Beztroskie życie zamieniło się w....w coś zupełnie dziwnego, innego. Harry nie był już zwyczajnym człowiekiem, i ja tak samo. Minęło 9 miesięcy. Oczywiście idealny czas na dziecko, ale nie jestem w ciąży. Chodzi mi o to, że chłopców połączyli w zespół, i są teraz sławni, a ja przygotowuję się do finału Wimbledonu <wielkiego finału całego sezonu turniejów tenisowych> i właściwie większość czasu spędzam we Francji, Harry przez koncerty raz tam, raz gdzie indziej i mieszka po hotelach. Mamy jeden wspólny dom w Londynie, i jeden mały we Francji, ale często stoją puste. Wszystko potoczyło się potwornie szybko, Harry NAGLE stał się sławny, ja NAGLE miałam milion turniejów które doprowadziły mnie aż tu... Jest ciężko, i nie ma co się oszukiwać. Szansę na spotkanie się mamy bardzo rzadko. Oczywiście codziennie dzwonimy do siebie, gadamy na skype...ale czy tak może się rozwijać miłość? Leciałam samolotem do Londynu. Od miesiąca nie widzieliśmy się z Harry'm, a teraz mieliśmy spędzić tydzień w spokoju. W SPOKOJU czyli mam nadzieję, że chwilę bez fanek. Bardzo je lubiłam, ale ...
- Co ty taka zamyślona, Rosie? - spytał Mark. I on jest kolejnym powodem, dla którego w moim i Harry'ego związku pojawiają się zgrzyty. Mark był moim przyjacielem z czasów, kiedy moi rodzice byli razem. Gdy wróciłam do treningów, nasze kontakty odnowiły się. We Francji nie byłam sama. Każdy kraj miał tam swoją reprezentację, po 4 osoby: juniorzy i seniorzy <w każdej parze facet i kobieta> i w Angielskiej reprezentacji byłam ja i Mark jako juniorzy, i Kate z Josh'em jako seniorzy, chociaż byli ode mnie starsi tylko o 4 lata. I wtakiej właśnie grupie podróżowaliśmy po wszystkich kortach świata z naszym trenerem.
- Wiesz, stres. - zaśmiałam się.
- Przed czym? - spytał.
- Wiesz jak dawno się nie widziałam z Harry'm? - odpowiedziałam patrząc się mu prosto w oczy.
Mark i Harry różnili się od siebie pod każdym względem. Mark był bardziej podobny do Niall'a, blondyn z niebieskimi oczami, nie taki wysoki, bez tatuaży. Nienawidzili się i zawsze chcieli sobie dopiec, nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
- Ten idiota wywołuje na tobie taką presję? - spytał krytycznie.
- Mark, nie mów tak na niego. - powiedziałam stanowczo.
Powróciłam do swoich myśli.
Harry pod względem zachowania w ogóle się nie zmienił pod względem zachowania. Nadal jest zboczony i denerwujący, a jednocześnie kochany. Przed x-factorem potwornie się bał SIEBIE. Zdjął jak już powiedział na zawsze piercing,a większość tatuaży usunął. Nie chciałam się na to zgodzić, bo nie chciałam żeby miał blizny, ale on był uparty i to zrobił. Na szczęście za dużego śladu nie ma, a blizny są nie widoczne.
Dawno nie chodziliśmy na beztroskie spacery, dawno nie robiliśmy tego wszystkiego, co robiliśmy dawniej...
- Kochani, Londyn za chwilę! - krzyknął Josh.
Samolot podchodził do lądowania. Zebraliśmy walizki i wysiedliśmy z samolotu.
- To co, widzimy się na naszych starych dobrych kortach jutro? - spytała Kate.
- Tak, tak. - odpowiedział trener. - no, lećcie już, młodzi, musicie się życiem nacieszyć. - zaśmiał się.
I nagle go zobaczyłam. Wyglądał cudownie. Szybkim krokiem się do mnie zbliżył. Nie umiem opisać co czuję. Za chwilę będę mogła go na prawdę dotknąć, poczuć jego zapach...
Zdjął okulary. Oczy mu się zaświeciły, i szybko do mnie podbiegł. Już byłam w jego objęciach. Nie mówiliśmy nic. Mocno zassał się w moją szyję, a ja wtuliłam się w jego ramię. Miesiąc to zdecydowanie za dużo żeby się nie widzieć.
- Cholernie się stęskniłem. - szepnął do mojego ucha jeszcze mocniej zaciskając uścisk.
Mocno wpiłam się w jego usta. Świat po za nami nie istniał.
