Trochę czerwono xd
Śmiejąc się i dyskutując na naprawdę różne tematy, spać poszliśmy dopiero koło 4 nad ranem. Harry nie naciskał na pieprzenie się. Chyba zeszła noc wystraszyła go totalnie, był zdruzgotany swoją przemianą. Cieszyłam się, że było już po wszystkim. Teraz czekała mnie jednak ciężka robota: wypchnięcie Harry'ego do x-factora. Gdybym widziała, że nie miałby na to ochoty, to nie nalegałabym-przecież nie będę go zmuszać, ale widziałam że chciał tego: gdy wtedy śpiewał, oczy mu się świeciły, i był szczęśliwy.
On jeszcze spał jak zabity, a ja z kubkiem herbaty siedziałam na parapecie od dużego okna w salonie.
Blisko stał telewizor. Spojrzałam się w swoje odbicie. Jak Harry mógł na mnie patrzeć? Byłam niska, twarz nie odznaczała się niczym szczególnym: wychudła i lekko blada cera, aż za bardzo wydatne kości policzkowe, jak dla mnie za duże oczy, mały nos, i zwykłe niekształtne usta.. włosy też nie były szczególne, po prostu zwykłe, lekko falowane, ciemno brązowe. Sylwetka jeszcze gorsza. Jako chyba jedyna dziewczyna na świecie, chciałabym przytyć. Nogi i ręce miałam jak patyki, a moja talia była przeraźliwie wręcz cienka. Cud że miałam piersi! Gdy przechodziłam ulicami wszyscy patrzyli się na mnie jak na anorektyczkę, chociaż tak na prawdę żarłam na potęgę...
Wstałam i poszłam do lustra na korytarzu. Właśnie gdy zaczęłam się krzywo sobie przyglądać, z sypialni wyszedł zaspany Harry.
- Co jest? - spytał ziewając, i drapiąc się od tyłu w szyję.
- Patrzę jaka jestem brzydka - powiedziałam cicho.
- W którym miejscu? -spytał krytycznie Harry.
- Jakie to uczucie, kochać samą skórę i kości? - spytałam patrząc się w swoje odbicie.
- Wiesz...nie narzekam...właśnie to mi się podoba.....że jesteś taka drobna. - między wypowiedziami nadal ziewał, i również patrzył się na mnie w lustrze.
- A twarz? Tragedia. - powiedziałam lekko przybliżając się do odbicia.
Pokręcił głową.
- Co ci się we mnie podoba? - spytałam.
- Wszystko. - powiedział nadal ziewając.
- Ale z ciebie romantyk. - zadrwiłam.
- Cudowne, niebieskie oczy, które czasem przykrywają idealne powieki z długimi, czarnymi rzęsami. Zaróżowione policzki, niczym polne maki. Idealne usta, niczym piękna, soczysta malina. Zgrabna sylwetka, i to jak się poruszasz: z gracją i zręcznością. - wyrecytował mrucząc mi do szyi.
- Czyli nic. - skrytykowałam.
- Nigdy cię nie zrozumiem. - powiedział wchodząc chyba przypadkiem w ścianę, bo nadal miał zamknięte oczy.
- Wiedziałam. - powiedziałam smutno. Chciałam się z nim droczyć.
Oparł się czołem o ścianę. Mocno westchnął, i jeszcze raz ziewnął.
- Ja Ci już pokażę, jaka jesteś dla mnie ważna. - mruknął z uśmiechem i zaczął się do mnie zbliżać.
Zaśmiałam się. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Od razu się na mnie położył, tak, że moje wnętrze mocno przylegało do jego krocza. Ja miałam majtki i jego rozciągniętą bluzkę, a on tylko bokserki.
Obcałował bardzo dokładnie moją szyję, i zaczął przez bluzkę drażnić moje piersi, masować je dużymi rękami i lekko je ściskać.
- Harry... - wyjęczałam, a on się tylko zaśmiał.
- Nigdy, przenigdy nie mów że jesteś brzydka, bo tak nie jest. Myślisz że dla czego od razu cię zauważyłem, pierwszy raz na korytarzu? - spytał nadal mnie masując i całując.
- Harry, ja na ciebie wpadłam. - odparłam krytycznie między moimi szybkimi oddechami.
- Ale gdybyś była brzydka, dałbym ci spokój, nie? - zaśmiał się nie przerywając wcześniejszych czynności.
Objęłam jego szyję, i zaczęliśmy się całować. Nogami oplotłam jego tyłek.
- Nie wiesz jak Cię kocham, Rose. - szepnął jeżdżąc rękami po całym moim ciele.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Dla czego to kurwa zawsze w tym momencie musi kogoś nieść? - odparł zniechęcony Harry.
Zszedł ze mnie i poszedł otworzyć. Nie zdążyłam mu powiedzieć, że jest w samych bokserkach.
Harry's pov.
W drzwiach stał Louis.
- Haaazzzaaaa! - krzyknął.
- Loooouuuuu! -odpowiedziałem, lekko nie zadowolony, jedną ręką trzymałem drzwi.
Poczułem za sobą obecność Rose. Objąłem ją w talii. Louis przez chwilę nas mierzył wzrokiem....no tak, nasz strój nie był kompletny, KUURWA!
- Przerwałem wam coś? - spytał śmiejąc się.
- Nie. - odpowiedziałem równocześnie z Rose.
Zaczął się śmiać, spoglądając na moje bokserki.
- Aby na pewno nie? - zaśmiał się.
Podążyłem za wzrokiem Louis'a. No tak...mój ,,przyjaciel" już lekko stał...
Westchnąłem.
- Lou, czego ty chcesz? - spytałem przyciskając mocniej całą już zaczerwienioną Rose.
- Mike chce się z nami spotkać, mówił, że trzeba ustalić sprawy z x-factorem, z resztą to będzie takie małe spotkanie przyjaciół po latach, no wiesz: odnowiliśmy kontakty z Liam'em, El i Dani, no i wy też musicie na tym być. - powiedział.
- Ja? Przecież co ja będę się mieszać w wasze sprawy? - zaśmiała się Rose. Napadło ją coś dzisiaj na narzekanie, i mówienie o sobie że jest najgorsza, najbrzydsza i nie potrzebna? Okres jej się zbliżał?
- A ta znowu swoje. Nie, ja po prostu się poddaję. - krzyknąłem zrozpaczony.
- Nie wnikam, ale w każdym razie dzisiaj, 16.00 u mnie. Ty też Rose, gdyby nie ty to nas by już nie było. - powiedział Louis.
- Dokładnie. - potwierdziłem słowa Louis'a. - tylko że ja jeszcze nie wiem, czy idę do x-factora.
- Idziesz. - powiedziała stanowczo Rose.
- No widzisz?- zaśmiał się Lou. - Rose, będziesz się widziała z Eleanor jakoś niedługo?
Rose zrobiła wielkie oczy, i znacząco się zaśmiała.
- Nieee wieem, a co Lou chciałeś jej przekazać? - zaczęła się śmiać.
- Szczerze? Ona mi się podoba, i możesz jej to przekazać.Będę leciał. Kontynuujcie te swoje zabawy, tylko ostrożnie bo ja juniora Styles'a niańczył nie będę! - wykrzyknął i zbiegł ze schodów.
Rose's pov.
- Idiota. - zaśmiałam się.
- Właśnie, junior Styles będzie później. - mruknął Harry.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spytałam patrząc się na niego uważnie.
- Nie wiesz jakie mam plany za rok, dwa lata. - uśmiechnął się.
- I niby ja tu jestem trudna do zrozumienia? - zaśmiałam się.
Usiadłam na łóżku w sypialni. Harry wszedł do pomieszczenia wolnym krokiem.
- To co, kończymy to, co nam przerwano? - wymruczał ochrypłym głosem.
- Mmmmm, baardzo bym chciała, ale niestety muszę kotku jechać do pracy. - powiedziałam obejmując jego szyję. Znów się na mnie położył, a ja mimo woli objęłam jego pas nogami.
- A jeśli Cię nie puszczę? - spytał namiętnie całując moją szyję.
- To nie będę miała kasy na życie. - powiedziałam śmiejąc się.
- Przecież masz mnie, i kasa ci nie potrzebna. - zaczął lizać moje piersi.
- Ale nie mogę być ciągle na twoim utrzymaniu. - odpowiedziałam.
- Możesz. - powiedział całując dalej moją szyję.
- Kocham Cie Hazza, ale muszę iść na korty. - wydyszałam, bo zaczął dotykać mojej kobiecości.
- Jeszcze troszeczkę daj mi się tobą nacieszyć. - powiedział delikatnie zsuwając moje majtki.
Rękami jeździł po moich udach. Delikatnie rozszerzył mi nogi i nosem zaczął pocierać się o moje czułe miejsce. Ja sama jęczałam z rozkoszy, zapominając o wszystkim. Wkrótce potem jego język doprowadzał mnie do obłędu. Co raz głośniej krzyczałam jego imię. Po 30 minutach podniósł się. Oblizał usta, i znów się na mnie położył. Ucałował mnie w czoło.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Jesteś moim skarbem. - szepnął.
- Ty...ty moim też, ale...która jest godzina? - spytałam nadal nie mogąc się otrząsnąć. Szybko oddychałam, a moje serce mocno waliło .
- Podobało się? - spytał śmiejąc się.
- Jeszcze się pytasz? - szepnęłam.
