - spytał.
- Pamiętam. - odburknął Harry.
Mike przystawił mu mikrofon.
- Śpiewaj z takimi emocjami, z jakimi kochasz Rose. - powiedział Mike.
Chwila...co?
Spojrzałam się na Mike'a krytycznym wzrokiem powstrzymując śmiech.
Już po chwili rozległa się muzyka.
*włącz: https://www.youtube.com/watch?v=AKolTwOyKmg i czytaj dalej jak zacznie się muzyka, wyobrażaj sobie wszystko powoli i dokładnie*
Stałam jak wryta. Nie mogłam po prostu nic! Jezu.....on był idealny! Oparłam się o ścianę, i zamknęłam oczy. To śpiewał mój chłopak.
.
.
.
.
.
.
.
Śpiewając zerknął na mnie:
,,All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be"
Nagle oślepiają mnie światła
Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być
.
.
.
.
Moje nogi po prostu zmiękły...śpiewał to z takim uczuciem....był do tego po prostu stworzony!
Głębokim, niskim głosem potrafił wyciągnąć tak wysoko, a wszystko dopełniała cudowna chrypa...
Nadal mnie obserwował.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
,, Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go"
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ jestem zmęczony uczuciem samotności
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść...
Ten tekst jakby idealnie pasował do Harry'ego...
Przygryzłam dolną wargę.
To, jak cudownie mrużył oczy, gdy podciągał głos wyżej.
Żyły na szyi ukazujące się przy każdym wysokim dźwięku.
Idealne usta, wyśpiewujące cudowną piosenkę...
Niezwykły chłopak, stojący w blasku jednej lampy, pośrodku ciemnego pomieszczenia.
.
.
.
.
.
.
.
Muzyka się skończyła. Harry przestał śpiewać, a ja stałam jak wryta, wpatrując się w podchodzącego do mnie Harry'ego.
- I jak? - spytał uśmiechając się.
Rozchyliłam lekko usta, ale nadal nie mogłam powiedzieć nic.
- Ty....ty musisz śpiewać! - szepnęłam.
Zaśmiał się cicho.
Nasze oczy zaczęły się w sobie zapatrywać. Zamknęłam je i poczułam jego usta, delikatnie całujące moje.
Teraz to była bajka. Bajka przed nadciągającą wieczorem burzą. Czekała nas jeszcze walka.
poniedziałek, 29 lipca 2013
#45
Wiem, że czekaliście długo, ale za to macie taki dłuuugi i zboczony, jaki lubicie xd
Fragmenty z rozdziału wykorzystane zostały z fanfiction ,,Dark".
UWAGA!
CZERWONA CZCIONKA, WIĘC WIECIE CO TU BĘDZIE XD TREŚĆ TYLKO DLA OSÓB 18+ LUB TAKICH KTÓRE WIEDZĄ JUŻ O TYM WSZYSTKO, JAK JA :D
Walka zbliżała się nie ubłaganie. Dziś był czwartek, już jutro miało się wszystko wydarzyć. Harry spędzał całe dnie i noce na siłowni, trenując. Ja po za pracą, pół dnia spędzałam w jego pustym mieszkaniu. Czasem chodziłam do El i Dani, spotykałam się też z Perrie, ale to nie to samo. Byłam po prostu nie do życia. Przez ten koszmarny tydzień, odkąd się dowiedziałam robiłam wszystko automatycznie, bez uśmiechu. Wszyscy próbowali mnie gdzieś wyciągnąć, ale ja wolałam siedzieć sama...dzisiaj jest najgorzej. Jutro nie wiem co zrobię! Nie wierzę, że ten okropny chuligan którego nienawidziłam stał się dla mnie tak potwornie ważny! Przez masę wolnego czasu, który kiedyś spędzałam z moim chłopakiem, myślałam nad wieloma rzeczami. Ja nienawidziłam Harry'ego. Brzydziłam się go, bałam, wydawał mi się zwykłym hujem! Jaki on był na początku, i jak bardzo się dla mnie zmienił? To jest niemożliwe, wtedy, co drugie jego słowo było ,,kurwa" ,,ja pierdole" ,,huj" albo coś w tym stylu, teraz od dawna tego nie słyszałam. Skończył z narkotykami, alkoholem, fajkami...a to wszystko dla mnie! Dawno już nie był naćpany, z resztą pamiętam, że kiedy był na haju i tak był dla mnie czuły i opiekuńczy...on na prawdę mnie kochał, a ja kochałam jego.
Widziałam, że on sam jest spięty, i mimo wszystko czuć w nim strach. Dla tego staram się być uśmiechnięta, gdy tylko przychodzi do domu, on tak samo stara się robić wrażenie nie przejmującego się zbytnio. Ale chyba coś nam nie wychodzi. Nie rozmawiamy, nie śmiejemy się tak jak dawniej. Oczywiście nie mówię tu o braku miłości, ale po prostu oboje się boimy, i ten strach nas blokuje.
Przychodzi w środku nocy, zawsze zmęczony, bierze prysznic i kładzie się do łóżka, wychodzi wcześnie rano, i tak w kółko...
Tydzień temu ubłagał mnie, żebym spała u niego. Zgodziłam się, ale właściwie nie wiem po co. Szkodzę mu jeszcze bardziej tym, że musi patrzeć na również mój strach, który przejmuje na siebie.
Z rozmyśleń wyrwało mnie zgrzytanie klucza w zamku.
Wyszłam z salonu. Na korytarzu stał zmęczony Harry. W jego oczach nie było widać blasku, był przygaszony i smutny.
- Jeszcze nie śpisz księżniczko? - spytał starając się uśmiechnąć.
- Musisz tak długo trenować? Zaraz się przewrócisz! - powiedziałam zaniepokojona.
Chłopak ledwo trzymał się na nogach.
- Rose...ja muszę... - powiedział rzucając torbę ze swoimi rzeczami.
- Tak na pewno tego nie wygrasz. - powiedziałam cicho.
- Masz inny pomysł? - warknął.
Znowu nie zapanował nad złością...powoli mam tego dosyć. Spojrzałam się mu prosto w oczy.
- Rose....przepraszam, na prawdę, ale jestem tak zmęczony, że powoli nie wiem co mówię...kocham cię, wiem że się o mnie troszczysz, ale widzisz jaka jest sytuacja. Mój przeciwnik jest...-powiedział zrezygnowanym tonem głosu, mocno mnie przytulając.
- nie musisz się kryć, wiem dobrze, że to Chris. - powiedziałam zła.
Zdawał się być zszokowany.
- Od kogo?
- Od Tom'a. - powiedziałam spokojnie, patrząc jaka będzie reakcja.
- Zabiję go. - powiedział cicho.
- Jeśli bym się nie dowiedziała, robił byś ze mnie głupią. Mam chyba prawo wiedzieć! - nie chciałam na niego tak naskakiwać, ale połączenie cholernej troski ze złością nie wróży nic dobrego.
- Muszę się w końcu z nim policzyć! - krzyknął.
- Nie spytałeś mnie o zdanie! - oskarżyłam go.
- Bo i tak byś powiedziała nie, a ja muszę to zrobić! - jego oczy przestały być jasno zielone, teraz były ciemne, postawę miał sztywną a szczękę zaciśniętą. Pierwsza poważna nasza kłótnia...
- Miałabym się zgodzić? A jak ci się coś stanie? - spytałam wkurzona.
- Mogłabyś mnie zrozumieć! On za bardzo cię nękał! Często widzę, jak się na ciebie gapi na różnych imprezach! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Ale nic mi nie zrobił! Niech się gapi, co nas to obchodzi? Chociaż nie, przepraszam, jesteś tak chorobliwie zazdrosny, że nie dajesz rady tak? - zaczęłam się od niego oddalać. Ciężko przełknęłam ślinę, gdy moje plecy dotknęły ściany. Bałam się go, ale nie mogłam na to dalej pozwalać!
-Czekaj! To może tobie podoba się to, jak do ciebie zarywa? Przyznaj się! Wtedy gdy niby się poświęciłaś, i pojechałaś z nim do mieszkania, a tak na prawdę chciałaś tego! Chciałaś się z nim pieprzyć, i dla tego teraz nie chcesz ze mną! Ty na prawdę kurwa go kochasz tak?! - kipiał z wściekłości, a w jego oczach pojawiła się rozpacz. Położył ręce na moich ramionach, ale szybko się wymsknęłam, tak że oparł się o ścianę. Z moich oczu poleciały łzy.
- Jak możesz mnie podejrzewać o coś takiego? Kocham ciebie! Nie chcę tego z tobą robić bo może to zabrzmi głupio: bolało jak cholera! Pasuje? Masz całą pieprzoną prawdę, nigdy nie chciałam Chris'a, i nie w nim się zakochałam, tylko w tobie! Nawet nie wiesz, jak to zabolało, gdy mi to powiedziałeś. - wzięłam szybko z wieszaka bluzę i wybiegłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Mój oddech był nie równy, a serce biło mi bardzo szybko. Gdzie miałam pobiec? Było już całkowicie ciemno...do Eleanor i Dani? Nie....nie chcę żeby o tym wszystkim się dowiedziały. Perrie byłaby najlepszym rozwiązaniem, ona wiedziała wszystko, ale mieszkała z Zayn'em, więc też nie. Nie mówię już o domu mojej mamy. Chyba przez całą noc będę się tułać..nie obchodzi mnie że ktoś może mnie zgwałcić, pobić...
Co ze mną i z Harry'm? Co się między nami stało?
Z kieszeni wyciągnęłam ostatnią chusteczkę. Szłam w ciszy. Harry chyba dał sobie spokój, i za mną nie biegł...czyli zerwaliśmy...
Delikatnie chwyciłam wisiorek, który kiedyś dał mi Harry. Dwie, różniące się od siebie liny, ciągnące się w różnych kierunkach, jednak związane porządnym supłem. Pamiętam jak mi go dawał. Mówił, że dostał to dawno, kiedy jeszcze wszystko było proste, i znaczy dla niego bardzo wiele. Nigdy go nie ściągał, ale dał go mi, ze słowami, że to jest jakby jego cząstka...
Zdjęłam łańcuszek, i idąc ciemną ulicą nadal trzymałam go w ręce.
Byłam już kilka przecznic od domu loczka. W oddali pojawiła się wysoka i szczupła sylwetka. Osoba była za daleko, żebym widziała rysy twarzy, ale widząc mnie przyśpieszyła kroku. Po 2 minutach nic nie stawiało wątpliwości: był to Harry, jednak mnie szukał...jak mam zareagować?
Bez słów stanęliśmy na przeciwko siebie. Nikt nie ośmielił się wypowiedzieć słowa. Milczenie było koszmarne. Ja patrzyłam się w chodnik. Co mam zrobić? Wybaczyć mu, czy przestać na siłę ciągnąć pseudo - miłość?
- To chyba twoje. - powiedziałam cicho kładąc mu na rękę srebrny łańcuszek. Lekkim krokiem spróbowałam się oddalić, ale silne ręce mnie przytrzymały.
- Błagam cię, nie zrywaj ze mną! - usłyszałam jego głęboki głos, powstrzymujący łzy. Stanęłam w miejscu.
- Wiem że jestem hujem...przepraszam, że się ciebie uczepiłem, chyba na ciebie nie zasługuję. - powiedział znów cicho.
Osłupiałam. On był gotowy do tego? Nigdy tak na siebie nie mówił, nigdy nie usłyszałam ,, chyba na ciebie nie zasługuję" skierowane do mnie...odwróciłam się.
Stał w świetle latarni, w czarnych rurkach i białej, rozpiętej do połowy koszuli, ukazującej umięśniony, wytatuowany tors. Rękawy miał niedbale podwinięte. Miał swoje wytarte, brązowe buty, loki podniesione do góry, chociaż nie ułożone tak idealnie, jak zawsze było. Zaczerwienione oczy wpatrywały się we mnie, kształtne usta czekały aż coś powiem, wydatna szczęka rysowała się wyraźnie na jego szyi. Był niezwykły, i zabójczo przystojny...
- Kochasz mnie? - spytałam cicho.
- Nie ma takiego słowa, które właściwie by opisało to, jak bardzo.- wyszeptał.
Zaczął szybko oddychać. Powoli się do mnie zbliżył. Objął mnie rękami w talii i delikatnie wessał się w moje usta. Nie odpychałam go...
Po jakimś czasie byliśmy już w jego domu. Teraz starał się jak nigdy.
W czasie kiedy on się kąpał, ja położyłam się już do łóżka.
Znowu pogłębiłam się w świat swoich myśli: co będzie jutro, gdy do pokoju wszedł Harry...całkowicie nagi.
- Prosiłam cię, żebyś zakładał chociaż gacie! - powiedziałam tłumiąc śmiech.
Wiedziałam o co mu chodzi. Podszedł do szafki obok łóżka, jedynie się uśmiechając. Stanął tak, żebym miała wszystko na widoku, dosłownie wszystko. Udawał, że szuka bokserek, ale tak na prawdę patrzył się kątem oka na moją reakcję. Starałam się na to nie patrzeć, i szukałam czegoś, na czym mogła bym zawiesić wzrok. Zaśmiał się.
- Moja kochana i niewinna Rose. - powiedział chodząc po całym pokoju, niby czegoś szukając.
Usiadłam na łóżku i z szafki nocnej sięgnęłam komórkę. Udawałam że pisałam sms-a.
- Kochanie
- co? - spytałam starając się patrzeć tylko na jego twarz.
- Wtedy...jak powiedziałaś dla czego nie chcesz tego robić... - powiedział cicho.
Przełknęłam ciężko ślinę. Czy poruszanie tego tematu było konieczne? Chyba...w końcu musiało to przecież nastąpić, a ja tchórzliwie przed tym uciekałam.
Nadal nago usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam....za mocno to robiłem, tak? - spytał cicho.
- Harry.... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Nie powinienem wtedy naciskać...nie powinienem wywierać na tobie takiej presji...- powiedział zrozpaczony.
- Nie...to przecież tylko ten pierwszy raz bol...
- Spierdoliłem wszystko, jak zwykle.. - przerwał mi.
- Nie... - powiedziałam cicho, delikatnie całując kształtne usta Styles'a.
- Czyli....mogę? - spytał nieśmiało.
- Tak... - odpowiedziałam cicho.
Tak na prawdę w ogóle nie chciałam. Ale jeśli Harry robił to zanim był ze mną codziennie, to i tak nieźle się powstrzymywał...
Mruknął z zadowolenia. Jego lewa ręka powoli zsunęła się po moich plecach przysuwając mnie bliżej jego ciała.
- Jesteś bezpieczna. Przy mnie jesteś bezpieczna. - szepnął.
Wierzyłam mu. Wiedziałam, że nic nie powstrzymałoby go, żeby mnie chronić. Trudno mi było wytłumaczyć komukolwiek jak zaczął się nasz związek, a jeszcze trudniej jak się rozwinął. Mogłam zaufać mu praktycznie we wszystkim. Czy to właśnie jest zakochanie? Być tak bardzo kimś pochłoniętym, że chce mu się dać wszystko.
Harry już dał mi swoje serce.
Pocałował mnie delikatnie. Odchylił się dosłownie na milimetry, ale wciąż byłam w stanie czuć jego usta tuż przy moich. Stykaliśmy się czołami, kiedy mój niepewny dotyk powędrował w dół jego brzucha. Jego skóra była taka miękka, dokładnie czułam jej fakturę pod palcami, kiedy kreśliłam nieznane wzory na jego brzuchu.
- Musisz być aniołem. - szepnęłam, spoglądając w górę na jego twarz.
Jego zapierające dech w piersiach rysy twarzy były lekko oświetlone przez małe lampeczki. Ciemne loki, dołeczki, uśmiech, nadzwyczajnie zielone oczy i te pełne wargi, które lekko wydął w odpowiedzi na moje słowa. Nie wyglądał jak normalny chłopak.
- Nie jestem aniołem, skarbie. - w jego oczach błysnął ból, zanim spuścił wzrok skupiając się na naszych splecionych dłoniach.
Wiedziałam, że miał swój udział w kilku wątpliwie dobrych działaniach i wciąż nie byłam pewna czy kiedykolwiek uwolni się od tej ciemności, która nim zawładnęła. Mimo to, nie chciałam żeby się dla mnie zmieniał.
- Ja uważam, że jesteś.
Podniosłam jego dłoń na wysokość moich ust i delikatnie pocałowałam kostki jego palców.
- Dlaczego? - zapytał zmieszany.
- Jak ktoś z tak zapierającym dech wyglądem, może nie być aniołem. - powiedziałam cicho - To jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi na myśl. - dokończyłam lekko się uśmiechając.
Zaśmiał się z mojego komentarza, po czym delikatnie cmoknął mnie w czubek nosa. Moje ręce powędrowały z jego barków, przez silne ramiona, aż do momentu kiedy dotarłam do bicepsów i lekko je ścisnęłam.
Oplotłam go rękami wokół talii, staliśmy tak przez jakiś czas, nawet nie wiem jak długo, ale jego obecność mnie uspokajała. Jego ochrypły głos dawał ukojenie, zapewniał mnie że wszystko będzie dobrze. Lekko muskał ustami mój policzek starając się wywołać uśmiech na mojej twarzy.
- Wszystko w porządku? - szepnął.
Lekko kiwnęłam głową, kiedy mnie przytulił.
- To dobrze... A teraz pozwól mi cię kochać.
Zapomniałam o wszystkim co zdarzyło się wcześniej tego wieczoru, uśmiechając się nieśmiało do przepięknego, wysokiego chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Potrafił tak szybko zmienić bieg sytuacji. Zrobiłam mały krok do tyłu opuszczając jego ciepłe ramiona. Jego błyszczące, zielone oczy nie opuszczały mnie ani na moment, gdy skrzyżowałam ręce na brzuchu, chwytając koniec koszulki, którą miałam na sobie. Mocno przygryzłam dolną wargę, kiedy odważyłam się podciągnąć materiał do góry. Przez chwilę nic nie widziałam przeciągając część ubrania przez głowę, co w moim zdenerwowaniu nieco się przedłużyło. Usłyszałam głęboki śmiech, zanim poczułam duże dłonie wyjmujące rąbki materiału z moich i pomagające mi się pozbyć koszulki, która za chwilę powędrowała na podłogę.
Rumieniec, który oblał moje policzki zdawał się ogrzewać całe ciało. Stałam tylko w staniku i jeansach, kiedy Harry zmniejszył między nami dystans. Miękkie, pełne usta złączyły się z moimi, język delikatnie torował sobie drogę między moimi rozgrzanymi wargami. Nie sprzeciwiałam się, moje ciało samowolnie mu ulegało. Harry mógł mieć wszystko co tylko byłam mu wstanie dać i jeszcze więcej. Byłam jego.
Dłonią chwyciłam tył jego karku. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jak jego długie palce starają się rozpiąć guzik moich spodni. Westchnęłam nie odrywając swoich ust od jego, kiedy pociągnął w dół mój rozporek.
- Csiii... - wyszeptał uspokajająco - Wszystko będzie dobrze, skarbie.
Jego cichy głos miał właściwości kojące, mimo że mój oddech wciąż drżał. Zaśmiał się, gdy pochyliłam się po jeszcze jednego całusa i niezdarnie zderzyliśmy się nosami. Moje ciało zamarło w miejscu, kiedy wsunął palce za oblamówkę moich spodni i powoli zaczął je ze mnie ściągać. Niecelowo przejechałam kciukiem po jego prawym sutku. Gardłowe jęknięcie nieco mnie zdziwiło, ale powtórzyłam mój ruch i pochyliłam głowę.
- Rosee. - usłyszałam jego napięty głos.
Dotknęłam ustami wrażliwej końcówki, lekko ssąc i liżąc. Straciłam kontakt z jego skórą, kiedy moje jeansy zostały całkiem pociągnięte w dół, aż opadły na moje kostki. Harry chwycił mnie za ręce, bym nie straciła równowagi wychodząc z ubrania, co nie na wiele się zdało, bo i tak się potknęłam i wpadłam na jego ciepłe ciało. Po chwili gdy stanęłam prosto, odgarnął włosy za moje ramiona, ukazując czarny stanik.
- Cholera jasna. - rzucił szybko.
Jego pełne pożądania spojrzenie przesunęło się po całej mojej sylwetce od głowy, aż po stopy. Nie spieszył się, powoli zapoznawał się z wszystkimi łukami i liniami mojego ciała. Nigdy jakoś specjalnie nie opalałam się na słońcu, a przy Harrym wyglądałam jeszcze bardziej blado. Ale tylko przy nim czułam się taka piękna. Dostrzegłam jego cudny uśmiech, kiedy nerwowo podwinęłam palce u stóp.
- Ładny kolor. - skomplementował połyskująco-granatowy lakier na moich paznokciach.
- Dziękuję. - szepnęłam nieśmiało.
Pragnęłam poczuć jego ciepło, nie mogłam już dłużej czekać, zainicjowałam nasz kontakt. Duże dłonie Harry'ego błądziły po całym moim ciele, gdy delikatnie pieścił moją skórę. Uśmiechnął się nie odrywając ode mnie swoich ust, kiedy powędrowałam swoim dotykiem w górę jego pleców, znałam tam takie jedno miejsce, gdzie wiedziałam że lubi być dotykany. Palce owinęły wokół siebie ciemne loki, delikatnie masując skórę jego głowy.
- Jesteś taka piękna.
Moja jedna dłoń pozostała w jego włosach, podczas gdy drugą opuściłam na jego kark, podtrzymując się, gdy prowadził mnie tyłem. Dotknęliśmy się bosymi stopami, kiedy dotarliśmy do krawędzi łóżka. Gorący pocałunek został przerwany, straciłam już rachubę ile razy Harry podnosił mnie w górę, ale za każdym razem moja reakcja była taka sama, uśmiechałam się i cicho chichotałam.
Włosy opadły wokół mojej twarzy, kiedy Harry położył mnie na pościeli. Widziałam w jego oczach jakąś obawę.
- Harry?
Wyciągnęłam w jego kierunku rękę, żeby przyciągnąć go bliżej. Uklęknął między moimi lekko uniesionymi kolanami i podniósł moją dłoń do swoich ust. Różowe usta zostawiały małe pocałunki na skórze. Jego palce przejechały po bransoletkach zdobiących moje nadgarstki, by po chwili powędrować w górę mojego ramienia i wrócić tą samą drogą. Uważnie obserwowałam jak zwinne palce pozbywają się mojej biżuterii. Jego wzrok spoczywał na mojej twarzy, kiedy ściągał jedną bransoletkę po drugiej. Odwrócił moją dłoń i przycisnął usta do wewnętrznej strony mojego obnażonego nadgarstka.
Wciąż leżałam na plecach, kiedy Harry kontynuował swój delikatny dotyk. Moje serce zabiło mocniej, gdy przesunął się w górę i zawisł nade mną. Uśmiechnął się lekko i powiódł kciukiem po mojej szyi, aż dotarł do ucha. Srebrne kółeczko zostało natychmiast zdjęte z mojego płatka, zrobił to samo po drugiej stronie mojej twarzy.
Nasze oczy spotkały się, kiedy poniósł się do góry, nadal klęcząc i unosząc powoli moją nogę. Jęknęłam cicho, kiedy jego ręka dotknęła uda, by po chwili przenieść się na kolano, a potem na łydkę. Cały czas za jego dotykiem podążały miękkie pocałunki.
- Jest taka delikatna. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Oparł moją stopę o swój tors i ostrożnie odpiął bransoletkę, która zdobiła moją kostkę, po czym odłożył ją w to samo miejsce, gdzie spoczywała już reszta biżuterii. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, kiedy podniósł nieco moją stopę i zassał jeden z moich palców. Łaskotało. Wyszczerzył zęby, które pojawiły się w nieodłącznym towarzystwie dołeczków.
- Harry. - zachichotałam cicho starając sie dać mu do zrozumienia, żeby przestał.
Kiedy skończył, jedyną biżuterią, która na mnie pozostała, był naszyjnik, który od niego dostałam. Spętane, metalowe, małe linki spoczywające bezpiecznie na mojej klatce. Obrócił go kilka razy w swoich palcach, po czym pochylił się do mojego ucha.
- Ten sobie zatrzymamy. - wyszeptał ochrypłym głosem.
Kiwnęłam głową z aprobatą. Nie zdjęłam go ani razu, odkąd go dostałam. Chociaż....dzisiaj, gdy chciałam mu go oddać...ale i tak nigdy mnie nie opuszczał.
Jego dłonie powędrowały w dół mojego ciała, delikatnie chwytając moje piersi i lekko je ściskając. Przyjemne uczucie spowodowało gęsią skórkę na mojej skórze. Dobrze wiedział jaki efekt na mnie wywiera i czerpał z tego wszelkie korzyści. Przekręciłam głowę na bok szybko oddychając pod wpływem jego intymnego dotyku.
- Nie, spójrz na mnie. - poinstruował.
Spotkałam jego intensywny wzrok, kiedy poczułam jego palce zjeżdżające w dół brzucha. Każdy jego malutki ruch wydawał mi się wspaniały. Obecność Harry'ego była wszechogarniająca, wręcz przytłaczająca. Przesunął się wgłąb łóżka, cały czas całując moją miękką skórę. Jego ruchy były tak podniecające, uwodzicielskie. Gdybym nie leżała na łóżku z pewnością bym zemdlała. Otrząsnęłam się z zamyślenia, kiedy poczułam jego dotyk na mojej bieliźnie.
- Wiesz, że bardzo mi się podobają. - wsunął koniuszek palca pod oblamówkę moich majtek i przejechał nim lekko pod bielizną - Chciałbym je z ciebie zdjąć... Ale jeszcze nie teraz. - dodał puszczając mi oczko.
Zanim miałam okazję wziąć kolejny oddech, pochylił swoją głowę. Silne ręce unieruchomiły moje kostki, przyciskając stopy do łóżka. Jego otwarte usta przywarły do mojej bielizny. Gorący oddech sączył się przez cienki materiał, kiedy on celowo wydmuchiwał z siebie powietrze.
Z moich ust wyrwał się jęk.
Moje drżące ciało wywołało uśmiech satysfakcji na jego ustach, nie byłam w stanie poruszyć nogami. Usłyszałam jego cichy chichot, kiedy ostrożnie dotykał zębami skóry na moich udach. Puścił jedną moją kostkę, odsuwając palcem na bok moją bieliznę. Uniosłam biodra, kiedy poczułam w sobie jego język. nie byłam w żaden sposób przygotowana na jego szybkie akcje, ale on czerpał wyraźną przyjemność z widoku mojego wijącego się ciała. Usta i język współpracowały nieprzerwanie, uzyskując dźwięk jego imienia z trudem wyrywającego się z moich rozchylonych warg. Dolna część mojego ciała oderwała się od materaca i wygięła ku górze błagając o więcej kontaktu. Jego niski śmiech zawibrował na mojej skórze, podczas gdy językiem kreślił nieregularne wzory przy moim wejściu. Dłonie desperacko zaciskały się na pościeli, kiedy kontynuował swoje przepełnione rozkoszą tortury. Moja klatka zapadła się, a oddech uwiązł w gardle, kiedy oplótł swoimi ustami moja łechtaczkę, ssąc małą końcówkę.
Harry uniósł głowę, żeby zaczerpnąć nieco powietrza i uśmiechnął się do mnie.
- Podoba ci się?
Kiwnęłam głową nie będąc w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Zamknęłam oczy i powiodłam ręką w dół mojego ciała, by zatopić palce w jego miękkich lokach. Wzdrygnęłam się kiedy potarł nosem o mój czuły punkt.
- Nawet nie masz pojęcia jak niesamowita jesteś. - wymamrotał nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego prowokujące słowa pobudzały mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam, że nie dam rady długo powstrzymywać się od orgazmu. Iskry towarzyszące jego dotykowi zaczynały rozbiegać się po całym ciele. To stało sie bardziej oczywiste dla Harrye'go, kiedy bezwiednie zacisnęłam uda wokół jego głowy. Jego gorący język jeszcze dwa razy przejechał po wrażliwych zakończeniach nerwów pomiędzy moimi nogami, zanim rozchylił je lekko i uniósł głowę.
- Jeszcze nie teraz, kochanie. - jego głos był taki ponętny.
Nie mogłam się poruszyć. Wszystkie moje kończyny zwiotczały momentalnie, kiedy się odsunął. Położył się na plecach, głowę umieszczając na miękkich poduszkach, silne dłonie oplotły moje biodra z łatwością przenosząc mnie razem z nim. Moje plecy przyciśnięte były do jego nagiego torsu, kiedy zgiął nogi w kolanach. Starałam się nie nadwyrężać jego ciała, ale on zdawał się nie zwracać uwagi na swoje obolałe miejsca. Delikatnie odgarnął moje włosy na jedną stronę i zaczął masować piersi. Po chwili jedna z rąk powędrowała w górę.
- Ssij. - jego ochrypły głos zawibrował pode mną.
Chwyciłam wystawiony palec między moje rozgrzane usta. Słyszałam jego cichy jęk, kiedy oplotłam go językiem, by zwilżyć go swoją śliną. Usłyszałam cmoknięcie moich własnych ust, kiedy Harry wyjął swój palec.
- Grzeczna dziewczynka.
Nie marnował czasu, długie palce od razu powędrowały do wnętrza mojej bielizny. Jęknęłam kiedy wsunął we mnie swój palec wskazujący, mocno przyciskając stopy do jego umięśnionych ud. Mocno oplatał wolną ręką moja talię, gdy wiłam się w efekcie jego nieustających ruchów. Moja dłoń zacisnęła się na jego bicepsie, kiedy nie przestawał wsuwać i wysuwać ze mnie swojego palca. Jego tors zawibrował pod moim ciałem, gdy usłyszałam gardłowe mruknięcie, kiedy przycisnęłam swój tyłek do jego krocza.
- H...Harry... Proszę...
Chciałam zsunąć się z jego ciała, ale zacieśnił uścisk na mojej talii.
- Nie, nie ruszaj się, Rose. Zostań ze mną. - powiedział ledwo łapiąc oddech.
Moja głowa opadła na jego ramię, ale ciało wciąż niespokojnie poruszało się na jego nagim torsie. Harry znowu jęknął pod wpływem nacisku, który wywierałam na jego krocze. Stale twardniejąca wypukłość była coraz bardziej wyczuwalna. Czułam jego bicie serca na moich plecach. Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego.
- Spróbuję dwa. - powiedział cicho.
Nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie. Moje mięśnie napięły się kiedy ponownie próbować wsunąć palce.
- Rose, musisz się odprężyć.
Mocniej zacisnęłam powieki, kiedy je we mnie wsunął. Moje podniecenie ułatwiało mu nieco poruszanie się w moim ciasnym wnętrzu. Nowe uczucie było dość niekomfortowe, gdy Harry zaczął zwiększać głębokość pchnięć swojej dłoni. Był delikatny, nie chciał przesadzić. Nie kontrolowałam jęków wydostających się z moich ust. Moje pięty wbiły się w jego uda, kiedy przyspieszył swoje ruchy.
Wolna ręka Harry'ego chwyciła moją dłoń, co z wdzięcznością zaakceptowałam. Moje wargi rozchyliły się, kiedy przestał poruszać we mnie palcami, jednak nadal trzymał je w środku. Sekundę później poczułam jak przekręca nimi wokół własnej osi. Usłyszałam jak zaklął pode mną, kiedy moje ścianki mimowolnie zacisnęły się w odpowiedzi na nową sensację. Jego delikatne ruchy kompletnie mnie oszołomiły, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, kiedy jego długie palce pieściły mnie od wewnątrz. Gdy lekko je zgiął jęknęłam głośniej. Opuszki jego palców natrafiły na punkt o którego istnieniu nie miałam nawet zielonego pojęcia. Rozkosz którą poczułam była daleka od tego, co mogłam sobie jedynie wyobrażać.
Chciałam na niego patrzeć, obserwować każdy jego najmniejszy detal, reakcję. Mocno zaciągnęłam się powietrzem, kiedy powoli wysunął ze mnie swoje palce. Jego ręka poluzowała uścisk na mojej talii umożliwiając mi przekręcenie się na bok, tuż obok niego. Byłam wykończona, mój oddech był nieregularny. Leniwie odwróciłam głowę w stronę cudownego chłopaka, który prawie dwukrotnie doprowadził mnie do orgazmu w niewiarygodnie krótkim czasie.
Szerzej otworzyłam oczy, kiedy podniósł dłoń na wysokość swoich ust i umieścił dwa palce między różowymi wargami. Popatrzył mi prosto w oczy i zaczął mocno ssać, by po chwili je wyciągnąć. Kusicielsko oblizał swoje pełne usta, pomrukując przy tym w zadowoleniu.
Odgarnęłam loki, które opadły na jego czoło. Przepiękny chłopak ułożył się wygodnie na moim łóżku. Był mój. Mój wojownik, opiekun, mój anioł.
- Czuję się tu trochę samotny. - rzucił marudnym głosem - Masz zamiar się przyłączyć? - jego oczy aż zamigotały z rozbawienia.
Głęboki śmiech rozniósł się echem po pokoju, kiedy na moje usta wkradł się niekontrolowany uśmiech. Szybko usiadłam na Harrym pochylając się i łącząc nasze usta w pocałunku. Lekko przygryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam. Moje ręce błądziły po całym jego torsie, który unosił się i opadał coraz szybciej. Byłam tak pochłonięta pocałunkami, że nie zauważyłam kiedy jego dotyk powędrował na moje plecy i nagle poczułam , że mam odpięty biustonosz. Odchyliłam się lekko pozwalając jego miękkim palcom na ściągnięcie ramiączek wzdłuż moich rąk. Zaczęło mi zasychać w ustach. Wciąż siedziałam okrakiem na jego kolanach, kiedy Harry podniósł się i usiadł. Koronkowy stanik z finezją pofrunął na podłogę.
Zielone oczy wpatrzone były w moje, kiedy przeniósł swoje dłonie na moje plecy przyciągając mnie bliżej swojego ciała. Zatrzepotałam rzęsami, kiedy nasze nagie klatki przylgnęły do siebie. Piersi mocno przyciśnięte do jego muskularnego torsu. Odchylił głowę i wypuścił głęboki oddech z zadowolenia. Zimno srebrnego łańcuszka zostało uwięzione między naszymi rozgrzanymi ciałami.
- Harry.
Jego skóra była taka ciepła, uwielbiałam być w jego ramionach. Wykorzystałam jego chwilę słabości i zaczęłam delikatnie całować jego szyję. Upojny zapach Harry'ego ogarnął wszystkie moje zmysły, gdy wtuliłam swoją twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Nigdy nie chciałam go już puszczać. Moje usta powędrowały wzdłuż mocno zarysowanej linii jego szczęki, gdy lekko nacisnęłam dłońmi na jego ramiona, dając mu znak żeby się położył. Pociągnął mnie za sobą, trzymając blisko. Uśmiechnęłam się kiedy potarł swoim nosem o mój zanim cmoknął mnie w usta. Palce odgarnęły niesforne loki, które opadły na czoło.
- Jestem twoja. - szepnęłam.
Jego usta lekko rozchyliły się na te słowa. Mocno zacisnął oczy mierząc się z ich znaczeniem i głębią.
- Pokaże ci, jak bardzo mi na tobie zależy.- wychrypiał.
Przesunął mnie szybko, tak że natychmiast znalazłam się pod nim, całkowicie zdana na jego łaskę. Moje niebieskie oczy cały czas obserwowały jak pochyla swoją głowę, jego loki łaskotały moja skórę. Ufałam mu.
Bielizna została starannie zsunięta z moich nóg. Harry nie opuścił ani jednego skrawka mojej skóry, darząc ją intymnymi pocałunkami. Byłam całkiem naga, ale rzeczywistość sytuacji docierała do mnie powoli. Piękny chłopak, którego jeszcze tak nie dawno się bałam, powoli zmierzał ku górze mojego ciała. Jedno z jego ud spoczęło między moimi, widoczne zaczęło twardnieć, kiedy lekko przywarł do mnie biodrami. Nie zdawałam sobie sprawy z moich zamkniętych oczu, do póki Harry nie pocałować mnie w koniuszek prawego oka.
- Pozwól mi widzieć te piękne, niebieskie oczy. - wyszeptał.
Kilka razy mrugnęłam zanim wyraźnie dostrzegłam jego twarz. Dołeczki w policzkach okalały uśmiech malujący się na jego pełnych ustach. Moje ręce wydawały się takie małe w porównaniu do jego, kiedy chwycił je i przeniósł na okolice swojego krocza..
Chwyciłam go w swoją małą dłoń i usłyszałam niski jęk Harry'ego. Pochylił się w stronę szafki nocnej na której wcześniej położył rzeczy, które wyjął z kieszeni swoich spodni. Zaczęłam masować jego długość, kiedy sięgnął do portfela i wyciągnął z niego małe, srebrne opakowanie. Zauważyłam, że różowa główka penisa, była prawie tego samego koloru co jego usta. Zaczerwieniłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że dość długo już się na niego gapię. Harry rozszerzył usta w uśmiechu, zanim mocno mnie pocałował. Chwilę potem przeturlał się z mojego ciała na miejsce obok. Patrzyłam jak zębami rozrywa srebrne opakowanie, jego palce rutynowo wykonywały kolejne czynności. Rozciągnął prezerwatywę na całej długości swojego członka i odrzucił puste opakowanie na bok.
Chwilę potem z powrotem był nade mną. Jego duże dłonie umieszczone były po obu stronach mojej głowy, zanim lekko je ugiął zbliżając się do mojego ciała. Zaciągaliśmy się wzajemnymi oddechami, jestem pewna, że czuł moje mocno bijące serce.
- Gotowa? - wpatrywał się w moje oczy, jakby szukał najmniejszej oznaki wątpliwości. Nie znalazł nic.
Skinęłam głową nie do końca ufając mojemu głosowi. Moja uwaga skupiła się na jego twarzy, kiedy powiódł swoją ręką między naszymi ciałami. Jego oczy były zasłonięte ciemnymi lokami, które opadły na jego cudowne rysy, gdy potarł swoją końcówką kilka razy o moje wejście. Moje mięśnie momentalnie się napięły, kiedy poczułam jak Harry ostrożnie na mnie naparł. Skrzywiłam się, zmuszając go tym samym, żeby spróbował drugi raz. Splótł nasze palce po jednej stronie mojej głowy. Jęknęłam z bólu, kiedy wcisnął się we mnie trochę głębiej. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, to był nieprzyjemne w jakiś inny, dziwny sposób.
- Jeśli mógłbym wziąć to uczucie na siebie, zrobiłbym to bez wahania. - jego głos był pełen napięcia.
Mocniej ścisnęłam jego palce, starając się powstrzymać od ukazania oczywistego dyskomfortu, który zawładnął moimi emocjami. Harry wypełnił mnie całkowicie.
- Chciałbym wziąć ten ból na siebie, kochanie.- widać było że się martwił. Ani przez sekundę nie wątpiłam w szczerość jego słów. Raz za razem udowadniał mi jak daleko jest w stanie posunąć się, żeby zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa. Ta sytuacja nie różniła się od innych, ale miałam wrażenie, że mówiąc o bólu, miał na myśli wszystko z czym kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć. Moje załzawione oczy przypatrywały się siniakom na jego opalonej skórze.
Płakałam z bólu, kiedy Harry ostrożnie wypychał swoje biodra do przodu, wchodząc we mnie całą swoją długością. Utrzymywał swoją pozycję, aż do momentu kiedy cicho pisnęłam pod nim. Spojrzałam w górę i spotkałam jego przepełniony poczuciem winy wzrok. Harry nie mógł poradzić sobie z myślą, że sprawia mi ból. Mocno zagryzł dolną wargę, kiedy ciemne loki opadły wokół jego pięknej twarzy. Małe łzy od dawna starające się wydostać z moich oczu, spłynęły po policzkach.
- Nie płacz, piękna.
Usta Harry'ego scałowywały słone stróżki. Nigdy nie pragnęłam być tak blisko kogoś, jak pragnęłam Harry'ego. Przylgnęłam do niego ramionami, kiedy starał się dopasować do mojego wnętrza. Nieprzyjemne uczucie nasiliło się, nie mogłam powstrzymać dłużej cichego szlochu.
- Wiem...Wiem, kochanie. - powiedział pełnym rozpaczy głosem i zaczął muskać moje policzki w nadziei na odwrócenie mojej uwagi.
Jego nagie ciało zdawało się osłaniać mnie jak tarcza. Jego postawna budowa blokowała resztę otaczającego nas świata, kiedy mnie przytulił. Głośno przełknęłam ślinę, kiedy jego twarz znowu pojawiła się tuż nad moją. Harry złożył usta w lekki dzióbek, kiedy starał się mnie uspokoić. Musiałam go poczuć.
- Ja nie mogę tego robić, z myślą że ciebie to boli! - wydyszał zrozpaczony, powoli się wycofując.
- Muszę się przełamać. - wyszeptałam.
- Nie. - jego ochrypły głos wypełniony był napięciem, kiedy zaprotestował.
Jego usta lekko się rozchyliły, kiedy wpatrywał się w moją twarz. Nasze klatki podnosiły się i ciężko opadały. Twarz Harry'ego zanurzyła się zagłębieniu mojej szyi i za chwilę poczułam jego pełne usta na mojej skórze. Jego biodra ani drgnęły, mimo że wciąż był we mnie.
- Proszę... - szepnęłam błagalnym tonem.
Jego loki połaskotały moją skórę, kiedy pokręcił przecząco głową. Wiedziałam, że nie chce sprawiać mi bólu, ale nie mogłam już dłużej czekać. Moja dolna część ciała podniosła się lekko z materaca, desperacko próbowałam zmusić go żeby się poruszył. Czułam wibrację, kiedy niski jęk wydostał się z jego gardła. Odetchnęłam głośniej, kiedy jedna z jego dużych dłoni chwyciła moje biodro, powstrzymując mój dalszy ruch.
- Nie ruszaj się. - powiedział desperackim głosem.
Jego oddech stał się głośniejszy, kiedy próbował mi się przeciwstawić.
- Harry... Chcę cię poczuć.
Lekko pokręcił głową, pocierając swoim nosem o mój. Poczułam jego ciepły oddech otulający moją twarz. Intensywność w jego pełnych strachu oczach zaparła mi dech w piersiach.
- Potrzebuję cię. - szepnęłam.
Zdjął dłoń z mojego biodra i ponownie złączył nasze palce. Oparł swoje czoło o moje i zacieśnił uścisk między palcami, kiedy powoli zaczął się wysuwać. Moja skóra zadrżała pod wpływem nowego doznania, zanim stopniowo ponownie wypchnął swoje biodra do przodu. Dyskomfort odrobinę się zmniejszył, ale wciąż czułam to nieprzyjemne odrętwienie. Nie całowaliśmy się, ale nasze usta cały czas miały ze sobą kontakt.
- Przepraszam... - szepnął w moje usta.
Głowa Harry'ego pochyliła się do mojego dekoltu. Zostawiał mokre pocałunki na kościach obojczyka. Czułam jak delikatnie zasysa skórę, by po chwili się odsunąć. Wolną ręką dosięgnęłam jego karku i wplotłam palce we włosy. Zęby delikatnie przygryzały skórę w dolinie między moimi piersiami, za chwile pomiędzy nimi znalazł się zawieszka z metalowych linek. Uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę, że to jedyna rzecz, którą aktualnie mam na sobie. Usłyszałam gardłowy pomruk, kiedy Harry ponownie zakołysał swoimi biodrami. Mocno zagryzłam dolną wargę, żeby powstrzymać się od płaczliwego jęku. Jego zielone oczy natychmiast znalazły moje niebieskie. Przyciągnęłam go do siebie i zimna zawieszka znalazła się pomiędzy naszymi nabrzmiałymi wargami. Chwyciłam zębami drugi koniec linki, wystający z jego ust. Gorące spojrzenie chłopaka zdawało się ogrzewać całe moje ciało. Jego biodra wciąż poruszały się w dość delikatny sposób, ale nieco przyspieszył. Zmagałam się sama z sobą, żeby złapać oddech, powietrze które lądowało w moich płucach, nie było w stanie zaspokoić moich potrzeb.
- Rose...J...Jesteś... taka ciasna...- wyjąkał.
Puścił moją dłoń i chwycił za wezgłowie łóżka. Mięśnie jego ramienia cały czas się napinały i rozluźniały, kiedy stykał się ze mną biodrami. Łańcuszek wypadł z moich warg. Słyszałam tylko jego ciężki oddech, miał mocno zaciśnięte oczy. Gdy je otworzył, ciemność która w nich panowała przeszyła strachem wszystkie komórki mojego ciała. Błyszczące, zielone tęczówki były czarne. Zawsze to się pojawiało, gdy przestawał nad sobą panować. Pojedynczy szloch wyrwał się z moich ust, kiedy Harry wbił się we mnie szczególnie mocno i boleśnie. Wbiłam paznokcie w jego lśniące od potu plecy. Nisko jęknął w odpowiedzi i chwycił moje biodro. Jego palce mocno zacisnęły się na mojej skórze, gdy nadal pracował swoim ciałem, wsuwając się we mnie i wysuwając. Nie całowaliśmy się, nie było nic intymnego w tej całej sytuacji. Czy właśnie tego doświadczały inne dziewczyny? Z kolejnym mocnym pchnięciem to stało się dla mnie jasne. Harry nie był przygotowany do bycia delikatnym. Za każdym razem odcinał się od wszelkich uczuć związanych z seksem. Dla niego to nigdy nie było nic więcej, niż zwykłe pieprzenie.
- Harry. - rzuciłam pospiesznie.
Łzy po raz kolejny pojawiły się na moich policzkach. Chciałam go pocałować, zobaczyć tego zabawnego, opiekuńczego chłopaka, w którym się zakochiwałam. Moje palce desperacko dotykały jego twarzy starając się przyciągnąć jego uwagę.
- P...proszę cię... - zapłakałam.
Mój dotyk spowodował, że mocno zacisnął oczy i potrząsnął głową. Natychmiast zwolnił tempo. Przyciągnęłam go za szyję, przyciskając jego czoło do swojego. Jego ruchy stały się mniej stanowcze, zieleń oczu powoli powracała, kiedy na mnie spojrzał. Przemiana była zatrważająca i zaczęłam zastanawiać się, czy ten piękny chłopak nade mną zdawał sobie w ogóle sprawę z tego co się przed chwilą wydarzyło. Poczucie ulgi oblało całe moje ciało... Bałam się, że go straciłam.
- Rose. - usłyszałam jego szept.
Jego usta mocno przywarły do moich, zanim zaczął muskać nimi całą moją twarz. Harry puścił ramę łóżka i zdjął dłoń z mojego biodra. Oparł swój ciężar ciała na przedramionach. było tak gorąco, że pot ściekał z jego zakręconych włosów, aż do szyi, kiedy okrył mnie swoim nagim ciałem.
Jego ruchy wahały się małych, krótkich pchnięć, aż do tych przeciągle długich i powolnych. Z moich rozchylonych ust uciekały postrzępione oddechy, kiedy znowu przyspieszył. Uczucie było tak intensywne, że aż przytłaczające, ale i tak nie równało się z tym co czułam kilka minut temu. Tamte pchnięcia były niedbałe, bolesne. Jego oddech był ciężki, a oczy nie opuszczały mojej twarzy. Bacznie obserwował moją reakcję na różne prędkości.
- Wolisz wolniej? - szepnął sam siebie upewniając.
Lekko skinęłam głową, jego ruchy wprawiły mnie w osłupienie. Kochał się ze mną. Powoli i romantycznie. Nie mogłam skupić się na niczym innym, był tylko Harry. Nadal nie sprawiało mi to przyjemności, ale było do zniesienia. Moje palce przejechały po jego plecach. Uśmiechnął się i lekko jęknął. Jego silne ciało wygięło się w moją stronę, kiedy powtórzyłam swój ruch.
- Cholera... - mruknął gardłowo.
Moja głowa została przekręcona na bok, gdy wtulił się w zagłębienie między szyją a ramieniem. Ciche, miękkie dźwięki uciekły z moich ust, kiedy lekko przygryzł wrażliwą skórę. Zaśmiałam się nerwowo, kiedy potarł nosem o mój policzek, pomrukując cicho i domagając się mojej uwagi. W momencie kiedy odwróciłam głowę jego usta od razu przywarły do moich. Pocałunek był uroczy i filuterny. Tę stronę Harry'ego znałam tylko ja. Jego biodra co chwilę wciąż stykały się z moimi, czułam jak powietrze wokół nas zwiększa swoją temperaturę.
- Wciąż cię boli? - zapytał cicho.
Zaskoczyło mnie jego pytanie, ale nie było najmniejszego sensu kłamać. Zielone oczy intensywnie wpatrywały się w moje, czekając na odpowiedź. Harry dostrzegł moje małe kiwnięcie głową. Odchylił się, jego twarz była przepełniona bólem, kiedy otrzymał swoją odpowiedź. Zmarszczył brwi.
Silne ciało Harry'ego podciągnęło się wyżej, gdy sięgnął dłonią w dół mojego brzucha, gdzie łączyły się nasze ciała. Spanikowałam i pospiesznie chwyciłam jego nadgarstek. Niepokój błysnął na jego twarzy.
- Nie. - powiedziałam rozpaczliwym głosem.
- Ale chcę, żeby tobie też było dobrze... - jego loki łaskotały moje czoło.
Splotłam nasze palce wycofując jego dłoń.
- P...proszę, nie. To już za dużo. - szepnęłam.
Jego oczy rozpaczliwie błagały o moje przebaczenie. Źle zrozumiał moje słowa. Myślał że chcę przestać całkowicie. Kiedy zaczął się delikatnie ze mnie wysuwać, zatrzymałam jego biodra.
- Nie... Ja chcę czuć ciebie.
Wiedział o co prosiłam, ale wciąż nie był pewny czy na to przystać.
- Proszę. - uśmiechnęłam się słabo.
Pochyliłam się i pocałowałam go. Moja dłoń ponownie odnalazła jego wilgotne loki. Harry głęboko mruknął podczas pocałunku. W stałym tempie wsuwał się we mnie i wysuwał. Gorące oddechy zastygały między naszymi ustami, anioła nade mną na ziemię sprowadzały jedynie przekleństwa umykające z jego rozchylonych warg. Harry starał się wywalczyć każdą dodatkową sekundę, ale chwile później jego duże dłonie wsunęły sie pode mnie. Z trudem odetchnęłam kiedy uniósł górną część mojego ciała z materaca i zatopił w swoich ramionach. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy zrobił kilka szybkich pchnięć. Owinęłam się wokół jego rozgrzanego ciała.
- Kurwa....Rose. - jęknął Harry.
Mój oddech uwiązł w gardle, kiedy poczułam jak Harry zadrżał we mnie, uwalniając swoje ciepło do prezerwatywy. Nasze ciała ciasno do siebie przylegały, a serca zdawały się odbywać między sobą wyścig. Delikatnie całowałam jego szyję, na której pojawiła się pulsująca żyłka, kiedy Harry kończył swój orgazm.
Zostałam ostrożnie ułożona na poduszkach. Wszystko mnie bolało. Moje ciało było kompletnie wyczerpane, kiedy spoczęłam pośród miękkiej kołdry. Harry słodko ucałował mnie w usta, zanim położył się na mnie całym swoim ciałem.
- Wszystko w porządku? - szepnął ledwie łapiąc oddech.
- Mhm.
Harry uśmiechnął się kiedy potarł swoim nosem o mój. Kciukiem delikatnie przejeżdżał po moim policzku, nie spuszczając ze mnie wzroku, zieleń jego oczu była uspokajająca. Odetchnął głośno zanim przywarł do mnie ustami. Nie do końca mogłam skupić się na pocałunku, kiedy poczuła jak Harry powoli wycofuję się swoimi biodrami, wysuwając ze mnie stopniowo mięknącą męskość. Uczucie było tak dalekie, od tego kiedy pierwszy raz we mnie wszedł, moje ciało zdążyło się już przyzwyczaić do nieprzyjemnego uczucia. Krótkie, przerywane oddechy wysmyknęły się z jego ust, gdy nasze ciała całkiem się rozłączyły, po chwili chwycił moją dłoń. Harry wyglądał prawie jakby czuł ulgę.
Moje mięśnie były obolałe, kiedy pozwoliłam sobie odprężyć się pośród ciemnej pościeli. Leżałam rozłożona na łóżku, kiedy Harry ułożył się obok i zwinnymi palcami zrolował prezerwatywę, by po chwili wrzucić ją do kosza. Miał całe potargane włosy, nie mogłam powstrzymać się uśmiechu. To ja byłam sprawczynią tego bałaganu panującego aktualnie na głowie mojego chłopaka. Za moment już leżał przy mnie. Nadal nie mogłam się ruszyć, wciąż lekko zdyszana po naszych gorących czynnościach. Duże dłonie delikatnie pieściły moje ciało, a pocałunki okrywały każdy kawałek wrażliwej skóry. Zaczął od ramienia, by chwilę potem przenieść się na dekolt. Byłam zaskoczona, kiedy zdałam sobie sprawę, że w tamtej chwili w ogóle nie wstydzę się mojej nagości. Jedynym uczuciem, które przeżywałam była wszechogarniająca obecność Harry'ego. Usta, ręce, loki, jego dotyk. Harry oplótł moją lewą dłoń i nie przestawał niemal czcić mojego obolałego ciała.
- Bardzo dobrze ci poszło, skarbie. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego włosy łaskotały mój brzuch, kiedy delikatnie muskał moje łono, by zaraz przenieść się na prawe biodro. Ciepło jego dotyku uspokajało moje mięśnie, kiedy dużą dłonią podążał w górę mojego uda. Usta bez pośpiechu torowały sobie drogę do lewego biodra. Mój umysł nie zdążył skontaktować się z ciałem, gdy o mało co nie zmiażdżyłam swoim uciskiem jego palców. Bałam się że zobaczy formujące się siniaki, powstałe na skutek jego gwałtownego dotyku. Nie musiał tego widzieć. Momentalnie uniósł głowę i spojrzał na mnie z niepokojem. Pełne usta już rozchyliły się, żeby zapytać o moją nagłą potrzebę przerwania kontaktu, ale nic z nich nie uleciało.
- Harry. - szepnęłam.
Lekko ścisnął moje palce dodając mi odrobinę otuchy i za chwilę jego twarz była już tuż nad moją. Zaśmiałam sie cicho kiedy potarł swoim nosem o mój policzek. Widziałam wyraźną ulgę na jego twarzy, kiedy zobaczył jak się uśmiecham. Całował linię mojej szczęki, by zaraz przenieść się na szyję. Jego pełne wargi powędrowały w dół mojej klatki piersiowej, końcem języka delikatnie musnął mój sutek. Moje jęknięcie wywołało u niego cichy śmiech. Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs.
- Poleżysz ze mną? - zapytałam nieśmiałym głosem.
- To będzie dla mnie czysta przyjemność. - jego ton przepełniony był szczerością.
Ciepło wypełniło całe moje wnętrze, gdy usłyszałam te słowa. Uśmiechnął się cmokając mnie w usta i zajmując miejsce po mojej prawej stronie. Puszysty koc ułożony w dole łóżka, został naciągnięty na nasze nagie ciała. Nasze dłonie nadal były złączone, kiedy podkuliłam nogi rozkoszując się ciepłem narzuty. Harry przysunął się bliżej mnie, leżeliśmy dokładnie po środku łóżka i po prostu patrzyliśmy na siebie. Mój umysł próbował zarejestrować wszystkie najmniejsze detale jego wspaniałych rysów, włączając w to małą plamkę po lewej stronie jego ust. Rozśmieszył mnie jego chichot, kiedy wściubiłam delikatnie palec we wgłębienie w jego policzku.
Właśnie się kochaliśmy. Nadal próbowałam zdać sobie z tego sprawę. Byłam obolała, oniemiała, zadowolona. Mała część mnie wciąż obawiała się ciemności, nad którą Harry nieświadomie starał się zapanować podczas naszego intymnego zbliżenia.
I to mnie przerażało.
Harry's pov
Jej cisza była dla mnie wystarczającą odpowiedzią.
- Cholera...- zakląłem i mocno zacisnąłem powieki - Och Boże...Rose, to był t...twój pierwszy r...-odsunąłem się od niej, nie będąc w stanie skończyć zaczętego zdania.
Bolało mnie to, że tak wyglądało jej pierwsze doświadczenie z seksem. To już zdarzało się wcześniej z innymi dziewczynami, ale żadna z nich choć w małym stopniu nie była taka jak Rose. Ona była niewinna. Byłem jej pierwszym w praktycznie każdym stopniu. Straciłem nad sobą panowanie.
Dużo kobiet mówiło mi o mojej dziwnej przemianie, kiedy już po wszystkim leżeliśmy zaplątani w pościel. Niektóre z nich otwarcie starały się wywołać u mnie tę ciemność. Ta strona mnie była silna i głęboko zakorzeniona, wiele dziewcząt uważało to za niesamowicie podniecające. Nie miałem kontroli nad tą częścią mojej osobowości, często nie byłem w stanie przypomnieć sobie, co się działo ze mną podczas seksu. Chciały żebym był brutalny, bezkompromisowy, kiedy przyciskałem je do łóżka i zmuszałem, żeby raz za razem osiągały swój wstrząsający orgazm.
Zostałem wyrwany z niekontrolowanego zamyślenia, kiedy poczułem ciepły dotyk ręki Rose na moim nagim torsie. Zaskoczył mnie jej uśmiech, powinna raczej być przerażona.
- Wróciłeś do mnie. - powiedziała starając się rozwiać moje wątpliwości.
- Co masz na myśli?
Jej palce uniosły się ku górze, by dotknąć mojego policzka. Pocieszający gest był łagodny i uspokajający. Kochałem to, jak ostrożnie się ze mną obchodziła. Nikt nigdy wcześniej nie traktował mnie z takim uczuciem.
- Dotknęłam twojej twarzy.
Jej palec wskazujący przeczesał moje rzęsy.
- Twoje oczy... Wróciłeś do mnie.
Zaskoczyły mnie jej słowa. Nikomu wcześniej nie udało się zapanować nad mrokiem siedzącym we mnie, nawet mnie samemu. Normalnie nie przestałbym do póki jedno z nas by nie doszło.
- Zawsze do ciebie wrócę... - szepnąłem i poniosłem jej dłoń, żeby ją ucałować.
Rose's pov.
Zamknęłam za sobą drzwi łazienki i odkręciłam ciepłą wodę pod prysznicem. Palce ostrożnie zaczęły zsuwać moje majtki w dół. Serce zatrzymało się w mojej piersi, kiedy dostrzegłam na nich krew. Głośno przełknęłam ślinę i szybko skopałam je ze swoich kostek.
Słaba wyszłam spod prysznica, owinęłam się w kołdrę i zasnęłam w objęciach Harry'ego. Nie mogę powiedzieć, że byłam całkiem przytomna. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć...
No właśnie, jakie wrażenia po zobaczeniu teledysku ,, Best Song Ever" One Direction? Ja osobiście nie mogłam wyrobić, gdy pierwszy raz go zobaczyłam. Jula tak samo, podobno cały dzień jeździła rowerami z przyjaciółką słuchając tej piosenki xd
Piszcie w komentarzach, jak wam się podobało.
@OlaStyles
Fragmenty z rozdziału wykorzystane zostały z fanfiction ,,Dark".
UWAGA!
CZERWONA CZCIONKA, WIĘC WIECIE CO TU BĘDZIE XD TREŚĆ TYLKO DLA OSÓB 18+ LUB TAKICH KTÓRE WIEDZĄ JUŻ O TYM WSZYSTKO, JAK JA :D
Walka zbliżała się nie ubłaganie. Dziś był czwartek, już jutro miało się wszystko wydarzyć. Harry spędzał całe dnie i noce na siłowni, trenując. Ja po za pracą, pół dnia spędzałam w jego pustym mieszkaniu. Czasem chodziłam do El i Dani, spotykałam się też z Perrie, ale to nie to samo. Byłam po prostu nie do życia. Przez ten koszmarny tydzień, odkąd się dowiedziałam robiłam wszystko automatycznie, bez uśmiechu. Wszyscy próbowali mnie gdzieś wyciągnąć, ale ja wolałam siedzieć sama...dzisiaj jest najgorzej. Jutro nie wiem co zrobię! Nie wierzę, że ten okropny chuligan którego nienawidziłam stał się dla mnie tak potwornie ważny! Przez masę wolnego czasu, który kiedyś spędzałam z moim chłopakiem, myślałam nad wieloma rzeczami. Ja nienawidziłam Harry'ego. Brzydziłam się go, bałam, wydawał mi się zwykłym hujem! Jaki on był na początku, i jak bardzo się dla mnie zmienił? To jest niemożliwe, wtedy, co drugie jego słowo było ,,kurwa" ,,ja pierdole" ,,huj" albo coś w tym stylu, teraz od dawna tego nie słyszałam. Skończył z narkotykami, alkoholem, fajkami...a to wszystko dla mnie! Dawno już nie był naćpany, z resztą pamiętam, że kiedy był na haju i tak był dla mnie czuły i opiekuńczy...on na prawdę mnie kochał, a ja kochałam jego.
Widziałam, że on sam jest spięty, i mimo wszystko czuć w nim strach. Dla tego staram się być uśmiechnięta, gdy tylko przychodzi do domu, on tak samo stara się robić wrażenie nie przejmującego się zbytnio. Ale chyba coś nam nie wychodzi. Nie rozmawiamy, nie śmiejemy się tak jak dawniej. Oczywiście nie mówię tu o braku miłości, ale po prostu oboje się boimy, i ten strach nas blokuje.
Przychodzi w środku nocy, zawsze zmęczony, bierze prysznic i kładzie się do łóżka, wychodzi wcześnie rano, i tak w kółko...
Tydzień temu ubłagał mnie, żebym spała u niego. Zgodziłam się, ale właściwie nie wiem po co. Szkodzę mu jeszcze bardziej tym, że musi patrzeć na również mój strach, który przejmuje na siebie.
Z rozmyśleń wyrwało mnie zgrzytanie klucza w zamku.
Wyszłam z salonu. Na korytarzu stał zmęczony Harry. W jego oczach nie było widać blasku, był przygaszony i smutny.
- Jeszcze nie śpisz księżniczko? - spytał starając się uśmiechnąć.
- Musisz tak długo trenować? Zaraz się przewrócisz! - powiedziałam zaniepokojona.
Chłopak ledwo trzymał się na nogach.
- Rose...ja muszę... - powiedział rzucając torbę ze swoimi rzeczami.
- Tak na pewno tego nie wygrasz. - powiedziałam cicho.
- Masz inny pomysł? - warknął.
Znowu nie zapanował nad złością...powoli mam tego dosyć. Spojrzałam się mu prosto w oczy.
- Rose....przepraszam, na prawdę, ale jestem tak zmęczony, że powoli nie wiem co mówię...kocham cię, wiem że się o mnie troszczysz, ale widzisz jaka jest sytuacja. Mój przeciwnik jest...-powiedział zrezygnowanym tonem głosu, mocno mnie przytulając.
- nie musisz się kryć, wiem dobrze, że to Chris. - powiedziałam zła.
Zdawał się być zszokowany.
- Od kogo?
- Od Tom'a. - powiedziałam spokojnie, patrząc jaka będzie reakcja.
- Zabiję go. - powiedział cicho.
- Jeśli bym się nie dowiedziała, robił byś ze mnie głupią. Mam chyba prawo wiedzieć! - nie chciałam na niego tak naskakiwać, ale połączenie cholernej troski ze złością nie wróży nic dobrego.
- Muszę się w końcu z nim policzyć! - krzyknął.
- Nie spytałeś mnie o zdanie! - oskarżyłam go.
- Bo i tak byś powiedziała nie, a ja muszę to zrobić! - jego oczy przestały być jasno zielone, teraz były ciemne, postawę miał sztywną a szczękę zaciśniętą. Pierwsza poważna nasza kłótnia...
- Miałabym się zgodzić? A jak ci się coś stanie? - spytałam wkurzona.
- Mogłabyś mnie zrozumieć! On za bardzo cię nękał! Często widzę, jak się na ciebie gapi na różnych imprezach! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Ale nic mi nie zrobił! Niech się gapi, co nas to obchodzi? Chociaż nie, przepraszam, jesteś tak chorobliwie zazdrosny, że nie dajesz rady tak? - zaczęłam się od niego oddalać. Ciężko przełknęłam ślinę, gdy moje plecy dotknęły ściany. Bałam się go, ale nie mogłam na to dalej pozwalać!
-Czekaj! To może tobie podoba się to, jak do ciebie zarywa? Przyznaj się! Wtedy gdy niby się poświęciłaś, i pojechałaś z nim do mieszkania, a tak na prawdę chciałaś tego! Chciałaś się z nim pieprzyć, i dla tego teraz nie chcesz ze mną! Ty na prawdę kurwa go kochasz tak?! - kipiał z wściekłości, a w jego oczach pojawiła się rozpacz. Położył ręce na moich ramionach, ale szybko się wymsknęłam, tak że oparł się o ścianę. Z moich oczu poleciały łzy.
- Jak możesz mnie podejrzewać o coś takiego? Kocham ciebie! Nie chcę tego z tobą robić bo może to zabrzmi głupio: bolało jak cholera! Pasuje? Masz całą pieprzoną prawdę, nigdy nie chciałam Chris'a, i nie w nim się zakochałam, tylko w tobie! Nawet nie wiesz, jak to zabolało, gdy mi to powiedziałeś. - wzięłam szybko z wieszaka bluzę i wybiegłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Mój oddech był nie równy, a serce biło mi bardzo szybko. Gdzie miałam pobiec? Było już całkowicie ciemno...do Eleanor i Dani? Nie....nie chcę żeby o tym wszystkim się dowiedziały. Perrie byłaby najlepszym rozwiązaniem, ona wiedziała wszystko, ale mieszkała z Zayn'em, więc też nie. Nie mówię już o domu mojej mamy. Chyba przez całą noc będę się tułać..nie obchodzi mnie że ktoś może mnie zgwałcić, pobić...
Co ze mną i z Harry'm? Co się między nami stało?
Z kieszeni wyciągnęłam ostatnią chusteczkę. Szłam w ciszy. Harry chyba dał sobie spokój, i za mną nie biegł...czyli zerwaliśmy...
Delikatnie chwyciłam wisiorek, który kiedyś dał mi Harry. Dwie, różniące się od siebie liny, ciągnące się w różnych kierunkach, jednak związane porządnym supłem. Pamiętam jak mi go dawał. Mówił, że dostał to dawno, kiedy jeszcze wszystko było proste, i znaczy dla niego bardzo wiele. Nigdy go nie ściągał, ale dał go mi, ze słowami, że to jest jakby jego cząstka...
Zdjęłam łańcuszek, i idąc ciemną ulicą nadal trzymałam go w ręce.
Byłam już kilka przecznic od domu loczka. W oddali pojawiła się wysoka i szczupła sylwetka. Osoba była za daleko, żebym widziała rysy twarzy, ale widząc mnie przyśpieszyła kroku. Po 2 minutach nic nie stawiało wątpliwości: był to Harry, jednak mnie szukał...jak mam zareagować?
Bez słów stanęliśmy na przeciwko siebie. Nikt nie ośmielił się wypowiedzieć słowa. Milczenie było koszmarne. Ja patrzyłam się w chodnik. Co mam zrobić? Wybaczyć mu, czy przestać na siłę ciągnąć pseudo - miłość?
- To chyba twoje. - powiedziałam cicho kładąc mu na rękę srebrny łańcuszek. Lekkim krokiem spróbowałam się oddalić, ale silne ręce mnie przytrzymały.
- Błagam cię, nie zrywaj ze mną! - usłyszałam jego głęboki głos, powstrzymujący łzy. Stanęłam w miejscu.
- Wiem że jestem hujem...przepraszam, że się ciebie uczepiłem, chyba na ciebie nie zasługuję. - powiedział znów cicho.
Osłupiałam. On był gotowy do tego? Nigdy tak na siebie nie mówił, nigdy nie usłyszałam ,, chyba na ciebie nie zasługuję" skierowane do mnie...odwróciłam się.
Stał w świetle latarni, w czarnych rurkach i białej, rozpiętej do połowy koszuli, ukazującej umięśniony, wytatuowany tors. Rękawy miał niedbale podwinięte. Miał swoje wytarte, brązowe buty, loki podniesione do góry, chociaż nie ułożone tak idealnie, jak zawsze było. Zaczerwienione oczy wpatrywały się we mnie, kształtne usta czekały aż coś powiem, wydatna szczęka rysowała się wyraźnie na jego szyi. Był niezwykły, i zabójczo przystojny...
- Kochasz mnie? - spytałam cicho.
- Nie ma takiego słowa, które właściwie by opisało to, jak bardzo.- wyszeptał.
Zaczął szybko oddychać. Powoli się do mnie zbliżył. Objął mnie rękami w talii i delikatnie wessał się w moje usta. Nie odpychałam go...
Po jakimś czasie byliśmy już w jego domu. Teraz starał się jak nigdy.
W czasie kiedy on się kąpał, ja położyłam się już do łóżka.
Znowu pogłębiłam się w świat swoich myśli: co będzie jutro, gdy do pokoju wszedł Harry...całkowicie nagi.
- Prosiłam cię, żebyś zakładał chociaż gacie! - powiedziałam tłumiąc śmiech.
Wiedziałam o co mu chodzi. Podszedł do szafki obok łóżka, jedynie się uśmiechając. Stanął tak, żebym miała wszystko na widoku, dosłownie wszystko. Udawał, że szuka bokserek, ale tak na prawdę patrzył się kątem oka na moją reakcję. Starałam się na to nie patrzeć, i szukałam czegoś, na czym mogła bym zawiesić wzrok. Zaśmiał się.
- Moja kochana i niewinna Rose. - powiedział chodząc po całym pokoju, niby czegoś szukając.
Usiadłam na łóżku i z szafki nocnej sięgnęłam komórkę. Udawałam że pisałam sms-a.
- Kochanie
- co? - spytałam starając się patrzeć tylko na jego twarz.
- Wtedy...jak powiedziałaś dla czego nie chcesz tego robić... - powiedział cicho.
Przełknęłam ciężko ślinę. Czy poruszanie tego tematu było konieczne? Chyba...w końcu musiało to przecież nastąpić, a ja tchórzliwie przed tym uciekałam.
Nadal nago usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam....za mocno to robiłem, tak? - spytał cicho.
- Harry.... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Nie powinienem wtedy naciskać...nie powinienem wywierać na tobie takiej presji...- powiedział zrozpaczony.
- Nie...to przecież tylko ten pierwszy raz bol...
- Spierdoliłem wszystko, jak zwykle.. - przerwał mi.
- Nie... - powiedziałam cicho, delikatnie całując kształtne usta Styles'a.
- Czyli....mogę? - spytał nieśmiało.
- Tak... - odpowiedziałam cicho.
Tak na prawdę w ogóle nie chciałam. Ale jeśli Harry robił to zanim był ze mną codziennie, to i tak nieźle się powstrzymywał...
Mruknął z zadowolenia. Jego lewa ręka powoli zsunęła się po moich plecach przysuwając mnie bliżej jego ciała.
- Jesteś bezpieczna. Przy mnie jesteś bezpieczna. - szepnął.
Wierzyłam mu. Wiedziałam, że nic nie powstrzymałoby go, żeby mnie chronić. Trudno mi było wytłumaczyć komukolwiek jak zaczął się nasz związek, a jeszcze trudniej jak się rozwinął. Mogłam zaufać mu praktycznie we wszystkim. Czy to właśnie jest zakochanie? Być tak bardzo kimś pochłoniętym, że chce mu się dać wszystko.
Harry już dał mi swoje serce.
Pocałował mnie delikatnie. Odchylił się dosłownie na milimetry, ale wciąż byłam w stanie czuć jego usta tuż przy moich. Stykaliśmy się czołami, kiedy mój niepewny dotyk powędrował w dół jego brzucha. Jego skóra była taka miękka, dokładnie czułam jej fakturę pod palcami, kiedy kreśliłam nieznane wzory na jego brzuchu.
- Musisz być aniołem. - szepnęłam, spoglądając w górę na jego twarz.
Jego zapierające dech w piersiach rysy twarzy były lekko oświetlone przez małe lampeczki. Ciemne loki, dołeczki, uśmiech, nadzwyczajnie zielone oczy i te pełne wargi, które lekko wydął w odpowiedzi na moje słowa. Nie wyglądał jak normalny chłopak.
- Nie jestem aniołem, skarbie. - w jego oczach błysnął ból, zanim spuścił wzrok skupiając się na naszych splecionych dłoniach.
Wiedziałam, że miał swój udział w kilku wątpliwie dobrych działaniach i wciąż nie byłam pewna czy kiedykolwiek uwolni się od tej ciemności, która nim zawładnęła. Mimo to, nie chciałam żeby się dla mnie zmieniał.
- Ja uważam, że jesteś.
Podniosłam jego dłoń na wysokość moich ust i delikatnie pocałowałam kostki jego palców.
- Dlaczego? - zapytał zmieszany.
- Jak ktoś z tak zapierającym dech wyglądem, może nie być aniołem. - powiedziałam cicho - To jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi na myśl. - dokończyłam lekko się uśmiechając.
Zaśmiał się z mojego komentarza, po czym delikatnie cmoknął mnie w czubek nosa. Moje ręce powędrowały z jego barków, przez silne ramiona, aż do momentu kiedy dotarłam do bicepsów i lekko je ścisnęłam.
Oplotłam go rękami wokół talii, staliśmy tak przez jakiś czas, nawet nie wiem jak długo, ale jego obecność mnie uspokajała. Jego ochrypły głos dawał ukojenie, zapewniał mnie że wszystko będzie dobrze. Lekko muskał ustami mój policzek starając się wywołać uśmiech na mojej twarzy.
- Wszystko w porządku? - szepnął.
Lekko kiwnęłam głową, kiedy mnie przytulił.
- To dobrze... A teraz pozwól mi cię kochać.
Zapomniałam o wszystkim co zdarzyło się wcześniej tego wieczoru, uśmiechając się nieśmiało do przepięknego, wysokiego chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Potrafił tak szybko zmienić bieg sytuacji. Zrobiłam mały krok do tyłu opuszczając jego ciepłe ramiona. Jego błyszczące, zielone oczy nie opuszczały mnie ani na moment, gdy skrzyżowałam ręce na brzuchu, chwytając koniec koszulki, którą miałam na sobie. Mocno przygryzłam dolną wargę, kiedy odważyłam się podciągnąć materiał do góry. Przez chwilę nic nie widziałam przeciągając część ubrania przez głowę, co w moim zdenerwowaniu nieco się przedłużyło. Usłyszałam głęboki śmiech, zanim poczułam duże dłonie wyjmujące rąbki materiału z moich i pomagające mi się pozbyć koszulki, która za chwilę powędrowała na podłogę.
Rumieniec, który oblał moje policzki zdawał się ogrzewać całe ciało. Stałam tylko w staniku i jeansach, kiedy Harry zmniejszył między nami dystans. Miękkie, pełne usta złączyły się z moimi, język delikatnie torował sobie drogę między moimi rozgrzanymi wargami. Nie sprzeciwiałam się, moje ciało samowolnie mu ulegało. Harry mógł mieć wszystko co tylko byłam mu wstanie dać i jeszcze więcej. Byłam jego.
Dłonią chwyciłam tył jego karku. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jak jego długie palce starają się rozpiąć guzik moich spodni. Westchnęłam nie odrywając swoich ust od jego, kiedy pociągnął w dół mój rozporek.
- Csiii... - wyszeptał uspokajająco - Wszystko będzie dobrze, skarbie.
Jego cichy głos miał właściwości kojące, mimo że mój oddech wciąż drżał. Zaśmiał się, gdy pochyliłam się po jeszcze jednego całusa i niezdarnie zderzyliśmy się nosami. Moje ciało zamarło w miejscu, kiedy wsunął palce za oblamówkę moich spodni i powoli zaczął je ze mnie ściągać. Niecelowo przejechałam kciukiem po jego prawym sutku. Gardłowe jęknięcie nieco mnie zdziwiło, ale powtórzyłam mój ruch i pochyliłam głowę.
- Rosee. - usłyszałam jego napięty głos.
Dotknęłam ustami wrażliwej końcówki, lekko ssąc i liżąc. Straciłam kontakt z jego skórą, kiedy moje jeansy zostały całkiem pociągnięte w dół, aż opadły na moje kostki. Harry chwycił mnie za ręce, bym nie straciła równowagi wychodząc z ubrania, co nie na wiele się zdało, bo i tak się potknęłam i wpadłam na jego ciepłe ciało. Po chwili gdy stanęłam prosto, odgarnął włosy za moje ramiona, ukazując czarny stanik.
- Cholera jasna. - rzucił szybko.
Jego pełne pożądania spojrzenie przesunęło się po całej mojej sylwetce od głowy, aż po stopy. Nie spieszył się, powoli zapoznawał się z wszystkimi łukami i liniami mojego ciała. Nigdy jakoś specjalnie nie opalałam się na słońcu, a przy Harrym wyglądałam jeszcze bardziej blado. Ale tylko przy nim czułam się taka piękna. Dostrzegłam jego cudny uśmiech, kiedy nerwowo podwinęłam palce u stóp.
- Ładny kolor. - skomplementował połyskująco-granatowy lakier na moich paznokciach.
- Dziękuję. - szepnęłam nieśmiało.
Pragnęłam poczuć jego ciepło, nie mogłam już dłużej czekać, zainicjowałam nasz kontakt. Duże dłonie Harry'ego błądziły po całym moim ciele, gdy delikatnie pieścił moją skórę. Uśmiechnął się nie odrywając ode mnie swoich ust, kiedy powędrowałam swoim dotykiem w górę jego pleców, znałam tam takie jedno miejsce, gdzie wiedziałam że lubi być dotykany. Palce owinęły wokół siebie ciemne loki, delikatnie masując skórę jego głowy.
- Jesteś taka piękna.
Moja jedna dłoń pozostała w jego włosach, podczas gdy drugą opuściłam na jego kark, podtrzymując się, gdy prowadził mnie tyłem. Dotknęliśmy się bosymi stopami, kiedy dotarliśmy do krawędzi łóżka. Gorący pocałunek został przerwany, straciłam już rachubę ile razy Harry podnosił mnie w górę, ale za każdym razem moja reakcja była taka sama, uśmiechałam się i cicho chichotałam.
Włosy opadły wokół mojej twarzy, kiedy Harry położył mnie na pościeli. Widziałam w jego oczach jakąś obawę.
- Harry?
Wyciągnęłam w jego kierunku rękę, żeby przyciągnąć go bliżej. Uklęknął między moimi lekko uniesionymi kolanami i podniósł moją dłoń do swoich ust. Różowe usta zostawiały małe pocałunki na skórze. Jego palce przejechały po bransoletkach zdobiących moje nadgarstki, by po chwili powędrować w górę mojego ramienia i wrócić tą samą drogą. Uważnie obserwowałam jak zwinne palce pozbywają się mojej biżuterii. Jego wzrok spoczywał na mojej twarzy, kiedy ściągał jedną bransoletkę po drugiej. Odwrócił moją dłoń i przycisnął usta do wewnętrznej strony mojego obnażonego nadgarstka.
Wciąż leżałam na plecach, kiedy Harry kontynuował swój delikatny dotyk. Moje serce zabiło mocniej, gdy przesunął się w górę i zawisł nade mną. Uśmiechnął się lekko i powiódł kciukiem po mojej szyi, aż dotarł do ucha. Srebrne kółeczko zostało natychmiast zdjęte z mojego płatka, zrobił to samo po drugiej stronie mojej twarzy.
Nasze oczy spotkały się, kiedy poniósł się do góry, nadal klęcząc i unosząc powoli moją nogę. Jęknęłam cicho, kiedy jego ręka dotknęła uda, by po chwili przenieść się na kolano, a potem na łydkę. Cały czas za jego dotykiem podążały miękkie pocałunki.
- Jest taka delikatna. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Oparł moją stopę o swój tors i ostrożnie odpiął bransoletkę, która zdobiła moją kostkę, po czym odłożył ją w to samo miejsce, gdzie spoczywała już reszta biżuterii. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, kiedy podniósł nieco moją stopę i zassał jeden z moich palców. Łaskotało. Wyszczerzył zęby, które pojawiły się w nieodłącznym towarzystwie dołeczków.
- Harry. - zachichotałam cicho starając sie dać mu do zrozumienia, żeby przestał.
Kiedy skończył, jedyną biżuterią, która na mnie pozostała, był naszyjnik, który od niego dostałam. Spętane, metalowe, małe linki spoczywające bezpiecznie na mojej klatce. Obrócił go kilka razy w swoich palcach, po czym pochylił się do mojego ucha.
- Ten sobie zatrzymamy. - wyszeptał ochrypłym głosem.
Kiwnęłam głową z aprobatą. Nie zdjęłam go ani razu, odkąd go dostałam. Chociaż....dzisiaj, gdy chciałam mu go oddać...ale i tak nigdy mnie nie opuszczał.
Jego dłonie powędrowały w dół mojego ciała, delikatnie chwytając moje piersi i lekko je ściskając. Przyjemne uczucie spowodowało gęsią skórkę na mojej skórze. Dobrze wiedział jaki efekt na mnie wywiera i czerpał z tego wszelkie korzyści. Przekręciłam głowę na bok szybko oddychając pod wpływem jego intymnego dotyku.
- Nie, spójrz na mnie. - poinstruował.
Spotkałam jego intensywny wzrok, kiedy poczułam jego palce zjeżdżające w dół brzucha. Każdy jego malutki ruch wydawał mi się wspaniały. Obecność Harry'ego była wszechogarniająca, wręcz przytłaczająca. Przesunął się wgłąb łóżka, cały czas całując moją miękką skórę. Jego ruchy były tak podniecające, uwodzicielskie. Gdybym nie leżała na łóżku z pewnością bym zemdlała. Otrząsnęłam się z zamyślenia, kiedy poczułam jego dotyk na mojej bieliźnie.
- Wiesz, że bardzo mi się podobają. - wsunął koniuszek palca pod oblamówkę moich majtek i przejechał nim lekko pod bielizną - Chciałbym je z ciebie zdjąć... Ale jeszcze nie teraz. - dodał puszczając mi oczko.
Zanim miałam okazję wziąć kolejny oddech, pochylił swoją głowę. Silne ręce unieruchomiły moje kostki, przyciskając stopy do łóżka. Jego otwarte usta przywarły do mojej bielizny. Gorący oddech sączył się przez cienki materiał, kiedy on celowo wydmuchiwał z siebie powietrze.
Z moich ust wyrwał się jęk.
Moje drżące ciało wywołało uśmiech satysfakcji na jego ustach, nie byłam w stanie poruszyć nogami. Usłyszałam jego cichy chichot, kiedy ostrożnie dotykał zębami skóry na moich udach. Puścił jedną moją kostkę, odsuwając palcem na bok moją bieliznę. Uniosłam biodra, kiedy poczułam w sobie jego język. nie byłam w żaden sposób przygotowana na jego szybkie akcje, ale on czerpał wyraźną przyjemność z widoku mojego wijącego się ciała. Usta i język współpracowały nieprzerwanie, uzyskując dźwięk jego imienia z trudem wyrywającego się z moich rozchylonych warg. Dolna część mojego ciała oderwała się od materaca i wygięła ku górze błagając o więcej kontaktu. Jego niski śmiech zawibrował na mojej skórze, podczas gdy językiem kreślił nieregularne wzory przy moim wejściu. Dłonie desperacko zaciskały się na pościeli, kiedy kontynuował swoje przepełnione rozkoszą tortury. Moja klatka zapadła się, a oddech uwiązł w gardle, kiedy oplótł swoimi ustami moja łechtaczkę, ssąc małą końcówkę.
Harry uniósł głowę, żeby zaczerpnąć nieco powietrza i uśmiechnął się do mnie.
- Podoba ci się?
Kiwnęłam głową nie będąc w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Zamknęłam oczy i powiodłam ręką w dół mojego ciała, by zatopić palce w jego miękkich lokach. Wzdrygnęłam się kiedy potarł nosem o mój czuły punkt.
- Nawet nie masz pojęcia jak niesamowita jesteś. - wymamrotał nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego prowokujące słowa pobudzały mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam, że nie dam rady długo powstrzymywać się od orgazmu. Iskry towarzyszące jego dotykowi zaczynały rozbiegać się po całym ciele. To stało sie bardziej oczywiste dla Harrye'go, kiedy bezwiednie zacisnęłam uda wokół jego głowy. Jego gorący język jeszcze dwa razy przejechał po wrażliwych zakończeniach nerwów pomiędzy moimi nogami, zanim rozchylił je lekko i uniósł głowę.
- Jeszcze nie teraz, kochanie. - jego głos był taki ponętny.
Nie mogłam się poruszyć. Wszystkie moje kończyny zwiotczały momentalnie, kiedy się odsunął. Położył się na plecach, głowę umieszczając na miękkich poduszkach, silne dłonie oplotły moje biodra z łatwością przenosząc mnie razem z nim. Moje plecy przyciśnięte były do jego nagiego torsu, kiedy zgiął nogi w kolanach. Starałam się nie nadwyrężać jego ciała, ale on zdawał się nie zwracać uwagi na swoje obolałe miejsca. Delikatnie odgarnął moje włosy na jedną stronę i zaczął masować piersi. Po chwili jedna z rąk powędrowała w górę.
- Ssij. - jego ochrypły głos zawibrował pode mną.
Chwyciłam wystawiony palec między moje rozgrzane usta. Słyszałam jego cichy jęk, kiedy oplotłam go językiem, by zwilżyć go swoją śliną. Usłyszałam cmoknięcie moich własnych ust, kiedy Harry wyjął swój palec.
- Grzeczna dziewczynka.
Nie marnował czasu, długie palce od razu powędrowały do wnętrza mojej bielizny. Jęknęłam kiedy wsunął we mnie swój palec wskazujący, mocno przyciskając stopy do jego umięśnionych ud. Mocno oplatał wolną ręką moja talię, gdy wiłam się w efekcie jego nieustających ruchów. Moja dłoń zacisnęła się na jego bicepsie, kiedy nie przestawał wsuwać i wysuwać ze mnie swojego palca. Jego tors zawibrował pod moim ciałem, gdy usłyszałam gardłowe mruknięcie, kiedy przycisnęłam swój tyłek do jego krocza.
- H...Harry... Proszę...
Chciałam zsunąć się z jego ciała, ale zacieśnił uścisk na mojej talii.
- Nie, nie ruszaj się, Rose. Zostań ze mną. - powiedział ledwo łapiąc oddech.
Moja głowa opadła na jego ramię, ale ciało wciąż niespokojnie poruszało się na jego nagim torsie. Harry znowu jęknął pod wpływem nacisku, który wywierałam na jego krocze. Stale twardniejąca wypukłość była coraz bardziej wyczuwalna. Czułam jego bicie serca na moich plecach. Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego.
- Spróbuję dwa. - powiedział cicho.
Nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie. Moje mięśnie napięły się kiedy ponownie próbować wsunąć palce.
- Rose, musisz się odprężyć.
Mocniej zacisnęłam powieki, kiedy je we mnie wsunął. Moje podniecenie ułatwiało mu nieco poruszanie się w moim ciasnym wnętrzu. Nowe uczucie było dość niekomfortowe, gdy Harry zaczął zwiększać głębokość pchnięć swojej dłoni. Był delikatny, nie chciał przesadzić. Nie kontrolowałam jęków wydostających się z moich ust. Moje pięty wbiły się w jego uda, kiedy przyspieszył swoje ruchy.
Wolna ręka Harry'ego chwyciła moją dłoń, co z wdzięcznością zaakceptowałam. Moje wargi rozchyliły się, kiedy przestał poruszać we mnie palcami, jednak nadal trzymał je w środku. Sekundę później poczułam jak przekręca nimi wokół własnej osi. Usłyszałam jak zaklął pode mną, kiedy moje ścianki mimowolnie zacisnęły się w odpowiedzi na nową sensację. Jego delikatne ruchy kompletnie mnie oszołomiły, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, kiedy jego długie palce pieściły mnie od wewnątrz. Gdy lekko je zgiął jęknęłam głośniej. Opuszki jego palców natrafiły na punkt o którego istnieniu nie miałam nawet zielonego pojęcia. Rozkosz którą poczułam była daleka od tego, co mogłam sobie jedynie wyobrażać.
Chciałam na niego patrzeć, obserwować każdy jego najmniejszy detal, reakcję. Mocno zaciągnęłam się powietrzem, kiedy powoli wysunął ze mnie swoje palce. Jego ręka poluzowała uścisk na mojej talii umożliwiając mi przekręcenie się na bok, tuż obok niego. Byłam wykończona, mój oddech był nieregularny. Leniwie odwróciłam głowę w stronę cudownego chłopaka, który prawie dwukrotnie doprowadził mnie do orgazmu w niewiarygodnie krótkim czasie.
Szerzej otworzyłam oczy, kiedy podniósł dłoń na wysokość swoich ust i umieścił dwa palce między różowymi wargami. Popatrzył mi prosto w oczy i zaczął mocno ssać, by po chwili je wyciągnąć. Kusicielsko oblizał swoje pełne usta, pomrukując przy tym w zadowoleniu.
Odgarnęłam loki, które opadły na jego czoło. Przepiękny chłopak ułożył się wygodnie na moim łóżku. Był mój. Mój wojownik, opiekun, mój anioł.
- Czuję się tu trochę samotny. - rzucił marudnym głosem - Masz zamiar się przyłączyć? - jego oczy aż zamigotały z rozbawienia.
Głęboki śmiech rozniósł się echem po pokoju, kiedy na moje usta wkradł się niekontrolowany uśmiech. Szybko usiadłam na Harrym pochylając się i łącząc nasze usta w pocałunku. Lekko przygryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam. Moje ręce błądziły po całym jego torsie, który unosił się i opadał coraz szybciej. Byłam tak pochłonięta pocałunkami, że nie zauważyłam kiedy jego dotyk powędrował na moje plecy i nagle poczułam , że mam odpięty biustonosz. Odchyliłam się lekko pozwalając jego miękkim palcom na ściągnięcie ramiączek wzdłuż moich rąk. Zaczęło mi zasychać w ustach. Wciąż siedziałam okrakiem na jego kolanach, kiedy Harry podniósł się i usiadł. Koronkowy stanik z finezją pofrunął na podłogę.
Zielone oczy wpatrzone były w moje, kiedy przeniósł swoje dłonie na moje plecy przyciągając mnie bliżej swojego ciała. Zatrzepotałam rzęsami, kiedy nasze nagie klatki przylgnęły do siebie. Piersi mocno przyciśnięte do jego muskularnego torsu. Odchylił głowę i wypuścił głęboki oddech z zadowolenia. Zimno srebrnego łańcuszka zostało uwięzione między naszymi rozgrzanymi ciałami.
- Harry.
Jego skóra była taka ciepła, uwielbiałam być w jego ramionach. Wykorzystałam jego chwilę słabości i zaczęłam delikatnie całować jego szyję. Upojny zapach Harry'ego ogarnął wszystkie moje zmysły, gdy wtuliłam swoją twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Nigdy nie chciałam go już puszczać. Moje usta powędrowały wzdłuż mocno zarysowanej linii jego szczęki, gdy lekko nacisnęłam dłońmi na jego ramiona, dając mu znak żeby się położył. Pociągnął mnie za sobą, trzymając blisko. Uśmiechnęłam się kiedy potarł swoim nosem o mój zanim cmoknął mnie w usta. Palce odgarnęły niesforne loki, które opadły na czoło.
- Jestem twoja. - szepnęłam.
Jego usta lekko rozchyliły się na te słowa. Mocno zacisnął oczy mierząc się z ich znaczeniem i głębią.
- Pokaże ci, jak bardzo mi na tobie zależy.- wychrypiał.
Przesunął mnie szybko, tak że natychmiast znalazłam się pod nim, całkowicie zdana na jego łaskę. Moje niebieskie oczy cały czas obserwowały jak pochyla swoją głowę, jego loki łaskotały moja skórę. Ufałam mu.
Bielizna została starannie zsunięta z moich nóg. Harry nie opuścił ani jednego skrawka mojej skóry, darząc ją intymnymi pocałunkami. Byłam całkiem naga, ale rzeczywistość sytuacji docierała do mnie powoli. Piękny chłopak, którego jeszcze tak nie dawno się bałam, powoli zmierzał ku górze mojego ciała. Jedno z jego ud spoczęło między moimi, widoczne zaczęło twardnieć, kiedy lekko przywarł do mnie biodrami. Nie zdawałam sobie sprawy z moich zamkniętych oczu, do póki Harry nie pocałować mnie w koniuszek prawego oka.
- Pozwól mi widzieć te piękne, niebieskie oczy. - wyszeptał.
Kilka razy mrugnęłam zanim wyraźnie dostrzegłam jego twarz. Dołeczki w policzkach okalały uśmiech malujący się na jego pełnych ustach. Moje ręce wydawały się takie małe w porównaniu do jego, kiedy chwycił je i przeniósł na okolice swojego krocza..
Chwyciłam go w swoją małą dłoń i usłyszałam niski jęk Harry'ego. Pochylił się w stronę szafki nocnej na której wcześniej położył rzeczy, które wyjął z kieszeni swoich spodni. Zaczęłam masować jego długość, kiedy sięgnął do portfela i wyciągnął z niego małe, srebrne opakowanie. Zauważyłam, że różowa główka penisa, była prawie tego samego koloru co jego usta. Zaczerwieniłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że dość długo już się na niego gapię. Harry rozszerzył usta w uśmiechu, zanim mocno mnie pocałował. Chwilę potem przeturlał się z mojego ciała na miejsce obok. Patrzyłam jak zębami rozrywa srebrne opakowanie, jego palce rutynowo wykonywały kolejne czynności. Rozciągnął prezerwatywę na całej długości swojego członka i odrzucił puste opakowanie na bok.
Chwilę potem z powrotem był nade mną. Jego duże dłonie umieszczone były po obu stronach mojej głowy, zanim lekko je ugiął zbliżając się do mojego ciała. Zaciągaliśmy się wzajemnymi oddechami, jestem pewna, że czuł moje mocno bijące serce.
- Gotowa? - wpatrywał się w moje oczy, jakby szukał najmniejszej oznaki wątpliwości. Nie znalazł nic.
Skinęłam głową nie do końca ufając mojemu głosowi. Moja uwaga skupiła się na jego twarzy, kiedy powiódł swoją ręką między naszymi ciałami. Jego oczy były zasłonięte ciemnymi lokami, które opadły na jego cudowne rysy, gdy potarł swoją końcówką kilka razy o moje wejście. Moje mięśnie momentalnie się napięły, kiedy poczułam jak Harry ostrożnie na mnie naparł. Skrzywiłam się, zmuszając go tym samym, żeby spróbował drugi raz. Splótł nasze palce po jednej stronie mojej głowy. Jęknęłam z bólu, kiedy wcisnął się we mnie trochę głębiej. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, to był nieprzyjemne w jakiś inny, dziwny sposób.
- Jeśli mógłbym wziąć to uczucie na siebie, zrobiłbym to bez wahania. - jego głos był pełen napięcia.
Mocniej ścisnęłam jego palce, starając się powstrzymać od ukazania oczywistego dyskomfortu, który zawładnął moimi emocjami. Harry wypełnił mnie całkowicie.
- Chciałbym wziąć ten ból na siebie, kochanie.- widać było że się martwił. Ani przez sekundę nie wątpiłam w szczerość jego słów. Raz za razem udowadniał mi jak daleko jest w stanie posunąć się, żeby zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa. Ta sytuacja nie różniła się od innych, ale miałam wrażenie, że mówiąc o bólu, miał na myśli wszystko z czym kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć. Moje załzawione oczy przypatrywały się siniakom na jego opalonej skórze.
Płakałam z bólu, kiedy Harry ostrożnie wypychał swoje biodra do przodu, wchodząc we mnie całą swoją długością. Utrzymywał swoją pozycję, aż do momentu kiedy cicho pisnęłam pod nim. Spojrzałam w górę i spotkałam jego przepełniony poczuciem winy wzrok. Harry nie mógł poradzić sobie z myślą, że sprawia mi ból. Mocno zagryzł dolną wargę, kiedy ciemne loki opadły wokół jego pięknej twarzy. Małe łzy od dawna starające się wydostać z moich oczu, spłynęły po policzkach.
- Nie płacz, piękna.
Usta Harry'ego scałowywały słone stróżki. Nigdy nie pragnęłam być tak blisko kogoś, jak pragnęłam Harry'ego. Przylgnęłam do niego ramionami, kiedy starał się dopasować do mojego wnętrza. Nieprzyjemne uczucie nasiliło się, nie mogłam powstrzymać dłużej cichego szlochu.
- Wiem...Wiem, kochanie. - powiedział pełnym rozpaczy głosem i zaczął muskać moje policzki w nadziei na odwrócenie mojej uwagi.
Jego nagie ciało zdawało się osłaniać mnie jak tarcza. Jego postawna budowa blokowała resztę otaczającego nas świata, kiedy mnie przytulił. Głośno przełknęłam ślinę, kiedy jego twarz znowu pojawiła się tuż nad moją. Harry złożył usta w lekki dzióbek, kiedy starał się mnie uspokoić. Musiałam go poczuć.
- Ja nie mogę tego robić, z myślą że ciebie to boli! - wydyszał zrozpaczony, powoli się wycofując.
- Muszę się przełamać. - wyszeptałam.
- Nie. - jego ochrypły głos wypełniony był napięciem, kiedy zaprotestował.
Jego usta lekko się rozchyliły, kiedy wpatrywał się w moją twarz. Nasze klatki podnosiły się i ciężko opadały. Twarz Harry'ego zanurzyła się zagłębieniu mojej szyi i za chwilę poczułam jego pełne usta na mojej skórze. Jego biodra ani drgnęły, mimo że wciąż był we mnie.
- Proszę... - szepnęłam błagalnym tonem.
Jego loki połaskotały moją skórę, kiedy pokręcił przecząco głową. Wiedziałam, że nie chce sprawiać mi bólu, ale nie mogłam już dłużej czekać. Moja dolna część ciała podniosła się lekko z materaca, desperacko próbowałam zmusić go żeby się poruszył. Czułam wibrację, kiedy niski jęk wydostał się z jego gardła. Odetchnęłam głośniej, kiedy jedna z jego dużych dłoni chwyciła moje biodro, powstrzymując mój dalszy ruch.
- Nie ruszaj się. - powiedział desperackim głosem.
Jego oddech stał się głośniejszy, kiedy próbował mi się przeciwstawić.
- Harry... Chcę cię poczuć.
Lekko pokręcił głową, pocierając swoim nosem o mój. Poczułam jego ciepły oddech otulający moją twarz. Intensywność w jego pełnych strachu oczach zaparła mi dech w piersiach.
- Potrzebuję cię. - szepnęłam.
Zdjął dłoń z mojego biodra i ponownie złączył nasze palce. Oparł swoje czoło o moje i zacieśnił uścisk między palcami, kiedy powoli zaczął się wysuwać. Moja skóra zadrżała pod wpływem nowego doznania, zanim stopniowo ponownie wypchnął swoje biodra do przodu. Dyskomfort odrobinę się zmniejszył, ale wciąż czułam to nieprzyjemne odrętwienie. Nie całowaliśmy się, ale nasze usta cały czas miały ze sobą kontakt.
- Przepraszam... - szepnął w moje usta.
Głowa Harry'ego pochyliła się do mojego dekoltu. Zostawiał mokre pocałunki na kościach obojczyka. Czułam jak delikatnie zasysa skórę, by po chwili się odsunąć. Wolną ręką dosięgnęłam jego karku i wplotłam palce we włosy. Zęby delikatnie przygryzały skórę w dolinie między moimi piersiami, za chwile pomiędzy nimi znalazł się zawieszka z metalowych linek. Uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę, że to jedyna rzecz, którą aktualnie mam na sobie. Usłyszałam gardłowy pomruk, kiedy Harry ponownie zakołysał swoimi biodrami. Mocno zagryzłam dolną wargę, żeby powstrzymać się od płaczliwego jęku. Jego zielone oczy natychmiast znalazły moje niebieskie. Przyciągnęłam go do siebie i zimna zawieszka znalazła się pomiędzy naszymi nabrzmiałymi wargami. Chwyciłam zębami drugi koniec linki, wystający z jego ust. Gorące spojrzenie chłopaka zdawało się ogrzewać całe moje ciało. Jego biodra wciąż poruszały się w dość delikatny sposób, ale nieco przyspieszył. Zmagałam się sama z sobą, żeby złapać oddech, powietrze które lądowało w moich płucach, nie było w stanie zaspokoić moich potrzeb.
- Rose...J...Jesteś... taka ciasna...- wyjąkał.
Puścił moją dłoń i chwycił za wezgłowie łóżka. Mięśnie jego ramienia cały czas się napinały i rozluźniały, kiedy stykał się ze mną biodrami. Łańcuszek wypadł z moich warg. Słyszałam tylko jego ciężki oddech, miał mocno zaciśnięte oczy. Gdy je otworzył, ciemność która w nich panowała przeszyła strachem wszystkie komórki mojego ciała. Błyszczące, zielone tęczówki były czarne. Zawsze to się pojawiało, gdy przestawał nad sobą panować. Pojedynczy szloch wyrwał się z moich ust, kiedy Harry wbił się we mnie szczególnie mocno i boleśnie. Wbiłam paznokcie w jego lśniące od potu plecy. Nisko jęknął w odpowiedzi i chwycił moje biodro. Jego palce mocno zacisnęły się na mojej skórze, gdy nadal pracował swoim ciałem, wsuwając się we mnie i wysuwając. Nie całowaliśmy się, nie było nic intymnego w tej całej sytuacji. Czy właśnie tego doświadczały inne dziewczyny? Z kolejnym mocnym pchnięciem to stało się dla mnie jasne. Harry nie był przygotowany do bycia delikatnym. Za każdym razem odcinał się od wszelkich uczuć związanych z seksem. Dla niego to nigdy nie było nic więcej, niż zwykłe pieprzenie.
- Harry. - rzuciłam pospiesznie.
Łzy po raz kolejny pojawiły się na moich policzkach. Chciałam go pocałować, zobaczyć tego zabawnego, opiekuńczego chłopaka, w którym się zakochiwałam. Moje palce desperacko dotykały jego twarzy starając się przyciągnąć jego uwagę.
- P...proszę cię... - zapłakałam.
Mój dotyk spowodował, że mocno zacisnął oczy i potrząsnął głową. Natychmiast zwolnił tempo. Przyciągnęłam go za szyję, przyciskając jego czoło do swojego. Jego ruchy stały się mniej stanowcze, zieleń oczu powoli powracała, kiedy na mnie spojrzał. Przemiana była zatrważająca i zaczęłam zastanawiać się, czy ten piękny chłopak nade mną zdawał sobie w ogóle sprawę z tego co się przed chwilą wydarzyło. Poczucie ulgi oblało całe moje ciało... Bałam się, że go straciłam.
- Rose. - usłyszałam jego szept.
Jego usta mocno przywarły do moich, zanim zaczął muskać nimi całą moją twarz. Harry puścił ramę łóżka i zdjął dłoń z mojego biodra. Oparł swój ciężar ciała na przedramionach. było tak gorąco, że pot ściekał z jego zakręconych włosów, aż do szyi, kiedy okrył mnie swoim nagim ciałem.
Jego ruchy wahały się małych, krótkich pchnięć, aż do tych przeciągle długich i powolnych. Z moich rozchylonych ust uciekały postrzępione oddechy, kiedy znowu przyspieszył. Uczucie było tak intensywne, że aż przytłaczające, ale i tak nie równało się z tym co czułam kilka minut temu. Tamte pchnięcia były niedbałe, bolesne. Jego oddech był ciężki, a oczy nie opuszczały mojej twarzy. Bacznie obserwował moją reakcję na różne prędkości.
- Wolisz wolniej? - szepnął sam siebie upewniając.
Lekko skinęłam głową, jego ruchy wprawiły mnie w osłupienie. Kochał się ze mną. Powoli i romantycznie. Nie mogłam skupić się na niczym innym, był tylko Harry. Nadal nie sprawiało mi to przyjemności, ale było do zniesienia. Moje palce przejechały po jego plecach. Uśmiechnął się i lekko jęknął. Jego silne ciało wygięło się w moją stronę, kiedy powtórzyłam swój ruch.
- Cholera... - mruknął gardłowo.
Moja głowa została przekręcona na bok, gdy wtulił się w zagłębienie między szyją a ramieniem. Ciche, miękkie dźwięki uciekły z moich ust, kiedy lekko przygryzł wrażliwą skórę. Zaśmiałam się nerwowo, kiedy potarł nosem o mój policzek, pomrukując cicho i domagając się mojej uwagi. W momencie kiedy odwróciłam głowę jego usta od razu przywarły do moich. Pocałunek był uroczy i filuterny. Tę stronę Harry'ego znałam tylko ja. Jego biodra co chwilę wciąż stykały się z moimi, czułam jak powietrze wokół nas zwiększa swoją temperaturę.
- Wciąż cię boli? - zapytał cicho.
Zaskoczyło mnie jego pytanie, ale nie było najmniejszego sensu kłamać. Zielone oczy intensywnie wpatrywały się w moje, czekając na odpowiedź. Harry dostrzegł moje małe kiwnięcie głową. Odchylił się, jego twarz była przepełniona bólem, kiedy otrzymał swoją odpowiedź. Zmarszczył brwi.
Silne ciało Harry'ego podciągnęło się wyżej, gdy sięgnął dłonią w dół mojego brzucha, gdzie łączyły się nasze ciała. Spanikowałam i pospiesznie chwyciłam jego nadgarstek. Niepokój błysnął na jego twarzy.
- Nie. - powiedziałam rozpaczliwym głosem.
- Ale chcę, żeby tobie też było dobrze... - jego loki łaskotały moje czoło.
Splotłam nasze palce wycofując jego dłoń.
- P...proszę, nie. To już za dużo. - szepnęłam.
Jego oczy rozpaczliwie błagały o moje przebaczenie. Źle zrozumiał moje słowa. Myślał że chcę przestać całkowicie. Kiedy zaczął się delikatnie ze mnie wysuwać, zatrzymałam jego biodra.
- Nie... Ja chcę czuć ciebie.
Wiedział o co prosiłam, ale wciąż nie był pewny czy na to przystać.
- Proszę. - uśmiechnęłam się słabo.
Pochyliłam się i pocałowałam go. Moja dłoń ponownie odnalazła jego wilgotne loki. Harry głęboko mruknął podczas pocałunku. W stałym tempie wsuwał się we mnie i wysuwał. Gorące oddechy zastygały między naszymi ustami, anioła nade mną na ziemię sprowadzały jedynie przekleństwa umykające z jego rozchylonych warg. Harry starał się wywalczyć każdą dodatkową sekundę, ale chwile później jego duże dłonie wsunęły sie pode mnie. Z trudem odetchnęłam kiedy uniósł górną część mojego ciała z materaca i zatopił w swoich ramionach. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy zrobił kilka szybkich pchnięć. Owinęłam się wokół jego rozgrzanego ciała.
- Kurwa....Rose. - jęknął Harry.
Mój oddech uwiązł w gardle, kiedy poczułam jak Harry zadrżał we mnie, uwalniając swoje ciepło do prezerwatywy. Nasze ciała ciasno do siebie przylegały, a serca zdawały się odbywać między sobą wyścig. Delikatnie całowałam jego szyję, na której pojawiła się pulsująca żyłka, kiedy Harry kończył swój orgazm.
Zostałam ostrożnie ułożona na poduszkach. Wszystko mnie bolało. Moje ciało było kompletnie wyczerpane, kiedy spoczęłam pośród miękkiej kołdry. Harry słodko ucałował mnie w usta, zanim położył się na mnie całym swoim ciałem.
- Wszystko w porządku? - szepnął ledwie łapiąc oddech.
- Mhm.
Harry uśmiechnął się kiedy potarł swoim nosem o mój. Kciukiem delikatnie przejeżdżał po moim policzku, nie spuszczając ze mnie wzroku, zieleń jego oczu była uspokajająca. Odetchnął głośno zanim przywarł do mnie ustami. Nie do końca mogłam skupić się na pocałunku, kiedy poczuła jak Harry powoli wycofuję się swoimi biodrami, wysuwając ze mnie stopniowo mięknącą męskość. Uczucie było tak dalekie, od tego kiedy pierwszy raz we mnie wszedł, moje ciało zdążyło się już przyzwyczaić do nieprzyjemnego uczucia. Krótkie, przerywane oddechy wysmyknęły się z jego ust, gdy nasze ciała całkiem się rozłączyły, po chwili chwycił moją dłoń. Harry wyglądał prawie jakby czuł ulgę.
Moje mięśnie były obolałe, kiedy pozwoliłam sobie odprężyć się pośród ciemnej pościeli. Leżałam rozłożona na łóżku, kiedy Harry ułożył się obok i zwinnymi palcami zrolował prezerwatywę, by po chwili wrzucić ją do kosza. Miał całe potargane włosy, nie mogłam powstrzymać się uśmiechu. To ja byłam sprawczynią tego bałaganu panującego aktualnie na głowie mojego chłopaka. Za moment już leżał przy mnie. Nadal nie mogłam się ruszyć, wciąż lekko zdyszana po naszych gorących czynnościach. Duże dłonie delikatnie pieściły moje ciało, a pocałunki okrywały każdy kawałek wrażliwej skóry. Zaczął od ramienia, by chwilę potem przenieść się na dekolt. Byłam zaskoczona, kiedy zdałam sobie sprawę, że w tamtej chwili w ogóle nie wstydzę się mojej nagości. Jedynym uczuciem, które przeżywałam była wszechogarniająca obecność Harry'ego. Usta, ręce, loki, jego dotyk. Harry oplótł moją lewą dłoń i nie przestawał niemal czcić mojego obolałego ciała.
- Bardzo dobrze ci poszło, skarbie. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego włosy łaskotały mój brzuch, kiedy delikatnie muskał moje łono, by zaraz przenieść się na prawe biodro. Ciepło jego dotyku uspokajało moje mięśnie, kiedy dużą dłonią podążał w górę mojego uda. Usta bez pośpiechu torowały sobie drogę do lewego biodra. Mój umysł nie zdążył skontaktować się z ciałem, gdy o mało co nie zmiażdżyłam swoim uciskiem jego palców. Bałam się że zobaczy formujące się siniaki, powstałe na skutek jego gwałtownego dotyku. Nie musiał tego widzieć. Momentalnie uniósł głowę i spojrzał na mnie z niepokojem. Pełne usta już rozchyliły się, żeby zapytać o moją nagłą potrzebę przerwania kontaktu, ale nic z nich nie uleciało.
- Harry. - szepnęłam.
Lekko ścisnął moje palce dodając mi odrobinę otuchy i za chwilę jego twarz była już tuż nad moją. Zaśmiałam sie cicho kiedy potarł swoim nosem o mój policzek. Widziałam wyraźną ulgę na jego twarzy, kiedy zobaczył jak się uśmiecham. Całował linię mojej szczęki, by zaraz przenieść się na szyję. Jego pełne wargi powędrowały w dół mojej klatki piersiowej, końcem języka delikatnie musnął mój sutek. Moje jęknięcie wywołało u niego cichy śmiech. Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs.
- Poleżysz ze mną? - zapytałam nieśmiałym głosem.
- To będzie dla mnie czysta przyjemność. - jego ton przepełniony był szczerością.
Ciepło wypełniło całe moje wnętrze, gdy usłyszałam te słowa. Uśmiechnął się cmokając mnie w usta i zajmując miejsce po mojej prawej stronie. Puszysty koc ułożony w dole łóżka, został naciągnięty na nasze nagie ciała. Nasze dłonie nadal były złączone, kiedy podkuliłam nogi rozkoszując się ciepłem narzuty. Harry przysunął się bliżej mnie, leżeliśmy dokładnie po środku łóżka i po prostu patrzyliśmy na siebie. Mój umysł próbował zarejestrować wszystkie najmniejsze detale jego wspaniałych rysów, włączając w to małą plamkę po lewej stronie jego ust. Rozśmieszył mnie jego chichot, kiedy wściubiłam delikatnie palec we wgłębienie w jego policzku.
Właśnie się kochaliśmy. Nadal próbowałam zdać sobie z tego sprawę. Byłam obolała, oniemiała, zadowolona. Mała część mnie wciąż obawiała się ciemności, nad którą Harry nieświadomie starał się zapanować podczas naszego intymnego zbliżenia.
I to mnie przerażało.
Harry's pov
Rose przesunęła się obok mnie. Widziałem po jej ruchach, że jeszcze nie
całkiem doszła do siebie. Jej mięśnie zabolały kiedy próbowała usiąść.
Starała się ukryć dyskomfort z którym się zmagała. Ból, który
nieumyślnie jej spowodowałem. Natychmiast położyłem dłoń na jej ramieniu
i starałem się nakłonić ją żeby położyła się na wygodnym łóżku, gdy to
zrobiła pochyliłem się nad nią
- O co chodzi? Potrzebujesz czegoś? Podać ci? - zapytałem szybko.
Byłem zdeterminowany, żeby otoczyć ją opieką. Chciałem ulżyć jej poczuciu dyskomfortu w każdy możliwy sposób.
- Harry, jest w porządku. - powiedziała i znowu starała się unieść na
łokciach, ale ją powstrzymałem. Już zdążyłem zauważyć jej upartą naturę.
Mimo że Rose była jedną ze spokojniejszych dziewczyn jakie znałem, to na
pewno była najsilniejszą.
- Przyniosę ci wszystko, czego potrzebujesz. - wyjaśniłem.
Mój wzrok wędrował po jej twarzy, kiedy nadal milczała. Długie, ciemne
fale leżały rozkloszowane na poduszce, wokół jej buzi. Była taka piękna.
Pochyliłem głowę i pocałowałem ją w usta, by po chwili otulić ją ciepłą
kołdrą. Kiedy się odsunąłem zobaczyłem jak się czerwieni, unikała
mojego wzroku.
- Rose?
Odwróciła głowę. Ledwie słyszałem jej głos, kiedy zaczęła coś mamrotać w
poduszkę. Zaśmiałem się i odsunąłem materiał od jej ust.
- Co? - spojrzałem na nią wyczekująco.
Poruszyła się lekko, poprawiając pościel na swojej klatce piersiowej, nadal nie chciała nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego.
- Moje majtki... Mogłabym je założyć z powrotem? - powiedziała trochę zakłopotana.
Spojrzała na mnie, kiedy zacząłem się śmiać.
- Jesteś taka słodka... - nie mogłem powstrzymać chichotu, ale po chwili pocałowałem ją w policzek.
Podniosłem jej czarną bieliznę z podłogi i odrzuciłem na bok kołdrę.
Sprawnie wsunąłem koronkowy materiał na jej nogi, cały czas patrząc jej w
oczy. Uśmiechnęła się nieśmiało, kiedy poleciłem jej żeby nieco uniosła
biodra, co pozwoliło mi wsunąć bieliznę na jej zaokrągloną pupę.
Również postanowiłem się ubrać, wciągając na siebie bokserki. Podczas
mojej chwilowej nieuwagi Bo zdążyła wstać z miejsca, gdzie chwilę temu
przytulaliśmy się pod ciepłym przykryciem.
- Gdzie idziesz?
Spojrzała na mnie odgarniając włosy z twarzy.
- Wziąć prysznic.
- Och, ok. - Zmieszany usiadłem na skraju materaca, nie bardzo wiedząc co mam teraz zrobić.
Nigdy wcześniej nie interesowałem się tak żadną dziewczyną. Rose była moją słabością. Potrzebowałem jej.
Loki opadły na moje czoło, kiedy zacząłem nerwowo bawić się palcami.
Próbowałem walczyć z uśmiechem wkradającym się na moje usta, kiedy
zobaczyłem przed sobą dwie małe, bose stopy. Poruszyła palcami, a
połyskujący lakier zamigotał w półmroku.
- Ładny kolor. - już drugi raz skomplementowałem jej paznokcie.
Moje oczy podniosły się na wysokość jej twarzy, kiedy z zaciekawieniem
mnie obserwowała. Długie, ciemne włosy Rose zakrywały jej piersi, opadając
kaskadami za ramiona. Podniosłem się z pozycji siedzącej, moje ciało
rzuciło na nią cień, kiedy staliśmy na przeciwko siebie w samej
bieliźnie. Mój uśmiech zniknął, zastąpiony przez dezorientację, kiedy
przechyliłem głowę na bok. Mój wzrok powędrował na jej biodro, idealną
skórę znaczyły małe, kropkowane siniaki.
- Co... J..ja...? - wyjąkałem.
Popatrzyłem na jej twarz, by zaraz z powrotem wrócić na biodro. Sekundę
później Rose zorientowała się co przykuło moją uwagę. Jej mała dłoń
pospiesznie powędrowała w okolicę talii, żeby zakryć siniaki, ale
powstrzymałem ją zanim zdążyła to zrobić. Byłem prawie pewien, że
wcześniej ich tam nie było. Bo zawsze wpadała na różne rzeczy, albo
potykała się o własne nogi. Kiedy zdałem sobie sprawę z rozmieszczenia
ciemnych plamek, poczułem się jakbym dostał obuchem w łeb. Z wahaniem
przeniosłem dłoń na jej biodro, serce zakołatało w mojej piersi, kiedy
przyłożyłem kciuk i pozostałe palce do odcisków. Pasowały idealnie. To
byłem ja. Ja jej to zrobiłem.
- J...ja...Ja n...nie ... - potrząsnąłem głową, loki opadły na moje czoło, zanim szybko je odgarnąłem.
Nie mogłem sobie przypomnieć, że ją tam dotykałem. A nawet gdyby, to
przecież nie zrobiłbym jej siniaków. Mój oddech przyspieszył, desperacko
wpatrywałem się w jej niebieskie oczy szukając odpowiedzi na pytanie,
które jeszcze nie padło.
- Ja to zrobiłem?
Rose przygryzła dolną wargę, chwytając moją dłoń i odsuwając ją od swojego
ciała. Dlaczego nie odpowiadała? Każdy z moich palców, został
pojedynczo przyciśnięty do jej różowych ust i pocałowany.
- Błagam cię, powiedz mi.
Ledwo zauważalnie kiwnęła głową. Jej gest spowodował, że moje ciało
oblała fala poczucia winy. Co ja najlepszego narobiłem? Rose była taka
drobna. Dlaczego nie powiedziała mi, że robię jej krzywdę?
- Tak bardzo cię przepraszam... - szepnąłem.
- Już jest dobrze. - uśmiechnęła się słabo.
Nie było dobrze. Przepiękna dziewczyna stojąca na przeciwko mnie coś
ukrywała. Wyjaśnienie mojego gwałtownego i bolesnego w skutkach
zachowania.
- Co się stało? - wyszeptałem bojąc się odpowiedzi.
Nie wydawała się chętna do udzielenia mi odpowiedzi w jaki sposób
spowodowałem siniaki na jej biodrze. Jej kciuk przejechał po kostkach
moich palców, kiedy ostrożnie na mnie spojrzała. Jej twarz była pełna
obaw. Obserwowałem jak powoli wchłania powietrze wokół, prawie jakby
czerpała z niego niewidzialną siłę.
- Harry... Twoje oczy... - zaczęła cicho - B...były czarne. - zamilkła
na chwilę, głośno przełykając ślinę, kiedy na mnie spojrzała - T...Ty...
Opuściła nisko głowę, wciąż mocno trzymając moje palce. Moje serce
waliło jak oszalałe, kiedy czekałem aż Rose skończy swoją wypowiedź. Wolną
ręką chwyciłem jej podbródek unosząc ku górze i niemo prosząc, żeby
kontynuowała.
- Przycisnąłeś mnie do łóżka... - dokończyła szeptem.
Moje ciało zalała fala emocji, nie byłem przygotowany na taką odpowiedź. Nie musiałem wiedzieć już nic więcej.
- Nie. - mój głos załamał się, kiedy gorączkowo pokręciłem głową.
Moje ręce momentalnie owinęły się wokół jej drobnego ciała. Ciepło jej
ciała oplotło moją skórę i lekko ją uspokoiło. Mogłem zrobić jej
krzywdę.
- Żadne słowa nie oddadzą tego, jak jest mi przykro... To nie powinno sie zdarzyć. Nie z tobą, Rose.
Serce zatrzymało się na moment, kiedy przez moją głowę zaczęły
przelatywać różne myśli. Jeżeli nie pamiętałem tego, jak sprawiłem jej
te siniaki, to co jeszcze nie zostało zarejestrowane przez mój umysł w
moim mrocznym stanie? Z trudnością przełknąłem gulę formującą się w moim
gardle.
- Byłem niedelikatny?Jej cisza była dla mnie wystarczającą odpowiedzią.
- Cholera...- zakląłem i mocno zacisnąłem powieki - Och Boże...Rose, to był t...twój pierwszy r...-odsunąłem się od niej, nie będąc w stanie skończyć zaczętego zdania.
Bolało mnie to, że tak wyglądało jej pierwsze doświadczenie z seksem. To już zdarzało się wcześniej z innymi dziewczynami, ale żadna z nich choć w małym stopniu nie była taka jak Rose. Ona była niewinna. Byłem jej pierwszym w praktycznie każdym stopniu. Straciłem nad sobą panowanie.
Dużo kobiet mówiło mi o mojej dziwnej przemianie, kiedy już po wszystkim leżeliśmy zaplątani w pościel. Niektóre z nich otwarcie starały się wywołać u mnie tę ciemność. Ta strona mnie była silna i głęboko zakorzeniona, wiele dziewcząt uważało to za niesamowicie podniecające. Nie miałem kontroli nad tą częścią mojej osobowości, często nie byłem w stanie przypomnieć sobie, co się działo ze mną podczas seksu. Chciały żebym był brutalny, bezkompromisowy, kiedy przyciskałem je do łóżka i zmuszałem, żeby raz za razem osiągały swój wstrząsający orgazm.
Zostałem wyrwany z niekontrolowanego zamyślenia, kiedy poczułem ciepły dotyk ręki Rose na moim nagim torsie. Zaskoczył mnie jej uśmiech, powinna raczej być przerażona.
- Wróciłeś do mnie. - powiedziała starając się rozwiać moje wątpliwości.
- Co masz na myśli?
Jej palce uniosły się ku górze, by dotknąć mojego policzka. Pocieszający gest był łagodny i uspokajający. Kochałem to, jak ostrożnie się ze mną obchodziła. Nikt nigdy wcześniej nie traktował mnie z takim uczuciem.
- Dotknęłam twojej twarzy.
Jej palec wskazujący przeczesał moje rzęsy.
- Twoje oczy... Wróciłeś do mnie.
Zaskoczyły mnie jej słowa. Nikomu wcześniej nie udało się zapanować nad mrokiem siedzącym we mnie, nawet mnie samemu. Normalnie nie przestałbym do póki jedno z nas by nie doszło.
- Zawsze do ciebie wrócę... - szepnąłem i poniosłem jej dłoń, żeby ją ucałować.
Rose's pov.
Zamknęłam za sobą drzwi łazienki i odkręciłam ciepłą wodę pod prysznicem. Palce ostrożnie zaczęły zsuwać moje majtki w dół. Serce zatrzymało się w mojej piersi, kiedy dostrzegłam na nich krew. Głośno przełknęłam ślinę i szybko skopałam je ze swoich kostek.
Para wydostawała się zza zasłony prysznicowej, kiedy gorąca woda
obmywała moje bolące mięśnie i moczyła włosy. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie musiałam się obracać.
Dokładnie wiedziałam kto to, gdy tylko półprzezroczysta bariera została
odsunięta. Jego wszechogarniająca obecność była wyczuwalna nawet zanim
nasza skóra nawiązała kontakt. Duże dłonie wędrowały po obu stronach
mojego ciała, zachęcając żebym się do niego zbliżyła. Całował moje
ramiona, kiedy mokre loki łaskotały szyję. Obróciłam się w jego dotyku,
tak bardzo chciałam zobaczyć jego twarz. Włosy przylgnęły do jego
rozpalonej skóry, zanim odgarnęłam je do tyłu. Jasne, zielone oczy
błysnęły blaskiem w moim kierunku, a szeroki uśmiech wywołał lawinę
motyli w brzuchu.
- Cześć, piękna. - powiedział niskim, zachrypniętym głosem.
Odpowiedziałam uśmiechem, sięgając ponad jego ramieniem po żel pod
prysznic. Chciałam go umyć, poczuć jego opaloną skórę pod opuszkami
palców. Nie pozwolił mi. Moje usta znaczyły ścieżkę wzdłuż linii jego
szczęki, kiedy wziął ode mnie butelkę z płynem i wycisnął sobie małą
porcję na dłoń, po czym zacząć pocierać nimi jedną o drugą.
- Odwróć się, skarbie.
Spełniłam jego prośbę i chwilę później moja twarz znalazła się na
przeciwko ściany wyłożonej kafelkami. Delikatnie przesunął moją głowę na
bok, wtulając swoją w zagłębienie mojej szyi. Stałam w miejscu, kiedy
delikatnie zaczął obmywać całe moje ciało, starając się odepchnąć całe
uczucie dyskomfortu, które wywołał. Harry pieścił moje ciało, jego
dotyk sprawił, że zapach płynu kokosowego stał się jeszcze bardziej
intensywny. Jęknęłam cicho, kiedy jego duże dłonie zaczęły delikatnie
masować moje piersi. Mydło pieniło się na skórze, kiedy pocierał
kciukami o nabrzmiałe sutki. Poświęcił mojej klatce piersiowej więcej
czasu, niż ktoś kto tylko zamierza kogoś umyć. Był świadomy przyjemności
rozchodzącej się iskrami po całym moim ciele, pod wpływem jego dotyku.
- Grzeczna dziewczynka. - szepnął.
Przeniósł dłonie w dół mojego ciała, chwilę delikatnie masował moje
biodra, by zaraz przenieść się na brzuch i niżej. Odetchnęłam głośniej,
kiedy poczułam jak lekko chwyta mój tyłek, dłonie kilkakrotnie powoli
ścisnęły i zaczęły masować moje pośladki. Staliśmy pod płynącą wodą,
kiedy przejechał dłońmi po moim brzuchu opłukując go z pachnącej piany.
Westchnęłam głośniej, kiedy palce Harry'ego niespodziewanie przeniosły
się pomiędzy moje uda. Jego ochrypły głos dodał mi otuchy, podczas gdy
drugą ręką przytulał moje plecy do swojego torsu, nie przerywając
delikatnego dotyku. Pisnęłam cicho, kiedy opuszki jego palców nawiązały
kontakt z moim wciąż obolałym wejściem. Opuściłam głowę, kiedy się
odsunął, mokre włosy opadły na moje piersi.
- Cholera. - szepnął Harry z poczuciem winy.
Zauważył. Chwyciłam jego nadgarstek i powiodłam ręką pod cieknący
strumień. Krew spłynęła z jego palców i zniknęła w małym odpływie.
Przytulił mnie do swojego nagiego ciała, lekko rozsuwając moje uda
szerzej swoją nogą. Plecy nadal przylegały do jego torsu.
- Proszę cię, pozwól mi sprawić ci przyjemność. - szepnął prawie
błagalnym tonem - Tylko tu. - jego palec wskazujący dotknął mojej
łechtaczki - Nigdzie indziej.
Przyjął brak mojej odpowiedzi jako zgodę. Zaczął delikatnie pocierać
wrażliwe zakończenie. Jego sprawne palce skupiły się tylko na tym
obszarze, podczas gdy usta szeptały słodkie słowa prosto do mojego ucha.
Moje zmęczone ciało, było mocno przyciśnięte do jego, kiedy całował
moją szyję, by zaraz przenieść się na ramię. Uniosłam rękę i położyłam
ją na jego karku, wciskając palce w jego rozgrzaną skórę. Czułam jego
twardniejącą męskość napierającą na moje pośladki. Moje ciche jęki,
opierające się głównie na próbach wypowiedzenia jego imienia z pewnością
podnieciły bruneta z kręconymi włosami, kiedy mnie zaspokajał. Woda
nadal spływała po naszych nagich ciałach, a z ust wyrywały się miękkie
dźwięki, które przeznaczone były tylko i wyłącznie dla naszych uszu.
- Przepraszam, Rose. - szepnął Harry między głębokimi oddechami.
Czułam gorąco zaczynające rozprzestrzeniać się w dolnej części brzucha,
podczas gdy jego długie palce nie przestawały pieścić wrażliwego miejsca
między moimi udami. Przyspieszył ruchy i zwiększył nieco siłę nacisku,
co spowodowało że z trudem łapałam oddechy. Tym razem to było inne
uczucie. Byłam słabsza, utrzymywałam się na nogach tylko dzięki jego
silnemu ramieniu, podtrzymującemu moją talię i temu, że jedną dłonią
wciąż kurczowo trzymałam jego kark. Jego mięśnie były napięte.Słaba wyszłam spod prysznica, owinęłam się w kołdrę i zasnęłam w objęciach Harry'ego. Nie mogę powiedzieć, że byłam całkiem przytomna. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć...
No właśnie, jakie wrażenia po zobaczeniu teledysku ,, Best Song Ever" One Direction? Ja osobiście nie mogłam wyrobić, gdy pierwszy raz go zobaczyłam. Jula tak samo, podobno cały dzień jeździła rowerami z przyjaciółką słuchając tej piosenki xd
Piszcie w komentarzach, jak wam się podobało.
@OlaStyles
Subskrybuj:
Posty (Atom)