Chwycił w jedną rękę moją walizkę, a drugą mocno ścisnął moją rękę.
- To do widzenia, Rosie! - krzyknął za nami Mark.
- Hej. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Było już pełno paparazzi. Harry w przelocie podpisywał autografy, i w końcu wyszliśmy z budynku. Moim oczom ukazało się cudowne miasto. Nie byłam tu od miesięcy, bo z Harry'm spotykałam się po za Anglią.
Wsiedliśmy do samochodu z przyciemnionymi szybami. Tu nareszcie była okazja, żeby pogadać.
Harry zaczął całować moją rękę.
- Tak długo na to czekałem!- szepnął.
Zadzwonił mój telefon.
- nie odbieraj. - poprosił Harry.
- Jeśli to coś ważnego? - zaprotestowałam.
Spojrzałam na wyświetlacz.
- Mama?! - szepnęłam zdziwiona. Nie miałam z nią kontaktu od wtedy, kiedy miałam wybrać między nią a Harry'm i wyrzuciła mnie z domu. Wiele razy do niej dzwoniłam, ale mówiła że mam go zostawić.
Harry wyciągnął mi z ręki telefon.
- Przez tyle czasu się nie odezwała, to godzina jej nie zbawi. Kotku błagam! - powiedział chowając go do kieszeni.
Zaczęliśmy się całować. Kierowca był od nas zagrodzony ciemną szybą, więc nie było obaw że nas zobaczy.
- Jutro lecimy do Nowego Jorku. - powiedział Harry.
- Co? - zaśmiałam się
- Ed robi imprezę. - powiedział Hazza.- pierwsza na którą pójdziemy razem od bardzo dawna.
Harry miał wielu znajomych, a ja jako jego dziewczyna znałam także wszystkich.
- Harry...chyba na lotnisku trochę się zapomnieliśmy. - powiedziałam.
Nasz związek nie był oficjalnie potwierdzony. Od początku byliśmy przedstawiani bardzo dobrymi przyjaciółmi. Ale zaczęli się domyślać. Nikt z naszych znajomych, chłopców z zespołu czy tym bardziej nas tego nie potwierdzał, po prostu czasem popełnialiśmy właśnie takie błędy typu trzymanie się za ręce czy pocałunek. W czasie x-factora ,,fanki" źle zaakceptowały Danielle, Perrie i Eleanor, dla tego my postanowiliśmy od razu się ukrywać.
- Jakoś się z tego wybrnie. Jestem Harry Styles, ja zawsze coś wymyślę. - zaśmiał się.
Dojechaliśmy do domu.
Głęboko westchnęłam, i weszłam do domu.
- Kochanie, od razu do łazienki zapraszam. - uśmiechnął się Harry.
- Taaak? A po coo? - powiedziałam cicho uśmiechając się do niego.
- A zobaczysz. - wymruczał przytulając sie do mnie od tyłu, i chwytając w dłonie moje piersi.
Odchyliłam lekko głowę, i położyłam się mu na ramieniu.
Wziął mnie na ręce, i wszedł na górę do łazienki.
Wanna pełna piany, w całej łazience dużo świeczek, i płatków róż z których na podłodze były poukładane serca.
Weszłam głębiej.
- Harry...nie musiałeś tak... - powiedziałam zachwycona.
- Musiałem. Jesteś niezwykła, i muszę ci to jakoś pokazać. - usłyszałam jego głęboki, zachrypły głos.
Zbliżył się do mnie, i od tyłu zaczął ściągać moją bluzkę. Rzucił ją na ziemię. Wkrótce wylądowały tam też inne nasze ubrania i bielizna.
Związał moje włosy. Wszedł do wanny i podał mi rękę. Usiadłam lekko podkurczając nogi, żeby się trochę zasłonić, a Harry tylko się zaśmiał.
- Nie musisz się przede mną zasłaniać, kotku. - powiedział zbliżając się do mnie. Oparłam się o krawędź wanny, a loczek ułożył się na mnie.
- Kochasz mnie? - spytał.
- Nawet nie wiesz jak. - szepnęłam.
Całował moją szyję i zniżył się do dekoltu. Jęczałam jego imię. Nie wiedziałam, co zrobić z rękami, po prostu wplotłam je w jego loki. Wanna była duża ,głęboka, i było dużo wody, przez co nasze ciała całe grzały się dodatkowo w gorącej wodzie. Nagle nabrał powietrza, i jego głowa zniknęła pod wodą. :Pod wpływem jego dotyku dostawałam obłędu. Czułam, jak czule masuje moje uda. Nosem zbliżał się do mojej kobiecości. Wynurzył się, żeby złapać oddech, po czym powrócił do swojego zajęcia. Nie mogłam wytrzymać. Bezwiednie moje ciało wiło się, a plecy uginały się w łuk. Wykrzykiwałam jego imię. Po chwili znów ujrzałam jego zadowoloną twarz. Czułam już jego narastającą erekcję.
- Podoba ci się, księżniczko? - wychrypiał głaszcząc mój policzek. Jeszcze się nie obudziłam, po cudownym dotyku Harry'ego.
Od czasu nocy przed jego walką, gdy jeszcze nie było zespołu robiliśmy to bez ,,wchodzenia", najwyżej przez prześcieradło... teraz będzie lepiej...Harry nie może się dla mnie powstrzymywać, chociaż już i tak się pewnie przyzwyczaił.
- Harry...zrób to... - powiedziałam cicho.
- Ale...Rose przecież... - nie wiedział co powiedzieć, jak zareagować. Za to ja doskonale wiedziałam, że już od dawna chce to zrobić, tylko powstrzymuje się dla mnie.
- Zawsze mam przed tym uciekać? - byłam bezradna.
- Dobrze, ale jeśli cię to zaboli, to od razu przestaję. Na łóżku będzie tobie wygodniej. - powiedział wychodząc z wanny. Owinął mnie w ręcznik i wziął na ręce. W drodze do naszej sypialni zostawiał mokre od piany ślady na panelach.
Położył mnie delikatnie na pościeli. Uklęknął między moimi nogami, i zaczął czegoś szukać w szafce nocnej.
- Cholera, skończyły się. - przeklął nadal szukając. Wiedziałam o co mu chodzi. A gdybyśmy tak raz zrobili to bez prezerwatyw? Nie...nie mogę być w ciąży....ale brałam tabletki tydzień temu...
- Chyba nic z tego. Przecież bez... - powiedział jakby z ulgą i zawiedzeniem jednocześnie całując moją szyję, nie umiał skończyć wypowiedzi. Słysząc że z mojej strony nie ma żadnej reakcji podniósł się i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie mów że chcesz to zrobić. - powiedział podejrzliwie.
Chwila ciszy.
- Na prawdę? - spytał.
Kiwnęłam głową.
Pochylił się nade mną.
- Dziękuję. - powiedział.
- Za co? - odrzekłam zaskoczona.
- Dziękuję za to że mi ufasz. - odpowiedział. - gotowa?
Znowu przytaknęłam.
Położył się na mnie. Nasze nosy stykały się ze sobą. Poczułam jak lekko we mnie wchodzi, delikatnie i powoli by nie sprawić mi bólu. Mój oddech przyspieszył. Był co raz głębiej, ale z każdym ruchem patrzył na moją reakcję. Na początku nie było źle, potem jeszcze mogłam wytrzymać, ale z każdym następnym ruchem było gorzej. Powstrzymywałam się od jęku z bólu, ale odwróciłam głowę, żeby loczek nie widział mojej miny. Było lepiej niż poprzednio, ale to nadal bolało.
Harry położył palec na mój policzek, i lekko przekręcił moją głowę.
- Błagam cię, nie okłamuj mnie. Muszę widzieć kiedy cię boli, a kiedy nie. - wydyszał Harry.
- J..jest...lepiej.... - szepnęłam z trudem.
- Twoje ciało jeszcze się do mnie przyzwyczai. - odpowiedział, a potem głośno jęknął.
Delikatnie ruszał biodrami, zwalniając gdy widział na mojej twarzy ból. Ja wpiłam w jego plecy paznokcie.
Próbował stosować różne tempa, wchodząc głębiej. Nie czułam już okropnego bólu. Z czasem dołączyłam do jego jęków. Nie było tak źle. Czułam że już dochodzę, przez co moje krzyki nasiliły się.
- R..Rose...zaraz...dojdę... - wydyszał Harry lekko przyspieszając. Czułam jak jego członek we mnie pulsuje, i nagle wydostaje się z niego gorący płyn, który rozlewał się po całym moim ciele.
Harry powoli się wycofał i opadł obok mnie na łóżko. Leżałam przez długi czas z zamkniętymi oczami, szybko oddychając.
- Jeszcze boli? - spytał z troską, gdy jego oddech się wyrównał.
- O wiele mniej. - odpowiedziałam wtulając się w niego.
Okrył nas kołdrą, i błyskawicznie zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz