środa, 7 sierpnia 2013

Link do nowego bloga na próbę

<nowy blog tutaj KLIK> no to macie. Komentujcie, a 14.08 osądzicie, który lepszy, i który ma byc kontynuowany.

#52 Taylor?! i wiadomość do nas

Od dzisiaj tytuły rozdziałów będą ;) No, to na reszcie w tym rozdziale zwrot akcji, bo coś widzę że się wam nudzi. SŁUCHAJCIE WIADOMOŚĆ: TA HISTORIA WYDAJE MI SIĘ JUŻ WYCZERPANA...WYMYŚLE COŚ INNEGO I DAM WAM JUTRO ZNAĆ.
______________________________________________________________________________
~~miesiąc później~~
Można znudzić się sobą? Jeśli to prawdziwa miłość...to chyba nie...
Każdy dzień wyglądał tak samo. Czasem nawet na kilka tygodni lub więcej się rozdzielaliśmy. To nie był już ten sam związek. To nie było ,,to coś" co on czuł kiedyś do mnie. Uczucia minęły. Stał się chłodny, oziębły, automatyczny...
I pewnego dnia, gdy wracałam do domu, zobaczyłam go w sypialni. Spał sobie. Tylko z kim? Z Taylor Swift: lepszą, ładniejszą, seksowniejszą. Większy tyłek, więcej tapety. Ideał, tak? Myślałam że Harry jest inny, ale jak widać się myliłam. Po co mu taka dziewczyna, którą już zdobył? Nie byłam już dla niego atrakcyjna, wystarczająco dobra. Koniec końców o naszym prawie 2 letnim związku świat się nie dowiedział. Walczył o mnie, to prawda. Ale co mi po tym, jeśli znów będę jego, a jak się znudzę to mnie wymieni? Od tamtego dnia na stałe wyjechałam do Francji. Po co miałam wracać do Anglii? Inni by powiedzieli, że do rodziny. Szkoda, że jej nie miałam... Nie było wielkiej gali na którą się przygotowywałam. Nie było marzeń. Nie było nic. Był tylko smutek i pustka po kimś kogo kochałam...

TO TAKA BY BYŁA KONTYNUACJA, I O TYM DALSZE ROZDZIAŁY. JA TERAZ WYMYŚLAM COŚ INNEGO, JUTRO NAPISZĘ WAM PROLOG I OCENICIE CZY TRZEBA BY TO TROCHĘ ,,ODŚWIEŻYĆ".

wtorek, 6 sierpnia 2013

#51

Zanim przeczytasz:
zobacz te filmiki:
< napisy polskie - czarny pasek na dole filmiku, tam gdzie jest ,,play" ,,pauza" itp. po prawej stronie masz różne znaczki. Kliknij na taki jakby prostokąt z dwoma kreskami i pojawi ci się opcja Polski - polish, kliknij na nią, i gotowe xd>
Obserwuj Harry'ego, jego miny i zachowania < ja nie mówię ze coś z nim nie tak xd ale to się przyda do imagina.> ten jego uśmiech <3 oczy <3 PAMIĘTAJ ŻE ŚWIAT NIE WIE O ICH ZWIĄZKU ale wyobrażaj sobie, że w głowie cały czas ma Rose, że gdy zadają mu pytania o dziewczyny, on już chce to powiedzieć ale ciągle się wycofuje, i bardzo za nią tęskni. I w pierwszym filmiku Harry mówi ,,I am a bokser" czyli dopasujcie to sobie jak by się zapędził i mówił o swojej przeszłości, ale Niall szybko to cofnął.
 https://www.youtube.com/watch?v=RDV3V3Fkya0 
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=phz7on_PUEU
 http://www.youtube.com/watch?v=Mb16siigNK0
http://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_531891&feature=iv&src_vid=Mb16siigNK0&v=KGBCD1E5Mx0
Po obejrzeniu czytaj.
Miłej lektury <3
_____________________________________________________________________________
Tak mi tego brakowało. Jego bliskości, jego dotyku. Zmieniliśmy się oboje.  Co się stało z naszym życiem? Wszystko nagle wywróciło się do góry nogami. Byliśmy szczęśliwi, ale na zupełnie inny sposób niż wtedy. Stałam sobie na moim ulubionym, kochanym tarasie. Właściwie większość czasu tam spędzałam. Harry się o to postarał. Gdy wybierał dom zawsze patrzył, czy ma przestronny taras, bo wiedział ze ja je kocham. Może się wydawać dziwne, ale tak po prostu mam. Dodatkowo był idealnie zasłonięty drzewami od strony ulicy. Miałam widok na las i rzekę, a w tamtej okolicy mało kto się kręcił. Przecież paparazzi nie mogli mnie zobaczyć na w pół nie ubranej w domu Harry'ego Styles'a! To by był skandal!
Zaczynało mnie to męczyć. Ukrywanie się, powstrzymywanie się od w zasadzie wszystkiego. Raz, może dwa nas przyłapali, i od tej pory nie dają nam spokoju.
Usłyszałam poskrzypywanie paneli w pokoju, i zaraz potem poczułam na pośladkach duże dłonie.
- Jesteś w ciąży? - spytał podekscytowany Harry.
Odwróciłam się do niego, opierając plecami o barierkę.
- Kotku, dwie sprawy. Po pierwsze nie, nie jestem bo brałam tabletki, a po drugie to widać tydzień później, a nie od razu. - zaśmiałam się.
Zrzedła mu mina.
- Aha. - powiedział zawiedziony. Przez chwilę utrzymywała się cisza. Położyłam dłoń na jego policzku, i opuszkami palców kreśliłam na nim wzory.
- Chciałbyś mieć dziecko?  - spytałam wprost.
Przez chwilę wahał się nad odpowiedzią.
- Kochanie...dobrze, chciałbym...nawet nie wiesz, jak kocham Lux, a przecież w pewnym sensie jesteśmy dla siebie obcy. I ja...my...Żebyś mnie źle nie zrozumiała, ja nie będę cię zmuszać bo mnie właściwie by to nic nie kosztowało... - szeptał patrząc mi się prosto w oczy.
- Harry, kiedyś będziemy mieć dzieci...ale nie teraz. - pocałowałam go w policzek.
- Odpocznij sobie, a ja zrobię śniadanie księżniczko. - wymruczał.
Zeszedł na dół. Położyłam się na łóżku, i włączyłam laptopa. Pełno wiadomości na twitterze.
Zdziwiło mnie pare wiadomości: pisały do mnie dziewczyny w różnym wieku, mające w nazwie, tle albo nawet samej ikonce coś związane z One Direction. No tak, czyli pełno ludzi zobaczyło już zdjęcie mnie i Harry'ego z wczoraj. Czy tym razem znowu uda nam się to zamaskować? Zdziwiło mnie jedno: nie hejtowały mnie, a wręcz przeciwnie...
< nazwy przypadkowe, i oczywiście to tak naprawdę po angielsku>
 @DirectionerJane
Awwwww Rose + Harry = Rarry <3
@Kristen1D
<3 @Rose_S  @Harry_Styles  razem! Wiedziałam, od początku wierzyłam! Najlepsza para pod słońcem! <3
@Louis_Tomlinson
@ Rose_S   @Harry_Styles  ?!?!?! :D

Było jeszcze wiele, wiele innych. I pełno zdjęć.

Dowalił mi jeszcze opis.
,, Młody muzyk, do którego wzdychają miliony dziewczyn, Harry Styles, i piękna Rose Smiths, młodziutka wschodząca gwiazda tenisa. To połączenie już znamy. Wiele razy ,,przypadkiem" wyciekały zdjęcia gdy trzymali się za ręce, lub ,,przypadkiem" całowali. Dopełniło to zdjęcie z wczoraj, gdy Harry wyraźnie przyjechał po Rose i gdy się zobaczyli, rzucili się sobie w objęcia. Czy przystojniak nareszcie otworzył komuś serce?  Była by to na pewno, piękna para..."
Zaśmiałam się sama do siebie, i wszedł Harry.
- Co jest? - spytał podchodząc do mnie.
Przekręciłam laptopa do niego.
Mrucząc pod nosem przeczytał tekst.
- Mówiłem że nie tylko ja myślę, że  jesteś ,,młodziutka i piękna", i że bylibyśmy ,,piękną parą"? - zaśmiał się.
- Kochanie....prawe zdjęcie od góry....ty masz UCZESANE WŁOSY! - krzyknęłam zaskoczona. - Kto to zrobił?
- Twoja ciocia, Lou. Na sesję muszę. - odpowiedział smutno.
Zaczęłam się z nim droczyć.
- Ale w uczesanych przeze mnie wyglądam lepiej, nie? - spytał.
- Ty we wszystkim wyglądasz ładnie. Jesteś zabójczo przystojny. - wymruczałam.
- mmmmm, i to lubię. - powiedział głębokim głosem obejmując mnie w talii.
Nagle poczułam specyficzny zapach.
- Kochanie, coś się chyba przypala. - szepnęłam mu do ucha, delikatnie przy tym ocierając się nosem o jego skroń.
- TOSTYYYYY! - wrzasnął i zbiegł na dół.
Czyli śniadanie będzie później. Westchnęłam sama do siebie, wróciłam do swoich zajęć.
Godzinę później, po skończonym śniadaniu Harry szykował się na kolejny wywiad.
- Kotku....nie uważasz ze trzeba by już powiedzieć że jesteśmy razem? - spytał całując mnie na pożegnanie w szyję.
- Jeszcze troszke poczekajmy, wybadajmy ich reakcję... - szepnęłam.
- Jak rozkażesz, księżniczko, tylko co ja mam dziś w wywiadzie powiedzieć? - spytał śmiejąc się.
- Przyjaciele? - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Żeby to było takie łatwe. - westchnął.
- Kocham Cię. - cmoknęłam go w policzek i wyszedł.
Harry's pov.
Przyjaciele....przyjaciele....jak zwykle to ja muszę zaprzeczać temu wszystkiemu, chociaż to ona nalega na ukrywanie się.
Droga przez Londyn w cichym samochodzie....jeśli ciszą można nazwać wygłupy chłopaków, ale to mi nie przeszkadzało.
- Harold, coś ty taki markotny? - spytał Louis.
- Bo pewnie będą pytać o te zdjęcia mnie i Rose wczoraj.. - powiedziałem.
- Nie musisz odpowiadać, nie muszą wiedzieć o twoim życiu prywatnym.-pocieszał Liam.
- Ważne że się kochacie, i że macie siebie, bo tak jest, nie? - spytał Niall.
- Tak, oczywiście. Dzięki chłopaki. - odrzekłem.
Zawsze potrafili pocieszyć. Dla takich przyjaciół zrobiłbym wszystko.
- Chłopaki, za chwilę wysiadamy. - krzyknął Paul który siedział z przodu. - mamy czas więc zróbcie trochę zdjęć z fanami. - polecił. - aaaaa, Harry, co z Rose?
- Z Rose....a co..co ma być? - zaśmiałem się.
- Dalej będziecie to ukrywać? Bo nie wiem co mówić jak się będą pytać? - spytał.
- Jeszcze przez jakiś czas nie mówcie nic. - poleciłem.
- Wiesz, jak by co to macie wsparcie Modestu. - powiedział znów Paul.
- oooo! Jaśnie państwo się zgodzili!  - mruknął Liam.
Dojechaliśmy. Przed budynkiem  było mnóstwo fanek.
Ciężko jest rozdzielić uwagę między reporterów, fanki, rozdawać autografy, i robić sobie zdjęcia.  Robisz wszystko na raz. Trochę jak w transie.
Słychać dziewczyny wykrzykujące twoje imię, pełno dziennikarzy zadających ci pytania...po prostu szał. I to jest niezwykłe, jak szybko to się stało, jak szybko nagle staliśmy się sławni.
- Harry! Ty jesteś z Rose? - spytała jedna z fanek. Nie odpowiedziałem nic, tylko się uśmiechnąłem.
- Mam nadzieję że to prawda! Ona jest taka ładna! - krzyknęła druga.
- Taak, Rose jest bardzo ład.... - ugryzłem się w język. Zrobiły wielkie oczy, i zaczęły się uśmiechać.
- Czyli jednak tak?! - spytały z nadzieją.
- Mogę wam zaufać? - zaśmiałem się.
- Jesteś naszym idolem! Pewnie! - krzyknęły.
Uciszyłem je.
- Wkrótce. - szepnąłem.
- Wiedziałam! - powiedziała jedna z nich podekscytowana.
Uśmiechnąłem się.
- Harry, idziemy! - usłyszałem głos Paul'a.
Oddaliłem się od nich. Weszliśmy do budynku.
~ chwilę później~
- Wchodzimy za 3.....2.....1.... - krzyk operatora. Byliśmy na wizji.
Jak zwykle gadanina, i nagle pytanie które wbiło mi się głęboko w uszy. W zasadzie  dwa słowa.
- Rose Smiths? - powiedziała prowadząca <Elen> patrząc się pytającym wzrokiem.
Zapadła cisza.
- Ten brak odpowiedzi od nikogo. - zaśmiał się Louis trącając mnie dyskretnie w ramię.
- Harry, głównie pytam tu o ciebie. - odpowiedziała Elen.
- O mnie...a ...czemu? - roześmiałem się głupkowato, co miałem robić?
,,Wysłałem" do Zayn'a który siedział obok mnie umówiony przez nas wszystkich znak ,,pomocy", czyli dyskretne rozłożenie ramion na oparcie kanapy i trącenie go w plecy. Szybko się zorientował i podał nasz sygnał dalej do Niall'a i Liam'a.
- Chyba nie powiecie, że nie wiecie o kogo chodzi. - roześmiała się Elen.
- Nie...nie...Rose to nasza...przyjaciółka, jeszcze przed zespołem. - rzucił szybko Niall.
- Przyjaciółka? I nie znaczy nic więcej dla któregoś z was? - mówiąc to patrzyła na moją reakcję.
- Może to czasem wygląda że....no, wiadomo, ale Rose po prostu bardzo, bardzo dużo zawdzięczamy, i ,,kochamy ją" ale jak siostrę. - powiedział szybko Zayn.
- A wasze dziewczyny nie są zazdrosne? - nareszcie zwróciła się do Louis'a, Liam'a i Zayn'a, a nie do mnie.
- One doskonale wiedzą o naszej przeszłości, i trzeba było by dużo opowiadać, ale w skrócie gdyby nie Rose nie było by nas tutaj, i Eleanor, Danielle i Perrie nie są w ogóle zazdrosne. - odrzekł stanowczo Louis.
- Ale jednak Harry nie zaprzecza niczemu. - zaśmiała się prowadząca.
Chyba wszyscy już mieliśmy dość tego wywiadu.
- Ale też nie potwierdzam. - odrzuciłem jej przypuszczenia.
- Dobrze, nie będę cię męczyć. Zmiana tematu. Jutro gala ,,Teen Idols Awards" i patrzyłam, że na liście zaproszonych jesteście wy oczywiście, ale też Perrie Edwards i Rose Smiths. - powiedziała z nadzieją w głosie Elen.
- I to była zmiana tematu? - roześmiałem się.
- Nazwisko jak nazwisko, o co ci chodzi Harry kochanie? - spytała Elen.
Kochanie?! Tak może do mnie mówić tylko i wyłącznie Rose! Nikt inny.
Nie powiedziałem nic.
- Bo chodzi mi o to, czy któryś z was idzie z NIĄ. - powiedziała.
- Wszyscy z nią idziemy. - odparł spokojnie Louis.
Jeszcze kilka pytań, oczywiście o Rose i wywiad się skończył.
Wsiadłem wkurzony do limuzyny.
- Najgorszy, najgorszy wywiad na świecie! - wykrzyknąłem.
- Dobra, spokojnie Harold. - szepnął Louis.
- A co z galą? - spytał Paul.
- Idziemy jak każda normalna para na galę razem, i nie obchodzi mnie już czy się dowiedzą czy nie. - odpowiedziałem zdenerwowany pisząc sms-a do Rose.
,, Mam już tego dosyć! Oglądałaś wywiad? Kotku, ja już po prostu nie umiem dalej zaprzeczać
                                                                             Harry xx"
Po kilku minutach odpisała.
,, Nie denerwuj się, kocham cię. Na galę idziemy razem i już nie będziemy się ukrywać. Nie bądź zły, bo wiesz że wtedy się ciebie boję :)
                                                                             Rose xx"
,, Nie masz czego, już i tak nad tym gniewem od dawna panuję. W życiu nie zrobiłbym czegoś złego mojemu skarbowi. Nie wiesz nawet jaka jesteś dla mnie ważna. Jakie plany na dziś?
                                                                             Harry xx"
,,Też Cię kocham ;) Na dziś nie ma planów, jestem na treningu do 17.00 a potem muszę jakieś ubrania na galę znaleźć .
                                                                             Rose xx"
,, Czyli z romantycznej kolacji nici?
                                            Harry xx"
,, Hmmmm....zastanowię się ;)
                                            Rose xx"
___________________________________________________________________
WIEM, WIEM WIEM, DŁUGO STRASZNIE CZEKALIŚCIE, ALE NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAĆ DLA CZEGO, PO PROSTU ZOSTAŁAM Z WSZYSTKIMI OBOWIĄZKAMI OLI SAMA < JESTEM ADMINKĄ NA DWÓCH STRONACH NA FB, I JESZCZE OLA JEST NA DWÓCH, I DO TEGO TEN BLOG> MUSZĘ TO SAMA OGARNIAĆ, WIĘC NIE DAJĘ RADY. JUTRO BĘDĘ MIAŁA DUŻO CZASU, WIĘC ROZDZIAŁ NASTĘPNY BĘDZIE NA 100%

P.S
OLA ZOSTAJE W ANGLII DO PREMIERY ,,THIS IS US" A CHŁOPCY MAJĄ NA NIEJ BYĆ! JA KURDE NIE MOGĘ, JAK ONA ICH SPOTKA TOOO.....O MATKO! xd
@JuliaMalik





poniedziałek, 5 sierpnia 2013

o rozdziale 51

Przez kilka dni będę miała na prawdę utrudniony dostęp do internetu, więc rozdziały mogą nie byc dodawane regularnie <np. jeden o 22, następny o 8 rano xd>
Ola wyjechała sobie do Londynu i nie wiadomo kiedy wróci, a ja mam znowu pełno treningów.
Czytacie = komentujcie, błagam. Wyświetlenia się zwiększają, ale nie wierzę żeby jedna czy dwie osoby które komentują robiły ze 30 wejść dziennie, więc wiem że inni też to czytają.
Następny rozdział już piszę, a dodam go gdy pokażą się pod tym postem DWA KOMENTARZE.
Czy to tak dużo?



P.S.
Gdzie idziecie na This is us? I czy w ogóle idziecie? xd
Ja miałam paranoję że wszystkie miejsca zajmą, ale jak dostałam bilet to taka ulga, ze nie wiem xd

sobota, 3 sierpnia 2013

#50

SĄ SCENY.
Beztroskie życie zamieniło się w....w coś zupełnie dziwnego, innego. Harry nie był już zwyczajnym człowiekiem, i ja tak samo. Minęło 9 miesięcy. Oczywiście idealny czas na dziecko, ale nie jestem w ciąży. Chodzi mi o to, że chłopców połączyli w zespół, i są teraz sławni, a ja przygotowuję się do finału Wimbledonu <wielkiego finału całego sezonu turniejów tenisowych> i właściwie większość czasu spędzam we Francji, Harry przez koncerty raz tam, raz gdzie indziej i  mieszka po hotelach. Mamy jeden wspólny dom w Londynie, i jeden mały we Francji, ale często stoją puste. Wszystko potoczyło się potwornie szybko, Harry  NAGLE  stał się sławny, ja NAGLE  miałam milion turniejów które doprowadziły mnie aż tu... Jest ciężko, i nie ma co się oszukiwać. Szansę na spotkanie się mamy bardzo rzadko. Oczywiście codziennie dzwonimy do siebie, gadamy na skype...ale czy tak może się rozwijać miłość? Leciałam samolotem do Londynu. Od miesiąca nie widzieliśmy się z Harry'm, a teraz mieliśmy spędzić tydzień w spokoju. W SPOKOJU czyli mam nadzieję, że chwilę bez fanek. Bardzo je lubiłam, ale ...
- Co ty taka zamyślona, Rosie? - spytał Mark. I on jest kolejnym powodem, dla którego w moim i Harry'ego związku pojawiają się zgrzyty. Mark był moim przyjacielem z czasów, kiedy moi rodzice byli razem. Gdy wróciłam do treningów, nasze kontakty odnowiły się. We Francji nie byłam sama. Każdy kraj miał tam swoją reprezentację, po 4 osoby: juniorzy i seniorzy <w każdej parze facet i kobieta> i w Angielskiej reprezentacji byłam ja i Mark jako  juniorzy, i Kate z Josh'em jako seniorzy, chociaż byli ode mnie starsi tylko o 4 lata. I wtakiej właśnie grupie podróżowaliśmy po wszystkich kortach świata z naszym trenerem.
- Wiesz, stres. - zaśmiałam się.
- Przed czym? - spytał.
- Wiesz jak dawno się nie widziałam z Harry'm? - odpowiedziałam patrząc się mu prosto w oczy.
Mark i Harry różnili się od siebie pod każdym względem. Mark był bardziej podobny do Niall'a, blondyn z niebieskimi oczami, nie taki wysoki, bez tatuaży. Nienawidzili się i zawsze chcieli sobie dopiec, nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
- Ten idiota wywołuje na tobie taką presję? - spytał krytycznie.
- Mark, nie mów tak na niego. - powiedziałam stanowczo.
Powróciłam do swoich myśli.
Harry pod względem zachowania w ogóle się nie zmienił pod względem zachowania. Nadal jest zboczony i denerwujący, a jednocześnie kochany. Przed x-factorem potwornie się bał SIEBIE. Zdjął jak już powiedział na zawsze piercing,a większość tatuaży usunął. Nie chciałam się na to zgodzić, bo nie chciałam żeby miał blizny, ale on był uparty i to zrobił. Na szczęście za dużego śladu nie ma, a blizny są nie widoczne.
Dawno nie chodziliśmy na beztroskie spacery, dawno nie robiliśmy tego wszystkiego, co robiliśmy dawniej...
 - Kochani, Londyn za chwilę! - krzyknął Josh.
Samolot podchodził do lądowania. Zebraliśmy walizki i wysiedliśmy z samolotu.
- To co, widzimy się na naszych starych dobrych kortach jutro? - spytała Kate.
- Tak, tak. - odpowiedział trener. - no, lećcie już, młodzi, musicie się życiem nacieszyć. - zaśmiał się.
I nagle go zobaczyłam. Wyglądał cudownie. Szybkim krokiem się do mnie zbliżył. Nie umiem opisać co czuję. Za chwilę będę mogła go na prawdę dotknąć, poczuć jego zapach...
Zdjął okulary. Oczy mu się zaświeciły, i szybko do mnie podbiegł. Już byłam w jego objęciach. Nie mówiliśmy nic. Mocno zassał się w moją szyję, a ja wtuliłam się w jego ramię. Miesiąc to zdecydowanie za dużo żeby się nie widzieć.
- Cholernie się stęskniłem. - szepnął do mojego ucha jeszcze mocniej zaciskając uścisk.
Mocno wpiłam się w jego usta. Świat po za nami nie istniał.

- Chodźmy do domu. - wymruczał mi do ucha. Mierząc wzrokiem stojącego obok Mark'a.
Chwycił w jedną rękę moją walizkę, a drugą mocno ścisnął moją rękę.
- To do widzenia, Rosie! - krzyknął za nami Mark.
- Hej. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Było już pełno paparazzi. Harry w przelocie podpisywał autografy, i w końcu wyszliśmy z budynku. Moim oczom ukazało się cudowne miasto. Nie byłam tu od miesięcy, bo z Harry'm spotykałam się po za Anglią.
Wsiedliśmy do samochodu z przyciemnionymi szybami. Tu nareszcie była okazja, żeby pogadać.
Harry zaczął całować moją rękę.
- Tak długo na to czekałem!- szepnął.
Zadzwonił mój telefon.
- nie odbieraj. - poprosił Harry.
- Jeśli to coś ważnego? - zaprotestowałam.
Spojrzałam na wyświetlacz.
- Mama?! - szepnęłam zdziwiona. Nie miałam z nią kontaktu od wtedy, kiedy miałam wybrać między nią a Harry'm i wyrzuciła mnie z domu. Wiele razy do niej dzwoniłam, ale mówiła że mam go zostawić.
Harry wyciągnął mi z ręki telefon.
- Przez tyle czasu się nie odezwała, to godzina jej nie zbawi. Kotku błagam! - powiedział chowając go do kieszeni.
Zaczęliśmy się całować. Kierowca był od nas zagrodzony ciemną szybą, więc nie było obaw że nas zobaczy.
- Jutro lecimy do Nowego Jorku. - powiedział Harry.
- Co? - zaśmiałam się
- Ed robi imprezę. - powiedział Hazza.- pierwsza na którą pójdziemy razem od bardzo dawna.
Harry miał wielu znajomych, a ja jako jego dziewczyna znałam także wszystkich.
- Harry...chyba na lotnisku trochę się zapomnieliśmy. - powiedziałam.
Nasz związek nie był oficjalnie potwierdzony. Od początku byliśmy przedstawiani bardzo dobrymi przyjaciółmi. Ale zaczęli się domyślać. Nikt z naszych znajomych, chłopców z zespołu czy tym bardziej nas tego nie potwierdzał, po prostu czasem popełnialiśmy właśnie takie błędy typu trzymanie się za ręce czy pocałunek. W czasie x-factora ,,fanki" źle zaakceptowały Danielle, Perrie i Eleanor, dla tego my postanowiliśmy od razu się ukrywać.
- Jakoś się z tego wybrnie. Jestem Harry Styles, ja zawsze coś wymyślę. - zaśmiał się.
Dojechaliśmy do domu.
Głęboko westchnęłam, i weszłam do domu.
- Kochanie, od razu do łazienki zapraszam. - uśmiechnął się Harry.
- Taaak? A po coo? - powiedziałam cicho uśmiechając się do niego.
- A zobaczysz. - wymruczał przytulając sie do mnie od tyłu, i chwytając w dłonie moje piersi.
Odchyliłam lekko głowę, i położyłam się mu na ramieniu.
Wziął mnie na ręce, i wszedł na górę do łazienki.

Wanna pełna piany, w całej łazience dużo świeczek, i płatków róż z których na podłodze były poukładane serca.
Weszłam głębiej.
- Harry...nie musiałeś tak... - powiedziałam zachwycona.
- Musiałem. Jesteś niezwykła, i muszę ci to jakoś pokazać. - usłyszałam jego głęboki, zachrypły głos.
Zbliżył się do mnie, i od tyłu zaczął ściągać moją bluzkę. Rzucił ją na ziemię. Wkrótce wylądowały tam też inne nasze ubrania i bielizna.
Związał moje włosy. Wszedł do wanny i podał mi rękę. Usiadłam lekko podkurczając nogi, żeby się trochę zasłonić, a Harry tylko się zaśmiał.
- Nie musisz się przede mną zasłaniać, kotku. - powiedział zbliżając się do mnie. Oparłam się o krawędź wanny, a loczek ułożył się na mnie.
- Kochasz mnie? - spytał.
- Nawet nie wiesz jak. - szepnęłam.
Całował moją szyję i zniżył się do dekoltu. Jęczałam jego imię. Nie wiedziałam, co zrobić z rękami, po prostu wplotłam je w jego loki. Wanna była duża ,głęboka, i było dużo wody, przez co nasze ciała całe grzały się dodatkowo w gorącej wodzie. Nagle nabrał powietrza, i jego głowa zniknęła pod wodą. :Pod wpływem jego dotyku dostawałam obłędu. Czułam, jak czule masuje moje uda. Nosem zbliżał się do mojej kobiecości. Wynurzył się, żeby złapać oddech, po czym powrócił do swojego zajęcia. Nie mogłam wytrzymać. Bezwiednie moje ciało wiło się, a plecy uginały się w łuk. Wykrzykiwałam jego imię. Po chwili znów ujrzałam jego zadowoloną twarz. Czułam już jego narastającą erekcję.
- Podoba ci się, księżniczko? - wychrypiał głaszcząc mój policzek. Jeszcze się nie obudziłam, po cudownym dotyku Harry'ego.
Od czasu nocy przed jego walką, gdy jeszcze nie było zespołu robiliśmy to bez ,,wchodzenia", najwyżej przez prześcieradło... teraz będzie lepiej...Harry nie może się dla mnie powstrzymywać, chociaż już i tak się pewnie przyzwyczaił.
- Harry...zrób to... - powiedziałam cicho.
- Ale...Rose przecież... - nie wiedział co powiedzieć, jak zareagować. Za to ja doskonale wiedziałam, że już od dawna chce to zrobić, tylko powstrzymuje się dla mnie.
- Zawsze mam przed tym uciekać? - byłam bezradna.
- Dobrze, ale jeśli cię to zaboli, to od razu przestaję. Na łóżku będzie tobie wygodniej. - powiedział wychodząc z wanny. Owinął mnie w ręcznik i wziął na ręce. W drodze do naszej sypialni zostawiał mokre od piany ślady na panelach.
Położył mnie delikatnie na pościeli. Uklęknął między moimi nogami, i zaczął czegoś szukać w szafce nocnej.
- Cholera, skończyły się. - przeklął nadal szukając. Wiedziałam o co mu chodzi. A gdybyśmy tak raz zrobili to bez prezerwatyw? Nie...nie mogę być w ciąży....ale brałam tabletki tydzień temu...
- Chyba nic z tego. Przecież bez... - powiedział jakby z ulgą i zawiedzeniem jednocześnie całując moją szyję, nie umiał skończyć wypowiedzi. Słysząc że z mojej strony nie ma żadnej reakcji podniósł się i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie mów że chcesz to zrobić. - powiedział podejrzliwie.
Chwila ciszy.
- Na prawdę? - spytał.
Kiwnęłam głową.
Pochylił się nade mną.
- Dziękuję. - powiedział.
- Za co? - odrzekłam zaskoczona.
- Dziękuję za to że mi ufasz. - odpowiedział. - gotowa?
Znowu przytaknęłam.
Położył się na mnie. Nasze nosy stykały się ze sobą. Poczułam jak lekko we mnie wchodzi, delikatnie i powoli by nie sprawić mi bólu. Mój oddech przyspieszył. Był co raz głębiej, ale z każdym ruchem patrzył na moją reakcję. Na początku nie było źle, potem jeszcze mogłam wytrzymać, ale z każdym następnym ruchem było gorzej. Powstrzymywałam się od jęku z bólu, ale odwróciłam głowę, żeby loczek nie widział mojej miny. Było lepiej niż poprzednio, ale to nadal bolało.
Harry położył palec na mój policzek, i lekko przekręcił moją głowę.
- Błagam cię, nie okłamuj mnie. Muszę widzieć kiedy cię boli, a kiedy nie. - wydyszał Harry.
- J..jest...lepiej.... - szepnęłam z trudem.
- Twoje ciało jeszcze się do mnie przyzwyczai. - odpowiedział, a potem głośno jęknął.
Delikatnie ruszał biodrami, zwalniając gdy widział na mojej twarzy ból. Ja wpiłam w jego plecy paznokcie.
Próbował stosować różne tempa, wchodząc głębiej. Nie czułam już okropnego bólu. Z czasem dołączyłam do jego jęków. Nie było tak źle. Czułam że już dochodzę, przez co moje krzyki nasiliły się.
- R..Rose...zaraz...dojdę... - wydyszał Harry lekko przyspieszając. Czułam jak jego członek we mnie pulsuje, i nagle wydostaje się z niego gorący płyn, który rozlewał się po całym moim ciele.
Harry powoli się wycofał i opadł obok mnie na łóżko. Leżałam przez długi czas z zamkniętymi oczami, szybko oddychając.
- Jeszcze boli? - spytał z troską, gdy jego oddech się wyrównał.
- O wiele mniej. - odpowiedziałam wtulając się w niego.
Okrył nas kołdrą, i błyskawicznie zasnęłam.






____________

Wiem, ostatnie rozdziały są właściwie takie niemrawe, ale musimy przebrnąć przez to, już nie długo będzie się dużo, dużo dziać. Będzie też nowy wygląd bloga. Zupełnie inny, żeby było ciekawiej.
Także ja na razie sama muszę to wszystko ogarniać, bo Ola wyjechała -,-
Założyłam się z nią, że jeśli do poniedziałku wyrobię się z nowym szablonem i dodam trzy rozdziały to przywiezie mi z Londynu autograf któregoś z chłopców. Już widzę jak jej to się udaje -,-
Po za blogiem też mam parę spraw, które muszę rozwiązać , i mam już tego po prostu, po ludzku dosyć. Bądźcie wyrozumiali, mam już połowę następnego rozdziału, i pracuję nad szablonem. Dziś powinno się wszystko pojawić.
KOMENTUJCIE, BO TAK MI POMAGACIE, NA PRAWDĘ.
zdołowana @JuliaMalik

#49

 Trochę czerwono xd
Śmiejąc się i dyskutując na naprawdę różne tematy, spać poszliśmy dopiero koło 4 nad ranem. Harry nie naciskał na pieprzenie się. Chyba zeszła noc wystraszyła go totalnie, był zdruzgotany swoją przemianą. Cieszyłam się, że było już po wszystkim. Teraz czekała mnie jednak ciężka robota: wypchnięcie Harry'ego do x-factora. Gdybym widziała, że nie miałby na to ochoty, to nie nalegałabym-przecież nie będę go zmuszać, ale widziałam że chciał tego: gdy wtedy śpiewał, oczy mu się świeciły, i był szczęśliwy.
On jeszcze spał jak zabity, a ja z kubkiem herbaty siedziałam na parapecie od dużego okna w salonie.
Blisko stał telewizor. Spojrzałam się w swoje odbicie. Jak Harry mógł na mnie patrzeć? Byłam niska, twarz nie odznaczała się niczym szczególnym: wychudła i lekko blada cera, aż za bardzo wydatne kości policzkowe, jak dla mnie za duże oczy, mały nos, i zwykłe niekształtne usta.. włosy też nie były szczególne, po prostu zwykłe, lekko falowane, ciemno brązowe. Sylwetka jeszcze gorsza. Jako chyba jedyna dziewczyna na świecie, chciałabym przytyć. Nogi i ręce miałam jak patyki, a moja talia była przeraźliwie wręcz cienka. Cud że miałam piersi! Gdy przechodziłam ulicami wszyscy patrzyli się na mnie jak na anorektyczkę, chociaż tak na prawdę żarłam na potęgę...
Wstałam i poszłam do lustra na korytarzu. Właśnie gdy zaczęłam się krzywo sobie przyglądać, z sypialni wyszedł zaspany Harry.
- Co jest? - spytał ziewając, i drapiąc się od tyłu w szyję.
- Patrzę jaka jestem brzydka  - powiedziałam cicho.
- W którym miejscu?  -spytał krytycznie Harry.
- Jakie to uczucie, kochać samą skórę i kości? - spytałam patrząc się w swoje odbicie.
- Wiesz...nie narzekam...właśnie to mi się podoba.....że jesteś taka drobna. - między wypowiedziami nadal ziewał, i również patrzył się na mnie w lustrze.
- A twarz? Tragedia. - powiedziałam lekko przybliżając się do odbicia.
Pokręcił głową.
- Co ci się we mnie podoba? - spytałam.
- Wszystko. - powiedział nadal ziewając.
- Ale z ciebie romantyk. - zadrwiłam.
- Cudowne, niebieskie oczy, które czasem przykrywają idealne powieki z długimi, czarnymi rzęsami. Zaróżowione policzki, niczym polne maki. Idealne usta, niczym piękna, soczysta malina. Zgrabna sylwetka, i to jak się poruszasz: z gracją i zręcznością. - wyrecytował mrucząc mi do szyi.
- Czyli nic. - skrytykowałam.
- Nigdy cię nie zrozumiem. - powiedział wchodząc chyba przypadkiem w ścianę, bo nadal miał zamknięte oczy.
- Wiedziałam. - powiedziałam smutno. Chciałam się z nim droczyć.
Oparł się czołem o ścianę. Mocno westchnął, i jeszcze raz ziewnął.
- Ja Ci już pokażę, jaka jesteś dla mnie ważna. - mruknął z uśmiechem i zaczął się do mnie zbliżać.
Zaśmiałam się. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Od razu się na mnie położył, tak, że moje wnętrze mocno przylegało do jego krocza. Ja miałam majtki i jego rozciągniętą bluzkę, a on tylko bokserki.
Obcałował bardzo dokładnie moją szyję, i zaczął przez bluzkę drażnić moje piersi, masować je dużymi rękami i lekko je ściskać.
- Harry... - wyjęczałam, a on się tylko zaśmiał.
- Nigdy, przenigdy nie mów że jesteś brzydka, bo tak nie jest. Myślisz że dla czego od razu cię zauważyłem, pierwszy raz na korytarzu? - spytał nadal mnie masując i całując.
- Harry, ja na ciebie wpadłam. - odparłam krytycznie między moimi szybkimi oddechami.
- Ale gdybyś była brzydka, dałbym ci spokój, nie? - zaśmiał się nie przerywając wcześniejszych czynności.
Objęłam jego szyję, i zaczęliśmy się całować. Nogami oplotłam jego tyłek.
- Nie wiesz jak Cię kocham, Rose. - szepnął jeżdżąc rękami po całym moim ciele.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Dla czego to kurwa zawsze w tym momencie musi kogoś nieść? - odparł zniechęcony Harry.
Zszedł ze mnie i poszedł otworzyć. Nie zdążyłam mu powiedzieć, że jest w samych bokserkach.
Harry's pov.
W drzwiach stał Louis.
- Haaazzzaaaa! - krzyknął.
- Loooouuuuu! -odpowiedziałem, lekko nie zadowolony, jedną ręką trzymałem drzwi.
Poczułem za sobą obecność Rose. Objąłem ją w talii. Louis przez chwilę nas mierzył wzrokiem....no tak, nasz strój nie był kompletny, KUURWA!
- Przerwałem wam coś? - spytał śmiejąc się.
- Nie. - odpowiedziałem równocześnie z Rose.
Zaczął się śmiać, spoglądając na moje bokserki.
- Aby na pewno nie? - zaśmiał się.
Podążyłem za wzrokiem Louis'a. No tak...mój ,,przyjaciel" już lekko stał...
Westchnąłem.
- Lou, czego ty chcesz? - spytałem przyciskając mocniej całą już zaczerwienioną Rose.
- Mike chce się z nami spotkać, mówił, że trzeba ustalić  sprawy z x-factorem, z resztą to będzie takie małe spotkanie przyjaciół po latach, no wiesz: odnowiliśmy kontakty z Liam'em, El i Dani, no i wy też musicie na tym być. - powiedział.
- Ja? Przecież co ja będę się mieszać w wasze sprawy? - zaśmiała się Rose. Napadło ją coś dzisiaj na narzekanie, i mówienie o sobie że jest najgorsza, najbrzydsza i nie potrzebna? Okres jej się zbliżał?
- A ta znowu swoje. Nie, ja po prostu się poddaję. - krzyknąłem zrozpaczony.
- Nie wnikam, ale w każdym razie dzisiaj, 16.00 u mnie. Ty też Rose, gdyby nie ty to nas by już nie było. - powiedział Louis.
- Dokładnie. - potwierdziłem słowa Louis'a. - tylko że ja jeszcze nie wiem, czy idę do x-factora.
- Idziesz. - powiedziała stanowczo Rose.
- No widzisz?- zaśmiał się Lou. - Rose, będziesz się widziała z Eleanor jakoś niedługo?
Rose zrobiła wielkie oczy, i znacząco się zaśmiała.
- Nieee wieem, a co Lou chciałeś jej przekazać? - zaczęła się śmiać.
- Szczerze? Ona mi się podoba, i możesz jej to przekazać.Będę leciał. Kontynuujcie te swoje zabawy, tylko ostrożnie bo ja juniora Styles'a niańczył nie będę! - wykrzyknął i zbiegł ze schodów.

Rose's pov.

- Idiota. - zaśmiałam się.
- Właśnie, junior Styles będzie później. - mruknął Harry.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spytałam patrząc się na niego uważnie.
- Nie wiesz jakie mam plany za rok, dwa lata. - uśmiechnął się.
- I niby ja tu jestem trudna do zrozumienia? - zaśmiałam się.
Usiadłam na łóżku w sypialni. Harry wszedł do pomieszczenia wolnym krokiem.
- To co, kończymy to, co nam przerwano? - wymruczał ochrypłym głosem.
- Mmmmm, baardzo bym chciała, ale niestety muszę kotku jechać do pracy. - powiedziałam obejmując jego szyję. Znów się na mnie położył, a ja mimo woli objęłam jego pas nogami.
- A jeśli Cię nie puszczę? - spytał namiętnie całując moją szyję.
- To nie będę miała kasy na życie. - powiedziałam śmiejąc się.
- Przecież masz mnie, i kasa ci nie potrzebna. - zaczął lizać moje piersi.
- Ale nie mogę być ciągle na twoim utrzymaniu. - odpowiedziałam.
- Możesz. - powiedział całując dalej moją szyję.
- Kocham Cie Hazza, ale muszę iść na korty. - wydyszałam, bo zaczął dotykać mojej kobiecości.
- Jeszcze troszeczkę daj mi się tobą nacieszyć. - powiedział delikatnie zsuwając moje majtki.
Rękami jeździł po moich udach. Delikatnie rozszerzył mi nogi i nosem zaczął pocierać się o moje czułe miejsce. Ja sama jęczałam z rozkoszy, zapominając o wszystkim. Wkrótce potem jego język doprowadzał mnie do obłędu. Co raz głośniej krzyczałam jego imię. Po 30 minutach podniósł się. Oblizał usta, i znów się na mnie położył. Ucałował mnie w czoło.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Jesteś moim skarbem. - szepnął.
- Ty...ty moim też, ale...która jest godzina? - spytałam nadal nie mogąc się otrząsnąć. Szybko oddychałam, a moje serce mocno waliło .
- Podobało się? - spytał śmiejąc się.
- Jeszcze się pytasz? - szepnęłam.
Podniosłam się i spojrzałam na zegarek.
- Harry! Zabiję cię! Mam tylko godzinę! - powiedziałam wstając szybko z łóżka.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam błyskawiczny prysznic, i szybko się przebrałam.
Nagle loczek zapukał do drzwi od łazienki.
- Kochanie zawieźć cię? - spytał.
- Tak, kocham cię. - wybiegłam z łazienki i poleciałam do sypialni spakować rakiety.
Harry stał już przy drzwiach gotowy...właściwie prawie gotowy, bo gdy wtedy to robił, to rozczochrałam mu włosy, i nadal nic z tym nie zrobił. Ale i tak wyglądał gorąco. Szare, wytarte rurki opinały długie nogi, a biała koszula rozpięta z 3 guzików od góry podkreślała opaleniznę i tatuaże. Na nogach miał wytarte, brązowe buty a na szyi zawieszony srebrny krzyżyk.
- Uczesałbyś się. - zaśmiałam się zakładając buty.
- Tego się nie da uczesać! - krzyknął jak małe dziecko.
- Jaasne! - szybko podbiegłam do niego i wplotłam ręce w jego loki, starając ujarzmić się bujną fryzurę Hazzy. Poczułam jego dłonie na pośladkach. Wzrok Harry'ego spoczywał na moim dekolcie. Dla czego był wyższy ode mnie?
- Już nigdy się nie uczeszę. Zawsze ty mi je będziesz układać. - mruknął z zadowolenia.
W pośpiechu nie zwróciłam na to uwagi. Szybko wyszliśmy z mieszkania, i po 20 minutach byliśmy przed kortami.
- Wrócę sama. - powiedziałam cmokając go w policzek.
Odetchnęłam i weszłam do środka.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie ale... - nie dokończyłam.
- Dobrze dobrze, Rose, jeśli spóźnieniem nazywasz tylko 2 minuty. - zaśmiał się trener przerywając mi.
- Myślałam że już jest później! - powiedziałam zdyszana patrząc na zegarek.
- Nic się nie zmieniłaś. - roześmiał się.
Odstawiłam torbę i usiadłam, żeby trochę złapać oddechu.
- Rose, za tydzień mistrzostwa Londynu. - rzekł cicho trener.
Znieruchomiałam. Przecież ja nie mogę wystartować... Wbiłam w niego zdziwiony wzrok.
- No co się tak na mnie patrzysz. - zaśmiał się. - z formy nie wyszłaś, trenowałaś ciężko przez dobry miesiąc, i przede wszystkim masz już 18 lat: nie musisz się pytać mamy, zrobisz jak będziesz chciała, a ja mogę cię trenować. To było twoje marzenie.
- Taak ale... - przerwał mi wchodzący do  pomieszczenia Harry
- Dzień dobry, przepraszam, ja tylko na chwilę. - odrzekł głębokim, po raz pierwszy poważnym głosem. - Rose, zapomniałaś wody. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - podeszłam do niego cmokając go w policzek.
- Wejdź, jeśli chcesz, Rose może Cię trochę pod uczy. - powiedział trener.
Harry nieśmiało wszedł do środka. Podali sobie z trenerem ręce. Mimo, że zawsze uważałam mojego trenera za bardzo wysokiego, to Harry jeszcze go przewyższał.
- Pasujecie do siebie. - stwierdził ściskając rękę Styles'a.
- Tak na prawdę bardzo się od siebie różnimy. - sprostowałam.
- Tym lepiej. - zaśmiał się znowu, a Harry uśmiechnął się do mnie.
- O której przychodzą dzieciaki? - spytałam znudzona podlizywaniem się Harry'ego.
- Za godzinkę, a na razie możecie wejść razem na kort. - powiedział trener.
Nie wiem dla czego, ale nie chętnie się na to zgodziłam. Jednak to była najlepsza godzina w moim życiu. Harry był ciężkim uczniem, bo ciągle do głowy przychodziły mu zboczone myśli, ale mimo to było wspaniale. Czułam się jak księżniczka, Harry na prawdę się o mnie troszczył. Latał po całych kortach, i się wygłupiał.
Kto by pomyślał, że to ostatnie nasze chwile w których mogliśmy beztrosko chodzic p ulicach i się wygłupiać...wszystko diametralnie się zmieniło gdy...

____________________________________________________________
SORY ŻE PÓŹNO, I SORY ŻE O NICZYM, ALE WŁAŚCIWIE NIE WIEDZIAŁAM JAK UJĄĆ TEN ROZDZIAŁ. PRZYGOTUJCIE SIĘ NA WIELKIE, OGROMNE ZMIANY, BO PEWNIE WIECIE, O CO JUŻ CHODZI XD
@ Ola Styles




piątek, 2 sierpnia 2013

Mega ważne pytanie do was

Hej, tu podniecona i napalona Ola, właśnie dowiedziałam się że wylatuję niedługo na 2 dni do Londynu!
I właśnie tu mam pytanie. Gdzie teraz są chłopcy, i gdzie będą przebywać w dniach 4 sierpnia - 29 sierpnia?? Błagam, potrzebuję odpowiedzi, bo jeśli będą w Londynie w tym czasie co ja to jskaljkh;s *.*
Nie no, jeśli ich bym chociaż spotkała, to dodawałabym 3 rozdziały dziennie xd
Podajcie ich lokalizację, a ja wymyślę co w nagrodę :)
P.S.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ JESZCZE DZISIAJ.

środa, 31 lipca 2013

#48

Już było po wszystkim. Przez te kilka dni serce biło mi bez przerwy szaleńczo szybko, teraz wszystko się we mnie uspokoiło. Wszystko, po za zabójczą miłością do Harry'ego oczywiście.
Siedziałam po ciemku w kuchni, i patrzyłam przez okno. Harry brał prysznic.
To nie zwykłe, co miłość może zrobić z człowiekiem...
Przecież 3 miesiące temu nienawidziłam Harry'ego. Brzydziłam się go, uciekałam przed nim....wszystko działo się w tym samym mieszkaniu, w którym teraz siedzę z własnej woli, o czym wtedy nigdy bym nie pomyślała.
Z łazienki wyszedł nagi Harry. Obmył się z krwi, ale na jego ciele widniało teraz wiele rozcięć i siniaków.  Jego nos był siny, a lewa brew rozcięta.
- Obmyłeś te rany? - spytałam znów starając nie patrzeć się na jego przyrodzenie. Dla czego nie mogłam znaleźć sobie chłopaka, który wstydziłby się nagości? Harry najwyraźniej nie miał z tym żadnego problemu...
- Po co? Po żadnych walkach tego nie robiłem. - spytał śmiejąc się.
- I potem masz blizny! - powiedziałam sięgając z szafki wodę utlenioną i plastry.
- Widziałaś?! - spytał zaskoczony.
- Nie da się ukryć, że byliśmy blisko. - zaśmiałam się.
- Ooooojjj taaak... - powiedział rozmarzony Harry.
Co kryło się w jego idiotycznym łbie....
- Siadaj na krześle. - odrzekłam.
- Czemu? - znów się zaśmiał.
- Harry, ty ćpałeś, piłeś, Chris w łeb cię walnął czy do końca cię pogrzało?! Nie zadawaj głupich pytań.- powiedziałam stanowczo.
- Nie denerwuj się kotku, bo ci hormony podskoczą. - powiedział mrucząc.
- Mam cię dość. Właściwie, to najpierw ubierz przynajmniej bokserki. - rzekłam odwracając się do niego tyłem.
- Ale muszę go trochę przewietrzyyyć! - powiedział głosem jak małe dziecko.
- Harold do pionu! - krzyknęłam nadal się nie odwracając.
- Się robi! - odkrzyknął. - aaa, tylko może trochę pokręć przede mną tyłkiem, to będzie trochę szybciej.
Zrobiłam facepalm. Pogrzało. Pogrzało idiotę kompletnie.
- Styles, dobrze wiesz że nie o to mi chodziło, i do cholery ubieraj te gacie, bo muszę cię jeszcze opatrzyć, a jest 2 w nocy, i też chciałabym położyć się kiedyś spać! - straciłam cierpliwość. Właściwie to się śmiałam, ale czy on nie mógłby być przez chociaż jeden dzień normalny?!
Odwróciłam się do niego. Kiwał się do przodu i do tyłu na krześle, uniósł mocno głowę do góry a usta rozchylił, i zaczął głupio rechotać przez gardło, patrząc się w sufit.
- Ćpałeś. Tylko do cholery co aż tak mocno działa? - wykrzyknęłam śmiejąc się już z niego.
- Nie, tylko stres ze mnie ulatuje. - nie przestawał się śmiać, nawet gdy mi odpowiadał.
Machnęłam ręką.
Delikatnie opatrzyłam mniejsze ranki na ciele, i dotarłam do rozciętej brwi. Nawilżyłam lekko chusteczkę i lekko przyłożyłam ją do rany.
- SZCZYYYYYYPIEEE! - wrzasnął Styles.
- Błagam cię, ile ty masz lat?! - spytałam krytycznie patrząc się na niego ze śmiechem.
- Czasowo czy psychicznie? - odpowiedział pytaniem.
Powróciłam do swoich zajęć. Ciągle słyszałam syki Harry'ego, ale nie zwracałam na to uwagi.
Nawet nie zauważyłam, że twarz Hazzy była na wysokości mojej czułej strefy. Ale gdy się zorientowałam było już za późno. Oparł głowę tak, że jego nos znajdował się między moimi nogami, tuż przy moim wnętrzu. Wypuścił gorące powietrze, które czułam nawet przez dżinsy.
Z moich ust wymsknął się jęk.
- Podoba ci się! - zaśmiał się ze złośliwym uśmieszkiem, zadowolony z siebie.
Znów oparł tam głowę. Tym razem przyciskał się ustami.
- Tak bardzo chciałbym tam być! - wymruczał. Pewnie zauważył, że mam zamknięte oczy, i lekko odchyloną do tyłu głowę. - i chyba ty też chcesz, żebym tam był. - zaśmiał się.
Po kilku minutach przestał mnie dręczyć, i mogłam kontynuować opatrunek.
- Rose? - usłyszałam jego głęboki głos.
- Nie pytaj o nic związane z seksem, albo o tym co lubisz najbardziej. - powiedziałam szybko.
- Coś cię łączy z Polską? - spytał ciekawie.
Znieruchomiałam.
- Po co ci ta wiedza? - zaśmiałam się zdziwiona.
- Na szafce nocnej zostawiłaś kiedyś notatki, zresztą już nie pierwszy raz, nawet na koszulce masz napis którego za nic kurwa nie mogę odczytać. - powiedział.
Zaczęłam się śmiać.
- Urodziłam się tam, i mieszkałam przez 4 lata. Jako tako znam ten język, mój ojciec jest Polakiem.- odpowiedziałam spokojnie.
- A imię masz angielskie. - stwierdził.
- Moja matka musiała postawić na swoim. - zaśmiałam się. - Nawet nazwisko mam matki, bo ona po ślubie nie przyjęła. Drugie imię mam polskie.
- Jaakieee?! - wykrzyknął.
- Wątpię, czy je dobrze wymówisz. Julia. - zaśmiałam się.
- Ja ty żeś to powiedziała? - wykrzyknął.
* Uwaga fakt xd: U anglików jest takie imię, ale oni zamiast ,,J" mówią ,,Dż" <zmiękczone oczywiście :D> - koniec faktu*
Przez kolejne pięć minut starał się to wymówić.
- Może w zdrobnieniu będzie łatwiej? - spytał.
- Jak dla ciebie jeszcze trudniejsze: Julka. - zaczęłam się z niego nabijać.
Znowu zaczął plątać sobie język, a ja się śmiałam. W końcu wyszło coś w rodzaju ,,Juka".
- A jak ty masz na drugie, idioto? - zaśmiałam się.
- Nie powiem, bo będziesz się jeszcze bardziej śmiała! - powiedział.
- Nie będę. - obiecałam.
Chwila ciszy.
- Edward. - powiedział naburmuszony.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. ,,Harry" do niego pasowało, ale Edward?! Takie poważne, i oficialne imię?!
- Harold Edward Styles! - zaczęłam się z nim droczyć.
- Rose Juka Smiths. - odpowiedział.
- Nie Juka, tylko Julka! - mój śmiech się pogłębiał.
Po chwili się uspokoiłam.
- A jak twój ojciec się nazywa? - spytał zaciekawiony.
- oooooo, na tym nazwisku na pewno połamiesz sobie język. - zaśmiałam się.
- Powtórzę to! - upierał się.
- Marek Grzeszczak. - powiedziałam z uśmiechem.
W tym nazwisku było ,,G" ,,rz" ,,sz" i ,,cz" - żaden cudzoziemiec tego nie powtórzy.
- Brzmisz jak owad. - stwierdził Harry z miną WTF?!

- A mówiłam że nie powtórzysz! I tak mówię z angielskim akcentem, bo przez 13 lat właśnie w tym języku mówiłam, ale ty już tym bardziej tego nie powiesz. - stwierdziłam.
- Tęsknisz za Polską? - spytał.
- Mam kilka dobrych wspomnień... - odpowiedziałam zamyślona.
- A czemu wyjechaliście do Anglii? - spytał.
- Matka. - odrzekłam krótko.
- Taaaaa....czyli jeśli będę ci się chciał oświadczyć, to tez będę miał problem? - spytał zamyślony.
- Pomyślimy nad tym jak przyjdzie pora, a teraz zastanów się nad teraźniejszością. - zaśmiałam się. - za dwa tygodnie x-factor. - spojrzałam na niego uważnie.
- Nie mam szans.
- Mark opowiadał mi o tym, co robiłeś wcześniej. - powiedziałam. - twoim marzeniem było śpiewanie, myślałeś o prawdziwej karierze.
- Kiedyś. Teraz straciłem wszystkie marzenia.- odrzekł cicho.
- Uwierz w siebie! Masz ogromny talent!
Zapadła cisza.
- Powiedz szczerze: chciałbyś śpiewać, czy nie? - postawiłam sprawę jasno.
Westchnął.
- Kochałem to, i nadal kocham, ale...- powiedział niepewnie.

____________________________________________________________________________
Krótkie, ale tylko na to starczyło mi weny :D
P.S.
Imię Julia bardzo mi sie podoba, więc moja droga kuzynko, nie zabijaj mnie za to.
Kocham Cię.
                                                                                    z poważaniem
                                                                                                 Ola Styles







#47

Bajka bajką, wszystko się kończy. Jeszcze godzinę temu czułam się jak księżniczka w ramionach przystojnego księcia. Harry miał głos jak anioł. Był jak anioł. Był ideałem. I gdy po prostu, nie zwracając uwagi na to, czy Mike się na nas gapi czy nie, zatapialiśmy się w swoich ustach, byłam tak szczęśliwa, jak nigdy. Potem jeszcze kilka razy śpiewał, a ja z zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się rozmarzona.
Wracaliśmy do domu trzymając się nawet w samochodzie gdy nie było ruchu za ręce. Harry szeptał miłe słówka i uśmiechał się, a ja co chwilę całowałam jego idealnie ukształtowany policzek.  Ale walka zbliżała się nie ubłaganie. Z każdą minutą Harry był bardziej zdenerwowany. Starał się to ukrywać, ale dobrze wiedziałam, że też się boi. Nerwowo chodził po całym mieszkaniu.
Teraz czekałam na niego przy samochodzie. On jeszcze był w mieszkaniu. Po tak ciepłym dniu, wieczór był potwornie chłodny...ale przynajmniej powietrze orzeźwiało, a delikatny wiaterek otrzeźwiał zdenerwowany umysł.
Na dworze było ciemno, ja byłam ubrana w czarny płaszcz, czarne rurki i czarne obcasy. Stałam przy czarnym samochodzie. Za chwilę miał się rozegrać straszny moment. Z tego można by napisać tandetne romansidło, które kończyło by się.....no właśnie, czym?
- Dobry wieczór, piękna! - usłyszałam krzyk. Zwykle mówił tak do mnie Harry, ale to z pewnością nie był jego głos...Chris!
Już za chwilę widziałam jego ohydną twarz. Miał w towarzystwie 3 łysych facetów.
- Odwal się, Chris. - powiedziałam zimno.
- Zadziorna i powalająco śliczna. To lubię. - zaśmiał się, a z nim jego towarzysze.
Nic nie odpowiedziałam.
- Nadal chcesz marnować się z tym hujem? - spytał.
- Ty chyba nie wiesz, który z was jest hujem. - odparłam krótko.
- Odważna! - wykrzyknął zaskoczony.
Gardząco się zaśmiałam.
- Jestem lepszy w łóżku od niego. - powiedział chwytając moją brodę.
Odepchnęłam go.
- Na to akurat nie patrzę. Ty jesteś pusty, i chodzi ci tylko o pieprzenie się. - stwierdziłam.
- A Harry'emu nie? - znów się zaśmiał. - Jest taki sam jak ja, a nawet gorszy, bo ja nikogo nie zabiłem.
- Harry też nikogo nie zabił, i zmienił się. - odpowiedziałam.
Przycisnął mnie do samochodu. Z obrzydzeniem starałam się go odepchnąć. Napierał na mnie swoim kroczem.
- Słuchaj, jesteś cholernie piękna, i musisz kurwa być moja! Rozumiesz?! - krzyknął dotykając moich piersi.
- Zabieraj te obleśne łapy, bo zaraz przyjdzie Harry i nie dożyjesz rana! - wrzasnęłam.
- Jasne! Gdzie jest ten twój bohater? - zaśmiał się gardząco.
I w tym momencie drzwi od klatki schodowej Harry'ego otworzyły się. Uciekli biegiem i schowali się za ścianą bloku. Cholerni tchórze.
- Kto tu był? - spytał Harry otwierając drzwi od strony pasażera i gestem ręki wskazując, żebym weszła.
- Sąsiad, pytał się czy wszystko w porządku. - powiedziałam starając się zachować spokój. Harry nic nie odpowiedział.
Szybko odpalił samochód. Jechaliśmy mrocznymi uliczkami. W pewnym momencie zobaczyłam ,,Black Fox'a": bar przy którym tak wiele się wydarzyło...
- Nigdy, przenigdy Cię nie  zostawię, i nigdy to się nie powtórzy. - powiedział głębokim głosem zauważając moje spojrzenie w okno. Na myśl o tym miejscu drżałam.
Nie jechaliśmy do siłowni. Co raz bardziej zagłębialiśmy się w ulice, na które lepiej się nie zapędzać. W końcu Harry wjechał na żwirowy podjazd, i kilkaset metrów jechaliśmy wśród drzew. Wkrótce moim oczom ukazał się duży, biały, obdrapany i zaniedbany budynek. Stało przy nim już dużo samochodów.
Harry wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Rose? - powiedział ściskając mocno moją rękę. Nie uśmiechał się. Na jego twarzy nie było żadnych emocji.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Klucze do mieszkania masz, dam ci jeszcze te od samochodu na wypadek gdyby...
- Nawet tak nie myśl! - przerwałam mu.
- Byłaś najlepszą dziewczyną jaką miałem. Kocham cię, i zawsze będę z tobą, choćby nie wiem co. Pamiętaj o tym. Przepraszam że sprawiłem ci ból. Przepraszam że nawet w takiej sytuacji nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam, że tak brutalnie to zrobiłem. Przepraszam że traktowałem cię okropnie, przed naszym związkiem. Przepraszam za to, że nie masz kontaktu z matką. Przepraszam cię za wszystko. - powiedział rozpaczliwym głosem całując mój dekolt.
- Nie mów tak, jak by to było pożegnanie na zawsze! - po policzku spłynęła mi łza.
- Być może właśnie tak jest. - powiedział cicho, ale i tak to słyszałam.
- Wygrasz to gówno, rozumiesz?! - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, chwytając mocno jego loki, i przybliżając jego twarz do siebie.
- Wygrasz to, nie zostawisz mnie! Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić! Nie mam nic po za tobą! Wygrasz to! - powtarzałam rozpaczliwie.
Poczułam jego drżący oddech na szyi. Mocno się we mnie wtulił. Zaczęłam płakać.
- Zrobię co mogę. - szepnął.
Weszliśmy do starej hali. Powietrze było tam duszne, i zatęchłe. Harry szybkim krokiem podążył w stronę drzwi do jednego z bocznych pomieszczeń. Gdy je otworzył, moim oczom ukazał się pokój z białymi, obdrapanymi ścianami, niekiedy z widocznymi gołymi cegłami. Na ścianach były wieszaki, i przy jednej stała stara, szara i wysoka ławka. W pomieszczeniu był Louis, Tom, Mike i facet z którym trenował Harry.
- Nareszcie jesteście! - powiedział Tom zdejmując szybko czarny płaszcz z ramion Harry'ego.
- Jak się czujesz stary? - spytał Lou.
- Zajmij się Rose. Pilnuj jej jak oka w głowie. Ona chyba najbardziej potrzebuję wsparcia.- powiedział głosem nie ukazującym żadnych emocji.
Louis podszedł do mnie.
- Wszystko ok? - szepnął.
- Na tyle, na ile może to być. - odpowiedziałam przygnębiona. Oparłam się o ścianę w kącie, i przypatrywałam się przygotowaniom Harry'ego.
Objął mnie ramieniem.
- Ma jakieś szanse? - spytałam wprost Louis'a.
- Gdy Harry wpadnie w furię może nawet zabić...więc
- Szczerze. Błagam, bierz mnie na serio. - poprosiłam.
- Szanse są 50 na 50.  Harry jest silny, ale Chris szybszy. Hazza jest za to właściwie ze skały - wytrzyma wszystko. Jednak wiek jest tu największym problemem. Chris jest starszy o 5 lat. - powiedział chmurnie.
- On musi to przeżyć! - powiedziałam roztrzęsiona.
- To mój najlepszy przyjaciel od wielu lat. Na prawdę przeżywam to samo co ty. - powiedział ściskając lekko moje ramię.
Po raz pierwszy widziałam Louis'a poważnego....chyba nie było dobrze.
Patrzyłam na skupionego Harry'ego. Zakładał swoje rękawice. Był ubrany tylko w czarne szorty, włosy niedbale podniesione do góry. Twarz mokra. Uważnie słuchał uwag swojego trenera.
Nagle zaczęli dawać mu po jednym ciosie w każdy policzek. Harry mrużył oczy, ale cierpliwie to znosił.
Spojrzałam zrozpaczona na chmurnego Louis'a, który ze spokojem się temu przypatrywał.
- Rozgrzewają mu twarz. Nie robią tego mocno, ale tak, żeby skóra się przyzwyczaiła... - powiedział jakby czytając mi w myślach.
- Ale przecież to boli...- powiedziałam cicho patrząc się na zaczerwienione oczy Harry'ego.
- Harry  znosi większy ból...z resztą to nic, w porównaniu z tym co będzie musiał za chwilę wytrzymać. - odpowiedział.
- Lou, zostawmy ich na chwilę samych! - krzyknął do niego Mike.
Wyszli. Zostaliśmy sami.
- Kocham cię. - odezwał się Harry do mnie podchodząc.
Dotknęłam jego czerwonych policzków. Były wręcz gorące od uderzeń.
- Ja ciebie też... - odpowiedziałam ocierając łzy.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję, że nic ci się nie stanie. - szepnął, wymuszając uśmiech. Widziałam, że sam też by uronił parę łez, ale nie chciał wychodzić na ,,słabszego" jak oni to określali.
- Ale mi chodzi o ciebie. - powiedziałam.
- Harry, już czas! - krzyknął otwierając drzwi trener loczka.
Cmoknął mnie szybko w usta i wybiegł z pomieszczenia. Minął się w przelocie z Lou, który klepnął go w plecy.
- Trzymaj się. - powiedział pocieszając Harry'ego. - jesteś gotowa? - spytał mnie.
- Jeśli można to tak nazwać... - odparłam przygnębiona.
Razem z Lou podążyłam wąskim korytarzem do ogromnej hali. Było pełno ludzi, którzy podzielili się na tych wołających ,,Chris" i tych, którzy byli za Harry'm.
Usiedliśmy w koncie, jednak widziałam dokładnie duży, mocno oświetlony ring bokserski. Rozejrzałam się po hali. Właściwie nie było tu kobiet, ale jeśli już, to pofarbowane i z kilogramami tapety.
Louis objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. - próbował pocieszyć.
- Przecież wiem, że ty tak nie myślisz! - powiedziałam roztrzęsiona.
- Harry Ci czegoś nie powiedział, ale kazał mi to zrobić. Jeśli Harry pokona Chris'a, odwali się od was na zawsze, bo będzie to przy świadkach, i zapisane. Jeśli...dobrze wiesz co...too...Harry nie będzie mógł się do ciebie zbliżyć.... - ciężko przełknął ślinę.
Znowu zaczęłam płakać.
- Nie płacz. Jeśli chodzi o ciebie, Harry zrobi wszystko, zawsze cię obroni. Zawładnęłaś nim. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tak przywiązany do jednej dziewczyny. I na pewno go pokona. Ale ....jeśli coś się....zawsze masz mnie, Niall'a i Zayn'a. Jesli wszystko zawiedzie, któryś z nas stanie do walki. Odmieniłaś życie nas wszystkich, i jesteśmy tobie to winni. - powiedział cicho.
Otarłam łzę i oparłam się o jego silne ramię.
Walka za chwilę miała się zacząć. Miałam ogromną gulę w gardle.
- Mówię ci, stary, Chris wygra! - krzyknął ktoś za mną.
- Ten młody ma potencjał. Nie wiesz, co w nim siedzi!- odpowiedział mu drugi.
- Tak ci się wydaje, młody ma tylko większe mięśnie, technika też się liczy. - przekonywał pierwszy.
- Młody ma łeb. Nie jest głupi. W sumie szkoda chłopaka. - odkrzyknął drugi.
Bardzo ciekawe. ,, Młody" czyli Harry ma łeb! Ja bym powiedziała, że raczej ani śladu.
Wszystko we mnie się kręciło. Nie wiedziałam co robić. Myślałam, że po prostu zaraz się zabiję. Nie mogę opisać, jaki to stres! Nagle przed oczami przeleciały mi wszystkie chwile spędzone z Harry'm. Te pocałunki, śmiech.... nawet ostatnia noc, bolało, ale się starał. Nie chciał wtedy wpaść w szał, miał przyzwyczajenia z przeszłości, i kiedyś będzie to dla mnie przyjemne, i wolała bym znieśc jeszcze raz ten ból, niż za chwilę patrzeć na walkę.
Na ring weszli Chris i Harry. Rozległ się sygnał dzwonka, i momentalnie Harry mocno uderzył w ramię Chris'a. Okładał go ciężkimi uderzeniami. Było słychać krzyki ludzi obecnych na hali.
Już było dobrze, ale nagle Harry przyjął pozycję obronną. Nie wydawał żadnych ciosów, za to Chris korzystał z chwili i okładał go ciężkimi atakami.
Opadł z sił?
- Co on robi? - szepnęłam do Louis'a.
- Czeka aż się zmęczy, i wtedy zaatakuje. To jego stara taktyka. - powiedział pokazując dziwne gesty Harry'emu.
Loczek spojrzał się na mnie szybko, kiwnął głową do Louis'a i z całej siły przyłożył Chris'owi w policzek.
Słychać było jego jęk. Wypluł krew, i uderzył Harry'ego w twarz.
- Nie! -szepnęłam zrozpaczona.
Louis mocniej mnie przytulił.
Hazza pochylił się. Otarł ramieniem stużkę krwi płynącej z jego nosa. Podniósł się. Teraz groźnie się na siebie patrzyli. Chris się zaśmiał. Powiedział coś, na co Harry agresywnie zareagował okładając go mocnymi uderzeniami. Odpowiedział coś do niego. Oboje spojrzeli jednocześnie na mnie. Przez chwilę patrzyliśmy się sobie z Harry'm prosto w oczy. Widziałam w nich ból i troskę.
Znów zaczęli się bić. Nie mogłam na to patrzeć.
- Będę czekać przy samochodzie Harry'ego. Nie jestem w stanie.... - powiedziałam płacząc do Louis'a.
- Uważaj na siebie, jeśli Ci się coś stanie Harry urwie mi głowę. - powiedział cicho.
- W tym przypadku będę się cieszyć, jeśli będzie mógł to zrobić.  -odpowiedziałam przez łzy.
 W tym momencie Chris uderzył z całej siły Harry'ego w brzuch.
Pokręciłam głową, zaczęłam jeszcze mocniej płakać i wybiegłam z budynku.
Oparłam się od drzwi czarnego samochodu Harry'ego.
Schowałam głowę w dłoniach, i płakałam, nie zwracając uwagi na to, że jestem w niezbyt ciekawych okolicach miasta.
To nie mogło dziać się na prawdę! Nie mogło! Nie mogło nic mu się stać! Potwornie się czułam, było mi nie dobrze, kręciło mi się w głowie...normalnie pomyślałabym, że jestem w ciąży...ale to od tego stresu, na pewno....nie wytrzymam za chwilę! Z sali zaczęły dobiegać głośne okrzyki.
Po 20 minutach zaczęli wychodzić pierwsi ludzie, i wsiadać do samochodów.  Harry zaparkował na uboczu, więc nikt mnie nie widział. Czyli było już po wszystkim...
Jak ja chciałabym, żeby być już po tej najgorszej chwili! Właściwie od teraz zależała cała moja i Harry'ego przyszłość...jeśli umarł? Albo został kaleką? Nie, nawet tak nie myśl! Musiał przeżyć, i wszystko musiało być dobrze! Za rok o tej porze będziemy szczęśliwi RAZEM! Czy kłamałam przeciwko sobie?
- Rose! - usłyszałam głos zdyszanego Tom'a.
Spojrzałam na niego zrozpaczona.
- Harry chce cię zobaczyć. - powiedział cicho.
- Żyje!? Wszystko dobrze? - spytałam ocierając łzy.
- Sama się jego o to spytaj. - odpowiedział spokojnie.
Pobiegłam wręcz sprintem do hali, nie obchodziło mnie to, że mam szpilki.
- Czeka tam. - powiedział Tom wskazując jedne z bocznych drzwi.
Delikatnie je otworzyłam.
Zobaczyłam Harry'ego siedzącego na wysokiej, szarej ławce. Pił wodę, jego ciało było spocone, w niektórych miejscach pokrwawione i posiniaczone.
- H..Harry... - powiedziałam cicho podchodząc do niego.
Spojrzał się na mnie. Na jego twarzy zagościł uśmiech, i na policzkach ukazały się dołeczki.
- Mogę się przytulić? - spytałam nieśmiało. Nie chciałam od razu rzucać mu się na szyję, bo mogła bym nie chcący dotknąć jego obolałego miejsca.
- Oczywiście, kochanie. Usiądź mi na kolanach... - powiedział uważnie mnie obserwując. Usiadłam na nim rozkrakiem i delikatnie objęłam jego szyję. Mocno wessał się w moje usta.
Nie przeszkadzało mi to, że był spocony i od krwi. Nie przeszkadzało mi nawet to, że  kazał mi usiąść tak celowo, żebym tyłkiem napierała na jego krocze. Po prostu musiałam być blisko niego, i nic nie mogło mi w tym przeszkodzić.
- Teraz jesteś moja, i nikt nie odważy się mi ciebie odebrać.  Pokonałem Chris'a. Zawsze będziemy razem, i już zawsze będziemy szczęśliwi. Obiecuję Ci to. - wymruczał mi do ucha.



wtorek, 30 lipca 2013

#46

Właściwie całą noc nie spałam, po prostu nie mogłam. Po pierwsze wszystko mnie bolało, a po drugie...co znowu stało się z Harry'm? Wpadał w szał gdy miał zostać opuszczony, bo to była jego słabość, i to rozumiem, ale bycie tak blisko chyba oznacza, że chcę z nim być...nie rozumiem już nic, wszystko zaczęło się układać, a przez tą jedną noc znowu burzyć, już wiedziałam, jak panować nad złością Harry'ego, ale teraz? Wpadł jakby w furię, był w innym świecie. Nie chodzi mi już nawet o potworny ból który mi wtedy sprawiał, ale o to że gdyby był sobą na pewno by czegoś takiego nie zrobił! Czyli on wtedy nic nie rozumie, nie wie co robi i nie jest świadomy. To trochę mnie przeraża...
Czy jeszcze raz będę musiała tego doświadczyć? W ogóle czy jeszcze raz odważę się to zrobić?
Chyba cudem zasnęłam na jakiś czas, bo gdy się obudziłam Harry'ego już przy mnie nie było.
Chwila....dziś był piątek! Wieczorem miał się rozegrać koszmar...czyli Harry pewnie znowu jest na siłowni.
Z trudem się podniosłam. Czułam się już o wiele lepiej, ale przy większym ruchu lekki ból powracał.
W za dużej koszulce Harry'ego weszłam do kuchni, i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam go tam.
Gdy mnie zobaczył jego oczy zabłysły, a na twarzy pojawił się olśniewający uśmiech.
- Nie jesteś na siłowni? - spytałam podchodząc do niego.
- Nie mógłbym cię zostawić w takim stanie. - uśmiechnął się delikatnie całując mnie w usta.
- Jakim? - zaśmiałam się.
- Nie udawaj, wiem że cię boli. - powiedział smutno obejmując mnie w talii.- jak spałaś i trochę się ruszałaś, to było widać że to sprawia ci ból. Przepraszam Rose.
- Czuję się już na prawdę lepiej. - powiedziałam przeczesując jego wciąż potargane loki.
- Zaraz zrobię ci śniadanie, a ty księżniczko usiądź.
Oddaliłam się od niego i podążyłam w stronę krzesła.
Harry odprowadzał mnie wzrokiem, ale gdy się na niego spojrzałam, jego twarz nie była wesoła. No tak, biodro...widać na nim było wyraźnie 5 sinych plamek. Usiadłam na krześle zakrywając najbardziej jak się da koszulką bolące miejsce.
Harry nadal z zszokowaną miną przykląkł przy mnie podniósł głowę i patrzył się mi prosto w oczy.
Dłońmi oparł się o moje kolana.
- Jaki ja wtedy byłem? - spytał cicho. Jego oczy się zaczerwieniły.
- Harry...nie poruszajmy już tego tematu. - powiedziałam cicho. Wplotłam ręce w jego loki;wiedziałam że go to uspokaja.
- Proszę, powiedz. - szepnął jeżdżąc rękami po moich udach.
- Jakbyś...jakbyś był w innym świecie, nie słuchałeś mnie w ogóle.... - nie wiedziałam co dalej powiedzieć, przecież nie może się dowiedzieć że wtedy przyśpieszył do szaleńczego tempa, i nie chciał zwolnić..
- Robiłem to mocno tak? - spytał załamującym się głosem.
Nie powiedziałam nic, ale on już jakby umiał czytać mi w myślach, więc wiedział.
- Nie zasługuję na ciebie, jestem nie bezpieczny! - wstał i popatrzył w okno.
Ja sama siedziałam na krześle, i nie wiedziałam co robić...rzeczywiście się go bałam.
Czy chociaż przez jakiś czas nie może być idealnie? Mogła by to być historia jak z bajki! Zawsze gdy patrzyłam na Harry'ego widziałam go jako mojego księcia z bajki, a tym czasem miał on problemy z przeszłością, narkotykami, fajkami i alkoholem, wdawał się w walki żeby mnie bronić..
Teraz stał bokiem do mnie, wpatrując się w okno. Promienie słoneczne cieniowały jego idealne, muskularne ciało, oświetlały umięśniony, wytatuowany tors, idealna z profilu twarz była pochmurna. Jasnozielone oczy wpatrywały się ze smutkiem gdzieś daleko, idealne kształtne usta były lekko rozchylone, a po dołeczkach w policzkach nie było ani śladu.

- Harry, proszę cię.... - powiedziałam cicho wstając z krzesła i przytulając się do niego od tyłu.
- Ile ja ci już złego zrobiłem? Ja muszę być sam, bo wszystkich których kocham krzywdzę... - szepnął.
- Ale ja wierzę, że możesz się zmienić, ile już dla mnie dobrego zrobiłeś? Wiele razy mnie broniłeś, jak bardzo się dla mnie zmieniłeś? Już dawno nie byłeś naćpany...myślę że już nie zajmujesz się nie płacącymi długów... - na chwilę przerwałam. To co robił wcześniej mnie przerażało, i nie do końca wszystko układało mi się w całość.
- Jestem niebezpieczny dla ciebie. - powtórzył. Słyszałam, jak jego głos się załamuje.
- Najbardziej byś mnie skrzywdził, gdybyś ode mnie odszedł. Kocham cię, jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałam, jesteś dla mnie cholernie ważny! - nawet nie panowałam nad sobą. Co ja powiedziałam? Znaczy, to była prawda, oczywiście ale....
Odwrócił się do mnie.
Mocno mnie przytulił, a potem nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Obiecuję ci, że będę nad tym panował. Już nigdy, nigdy to się nie stanie, gdy będzie chodziło o ciebie, Rose. Jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział wtulając się w moją szyję.
Zamknęłam oczy. Teraz czułam się jak w bajce. Ale oczywiście znów trwało to krótko: Harry miał dzisiaj swoją walkę...
- Harry? - powiedziałam cicho.
- Tak, księżniczko? - odpowiedział głębokim głosem.
- Obiecujesz, że nic ci się dzisiaj nie stanie? - spytałam.
- Postaram się, jak tylko mogę. - rzekł.
Po dwóch godzinach szłam powoli chodnikiem. Powietrze było bardzo przyjemne. Miałam krótkie, dżinsowe spodenki, biały, prześwitujący sweter i białe conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Znowu myślałam, tym razem nad wczorajszą nocą. Czułam się już dobrze, ból nie był już wyczuwalny, a krwawienie z wczoraj dawno ustało, ale zastanawiałam się, czy gdyby Harry był delikatniejszy, wszystko potoczyło by się inaczej...
Zadzwonił mój telefon.
- Louis? - powiedziałam sama do siebie.
Zaskoczona odebrałam, zwykle Lou dzwonił do Harry'ego, przecież byli najlepszymi przyjaciółmi...
- Halo? - spytałam zdezorientowana.
- Rose, słuchaj, gdzie jest Harry? - spytał.
- Gdzie ma być, na siłowni, o ile wiem.. - powiedziałam przygnębiona.
- Jezu, fakt, jednak głupi jestem. Jak się czujesz? - przez komórkę słyszałam westchnienie.
Lekko mnie to zaskoczyło...rozumiem, najlepsi przyjaciele...ale Harry chyba mu nie mówił o tej nocy!
- yyyyy....w jakim sensie? - spytałam zdezorientowana.
- W sensie, że dziś Hazza ma walkę! - wyjaśnił ni to śmiejąc się, ni to denerwując się Louis.
- aaaa...sory, nie mogę dzisiaj trzeźwo myśleć....jak mogę się czuć...potwornie... - powiedziałam cicho. Stres zżerał mnie od środka. Nie wiem, co zrobię, jak Harry'emu się coś stanie.
- Ja też....nikt dzisiaj nie jest zbyt radosny. Atmosfera jak w grobie, kurwa. A jak Harry? - spytał przygnębiony.
- Zmęczony, zdenerwowany i wszystko na raz. Od rana trenuje, właśnie do niego idę, i wybadam sytuację. - powiedziałam.
-Słuchaj, ale jak  będzie zmęczony to weź mu zakaż trenować....jak ja go znam, będzie tam do samej walki trenować, a musi mieć siły przecież! - powiedział lekko zaniepokojony.
- Spróbuję. - odpowiedziałam denerwując się.
- Ok, to zadzwonię później. Przekaż mu, że jesteśmy wszyscy z nim, i że będziemy na walce. Pa. - pożegnał się.
Właśnie docierałam do drzwi siłowni.
Weszłam i od razu przywitał mnie Tom.
- Rose! Jak...jak się czujesz? - spytał zatroskany.
- Ciekawe ile jeszcze osób się mnie o to spyta. - zaśmiałam się sztucznie. - gorzej nie było.
- Wiem....ja też się martwię.. - powiedział idąc ze mną w stronę sali z ringiem bokserskim.
Usiadłam w kącie, i przypatrywałam się Harry'emu.
Nie zachwiał się przy żadnym uderzeniu zadanym przez jego trenera, za to sam dawał zabójcze ciosy.
Przerwali trening. Harry uśmiechnął się do mnie, i czule objął ramionami.
- Harry nie powinieneś oszczędzić trochę energii? - spytałam głaszcząc jego twarz.
- Muszę trenować. - powiedział uparcie.
- Dzwonił Louis, powiedział że wszyscy są z tobą i przyjadą na walkę, i też powiedział, żebyś przestał teraz trenować, bo musisz mieć siłę! - nie dawałam za wygraną.
- Ale... - chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył.
- Harry, proszę. - szepnęłam.
Znowu patrzyli się na nas wszyscy na siłowni.
- Jeszcze 2 godzinki, dobrze? - spytał błagalnie.
- Nie. - odparłam krótko.
- Godzina? - błagał.
- Pół. - odpowiedziałam.
- Dobrze, czekaj na mnie. - odpowiedział idąc na ring.
W miarę szybko to zleciało.
Harry już przebrany wyszedł z szatni, i rozmawiał z kimś przez telefon.
Ruchem głowy wskazał mi, że mam iść za nim. Parking był rozległy, więc podczas drogi do samochodu mogłam spokojnie przysłuchiwać się rozmowie.
Harry ciągle powtarzał ,,Nie wiem czy to dobry pomysł" , ,,Nie jestem pewien", ,,Nie ma po co", ,,Nie umiem". Dotarliśmy do czarnego samochodu Harry nadal rozmawiając położył swoją torbę na ziemi i wolną ręką otworzył mi drzwi. Starając się zachować grację usiadłam na miejscu pasażera z przodu. Zapięłam pas. W lusterku widziałam, jak Harry wciąż ze skupioną miną o czymś dyskutuje, otwiera bagażnik, wkłada do niego torbę a następnie siada na miejscu kierowcy.
Rozmowę zakończył chyba Harry słowami ,,No nie wiem, zapytam Rose, jeśli w przeciągu pół godziny nie przyjedziemy to znaczy że się cykam." zaśmiał się.
Spojrzałam na niego wyczekująco. On ze spokojem odpalił samochód.
- Kotku, pamiętasz jak kiedyś Mike był u mnie...znaczy u nas, i mówił że napisze mi piosenkę, a ja w jego studiu będę musiał ją zaśpiewać? - spytał wyjeżdżając w skupieniu z parkingu.
- Taaaak- nadal nie rozumiałam.
- Mike chce żebyśmy do niego przyjechali, i twierdzi że jeśli coś zaśpiewam to rozluźnię się przed walką. - powiedział wręcz pytająco.
Miałam słyszeć jak śpiewa Harry? O mój bosz, mój strach przegoniła na chwilę radość.
- Powiedz, że nie chcesz jechać księżniczko! - błagał.
- Harry, dobrze wiesz że chcę żebyś śpiewał. - zaśmiałam się. - ale cię nie zmuszam, ja bym chętnie pojechała.
- No trudno, co rozkażesz. - powiedział przygnębiony.
Przebiliśmy się przez miasteczko. Na jego granicach znajdowało się studio Mike'a.
Po jakichś 15 minutach byliśmy w środku. Mike i Harry dyskutowali, a ja czasem się tylko włączałam. Harry upierał się, że nie umie śpiewać, na co Mike protestował, i tak na odwrót.
- Stary, kurde, masz zajebisty głos! - krzyknął Mike.
- Nie śpiewałem od lat! - zaprzeczył Harry.
- To może czas zacząć? - Mike nie dawał za wygraną.
- Ostatnim razem śpiewałem mając 14 lat! Od tego czasu głos mi się zmienił! Nie zapanuję nad nim, już tym bardziej nie w nowej piosence. - wycofywał się Harry.
- To zaśpiewasz na początek starą. Pamiętasz, jak napisałem dla ciebie 4 lata temu ,,Don't let me go''? - spytał Mike.
- Tak, ale wtedy miałem cieniutki głosik chłopca, a teraz? - zaśmiał się Harry.
- Teraz masz cudowny, głęboki głos, i jeszcze ta chrypa, jak u Mike'a Jagger'a! - krzyknął Mike.
- Rose, błagam broń mnie! - powiedział do mnie Harry.
- Wybacz kochanie, ale jestem po stronie Mike'a. - zaczęłam się śmiać.
- Widzisz? - krzyknął zadowolony Mike. - to co, pamiętasz słowa? - spytał.
- Pamiętam. - odburknął Harry.
Mike przystawił mu mikrofon.
- Śpiewaj z takimi emocjami, z jakimi kochasz Rose. - powiedział Mike.
Chwila...co?
Spojrzałam się na Mike'a krytycznym wzrokiem powstrzymując śmiech.
Już po chwili rozległa się muzyka.

*włącz: https://www.youtube.com/watch?v=AKolTwOyKmg i czytaj dalej jak zacznie się muzyka, wyobrażaj sobie wszystko powoli i dokładnie*

Stałam jak wryta. Nie mogłam po prostu nic! Jezu.....on był idealny! Oparłam się o ścianę, i zamknęłam oczy. To śpiewał mój chłopak.
.
.
.
.
.
.
.
Śpiewając zerknął na mnie:
,,All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be"

 Nagle oślepiają mnie światła
Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być
.
.
.
.
Moje nogi po prostu zmiękły...śpiewał to z takim uczuciem....był do tego po prostu stworzony!
Głębokim, niskim głosem potrafił wyciągnąć tak wysoko, a wszystko dopełniała cudowna chrypa...
Nadal mnie obserwował.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
,, Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go"

Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ jestem zmęczony uczuciem samotności
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść...

Ten tekst jakby idealnie pasował do Harry'ego...
Przygryzłam dolną wargę.
To, jak cudownie mrużył oczy, gdy podciągał głos wyżej.
Żyły na szyi ukazujące się przy każdym wysokim dźwięku.
Idealne usta, wyśpiewujące cudowną piosenkę...
Niezwykły chłopak, stojący w blasku jednej lampy, pośrodku ciemnego pomieszczenia.

.
.
.
.
.
.
.
Muzyka się skończyła. Harry przestał śpiewać, a ja stałam jak wryta, wpatrując się w podchodzącego do mnie Harry'ego.
- I jak? - spytał uśmiechając się.
Rozchyliłam lekko usta, ale nadal nie mogłam powiedzieć nic.
- Ty....ty musisz śpiewać! - szepnęłam.
Zaśmiał się cicho.
Nasze oczy zaczęły się w sobie zapatrywać. Zamknęłam je i poczułam jego usta, delikatnie całujące moje.
Teraz to była bajka. Bajka przed nadciągającą wieczorem burzą. Czekała nas jeszcze walka.

poniedziałek, 29 lipca 2013

#45

Wiem, że czekaliście długo, ale za to macie taki dłuuugi i zboczony, jaki lubicie xd

Fragmenty z rozdziału wykorzystane zostały z fanfiction ,,Dark".
 

UWAGA!
CZERWONA CZCIONKA, WIĘC WIECIE  CO TU BĘDZIE XD TREŚĆ TYLKO DLA OSÓB 18+ LUB TAKICH KTÓRE WIEDZĄ JUŻ O TYM WSZYSTKO, JAK JA :D

Walka zbliżała się nie ubłaganie. Dziś był czwartek, już jutro miało się wszystko wydarzyć. Harry spędzał całe dnie i noce na siłowni, trenując. Ja po za pracą, pół dnia spędzałam w jego pustym mieszkaniu. Czasem chodziłam do El i Dani, spotykałam się też z Perrie, ale to nie to samo. Byłam po prostu nie do życia. Przez ten koszmarny tydzień, odkąd się dowiedziałam robiłam wszystko automatycznie, bez uśmiechu. Wszyscy próbowali mnie gdzieś wyciągnąć, ale ja wolałam siedzieć sama...dzisiaj jest najgorzej. Jutro nie wiem co zrobię! Nie wierzę, że ten okropny chuligan którego nienawidziłam stał się dla mnie tak potwornie ważny! Przez masę wolnego czasu, który kiedyś spędzałam z moim chłopakiem, myślałam nad wieloma rzeczami. Ja nienawidziłam Harry'ego. Brzydziłam się go, bałam, wydawał mi się zwykłym hujem! Jaki on był na początku, i jak bardzo się dla mnie zmienił? To jest niemożliwe, wtedy, co drugie jego słowo było ,,kurwa" ,,ja pierdole" ,,huj" albo coś w tym stylu, teraz od dawna tego nie słyszałam. Skończył z narkotykami, alkoholem, fajkami...a to wszystko dla mnie! Dawno już nie był naćpany, z resztą pamiętam, że kiedy był na haju i tak był dla mnie czuły i opiekuńczy...on na prawdę mnie kochał, a ja kochałam jego.
Widziałam, że on sam jest spięty, i mimo wszystko czuć w nim strach. Dla tego staram się być uśmiechnięta, gdy tylko przychodzi do domu, on tak samo stara się robić wrażenie nie przejmującego się zbytnio. Ale chyba coś nam nie wychodzi. Nie rozmawiamy, nie śmiejemy się tak jak dawniej. Oczywiście nie mówię tu o braku miłości, ale po prostu oboje się boimy, i ten  strach nas blokuje.
Przychodzi w środku nocy, zawsze zmęczony, bierze prysznic i kładzie się do łóżka, wychodzi wcześnie rano, i tak w kółko...
Tydzień temu ubłagał mnie, żebym spała u niego. Zgodziłam się, ale właściwie nie wiem po co. Szkodzę mu jeszcze bardziej tym, że musi patrzeć na również mój strach, który przejmuje na siebie.
Z rozmyśleń wyrwało mnie zgrzytanie klucza w zamku.
Wyszłam z salonu. Na korytarzu stał zmęczony Harry. W jego oczach nie było widać blasku, był przygaszony i smutny.
- Jeszcze nie śpisz księżniczko? - spytał starając się uśmiechnąć.
- Musisz tak długo trenować? Zaraz się przewrócisz! - powiedziałam zaniepokojona.
Chłopak ledwo trzymał się na nogach.
- Rose...ja muszę... - powiedział rzucając torbę ze swoimi rzeczami.
- Tak na pewno tego nie wygrasz. - powiedziałam cicho.
- Masz inny pomysł? - warknął.
Znowu nie zapanował nad złością...powoli mam tego dosyć. Spojrzałam się mu prosto w oczy.
- Rose....przepraszam, na prawdę, ale jestem tak zmęczony, że powoli nie wiem co mówię...kocham cię, wiem że się o mnie troszczysz, ale widzisz jaka jest sytuacja. Mój przeciwnik jest...-powiedział zrezygnowanym tonem głosu, mocno mnie przytulając.
- nie musisz się kryć, wiem dobrze, że to Chris. - powiedziałam zła.
Zdawał się być zszokowany.
- Od kogo?
- Od Tom'a. - powiedziałam spokojnie, patrząc jaka będzie reakcja.
- Zabiję go. - powiedział cicho.
- Jeśli bym się nie dowiedziała, robił byś ze mnie głupią. Mam chyba prawo wiedzieć! - nie chciałam na niego tak naskakiwać, ale połączenie cholernej troski ze złością nie wróży nic dobrego.
- Muszę się w końcu z nim policzyć! - krzyknął.
- Nie spytałeś mnie o zdanie! - oskarżyłam go.
- Bo i tak byś powiedziała nie, a ja muszę to zrobić! - jego oczy przestały być jasno zielone, teraz były ciemne, postawę miał sztywną a szczękę zaciśniętą. Pierwsza poważna nasza kłótnia...
- Miałabym się zgodzić? A jak ci się coś stanie? - spytałam wkurzona.
- Mogłabyś mnie zrozumieć! On za bardzo cię nękał! Często widzę, jak się na ciebie gapi na różnych imprezach! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Ale nic mi nie zrobił! Niech się gapi, co nas to obchodzi? Chociaż nie, przepraszam, jesteś tak chorobliwie zazdrosny, że nie dajesz rady tak? - zaczęłam się od niego oddalać. Ciężko przełknęłam ślinę, gdy moje plecy dotknęły ściany. Bałam się go, ale nie mogłam na to dalej pozwalać!
-Czekaj! To może tobie podoba się to, jak do ciebie zarywa? Przyznaj się! Wtedy gdy niby się poświęciłaś, i pojechałaś z nim do mieszkania, a tak na prawdę chciałaś tego! Chciałaś się z nim pieprzyć, i dla tego teraz nie chcesz ze mną! Ty na prawdę kurwa go kochasz tak?! - kipiał z wściekłości, a w jego oczach pojawiła się rozpacz. Położył ręce na moich ramionach, ale szybko się wymsknęłam, tak że oparł się o ścianę. Z moich oczu poleciały łzy.
- Jak możesz mnie podejrzewać o coś takiego? Kocham ciebie! Nie chcę tego z tobą robić bo może to zabrzmi głupio: bolało jak cholera! Pasuje? Masz całą pieprzoną prawdę, nigdy nie chciałam Chris'a, i nie w nim się zakochałam, tylko w tobie! Nawet nie wiesz, jak to zabolało, gdy mi to powiedziałeś. - wzięłam szybko z wieszaka bluzę i wybiegłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Mój oddech był nie równy, a serce biło mi bardzo szybko. Gdzie miałam pobiec? Było już całkowicie ciemno...do Eleanor i Dani? Nie....nie chcę żeby o tym wszystkim się dowiedziały. Perrie byłaby najlepszym rozwiązaniem, ona wiedziała wszystko, ale mieszkała z Zayn'em, więc też nie. Nie mówię już o domu mojej mamy. Chyba przez całą noc będę się tułać..nie obchodzi mnie że ktoś może mnie zgwałcić, pobić...
Co ze mną i z Harry'm? Co się między nami stało?
Z kieszeni wyciągnęłam ostatnią chusteczkę. Szłam w ciszy. Harry chyba dał sobie spokój, i za mną nie biegł...czyli zerwaliśmy...
Delikatnie chwyciłam wisiorek, który kiedyś dał mi Harry. Dwie, różniące się od siebie liny, ciągnące się w różnych kierunkach, jednak związane porządnym supłem. Pamiętam jak mi go dawał. Mówił, że dostał to dawno, kiedy jeszcze wszystko było proste, i znaczy dla niego bardzo wiele. Nigdy go nie ściągał, ale dał go mi, ze słowami, że to jest jakby jego cząstka...
Zdjęłam łańcuszek, i idąc ciemną ulicą nadal trzymałam go w ręce.
Byłam już kilka przecznic od domu loczka. W oddali pojawiła się wysoka i szczupła sylwetka. Osoba była za daleko, żebym widziała rysy twarzy, ale widząc mnie przyśpieszyła kroku. Po 2 minutach nic nie stawiało wątpliwości: był to Harry, jednak mnie szukał...jak mam zareagować?
 Bez słów stanęliśmy na przeciwko siebie. Nikt nie ośmielił się wypowiedzieć słowa. Milczenie było koszmarne. Ja patrzyłam się w chodnik. Co mam zrobić? Wybaczyć mu, czy przestać na siłę ciągnąć pseudo - miłość?
- To chyba twoje. - powiedziałam cicho kładąc mu na rękę srebrny łańcuszek. Lekkim krokiem spróbowałam się oddalić, ale silne ręce mnie przytrzymały.
- Błagam cię, nie zrywaj ze mną! - usłyszałam jego głęboki głos, powstrzymujący łzy. Stanęłam w miejscu.
- Wiem że jestem hujem...przepraszam, że się ciebie uczepiłem, chyba na ciebie nie zasługuję. - powiedział znów cicho.
Osłupiałam. On był gotowy do tego? Nigdy tak na siebie nie mówił, nigdy nie usłyszałam ,, chyba na ciebie nie zasługuję" skierowane do mnie...odwróciłam się.
Stał w świetle latarni, w czarnych rurkach i białej, rozpiętej do połowy koszuli, ukazującej umięśniony, wytatuowany tors. Rękawy miał niedbale podwinięte. Miał swoje wytarte, brązowe buty, loki podniesione do góry, chociaż nie ułożone tak idealnie, jak zawsze było. Zaczerwienione oczy wpatrywały się we mnie, kształtne usta czekały aż coś powiem, wydatna szczęka rysowała się wyraźnie na jego szyi. Był niezwykły, i zabójczo przystojny...
- Kochasz mnie? - spytałam cicho.
- Nie ma takiego słowa, które właściwie by opisało to, jak bardzo.- wyszeptał.
Zaczął szybko oddychać. Powoli się do mnie zbliżył. Objął mnie rękami w talii i delikatnie wessał się w moje usta. Nie odpychałam go...
Po jakimś czasie byliśmy już w jego domu. Teraz starał się jak nigdy.
W czasie kiedy on się kąpał, ja położyłam się już do łóżka.
Znowu pogłębiłam się w świat swoich myśli: co będzie jutro, gdy do pokoju wszedł Harry...całkowicie nagi.
- Prosiłam cię, żebyś zakładał chociaż gacie! - powiedziałam tłumiąc śmiech.
Wiedziałam o co mu chodzi. Podszedł do szafki obok łóżka, jedynie się uśmiechając. Stanął tak, żebym miała wszystko na widoku, dosłownie wszystko. Udawał, że szuka bokserek, ale tak na prawdę patrzył się kątem oka na moją reakcję. Starałam się na to nie patrzeć, i szukałam czegoś, na czym mogła bym zawiesić wzrok. Zaśmiał się.
- Moja kochana i niewinna Rose. - powiedział chodząc po całym pokoju, niby czegoś szukając.
Usiadłam na łóżku i z szafki nocnej sięgnęłam komórkę. Udawałam że pisałam sms-a.
- Kochanie
- co? - spytałam starając się patrzeć tylko na jego twarz.
- Wtedy...jak powiedziałaś dla czego nie chcesz tego robić... - powiedział cicho.
Przełknęłam ciężko ślinę. Czy poruszanie tego tematu było konieczne? Chyba...w końcu musiało to przecież nastąpić, a ja tchórzliwie przed tym uciekałam.
Nadal nago usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam....za mocno to robiłem, tak? - spytał cicho.
- Harry.... - nie wiedziałam  co mam powiedzieć.
- Nie powinienem wtedy naciskać...nie powinienem wywierać na tobie takiej presji...- powiedział zrozpaczony.
- Nie...to przecież tylko ten pierwszy raz bol...
- Spierdoliłem wszystko, jak zwykle.. - przerwał mi.
- Nie... - powiedziałam cicho, delikatnie całując kształtne usta Styles'a.
- Czyli....mogę? - spytał nieśmiało.
- Tak... - odpowiedziałam cicho.
Tak na prawdę w ogóle nie chciałam. Ale jeśli Harry robił to zanim był ze mną codziennie, to i tak nieźle się powstrzymywał...
Mruknął z zadowolenia. Jego lewa ręka powoli zsunęła się po moich plecach przysuwając mnie bliżej jego ciała.
- Jesteś bezpieczna. Przy mnie jesteś bezpieczna. - szepnął.
Wierzyłam mu. Wiedziałam, że nic nie powstrzymałoby go, żeby mnie chronić. Trudno mi było wytłumaczyć komukolwiek jak zaczął się nasz związek, a jeszcze trudniej jak się rozwinął. Mogłam zaufać mu praktycznie we wszystkim. Czy to właśnie jest zakochanie? Być tak bardzo kimś pochłoniętym, że chce mu się dać wszystko.
Harry już dał mi swoje serce.
Pocałował mnie delikatnie. Odchylił się dosłownie na milimetry, ale wciąż byłam w stanie czuć jego usta tuż przy moich. Stykaliśmy się czołami, kiedy mój niepewny dotyk powędrował w dół jego brzucha. Jego skóra była taka miękka, dokładnie czułam jej fakturę pod palcami, kiedy kreśliłam nieznane wzory na jego brzuchu.
- Musisz być aniołem. - szepnęłam, spoglądając w górę na jego twarz.
Jego zapierające dech w piersiach rysy twarzy były lekko oświetlone przez małe lampeczki. Ciemne loki, dołeczki, uśmiech, nadzwyczajnie zielone oczy i te pełne wargi, które lekko wydął w odpowiedzi na moje słowa. Nie wyglądał jak normalny chłopak.
- Nie jestem aniołem, skarbie. - w jego oczach błysnął ból, zanim spuścił wzrok skupiając się na naszych splecionych dłoniach.
Wiedziałam, że miał swój udział w kilku wątpliwie dobrych działaniach i wciąż nie byłam pewna czy kiedykolwiek uwolni się od tej ciemności, która nim zawładnęła. Mimo to, nie chciałam żeby się dla mnie zmieniał.
- Ja uważam, że jesteś.
Podniosłam jego dłoń na wysokość moich ust i delikatnie pocałowałam kostki jego palców.
- Dlaczego? - zapytał zmieszany.
- Jak ktoś z tak zapierającym dech wyglądem, może nie być aniołem. - powiedziałam cicho - To jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi na myśl. - dokończyłam lekko się uśmiechając.
Zaśmiał się z mojego komentarza, po czym delikatnie cmoknął mnie w czubek nosa. Moje ręce powędrowały z jego barków, przez silne ramiona, aż do momentu kiedy dotarłam do bicepsów i lekko je ścisnęłam.
Oplotłam go rękami wokół talii, staliśmy tak przez jakiś czas, nawet nie wiem jak długo, ale jego obecność mnie uspokajała. Jego ochrypły głos dawał  ukojenie, zapewniał mnie że wszystko będzie dobrze. Lekko muskał ustami mój policzek starając się wywołać uśmiech na mojej twarzy.
- Wszystko w porządku? - szepnął.
Lekko kiwnęłam głową, kiedy mnie przytulił.
- To dobrze... A teraz pozwól mi cię kochać.
Zapomniałam o wszystkim  co zdarzyło się wcześniej tego wieczoru, uśmiechając się nieśmiało do  przepięknego, wysokiego chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Potrafił tak szybko zmienić bieg sytuacji. Zrobiłam mały krok do tyłu opuszczając jego ciepłe ramiona. Jego błyszczące, zielone oczy nie opuszczały mnie ani na moment, gdy skrzyżowałam ręce na brzuchu, chwytając koniec koszulki, którą miałam na sobie. Mocno przygryzłam dolną wargę, kiedy odważyłam się podciągnąć materiał do góry. Przez chwilę nic nie widziałam przeciągając część ubrania przez głowę, co w moim zdenerwowaniu nieco się przedłużyło. Usłyszałam głęboki śmiech, zanim poczułam duże dłonie wyjmujące rąbki materiału z moich i pomagające mi się pozbyć koszulki, która za chwilę powędrowała na podłogę.
Rumieniec, który oblał moje policzki zdawał się ogrzewać całe ciało. Stałam tylko w staniku i jeansach, kiedy Harry zmniejszył między nami dystans. Miękkie, pełne usta złączyły się z moimi, język delikatnie torował sobie drogę między moimi rozgrzanymi wargami. Nie sprzeciwiałam się, moje ciało samowolnie mu ulegało. Harry mógł mieć wszystko co tylko byłam mu wstanie dać i jeszcze więcej. Byłam jego.
Dłonią chwyciłam tył jego karku. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jak jego długie palce starają się rozpiąć guzik moich spodni. Westchnęłam nie odrywając swoich ust od jego, kiedy pociągnął w dół mój rozporek.
- Csiii... - wyszeptał uspokajająco - Wszystko będzie dobrze, skarbie.
Jego cichy głos miał właściwości kojące, mimo że mój oddech wciąż drżał. Zaśmiał się, gdy pochyliłam się po jeszcze jednego całusa i niezdarnie zderzyliśmy się nosami. Moje ciało zamarło w miejscu, kiedy wsunął palce za oblamówkę moich spodni i powoli zaczął je ze mnie ściągać. Niecelowo przejechałam kciukiem po jego prawym sutku. Gardłowe jęknięcie nieco mnie zdziwiło, ale powtórzyłam mój ruch i pochyliłam głowę.
- Rosee. - usłyszałam jego napięty głos.
Dotknęłam ustami wrażliwej końcówki, lekko ssąc i liżąc. Straciłam kontakt z jego skórą, kiedy moje jeansy zostały całkiem pociągnięte w dół, aż opadły na moje kostki. Harry chwycił mnie za ręce, bym nie straciła równowagi wychodząc z ubrania, co nie na wiele się zdało, bo i tak się potknęłam i wpadłam na jego ciepłe ciało. Po chwili gdy stanęłam prosto, odgarnął włosy za moje ramiona, ukazując czarny stanik.
- Cholera jasna. - rzucił szybko.
Jego pełne pożądania spojrzenie przesunęło się po całej mojej sylwetce od głowy, aż po stopy. Nie spieszył się, powoli zapoznawał się z wszystkimi łukami i liniami mojego ciała. Nigdy jakoś specjalnie nie opalałam się na słońcu, a przy Harrym wyglądałam jeszcze bardziej blado. Ale tylko przy nim czułam się taka piękna. Dostrzegłam jego cudny uśmiech, kiedy nerwowo podwinęłam palce u stóp.
- Ładny kolor. - skomplementował połyskująco-granatowy lakier na moich paznokciach.
- Dziękuję. - szepnęłam nieśmiało.
Pragnęłam poczuć jego ciepło, nie mogłam już dłużej czekać, zainicjowałam nasz kontakt. Duże dłonie Harry'ego błądziły po całym moim ciele, gdy delikatnie pieścił moją skórę. Uśmiechnął się nie odrywając ode mnie swoich ust, kiedy powędrowałam swoim dotykiem w górę jego pleców, znałam tam takie jedno miejsce, gdzie wiedziałam że lubi być dotykany. Palce owinęły wokół siebie ciemne loki, delikatnie masując skórę jego głowy.
- Jesteś taka piękna.
Moja jedna dłoń pozostała w jego włosach, podczas gdy drugą opuściłam na jego kark, podtrzymując się, gdy prowadził mnie tyłem. Dotknęliśmy się bosymi stopami, kiedy dotarliśmy do krawędzi łóżka. Gorący pocałunek został przerwany, straciłam już rachubę ile razy Harry podnosił mnie w górę, ale za każdym razem moja reakcja była taka sama, uśmiechałam się i cicho chichotałam.
Włosy opadły wokół mojej twarzy, kiedy Harry położył mnie na pościeli. Widziałam w jego oczach jakąś obawę.
- Harry?
Wyciągnęłam w jego kierunku rękę, żeby przyciągnąć go bliżej. Uklęknął między moimi lekko uniesionymi kolanami i podniósł moją dłoń do swoich ust. Różowe usta zostawiały małe pocałunki na skórze. Jego palce przejechały po bransoletkach zdobiących moje nadgarstki,  by po chwili powędrować w górę mojego ramienia i wrócić tą samą drogą. Uważnie obserwowałam jak zwinne palce pozbywają się mojej biżuterii. Jego wzrok spoczywał na mojej twarzy, kiedy ściągał jedną bransoletkę po drugiej. Odwrócił moją dłoń i przycisnął usta do wewnętrznej strony mojego obnażonego nadgarstka.
Wciąż leżałam na plecach, kiedy Harry kontynuował swój delikatny dotyk. Moje serce zabiło mocniej, gdy przesunął się w górę i zawisł nade mną. Uśmiechnął się lekko i powiódł kciukiem po mojej szyi, aż dotarł do ucha. Srebrne kółeczko zostało natychmiast zdjęte z mojego płatka, zrobił to samo po drugiej stronie mojej twarzy.
Nasze oczy spotkały się, kiedy poniósł się do góry, nadal klęcząc i unosząc powoli moją nogę. Jęknęłam cicho, kiedy jego ręka dotknęła uda, by po chwili przenieść się na kolano, a potem na łydkę. Cały czas za jego dotykiem podążały miękkie pocałunki.
- Jest taka delikatna. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Oparł moją stopę o swój tors i ostrożnie odpiął bransoletkę, która zdobiła moją kostkę, po czym odłożył ją w to samo miejsce, gdzie spoczywała już reszta biżuterii. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, kiedy podniósł nieco moją stopę i zassał jeden z moich palców. Łaskotało. Wyszczerzył zęby, które pojawiły się w nieodłącznym towarzystwie dołeczków.
- Harry. - zachichotałam cicho starając sie dać mu do zrozumienia, żeby przestał.
Kiedy skończył, jedyną biżuterią, która na mnie pozostała, był naszyjnik, który od niego dostałam. Spętane, metalowe, małe linki spoczywające bezpiecznie na mojej klatce. Obrócił go kilka razy w swoich palcach, po czym pochylił się do mojego ucha.
- Ten sobie zatrzymamy. - wyszeptał ochrypłym głosem.
Kiwnęłam głową z aprobatą. Nie zdjęłam go ani razu, odkąd go dostałam. Chociaż....dzisiaj, gdy chciałam mu go oddać...ale  i tak nigdy mnie nie opuszczał.
Jego dłonie powędrowały w dół mojego ciała, delikatnie chwytając moje piersi i lekko je ściskając. Przyjemne uczucie spowodowało gęsią skórkę na mojej skórze. Dobrze wiedział jaki efekt na mnie wywiera i czerpał z tego wszelkie korzyści. Przekręciłam głowę na bok szybko oddychając pod wpływem jego intymnego dotyku.
- Nie, spójrz na mnie. - poinstruował.
Spotkałam jego intensywny wzrok, kiedy poczułam jego palce zjeżdżające w dół brzucha. Każdy jego malutki ruch wydawał mi się wspaniały. Obecność Harry'ego była wszechogarniająca, wręcz przytłaczająca. Przesunął się wgłąb łóżka, cały czas całując moją miękką skórę. Jego ruchy były tak podniecające, uwodzicielskie. Gdybym nie leżała na łóżku z pewnością bym zemdlała. Otrząsnęłam się z zamyślenia, kiedy poczułam jego dotyk na mojej bieliźnie.
- Wiesz, że bardzo mi się podobają. - wsunął koniuszek palca pod oblamówkę moich majtek i przejechał nim lekko pod bielizną - Chciałbym je z ciebie zdjąć... Ale jeszcze nie teraz. - dodał puszczając mi oczko.
Zanim miałam okazję wziąć kolejny oddech, pochylił swoją głowę. Silne ręce unieruchomiły moje kostki, przyciskając stopy do łóżka. Jego otwarte usta przywarły do mojej bielizny. Gorący oddech sączył się przez cienki materiał, kiedy on celowo wydmuchiwał z siebie powietrze.
Z moich ust wyrwał się jęk.
Moje drżące ciało wywołało uśmiech satysfakcji na jego ustach, nie byłam w stanie poruszyć nogami. Usłyszałam jego cichy chichot, kiedy ostrożnie dotykał zębami skóry na moich udach. Puścił jedną moją kostkę, odsuwając palcem na bok moją bieliznę. Uniosłam biodra, kiedy poczułam w sobie jego język. nie byłam w żaden sposób przygotowana na jego szybkie akcje, ale on czerpał wyraźną przyjemność z widoku mojego wijącego się ciała. Usta i język współpracowały nieprzerwanie, uzyskując dźwięk jego imienia z trudem wyrywającego się z moich rozchylonych warg. Dolna część mojego ciała oderwała się od materaca i wygięła ku górze błagając o więcej kontaktu. Jego niski śmiech zawibrował na mojej skórze, podczas gdy językiem kreślił nieregularne wzory przy moim wejściu. Dłonie desperacko zaciskały się na pościeli, kiedy kontynuował swoje przepełnione rozkoszą tortury. Moja klatka zapadła się, a oddech uwiązł w gardle, kiedy oplótł swoimi ustami moja łechtaczkę, ssąc małą końcówkę.
Harry uniósł głowę, żeby zaczerpnąć nieco powietrza i uśmiechnął się do mnie.
- Podoba ci się?
Kiwnęłam głową nie będąc w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Zamknęłam oczy i powiodłam ręką w dół mojego ciała, by zatopić palce w jego miękkich lokach. Wzdrygnęłam się kiedy potarł nosem o mój czuły punkt.
- Nawet nie masz pojęcia jak niesamowita jesteś. - wymamrotał nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego prowokujące słowa pobudzały mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam, że nie dam rady długo powstrzymywać się od orgazmu. Iskry towarzyszące jego dotykowi zaczynały rozbiegać się po całym ciele. To stało sie bardziej oczywiste dla Harrye'go, kiedy bezwiednie zacisnęłam uda wokół jego głowy. Jego gorący język jeszcze dwa razy przejechał po wrażliwych zakończeniach nerwów pomiędzy moimi nogami, zanim rozchylił je lekko i uniósł głowę.
- Jeszcze nie teraz, kochanie. - jego głos był taki ponętny.
Nie mogłam się poruszyć. Wszystkie moje kończyny zwiotczały momentalnie, kiedy się odsunął. Położył się na plecach, głowę umieszczając na miękkich poduszkach, silne dłonie oplotły moje biodra z łatwością przenosząc mnie razem z nim. Moje plecy przyciśnięte były do jego nagiego torsu, kiedy zgiął nogi w kolanach. Starałam się nie nadwyrężać jego ciała, ale on zdawał się nie zwracać uwagi na swoje obolałe miejsca. Delikatnie odgarnął moje włosy na jedną stronę i zaczął masować piersi. Po chwili jedna z rąk powędrowała w górę.
- Ssij. - jego ochrypły głos zawibrował pode mną.
Chwyciłam wystawiony palec między moje rozgrzane usta. Słyszałam jego cichy jęk, kiedy oplotłam go językiem, by zwilżyć go swoją śliną. Usłyszałam cmoknięcie moich własnych ust, kiedy Harry wyjął swój palec.
- Grzeczna dziewczynka.
Nie marnował czasu, długie palce od razu powędrowały do wnętrza mojej bielizny. Jęknęłam kiedy wsunął we mnie swój palec wskazujący, mocno przyciskając stopy do jego umięśnionych ud. Mocno oplatał wolną ręką moja talię, gdy wiłam się w efekcie jego nieustających ruchów. Moja dłoń zacisnęła się na jego bicepsie, kiedy nie przestawał wsuwać i wysuwać ze mnie swojego palca. Jego tors zawibrował pod moim ciałem, gdy usłyszałam gardłowe mruknięcie, kiedy przycisnęłam swój tyłek do jego krocza.
- H...Harry... Proszę...
Chciałam zsunąć się z jego ciała, ale zacieśnił uścisk na mojej talii.
- Nie, nie ruszaj się, Rose. Zostań ze mną. - powiedział ledwo łapiąc oddech.
Moja głowa opadła na jego ramię, ale ciało wciąż niespokojnie poruszało się na jego nagim torsie. Harry znowu jęknął pod wpływem nacisku, który wywierałam na jego krocze. Stale twardniejąca wypukłość była coraz bardziej wyczuwalna. Czułam jego bicie serca na moich plecach. Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego.
- Spróbuję dwa. - powiedział cicho.
Nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie. Moje mięśnie napięły się kiedy ponownie próbować wsunąć palce.
- Rose, musisz się odprężyć.
Mocniej zacisnęłam powieki, kiedy je we mnie wsunął. Moje podniecenie ułatwiało mu nieco poruszanie się w moim ciasnym wnętrzu. Nowe uczucie było dość niekomfortowe, gdy Harry zaczął zwiększać głębokość pchnięć swojej dłoni. Był delikatny, nie chciał przesadzić. Nie kontrolowałam jęków wydostających się z moich ust. Moje pięty wbiły się w jego uda, kiedy przyspieszył swoje ruchy.
Wolna ręka Harry'ego chwyciła moją dłoń, co z wdzięcznością zaakceptowałam. Moje wargi rozchyliły się, kiedy przestał poruszać we mnie palcami, jednak nadal trzymał je w środku. Sekundę później poczułam jak przekręca nimi wokół własnej osi. Usłyszałam jak zaklął pode mną, kiedy moje ścianki mimowolnie zacisnęły się w odpowiedzi na nową sensację. Jego delikatne ruchy kompletnie mnie oszołomiły, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, kiedy jego długie palce pieściły mnie od wewnątrz. Gdy lekko je zgiął jęknęłam głośniej. Opuszki jego palców natrafiły na punkt o którego istnieniu nie miałam nawet zielonego pojęcia. Rozkosz którą poczułam była daleka od tego, co mogłam sobie jedynie wyobrażać.
Chciałam na niego patrzeć, obserwować każdy jego najmniejszy detal, reakcję. Mocno zaciągnęłam się powietrzem, kiedy powoli wysunął ze mnie swoje palce. Jego ręka poluzowała uścisk na mojej talii umożliwiając mi przekręcenie się na bok, tuż obok niego. Byłam wykończona, mój oddech był nieregularny. Leniwie odwróciłam głowę w stronę cudownego chłopaka, który prawie dwukrotnie doprowadził mnie do orgazmu w niewiarygodnie krótkim czasie.
Szerzej otworzyłam oczy, kiedy podniósł dłoń na wysokość swoich ust i umieścił dwa palce między różowymi wargami. Popatrzył mi prosto w oczy i zaczął mocno ssać, by po chwili je wyciągnąć. Kusicielsko oblizał swoje pełne usta, pomrukując przy tym w zadowoleniu.
Odgarnęłam loki, które opadły na jego czoło.  Przepiękny chłopak ułożył się wygodnie na moim łóżku. Był mój. Mój wojownik, opiekun, mój anioł.
- Czuję się tu trochę samotny. - rzucił marudnym głosem - Masz zamiar się przyłączyć? - jego oczy aż zamigotały z rozbawienia.
Głęboki śmiech rozniósł się echem po pokoju, kiedy na moje usta wkradł się niekontrolowany uśmiech. Szybko usiadłam na Harrym pochylając się i łącząc nasze usta w pocałunku. Lekko przygryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam. Moje ręce błądziły po całym jego torsie, który unosił się i opadał coraz szybciej. Byłam tak pochłonięta pocałunkami, że nie zauważyłam kiedy jego dotyk powędrował na moje plecy i nagle poczułam , że mam odpięty biustonosz. Odchyliłam się lekko pozwalając jego miękkim palcom na ściągnięcie ramiączek wzdłuż moich rąk. Zaczęło mi zasychać w ustach. Wciąż siedziałam okrakiem na jego kolanach, kiedy Harry podniósł się i usiadł. Koronkowy stanik z finezją pofrunął na podłogę.
Zielone oczy wpatrzone były w moje, kiedy przeniósł swoje dłonie na moje plecy przyciągając mnie bliżej swojego ciała. Zatrzepotałam rzęsami, kiedy nasze nagie klatki przylgnęły do siebie. Piersi mocno przyciśnięte do jego muskularnego torsu. Odchylił głowę i wypuścił głęboki oddech z zadowolenia. Zimno srebrnego łańcuszka zostało uwięzione między naszymi rozgrzanymi ciałami.
- Harry.
Jego skóra była taka ciepła, uwielbiałam być w jego ramionach. Wykorzystałam jego chwilę słabości i zaczęłam delikatnie całować jego szyję. Upojny zapach Harry'ego ogarnął wszystkie moje zmysły, gdy wtuliłam swoją twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Nigdy nie chciałam go już puszczać. Moje usta powędrowały wzdłuż mocno zarysowanej linii jego szczęki, gdy lekko nacisnęłam dłońmi na jego ramiona, dając mu znak żeby się położył. Pociągnął mnie za sobą, trzymając blisko. Uśmiechnęłam się kiedy potarł swoim nosem o mój zanim cmoknął mnie w usta. Palce odgarnęły niesforne loki, które opadły na czoło.
- Jestem twoja. - szepnęłam.
Jego usta lekko rozchyliły się na te słowa. Mocno zacisnął oczy mierząc się z ich znaczeniem i głębią.
- Pokaże ci, jak bardzo mi na tobie zależy.- wychrypiał.
Przesunął mnie szybko, tak że natychmiast znalazłam się pod nim, całkowicie zdana na jego łaskę. Moje niebieskie oczy cały czas obserwowały jak pochyla swoją głowę, jego loki łaskotały moja skórę.  Ufałam mu.
Bielizna została starannie zsunięta z moich nóg. Harry nie opuścił ani jednego skrawka mojej skóry, darząc ją  intymnymi pocałunkami. Byłam całkiem naga, ale rzeczywistość sytuacji docierała do mnie powoli. Piękny chłopak, którego jeszcze tak nie dawno się bałam, powoli zmierzał ku górze mojego ciała. Jedno z jego ud spoczęło między moimi, widoczne  zaczęło twardnieć, kiedy lekko przywarł do mnie biodrami. Nie zdawałam sobie sprawy z moich zamkniętych oczu, do póki Harry nie pocałować mnie w koniuszek prawego oka.
- Pozwól mi widzieć te piękne, niebieskie oczy. - wyszeptał.
Kilka razy mrugnęłam zanim wyraźnie dostrzegłam jego twarz. Dołeczki w policzkach okalały uśmiech malujący się na jego pełnych ustach. Moje ręce wydawały się takie małe w porównaniu do jego, kiedy chwycił je i przeniósł na okolice swojego krocza..
Chwyciłam go w swoją małą dłoń i usłyszałam niski jęk Harry'ego. Pochylił się w stronę szafki nocnej na której wcześniej położył rzeczy, które wyjął z kieszeni swoich spodni. Zaczęłam masować jego długość, kiedy sięgnął do portfela i wyciągnął z niego małe, srebrne opakowanie. Zauważyłam, że różowa główka  penisa, była prawie tego samego koloru co jego usta. Zaczerwieniłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że dość długo już się na niego gapię. Harry rozszerzył usta w uśmiechu, zanim mocno mnie pocałował. Chwilę potem przeturlał się z mojego ciała na miejsce obok. Patrzyłam jak zębami rozrywa srebrne opakowanie, jego palce rutynowo wykonywały kolejne czynności. Rozciągnął prezerwatywę na całej długości swojego członka i odrzucił puste opakowanie na bok.
Chwilę potem z powrotem był nade mną. Jego duże dłonie umieszczone były po obu stronach mojej głowy, zanim lekko je ugiął zbliżając się do mojego ciała. Zaciągaliśmy się wzajemnymi oddechami, jestem pewna, że czuł moje mocno bijące serce.
- Gotowa? - wpatrywał się w moje oczy, jakby szukał najmniejszej oznaki wątpliwości. Nie znalazł nic.
Skinęłam głową nie do końca ufając mojemu głosowi. Moja uwaga skupiła się na jego twarzy, kiedy powiódł swoją ręką między naszymi ciałami. Jego oczy były zasłonięte ciemnymi lokami, które opadły na jego cudowne rysy, gdy potarł swoją końcówką kilka razy o moje wejście. Moje mięśnie momentalnie się napięły, kiedy poczułam jak Harry ostrożnie na mnie naparł. Skrzywiłam się, zmuszając go tym samym, żeby spróbował drugi raz. Splótł nasze palce po jednej stronie mojej głowy. Jęknęłam z bólu, kiedy wcisnął się we mnie trochę głębiej. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, to był nieprzyjemne w jakiś inny, dziwny sposób.
- Jeśli mógłbym wziąć to uczucie na siebie, zrobiłbym to bez wahania. - jego głos był pełen napięcia.
Mocniej ścisnęłam jego palce, starając się powstrzymać od ukazania oczywistego dyskomfortu, który zawładnął moimi emocjami. Harry wypełnił mnie całkowicie.
- Chciałbym wziąć ten ból na siebie, kochanie.- widać było że się martwił. Ani przez sekundę nie wątpiłam w szczerość jego słów. Raz za razem udowadniał mi jak daleko jest w stanie posunąć się, żeby zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa. Ta sytuacja nie różniła się od innych, ale miałam wrażenie, że mówiąc o bólu, miał na myśli wszystko z czym kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć. Moje załzawione oczy przypatrywały się siniakom na jego opalonej skórze.
Płakałam z bólu, kiedy Harry ostrożnie wypychał swoje biodra do przodu, wchodząc we mnie całą swoją długością. Utrzymywał swoją pozycję, aż do momentu kiedy cicho pisnęłam pod nim. Spojrzałam w górę i spotkałam jego przepełniony poczuciem winy wzrok. Harry nie mógł poradzić sobie z myślą, że sprawia mi ból. Mocno zagryzł dolną wargę, kiedy ciemne loki opadły wokół jego pięknej twarzy. Małe łzy od dawna starające się wydostać z moich oczu, spłynęły po policzkach.
- Nie płacz, piękna.
Usta Harry'ego scałowywały słone stróżki. Nigdy nie pragnęłam być tak blisko kogoś, jak pragnęłam Harry'ego. Przylgnęłam do niego ramionami, kiedy starał się dopasować do mojego wnętrza. Nieprzyjemne uczucie nasiliło się, nie mogłam powstrzymać dłużej cichego szlochu.
- Wiem...Wiem, kochanie. - powiedział pełnym rozpaczy głosem i zaczął muskać moje policzki w nadziei na odwrócenie mojej uwagi.
Jego nagie ciało zdawało się osłaniać mnie jak tarcza. Jego postawna budowa blokowała resztę otaczającego nas świata, kiedy mnie przytulił. Głośno przełknęłam ślinę, kiedy jego twarz znowu pojawiła się tuż nad moją. Harry złożył usta w lekki dzióbek, kiedy starał się mnie uspokoić. Musiałam go poczuć.
- Ja nie mogę tego robić, z myślą że ciebie to boli! - wydyszał zrozpaczony, powoli się wycofując.
- Muszę się przełamać. - wyszeptałam.
- Nie. - jego ochrypły głos wypełniony był napięciem, kiedy zaprotestował.
Jego usta lekko się rozchyliły, kiedy wpatrywał się w moją twarz. Nasze klatki podnosiły się i ciężko opadały. Twarz Harry'ego zanurzyła się zagłębieniu mojej szyi i za chwilę poczułam jego pełne usta na mojej skórze. Jego biodra ani drgnęły, mimo że wciąż był we mnie.
- Proszę... - szepnęłam błagalnym tonem.
Jego loki połaskotały moją skórę, kiedy pokręcił przecząco głową. Wiedziałam, że nie chce sprawiać mi bólu, ale nie mogłam już dłużej czekać. Moja dolna część ciała podniosła się lekko z materaca, desperacko próbowałam zmusić go żeby się poruszył. Czułam wibrację, kiedy niski jęk wydostał się z jego gardła. Odetchnęłam głośniej, kiedy jedna z jego dużych dłoni chwyciła moje biodro, powstrzymując mój dalszy ruch.
- Nie ruszaj się. - powiedział desperackim głosem.
Jego oddech stał się głośniejszy, kiedy próbował mi się przeciwstawić.
- Harry... Chcę cię poczuć.
Lekko pokręcił głową, pocierając swoim nosem o mój. Poczułam jego ciepły oddech otulający moją twarz. Intensywność w jego pełnych strachu oczach zaparła mi dech w piersiach.
- Potrzebuję cię. - szepnęłam.
Zdjął dłoń z mojego biodra i ponownie złączył nasze palce. Oparł swoje czoło o moje i zacieśnił uścisk między palcami, kiedy powoli zaczął się wysuwać. Moja skóra zadrżała pod wpływem nowego doznania, zanim stopniowo ponownie wypchnął swoje biodra do przodu. Dyskomfort odrobinę się zmniejszył, ale wciąż czułam to nieprzyjemne odrętwienie. Nie całowaliśmy się, ale nasze usta cały czas miały ze sobą kontakt.
- Przepraszam... - szepnął w moje usta.
Głowa Harry'ego pochyliła się do mojego dekoltu. Zostawiał mokre pocałunki na kościach obojczyka. Czułam jak delikatnie zasysa skórę, by po chwili się odsunąć. Wolną ręką dosięgnęłam jego karku i wplotłam palce we włosy. Zęby delikatnie przygryzały skórę w dolinie między moimi piersiami, za chwile pomiędzy nimi znalazł się zawieszka z metalowych linek. Uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę, że to jedyna rzecz, którą aktualnie mam na sobie. Usłyszałam gardłowy pomruk, kiedy Harry ponownie zakołysał swoimi biodrami. Mocno zagryzłam dolną wargę, żeby powstrzymać się od płaczliwego jęku. Jego zielone oczy natychmiast znalazły moje niebieskie. Przyciągnęłam go do siebie i zimna zawieszka znalazła się pomiędzy naszymi nabrzmiałymi wargami. Chwyciłam zębami drugi koniec linki, wystający z jego ust. Gorące spojrzenie chłopaka zdawało się ogrzewać całe moje ciało. Jego biodra wciąż poruszały się w dość delikatny sposób, ale nieco przyspieszył. Zmagałam się sama z sobą, żeby złapać oddech, powietrze które lądowało w moich płucach, nie było w stanie zaspokoić moich potrzeb.
- Rose...J...Jesteś... taka ciasna...- wyjąkał.
Puścił moją dłoń i chwycił za wezgłowie łóżka. Mięśnie jego ramienia cały czas się napinały i rozluźniały, kiedy stykał się ze mną biodrami. Łańcuszek wypadł z moich warg. Słyszałam tylko jego ciężki oddech, miał mocno zaciśnięte oczy. Gdy je otworzył, ciemność która w nich panowała przeszyła strachem wszystkie komórki mojego ciała. Błyszczące, zielone tęczówki były czarne. Zawsze to się pojawiało, gdy przestawał nad sobą panować. Pojedynczy szloch wyrwał się z moich ust, kiedy Harry wbił się we mnie szczególnie mocno i boleśnie. Wbiłam paznokcie w jego lśniące od potu plecy. Nisko jęknął w odpowiedzi i chwycił moje biodro. Jego palce mocno zacisnęły się na mojej skórze, gdy nadal pracował swoim ciałem, wsuwając się we mnie i wysuwając. Nie całowaliśmy się, nie było nic intymnego w tej całej sytuacji. Czy właśnie tego doświadczały inne dziewczyny? Z kolejnym mocnym pchnięciem to stało się dla mnie jasne. Harry nie był przygotowany do bycia delikatnym. Za każdym razem odcinał się od wszelkich uczuć związanych z seksem. Dla niego to nigdy nie było nic więcej, niż zwykłe pieprzenie.
- Harry. - rzuciłam pospiesznie.
Łzy po raz kolejny pojawiły się na moich policzkach. Chciałam go pocałować, zobaczyć tego zabawnego, opiekuńczego chłopaka, w którym się zakochiwałam. Moje palce desperacko dotykały jego twarzy starając się przyciągnąć jego uwagę.
- P...proszę cię... - zapłakałam.
Mój dotyk spowodował, że mocno zacisnął oczy i potrząsnął głową. Natychmiast zwolnił tempo. Przyciągnęłam go za szyję, przyciskając jego czoło do swojego. Jego ruchy stały się mniej stanowcze, zieleń oczu powoli powracała, kiedy na mnie spojrzał. Przemiana była zatrważająca i zaczęłam zastanawiać się, czy ten piękny chłopak nade mną zdawał sobie w ogóle sprawę z tego co się przed chwilą wydarzyło. Poczucie ulgi oblało całe moje ciało... Bałam się, że go straciłam.
- Rose. - usłyszałam jego szept.
Jego usta mocno przywarły do moich, zanim zaczął muskać nimi całą moją twarz. Harry puścił ramę łóżka i zdjął dłoń z mojego biodra. Oparł swój ciężar ciała na przedramionach. było tak gorąco, że pot ściekał z jego zakręconych włosów, aż do szyi, kiedy okrył mnie swoim nagim ciałem.
Jego ruchy wahały się małych, krótkich pchnięć, aż do tych przeciągle długich i powolnych. Z moich rozchylonych ust uciekały postrzępione oddechy, kiedy znowu przyspieszył. Uczucie było tak intensywne, że aż przytłaczające, ale i tak nie równało się z tym co czułam kilka minut temu. Tamte pchnięcia były niedbałe, bolesne. Jego oddech był ciężki, a oczy nie opuszczały mojej twarzy. Bacznie obserwował moją reakcję na różne prędkości.
- Wolisz wolniej? - szepnął sam siebie upewniając.
Lekko skinęłam głową, jego ruchy wprawiły mnie w osłupienie. Kochał się ze mną. Powoli i romantycznie. Nie mogłam skupić się na niczym innym, był tylko Harry. Nadal nie sprawiało mi to przyjemności, ale było do zniesienia. Moje palce przejechały po jego plecach. Uśmiechnął się i lekko jęknął. Jego silne ciało wygięło się w moją stronę, kiedy powtórzyłam swój ruch.
- Cholera... - mruknął gardłowo.
Moja głowa została przekręcona na bok, gdy wtulił się w zagłębienie między szyją a ramieniem. Ciche, miękkie dźwięki uciekły z moich ust, kiedy lekko przygryzł wrażliwą skórę. Zaśmiałam się nerwowo, kiedy potarł nosem o mój policzek, pomrukując cicho i domagając się mojej uwagi. W momencie kiedy odwróciłam głowę jego usta od razu przywarły do moich. Pocałunek był uroczy i filuterny. Tę stronę Harry'ego znałam tylko ja. Jego biodra co chwilę wciąż stykały się z moimi, czułam jak powietrze wokół nas zwiększa swoją temperaturę.
- Wciąż cię boli? - zapytał cicho.
Zaskoczyło mnie jego pytanie, ale nie było najmniejszego sensu kłamać. Zielone oczy intensywnie wpatrywały się w moje, czekając na odpowiedź. Harry dostrzegł moje małe kiwnięcie głową. Odchylił się, jego twarz była przepełniona bólem, kiedy otrzymał swoją odpowiedź. Zmarszczył brwi.
Silne ciało Harry'ego podciągnęło się wyżej, gdy sięgnął dłonią w dół mojego brzucha, gdzie łączyły się nasze ciała. Spanikowałam i pospiesznie chwyciłam jego nadgarstek. Niepokój błysnął na jego twarzy.
- Nie. - powiedziałam rozpaczliwym głosem.
- Ale chcę, żeby tobie też było dobrze... - jego loki łaskotały moje czoło.
Splotłam nasze palce wycofując jego dłoń.
- P...proszę, nie. To już za dużo. - szepnęłam.
Jego oczy rozpaczliwie błagały o moje przebaczenie. Źle zrozumiał moje słowa. Myślał że chcę przestać całkowicie. Kiedy zaczął się delikatnie ze mnie wysuwać, zatrzymałam jego biodra.
- Nie... Ja chcę czuć ciebie.
Wiedział o co prosiłam, ale wciąż nie był pewny czy na to przystać.
- Proszę. - uśmiechnęłam się słabo.
Pochyliłam się i pocałowałam go. Moja dłoń ponownie odnalazła jego wilgotne loki. Harry głęboko mruknął podczas pocałunku. W stałym tempie wsuwał się we mnie i wysuwał. Gorące oddechy zastygały między naszymi ustami, anioła nade mną na ziemię sprowadzały jedynie przekleństwa umykające z jego rozchylonych warg. Harry starał się wywalczyć każdą dodatkową sekundę, ale chwile później jego duże dłonie wsunęły sie pode mnie. Z trudem odetchnęłam kiedy uniósł górną część mojego ciała z materaca i zatopił w swoich ramionach. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy zrobił kilka szybkich pchnięć. Owinęłam się wokół jego rozgrzanego ciała.
- Kurwa....Rose. - jęknął Harry.
Mój oddech uwiązł w gardle, kiedy poczułam jak Harry zadrżał we mnie, uwalniając swoje ciepło do prezerwatywy. Nasze ciała ciasno do siebie przylegały, a serca zdawały się odbywać między sobą wyścig. Delikatnie całowałam jego szyję, na której pojawiła się pulsująca żyłka, kiedy Harry kończył swój orgazm.
Zostałam ostrożnie ułożona na poduszkach. Wszystko mnie bolało. Moje ciało było kompletnie wyczerpane, kiedy spoczęłam pośród miękkiej kołdry. Harry słodko ucałował mnie w usta, zanim położył się na mnie całym swoim ciałem.
 - Wszystko w porządku? - szepnął ledwie łapiąc oddech.
- Mhm.
Harry uśmiechnął się kiedy potarł swoim nosem o mój. Kciukiem delikatnie przejeżdżał po moim policzku, nie spuszczając ze mnie wzroku, zieleń jego oczu była uspokajająca. Odetchnął głośno zanim przywarł do mnie ustami. Nie do końca mogłam skupić się na pocałunku, kiedy poczuła jak Harry powoli wycofuję się swoimi biodrami, wysuwając ze mnie stopniowo mięknącą męskość. Uczucie było tak dalekie, od tego kiedy pierwszy raz we mnie wszedł, moje ciało zdążyło się już przyzwyczaić do nieprzyjemnego uczucia. Krótkie, przerywane oddechy wysmyknęły się z jego ust, gdy nasze ciała całkiem się rozłączyły, po chwili chwycił moją dłoń. Harry wyglądał prawie jakby czuł ulgę.
Moje mięśnie były obolałe, kiedy pozwoliłam sobie odprężyć się pośród ciemnej pościeli. Leżałam rozłożona na łóżku, kiedy Harry ułożył się obok i zwinnymi palcami zrolował prezerwatywę, by po chwili wrzucić ją do kosza. Miał całe potargane włosy, nie mogłam powstrzymać się uśmiechu. To ja byłam sprawczynią tego bałaganu panującego aktualnie na głowie mojego chłopaka. Za moment już leżał przy mnie. Nadal nie mogłam się ruszyć, wciąż lekko zdyszana po naszych gorących czynnościach. Duże dłonie delikatnie pieściły moje ciało, a pocałunki okrywały każdy kawałek wrażliwej skóry. Zaczął od ramienia, by chwilę potem przenieść się na dekolt. Byłam zaskoczona, kiedy zdałam sobie sprawę, że w tamtej chwili w ogóle nie wstydzę się mojej nagości. Jedynym uczuciem, które przeżywałam była wszechogarniająca obecność Harry'ego. Usta, ręce, loki, jego dotyk. Harry oplótł moją lewą dłoń i nie przestawał niemal czcić mojego obolałego ciała.
- Bardzo dobrze ci poszło, skarbie. - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
Jego włosy łaskotały mój brzuch, kiedy delikatnie muskał moje łono, by zaraz przenieść się na prawe biodro.  Ciepło jego dotyku uspokajało moje mięśnie, kiedy dużą dłonią podążał w górę mojego uda. Usta bez  pośpiechu torowały sobie drogę do lewego biodra. Mój umysł nie zdążył skontaktować się z ciałem, gdy o mało co nie zmiażdżyłam swoim uciskiem jego palców. Bałam się że zobaczy formujące się siniaki, powstałe na skutek jego gwałtownego dotyku. Nie musiał tego widzieć. Momentalnie uniósł głowę i spojrzał na mnie z niepokojem. Pełne usta już rozchyliły się, żeby zapytać o moją nagłą potrzebę przerwania kontaktu, ale nic z nich nie uleciało.
- Harry. - szepnęłam.
Lekko ścisnął moje palce dodając mi odrobinę otuchy i za chwilę jego twarz była już tuż nad moją. Zaśmiałam sie cicho kiedy potarł swoim nosem o mój policzek. Widziałam wyraźną ulgę na jego twarzy, kiedy zobaczył jak się uśmiecham. Całował linię mojej szczęki, by zaraz przenieść się na szyję. Jego pełne wargi powędrowały w dół mojej klatki piersiowej, końcem języka delikatnie musnął mój sutek. Moje jęknięcie wywołało u niego cichy śmiech. Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs.
- Poleżysz ze mną? - zapytałam nieśmiałym głosem.
- To będzie dla mnie czysta przyjemność. - jego ton przepełniony był szczerością.
Ciepło wypełniło całe moje wnętrze, gdy usłyszałam te słowa. Uśmiechnął się cmokając mnie w usta i zajmując miejsce po mojej prawej stronie. Puszysty koc ułożony w dole łóżka, został naciągnięty na nasze nagie ciała. Nasze dłonie nadal były złączone, kiedy podkuliłam nogi rozkoszując się ciepłem narzuty. Harry przysunął się bliżej mnie, leżeliśmy dokładnie po środku łóżka i po prostu patrzyliśmy na siebie. Mój umysł próbował zarejestrować wszystkie najmniejsze detale jego wspaniałych rysów, włączając w to małą plamkę po lewej stronie jego ust. Rozśmieszył mnie jego chichot, kiedy wściubiłam delikatnie palec we wgłębienie w jego policzku.
Właśnie się kochaliśmy. Nadal próbowałam zdać sobie z tego sprawę. Byłam obolała, oniemiała, zadowolona. Mała część mnie wciąż obawiała się ciemności, nad którą Harry nieświadomie starał się zapanować podczas naszego intymnego zbliżenia.
I to mnie przerażało.
Harry's pov

  Rose przesunęła się obok mnie. Widziałem po jej ruchach, że jeszcze nie całkiem doszła do siebie. Jej mięśnie zabolały kiedy próbowała usiąść. Starała się ukryć dyskomfort z którym się zmagała. Ból, który nieumyślnie jej spowodowałem. Natychmiast położyłem dłoń na jej ramieniu i starałem się nakłonić ją żeby położyła się na wygodnym łóżku, gdy to zrobiła pochyliłem się nad nią 
- O co chodzi? Potrzebujesz czegoś? Podać ci? - zapytałem szybko.
Byłem zdeterminowany, żeby otoczyć ją opieką. Chciałem ulżyć jej poczuciu dyskomfortu w każdy możliwy sposób. 
- Harry, jest w porządku. - powiedziała i znowu starała się unieść na łokciach, ale ją powstrzymałem. Już zdążyłem zauważyć jej upartą naturę. Mimo że Rose była jedną ze spokojniejszych dziewczyn jakie znałem, to na pewno była najsilniejszą. 
- Przyniosę ci wszystko, czego potrzebujesz. - wyjaśniłem.
Mój wzrok wędrował po jej twarzy, kiedy nadal milczała. Długie, ciemne fale leżały rozkloszowane na poduszce, wokół jej buzi. Była taka piękna. Pochyliłem głowę i pocałowałem ją w usta, by po chwili otulić ją ciepłą kołdrą. Kiedy się odsunąłem zobaczyłem jak się czerwieni, unikała mojego wzroku. 
- Rose?
Odwróciła głowę. Ledwie słyszałem jej głos, kiedy zaczęła coś mamrotać w poduszkę. Zaśmiałem się i odsunąłem materiał od jej ust.
- Co? - spojrzałem na nią wyczekująco.
Poruszyła się lekko, poprawiając pościel na swojej klatce piersiowej, nadal nie chciała nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego. 
- Moje majtki... Mogłabym je założyć z powrotem? - powiedziała trochę zakłopotana.
Spojrzała na mnie, kiedy zacząłem się śmiać.
- Jesteś taka słodka... - nie mogłem powstrzymać chichotu, ale po chwili pocałowałem ją w policzek.
Podniosłem jej czarną bieliznę z podłogi i odrzuciłem na bok kołdrę. Sprawnie wsunąłem koronkowy materiał na jej nogi, cały czas patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się nieśmiało, kiedy poleciłem jej żeby nieco uniosła biodra, co pozwoliło mi wsunąć bieliznę na jej zaokrągloną pupę. 
Również postanowiłem się ubrać, wciągając na siebie bokserki. Podczas mojej chwilowej nieuwagi Bo zdążyła wstać z miejsca, gdzie chwilę temu przytulaliśmy się pod ciepłym przykryciem. 
- Gdzie idziesz?
Spojrzała na mnie odgarniając włosy z twarzy. 
- Wziąć prysznic.
- Och, ok. - Zmieszany usiadłem na skraju materaca, nie bardzo wiedząc co mam teraz zrobić. 
Nigdy wcześniej nie interesowałem się tak żadną dziewczyną. Rose była moją słabością. Potrzebowałem jej.
Loki opadły na moje czoło, kiedy zacząłem nerwowo bawić się palcami. Próbowałem walczyć z uśmiechem wkradającym się na moje usta, kiedy zobaczyłem przed sobą dwie małe, bose stopy. Poruszyła palcami, a połyskujący lakier zamigotał w półmroku. 
- Ładny kolor. - już drugi raz skomplementowałem jej paznokcie.
Moje oczy podniosły się na wysokość jej twarzy, kiedy z zaciekawieniem mnie obserwowała. Długie, ciemne włosy Rose zakrywały jej piersi, opadając kaskadami za ramiona. Podniosłem się z pozycji siedzącej, moje ciało rzuciło na nią cień, kiedy staliśmy na przeciwko siebie w samej bieliźnie. Mój uśmiech zniknął, zastąpiony przez dezorientację, kiedy przechyliłem głowę na bok. Mój wzrok powędrował na jej biodro, idealną skórę znaczyły małe, kropkowane siniaki.
- Co... J..ja...? - wyjąkałem.
Popatrzyłem na jej twarz, by zaraz z powrotem wrócić na biodro. Sekundę później Rose zorientowała się co przykuło moją uwagę. Jej mała dłoń pospiesznie powędrowała w okolicę talii, żeby zakryć siniaki, ale powstrzymałem ją zanim zdążyła to zrobić. Byłem prawie pewien, że wcześniej ich tam nie było. Bo zawsze wpadała na różne rzeczy, albo potykała się o własne nogi. Kiedy zdałem sobie sprawę z rozmieszczenia ciemnych plamek, poczułem się jakbym dostał obuchem w łeb. Z wahaniem przeniosłem dłoń na jej biodro, serce zakołatało w mojej piersi, kiedy przyłożyłem kciuk i pozostałe palce do odcisków. Pasowały idealnie. To byłem ja. Ja jej to zrobiłem.
- J...ja...Ja n...nie ... - potrząsnąłem głową, loki opadły na moje czoło, zanim szybko je odgarnąłem.
Nie mogłem sobie przypomnieć, że ją tam dotykałem. A nawet gdyby, to przecież nie zrobiłbym jej siniaków. Mój oddech przyspieszył, desperacko wpatrywałem się w jej niebieskie oczy szukając odpowiedzi na pytanie, które jeszcze nie padło.
- Ja to zrobiłem?
  Rose przygryzła dolną wargę, chwytając moją dłoń i odsuwając ją od swojego ciała. Dlaczego nie odpowiadała? Każdy z moich palców, został pojedynczo przyciśnięty do jej różowych ust i pocałowany.  
- Błagam cię, powiedz mi. 
Ledwo zauważalnie kiwnęła głową. Jej gest spowodował, że moje ciało oblała fala poczucia winy. Co ja najlepszego narobiłem? Rose była taka drobna. Dlaczego nie powiedziała mi, że robię jej krzywdę? 
- Tak bardzo cię przepraszam... - szepnąłem.
- Już jest dobrze. - uśmiechnęła się słabo.
Nie było dobrze. Przepiękna dziewczyna stojąca na przeciwko mnie coś ukrywała. Wyjaśnienie mojego gwałtownego i bolesnego w skutkach zachowania. 
- Co się stało? - wyszeptałem bojąc się odpowiedzi.
Nie wydawała się chętna do udzielenia mi odpowiedzi w jaki sposób spowodowałem siniaki na jej biodrze. Jej kciuk przejechał po kostkach moich palców, kiedy ostrożnie na mnie spojrzała. Jej twarz była pełna obaw. Obserwowałem jak powoli wchłania powietrze wokół, prawie jakby czerpała z niego niewidzialną siłę. 
- Harry... Twoje oczy... - zaczęła cicho - B...były czarne. - zamilkła na chwilę, głośno przełykając ślinę, kiedy na mnie spojrzała - T...Ty...
Opuściła nisko głowę, wciąż mocno trzymając moje palce. Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy czekałem aż Rose skończy swoją wypowiedź. Wolną ręką chwyciłem jej podbródek unosząc ku górze i niemo prosząc, żeby kontynuowała.
- Przycisnąłeś mnie do łóżka... - dokończyła szeptem. 
Moje ciało zalała fala emocji, nie byłem przygotowany na taką odpowiedź. Nie musiałem wiedzieć już nic więcej. 
- Nie. - mój głos załamał się, kiedy gorączkowo pokręciłem głową. 
Moje ręce momentalnie owinęły się wokół jej drobnego ciała. Ciepło jej ciała oplotło moją skórę i lekko ją uspokoiło. Mogłem zrobić jej krzywdę. 
- Żadne słowa nie oddadzą tego, jak jest mi przykro... To nie powinno sie zdarzyć. Nie z tobą, Rose.
Serce zatrzymało się na moment, kiedy przez moją głowę zaczęły przelatywać różne myśli. Jeżeli nie pamiętałem tego, jak sprawiłem jej te siniaki, to co jeszcze nie zostało zarejestrowane przez mój umysł w moim mrocznym stanie? Z trudnością przełknąłem gulę formującą się w moim gardle. 
- Byłem niedelikatny?
Jej cisza była dla mnie wystarczającą odpowiedzią.
- Cholera...- zakląłem i mocno zacisnąłem powieki - Och Boże...Rose, to był t...twój pierwszy r...-odsunąłem się od niej, nie będąc w stanie skończyć zaczętego zdania.
Bolało mnie to, że tak wyglądało jej pierwsze doświadczenie z seksem. To już zdarzało się wcześniej z innymi dziewczynami, ale żadna z nich choć w małym stopniu nie była taka jak Rose. Ona była niewinna. Byłem jej pierwszym w praktycznie każdym stopniu. Straciłem nad sobą panowanie.
Dużo kobiet mówiło mi o mojej dziwnej przemianie, kiedy już po wszystkim leżeliśmy zaplątani w pościel. Niektóre z nich otwarcie starały się wywołać u mnie tę ciemność. Ta strona mnie była silna i głęboko zakorzeniona, wiele dziewcząt uważało to za niesamowicie podniecające. Nie miałem kontroli nad tą częścią mojej osobowości, często nie byłem w stanie przypomnieć sobie, co się działo ze mną podczas seksu. Chciały żebym był brutalny, bezkompromisowy, kiedy przyciskałem je do łóżka i zmuszałem, żeby raz za razem osiągały swój wstrząsający orgazm.
Zostałem wyrwany z niekontrolowanego zamyślenia, kiedy poczułem ciepły dotyk ręki Rose na moim nagim torsie. Zaskoczył mnie jej uśmiech, powinna raczej być przerażona.
- Wróciłeś do mnie. - powiedziała starając się rozwiać moje wątpliwości.
- Co masz na myśli?
Jej palce uniosły się ku górze, by dotknąć mojego policzka. Pocieszający gest był łagodny i uspokajający. Kochałem to, jak ostrożnie się ze mną obchodziła. Nikt nigdy wcześniej nie traktował mnie z takim uczuciem.
- Dotknęłam twojej twarzy.
Jej palec wskazujący przeczesał moje rzęsy.
- Twoje oczy... Wróciłeś do mnie.
Zaskoczyły mnie jej słowa. Nikomu wcześniej nie udało się zapanować nad mrokiem siedzącym we mnie, nawet mnie samemu. Normalnie nie przestałbym do póki jedno z nas by nie doszło.
- Zawsze do ciebie wrócę... - szepnąłem i poniosłem jej dłoń, żeby ją ucałować.
Rose's pov.

Zamknęłam za sobą drzwi łazienki i odkręciłam ciepłą wodę pod prysznicem. Palce ostrożnie zaczęły zsuwać  moje majtki w dół. Serce zatrzymało się w mojej piersi, kiedy dostrzegłam na nich krew. Głośno przełknęłam ślinę i szybko skopałam je ze swoich kostek.
 
Para wydostawała się zza zasłony prysznicowej, kiedy gorąca woda obmywała moje bolące mięśnie i moczyła włosy. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie musiałam się obracać. Dokładnie wiedziałam kto to, gdy tylko półprzezroczysta bariera została odsunięta. Jego wszechogarniająca obecność była wyczuwalna nawet zanim nasza skóra nawiązała kontakt. Duże dłonie wędrowały po obu stronach mojego ciała, zachęcając żebym się do niego zbliżyła. Całował moje ramiona, kiedy mokre loki łaskotały szyję. Obróciłam się w jego dotyku, tak bardzo chciałam zobaczyć jego twarz. Włosy przylgnęły do jego rozpalonej skóry, zanim odgarnęłam je do tyłu. Jasne, zielone oczy błysnęły blaskiem w moim kierunku, a szeroki uśmiech wywołał lawinę motyli w brzuchu. 
- Cześć, piękna. - powiedział niskim, zachrypniętym głosem.
Odpowiedziałam uśmiechem, sięgając ponad jego ramieniem po żel pod prysznic. Chciałam go umyć, poczuć jego opaloną skórę pod opuszkami palców. Nie pozwolił mi. Moje usta znaczyły ścieżkę wzdłuż linii jego szczęki, kiedy wziął ode mnie butelkę z płynem i wycisnął sobie małą porcję na dłoń, po czym zacząć pocierać nimi jedną o drugą. 
- Odwróć się, skarbie.
Spełniłam jego prośbę i chwilę później moja twarz znalazła się na przeciwko ściany wyłożonej kafelkami. Delikatnie przesunął moją głowę na bok, wtulając swoją w zagłębienie mojej szyi. Stałam w miejscu, kiedy delikatnie zaczął obmywać całe moje ciało, starając się odepchnąć całe uczucie dyskomfortu, które wywołał.  Harry pieścił moje ciało, jego dotyk sprawił, że zapach płynu kokosowego stał się jeszcze bardziej intensywny. Jęknęłam cicho, kiedy jego duże dłonie zaczęły delikatnie masować moje piersi. Mydło pieniło się na skórze, kiedy pocierał kciukami o nabrzmiałe sutki. Poświęcił mojej klatce piersiowej więcej czasu, niż ktoś kto tylko zamierza kogoś umyć. Był świadomy przyjemności rozchodzącej się iskrami po całym moim ciele, pod wpływem jego dotyku. 
- Grzeczna dziewczynka. - szepnął.
Przeniósł dłonie w dół mojego ciała, chwilę delikatnie masował moje biodra, by zaraz przenieść się na brzuch i niżej. Odetchnęłam głośniej, kiedy poczułam jak lekko chwyta mój tyłek, dłonie kilkakrotnie powoli ścisnęły i zaczęły masować moje pośladki. Staliśmy pod płynącą wodą, kiedy przejechał dłońmi po moim brzuchu opłukując go z pachnącej piany. Westchnęłam głośniej, kiedy palce Harry'ego niespodziewanie przeniosły się pomiędzy moje uda. Jego ochrypły głos dodał mi otuchy, podczas gdy drugą ręką przytulał moje plecy do swojego torsu, nie przerywając delikatnego dotyku. Pisnęłam cicho, kiedy opuszki jego palców nawiązały kontakt z moim wciąż obolałym wejściem. Opuściłam głowę, kiedy się odsunął, mokre włosy opadły na moje piersi. 
- Cholera. - szepnął Harry z poczuciem winy.
Zauważył. Chwyciłam jego nadgarstek i powiodłam ręką pod cieknący strumień. Krew spłynęła z jego palców i zniknęła w małym odpływie. Przytulił mnie do swojego nagiego ciała, lekko rozsuwając moje uda szerzej swoją nogą. Plecy nadal przylegały do jego torsu.
- Proszę cię, pozwól mi sprawić ci przyjemność. - szepnął prawie błagalnym tonem - Tylko tu. - jego palec wskazujący dotknął mojej łechtaczki - Nigdzie indziej. 
Przyjął brak mojej odpowiedzi jako zgodę. Zaczął delikatnie pocierać wrażliwe zakończenie. Jego sprawne palce skupiły się tylko na tym obszarze, podczas gdy usta szeptały słodkie słowa prosto do mojego ucha. Moje zmęczone ciało, było mocno przyciśnięte do jego, kiedy całował moją szyję, by zaraz przenieść się na ramię. Uniosłam rękę i położyłam ją na jego karku, wciskając palce w jego rozgrzaną skórę. Czułam jego twardniejącą męskość napierającą na moje pośladki. Moje ciche jęki, opierające się głównie na próbach wypowiedzenia jego imienia z pewnością podnieciły bruneta z kręconymi włosami, kiedy mnie zaspokajał. Woda nadal spływała po naszych nagich ciałach, a z ust wyrywały się miękkie dźwięki, które przeznaczone były tylko i wyłącznie dla naszych uszu. 
- Przepraszam, Rose. - szepnął Harry między głębokimi oddechami. 
Czułam gorąco zaczynające rozprzestrzeniać się w dolnej części brzucha, podczas gdy jego długie palce nie przestawały pieścić wrażliwego miejsca między moimi udami. Przyspieszył ruchy i zwiększył nieco siłę nacisku, co spowodowało że z trudem łapałam oddechy. Tym razem to było inne uczucie. Byłam słabsza, utrzymywałam się na nogach tylko dzięki jego silnemu ramieniu, podtrzymującemu moją talię i temu, że jedną dłonią wciąż kurczowo trzymałam jego kark. Jego mięśnie były napięte.
Słaba wyszłam spod prysznica, owinęłam się w kołdrę i zasnęłam w objęciach Harry'ego. Nie mogę powiedzieć, że byłam całkiem przytomna. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć...

No właśnie, jakie wrażenia po zobaczeniu teledysku ,, Best Song Ever" One Direction? Ja osobiście nie mogłam wyrobić, gdy pierwszy raz go zobaczyłam. Jula tak samo, podobno cały dzień jeździła rowerami z przyjaciółką słuchając tej piosenki xd 
Piszcie w komentarzach, jak wam się podobało.
@OlaStyles