Podniosłam się i spojrzałam na zegarek.
- Harry! Zabiję cię! Mam tylko godzinę! - powiedziałam wstając szybko z łóżka.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam błyskawiczny prysznic, i szybko się przebrałam.
Nagle loczek zapukał do drzwi od łazienki.
- Kochanie zawieźć cię? - spytał.
- Tak, kocham cię. - wybiegłam z łazienki i poleciałam do sypialni spakować rakiety.
Harry stał już przy drzwiach gotowy...właściwie prawie gotowy, bo gdy wtedy to robił, to rozczochrałam mu włosy, i nadal nic z tym nie zrobił. Ale i tak wyglądał gorąco. Szare, wytarte rurki opinały długie nogi, a biała koszula rozpięta z 3 guzików od góry podkreślała opaleniznę i tatuaże. Na nogach miał wytarte, brązowe buty a na szyi zawieszony srebrny krzyżyk.
- Uczesałbyś się. - zaśmiałam się zakładając buty.
- Tego się nie da uczesać! - krzyknął jak małe dziecko.
- Jaasne! - szybko podbiegłam do niego i wplotłam ręce w jego loki, starając ujarzmić się bujną fryzurę Hazzy. Poczułam jego dłonie na pośladkach. Wzrok Harry'ego spoczywał na moim dekolcie. Dla czego był wyższy ode mnie?
- Już nigdy się nie uczeszę. Zawsze ty mi je będziesz układać. - mruknął z zadowolenia.
W pośpiechu nie zwróciłam na to uwagi. Szybko wyszliśmy z mieszkania, i po 20 minutach byliśmy przed kortami.
- Wrócę sama. - powiedziałam cmokając go w policzek.
Odetchnęłam i weszłam do środka.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie ale... - nie dokończyłam.
- Dobrze dobrze, Rose, jeśli spóźnieniem nazywasz tylko 2 minuty. - zaśmiał się trener przerywając mi.
- Myślałam że już jest później! - powiedziałam zdyszana patrząc na zegarek.
- Nic się nie zmieniłaś. - roześmiał się.
Odstawiłam torbę i usiadłam, żeby trochę złapać oddechu.
- Rose, za tydzień mistrzostwa Londynu. - rzekł cicho trener.
Znieruchomiałam. Przecież ja nie mogę wystartować... Wbiłam w niego zdziwiony wzrok.
- No co się tak na mnie patrzysz. - zaśmiał się. - z formy nie wyszłaś, trenowałaś ciężko przez dobry miesiąc, i przede wszystkim masz już 18 lat: nie musisz się pytać mamy, zrobisz jak będziesz chciała, a ja mogę cię trenować. To było twoje marzenie.
- Taak ale... - przerwał mi wchodzący do pomieszczenia Harry
- Dzień dobry, przepraszam, ja tylko na chwilę. - odrzekł głębokim, po raz pierwszy poważnym głosem. - Rose, zapomniałaś wody. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - podeszłam do niego cmokając go w policzek.
- Wejdź, jeśli chcesz, Rose może Cię trochę pod uczy. - powiedział trener.
Harry nieśmiało wszedł do środka. Podali sobie z trenerem ręce. Mimo, że zawsze uważałam mojego trenera za bardzo wysokiego, to Harry jeszcze go przewyższał.
- Pasujecie do siebie. - stwierdził ściskając rękę Styles'a.
- Tak na prawdę bardzo się od siebie różnimy. - sprostowałam.
- Tym lepiej. - zaśmiał się znowu, a Harry uśmiechnął się do mnie.
- O której przychodzą dzieciaki? - spytałam znudzona podlizywaniem się Harry'ego.
- Za godzinkę, a na razie możecie wejść razem na kort. - powiedział trener.
Nie wiem dla czego, ale nie chętnie się na to zgodziłam. Jednak to była najlepsza godzina w moim życiu. Harry był ciężkim uczniem, bo ciągle do głowy przychodziły mu zboczone myśli, ale mimo to było wspaniale. Czułam się jak księżniczka, Harry na prawdę się o mnie troszczył. Latał po całych kortach, i się wygłupiał.
Kto by pomyślał, że to ostatnie nasze chwile w których mogliśmy beztrosko chodzic p ulicach i się wygłupiać...wszystko diametralnie się zmieniło gdy...
____________________________________________________________
SORY ŻE PÓŹNO, I SORY ŻE O NICZYM, ALE WŁAŚCIWIE NIE WIEDZIAŁAM JAK UJĄĆ TEN ROZDZIAŁ. PRZYGOTUJCIE SIĘ NA WIELKIE, OGROMNE ZMIANY, BO PEWNIE WIECIE, O CO JUŻ CHODZI XD
@ Ola Styles
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz